Zacznę może od pytania, które zapewne zadają wszyscy. Co to jest Aikido?
Najkrócej ujmując, Aikido jest to japońska sztuka walki.
Tylko sztuka walki, czy również filozofia?
Każda sztuka walki to jakaś forma filozofii. W Japonii, podobnie zresztą jak i w innych miejscach, wszystko wiąże się albo z wiarą, albo z etyką funkcjonującą w danym kręgu kulturowym i cywilizacji. W Japonii jest to mocno uduchowione, ale kluczowe znaczenie ma etyka. Ważne jest nasze zachowanie względem drugiego człowieka. W zachodnim kręgu kulturowym może nie było to tak bardzo widoczne, ale na wschodzie sztuki walki są mocno celebrowane, bo osią każdej z nich jest kręgosłup moralny. Według tych zasad się ćwiczy, według nich się odbywają treningi i w zgodzie z nimi się żyje. Liczy się wzajemny szacunek i zaufanie. Kiedy nie ma zaufania, to nie ma też uczciwego treningu.
Obserwując Wasz trening, to Aikido przypomina bardziej judo niż chyba najpopularniejsze swego czasu karate.
Królową wszystkich sztuk walk jest ju jitsu. Mówię o jego klasycznej formie, nie formie brazylijskiej, która jest sportem i nie ma nic wspólnego ze sztuką walki, podobnie zresztą jak boks. Nie ma więc tych wszystkich zasad, które u nas obowiązują. Na ring wychodzi dwóch zawodników i nawzajem próbują się pokonać. Natomiast sztuka walki nie powstała po to, by kogokolwiek pokonać, tylko aby się bronić. Karate (puste ręce) wymyślili japońscy rolnicy, którzy nie mogli posiadać broni a musieli bronić się przed samurajami. Natomiast Aikido wywodzi się bezpośrednio z aikijutsu.
Czyli judo i aikido mają te same korzeni
Taka sama jest też część wykonywanych technik. Różnią się nieznacznie.
Mało tu elementów siłowych. Wydaje mi się, że więcej choreografii niż siły.
Musi być choreografia, bo inaczej nie dałoby się opanować wszystkich technik i właściwego ruchu. Technika wymaga odpowiedniego prowadzenia partnera, we właściwych płaszczyznach.
Jak w tańcu?
Jak w tańcu. Tylko, że w tańcu jak partnerka nie potrafi tańczyć, to taniec nie wyjdzie. W aikido poprzez wielokrotne powtarzanie jest szansa, by ta technika nam wyszła. To, co robimy na macie, to są techniki podstawowe, a więc kihon. Ich perfekcyjne wykonywanie wiąże się z długofalowym treningiem. Dopiero wtedy możemy mówić o skuteczności.
Karate jest nie tylko bardziej siłowe ale i ofensywne.
To prawda, ale zasada jest taka sama. Kręgosłup moralny i praca nad sobą. Różni je geneza powstania. Karate to sztuka walki feudalnych rolników, ju jitsu przypisane jest jednak japońskiej szlachcie.
Arystokratyczne korzenie
Sama geneza tak, ale aikido nie jest arystokratyczną sztuką walki, chociażby dlatego, że w 1969 zmarł twórca stylu Morihei Ueshiba. Jest więc sztuką walki stosunkowo młodą. Trudno więc mówić o feudalnym podziale społeczeństwa.
Czym jeszcze różni się od ju jitsu?
W aikido nie ma ciosów, nie ma podcięć, nie ma bloków (przynamniej w technikach podstawowych – kihon). W ju jitsu to wszystko jest. Kiedy ktoś „przejdzie” na inną sztukę walki, to uczy się elementów właściwych dla niej. Gdy przyjdzie do nas ktoś ćwiczący karate, nauczy się rzutów. Wszystko tu jest spójne, bo nadgarstek, łokieć, stawy, działają w określony sposób. Prochu się tu nie wymyśli.
Opanowanie sztuk walki, to opanowanie zasad fizyki?
Właśnie o to chodzi. Tu nie ma nic więcej. Jest fizyka. Bazujemy więc na naturalnych właściwościach ludzkiego organizmu.
Wasze techniki przypominają filmy ze Stevenem Seagalem
Seagal ma 7 dan w aikido. To podstawowa sztuka walki, którą ćwiczył. Dodatkowo uprawiał taekwondo, karate, wing tsun. Mieszkał wiele lat w Japonii i był pierwszym człowiekiem zza oceanu, który w Tokio otworzył swoje dojo (salę treningową).
Aikido, to sport dla każdego, patrząc po przekroju wiekowym uczestników treningu.
Każdy znajdzie coś dla siebie. I dziecko, i nastolatek, i osoba dorosła. niezależnie od warunków fizycznych i motorycznych. Poza samym treningiem sztuki walki, ważne są też relacje między ludźmi, jakie budujemy. Nie spotykamy się jedynie na treningach. Wytwarzają się tu silne przyjaźnie i związki. Ja swoją żonę (Marta Wąs 3 dan aikido) poznałem, trenując aikido.
Żyjemy w szybkim i pełnym chaosu świecie. Czy aikido pomaga budować spokój wewnętrzny?
Na pewno problemy ulatują z głowy na samym treningu. To jest sprawdzone i potwierdzone przez wiele osób. Jak potrzeba się odciąć na chwilę od codziennych trosk, to trening jest właściwą metodą.
Jaki macie przekrój wiekowy uczestników?
W Tomaszowie najmłodszy trenujący ma 6 lat, najstarszy blisko 70. Pan Wiesław trenuje u nas już trzeci rok. Jak widać świetnie sobie radzi. A w całym klubie najmłodsi uczestnicy to przedszkolaki w wieku od 4 do 6 lat.
Widziałem w Internecie, że robicie sporo pokazów.
Robimy sporo pokazów, bo innej promocji dla nas nie ma. Ciężko zdobyć sponsora, bo sponsor musi się gdzieś pokazać. Mówi: dam ci pieniądze, ale ty na koszulce pokaż moje logo. Komu my pokażemy logo sponsora, skoro nie ma zawodów? Pokazy robimy po to, by zapromować aikido takim, jakim jest.
Jak aikido sprawdza się na ulicy?
Jeśli ktoś potrafi, to każda sztuka walki jest skuteczna. Jeśli ktoś jedynie chodzi na treningi, a nic nie potrafi, to się nie sprawdzi. Można chodzić na basen 10 lat i nie potrafić pływać. Natomiast każda sztuka walki jest skuteczna, bo one powstały po to, aby się bronić.
Mamy więc sport dla każdego, oprawiający kondycje, oczyszczający umysł i dający pewne poczucie bezpieczeństwa.
U dzieci świetnie rozwija motorykę (zarówno małą jak i dużą), uczy lateralizacji i przestrzennego patrzenia na wszystko dookoła. U nich najbardziej i najszybciej dostrzegalne są postępy.
Zdarzają się tacy uczniowie, którzy techniki wykonują w sposób intuicyjny?
Bardzo rzadko. Takich osób w skali mojego klubu mam trzy. To są osoby, którym pokaże się technikę i one natychmiast ten ruch czują.
Jak zachęcić kogoś do uprawiania aikido?
To trudne pytanie. Od 12 lat prowadzę zajęcia i staram się zachęcać jak mogę. Chciałbym aby było nas więcej, ale bywa z tym różnie.
Pamiętam z czasów swojej młodości fale młodych ludzi, którzy przychodzili na treningi karate. Na dłużej pozostawało ich co najwyżej kilku.
To dlatego, że pojawił się Bruce Lee i jego "Wejście Smoka". Co prawda tam było wing tsun (a właściwie jeet kune doo) i właśnie ludzie przychodzili na karate, bo chcieli być jak Bruce Lee. Później okazywało się, że treningi są zbyt trudne, zbyt ciężkie, że trzeba ciężko pracować.
Napisz komentarz
Komentarze