Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 02:58
Reklama muzyczny spektakl Metamorfozy
Reklama

Marek Karewicz – Złoty Fryderyk w Tomaszowie Maz. (3)

Od muzyka do fotografika. Orzypominamy felieton Antoniego Malewskiego

- „Marek to nie tylko imię, to także nazwisko Marka Karewicza. Wystarczyło powiedzieć Marek, a każdy wiedział, że chodzi o człowieka, bez którego historia polskiego rocka byłaby niepełna. Marek zawsze był tam, gdzie jęczały gitary, bas wypruwał wnętrzności, a perkusja wyznaczała rytm serca. Był częścią polskiego rock’n’rolla, jego kronikarzem i sumieniem. Pod obstrzałem jego obiektywu znalazły się dziecięce lata polskiego rocka, prekursorzy „mocnego uderzenia”, gwiazdy i gwiazdki lat sześćdziesiątych, siedemdziesiątych, osiemdziesiątych czy dziewięćdziesiątych. Towarzyszył narodzinom polskiego rocka, należał do jego obserwatorów i współtwórców. Żadne wydarzenie muzyczne w latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych nie uszło jego uwagi. Szczególną sympatią otaczał jazz i muzykę rockową. I te dwa gatunki muzyki stały się przedmiotem wyjątkowego zainteresowania jego kamer i obiektywów. Jest bowiem wybitnym artystą fotografikiem, setek tysięcy kapitalnych, niekiedy historycznych zdjęć” - tak o Marku Karewiczu wypowiadał się ojciec chrzestny polskiego rock’n’rolla, Franciszek Walicki w swoim ostatnim dziele, książce, Epitafium na śmierć rock’n’rolla.

 

Ostatnie dzieło Franciszka Walickiego

 

 

Rodzina Karewiczów (nie ma żadnego związku z polskim aktorem, Emilem Karewiczem), pan Julian, ojciec Marka, pani Bronisława matka oraz ukochana przez Marka babcia Julia, wywodziła się z Warszawy. Marek urodził się w stolicy 28 stycznia 1938 roku. Karewiczowie przeżyli całą hitlerowską okupację oraz Powstanie w tym mieście. Po upadku Powstania Warszawskiego, uciekając (jak wielu warszawiaków) w kierunku zachodnim przed zbliżającą się do stolicy, nawałnicą „wyzwoleńczej” ofensywy Armii Czerwonej. Pieszy exodus ze zburzonej, zrównanej z ziemią stolicy, zaprowadził Karewiczów jesienią 1944 roku, sto kilometrów na zachód od Warszawy, do Tomaszowa Mazowieckiego. Tu się osiedlili i zamieszkali, by ponownie wrócić nad Wisłę, po blisko jedenastu latach, jesienią 1954 roku.

 

Karewiczowie przybywając z Warszawy, w naszym mieście zamieszkiwali w różnych miejscach i dzielnicach. Pierwsze dwie noce po dotarciu, spędzili w Starzycach w istniejącym do dziś przy ulicy Ujezdzkiej 2 - parterowym, murowanym domku. Następnie przenieśli się do centrum miasta, do kamienicy z podmurówką przy ulicy Piłsudskiego 17 (róg Krzyżowej), w tym domu urodził się, również mieszkał jako chłopiec, reprezentacyjny piłkarz kadry Kazimierza Górskiego, Antoni Szymanowski.

 

Kolejny dom to plebania ewangelickiego kościoła Zbawiciela przy ulicy św. Antoniego (vis a vis Parku Rodego). Pastorem był wówczas, słynący z bardzo rygorystycznego usposobienia Waldemar Gastpary. W tym domu na plebani kościoła, mieszkali również Mecowie (rodzeństwo Danuta i Bogusław). Następne schronienie Karewiczów (choć na krótko) to willa Landsberga przy Konstytucji 3-go Maja (dziś znajduje się tu przedszkole) oraz w kamienicy przy Konstytucji 3-go Maja 18 (vis a vis Biedronki, dawny sklep meblowy). W tej posesji mieszkali najdłużej, bo aż 9 lat. Jego kolegami z podwórka byli między innymi, Eugeniusz Ulkowski (nie mylić z fotografem Tadeuszem Ulikowskim) oraz Daniel Ronek (starszy brat Sławka, założyciela w Tomaszowie Mazowieckim pierwszego, Fan Club – Jerry Lee Lewis).

 

 

Z tego domu, podwórka znajdującego się tuż nad brzegiem Wolbórki, Marek Karewicz ma najpiękniejsze, beztroskie wspomnienia. Tu grali z kolegami w dwa ognie, w piłkę nożną, jako bramki służyły im drzwi do komórek czy podwórkowy trzepak. Tu też nauczył się wędkowania, na każdym spotkaniu z mieszkańcami miasta, Marek, gdy tylko wymieniło się rzekę Wolbórkę czy Pilicę, natychmiast zadawał pytanie, - A czy znasz taką rybę która nazywa się „kolka” czy kiełb?

 

[reklama2]

 

 

Ryby te żyły w bardzo czystych wodach, dziś rzadko spotykane. Świadczyło to również o czystości naszych rzek. To w tym domu na parterze, Marek (pierwsze trzy okna od ulicy Warszawskiej,  zasłaniał kocami, by uzyskać ciemnie) bez użycia aparatu fotograficznego, na papierze światłoczułym wykonał pierwsze w swoim życiu zdjęcie, liście klonu. Było to zlecenie, wykonanie przez uczniów, od nauczyciela przyrody ze szkoły nr. 4, by utrwalili - narysowali lub przykleili na papierze - liście klonu. Marek zrobił to inaczej, inną techniką. Kto wie czy szkolna praca nie zadecydowała o jego życiowej pasji?

 

Kiedy mieszkali w pałacu Landserga, w budynku obok (były biurowiec Fabryki Skór) mieszkał najsłynniejszy w tamtych latach tomaszowski fotograf, przyjaciel rodziny Karewiczów, Tadeusz Ulikowski. Ojciec tomaszowskiego bibliografa Andrzeja, który był bliskim kolegą, również zmarłego, mojego brata, także Andrzeja. 

 

Pan Tadeusz swój zakład fotograficzny miał przy ulicy Św. Antoniego, pod słynnym kasztanem (vis a vis Domu Towarowego TOMASZ). Pan Julian ze swoim synem Markiem bardzo często odwiedzał swojego przyjaciela w zakładzie, podczas właściwej temu zawodowi, pracy. Od najmłodszych lat młody Karewicz (wizytując u pana Ulikowskiego), oswajał się ze sztuką wykonywania zdjęć, wtajemniczał zarażając się w przygotowaniu składu chemicznego, roztworu (zwany wywoływaczem, dzisiaj brzmi to anachronicznie) by jak najefektowniej, jak najlepiej z negatywu wykonać odbitki (zdjęcia). Zapewne zdobyte doświadczenie przy ulicy Św. Antoniego pomogły mu wykonać pierwsze, do szkolnej pracy, zdjęcie bez użycia aparatu.

 

Marek do podstawówki chodził do dwóch szkól, pierwsza to nr 2 (dawna ćwiczeniówka) w widłach ulic Legionów/Piłsudskiego oraz do nieistniejącej dziś szkoły nr 4, przy Barlickiego, znajdującej się przy skwerku ulicy Warszawskiej (vis a vis Banku BPH, dawna kawiarnia restauracja Jagódka). Po ich ukończeniu, dostał się, zdając egzaminy, do Licem Ogólnokształcącego, dziś I LO, przy ulicy Mościckiego (w tamtych latach w Tomaszowie istniało tylko jedno liceum). Tu ukończył pierwszą klasę liceum (8), by w połowie drugiej (9), z rodziną wyprowadzić się ponownie do Warszawy.

 

Żyjąc w Tomaszowie, za namową babci Juli uczęszczał na lekcje gry na skrzypcach. Babcia dobrze wykształcona w rosyjskim Sankt Petersburgu (przyszły, bolszewicki Leningrad) dobrze wiedziała jak pozytywny wpływ na duchowy i intelektualny rozwój dziecka ma wpływ gra na instrumencie, Życiowe próby gry na skrzypcach, uwrażliwiły muzycznie młodego Marka. Jego nauczyciel gry na tym instrumencie zakładał, wpajając mu swoją filozofię, - Marku, ucząc się gry na skrzypcach, zostaniesz dobrym grajkiem i jak dorośniesz będziesz grał na weselach, a póki co jest to najbardziej zarobkowo popłatny i pewny zawód dla chłopaka.

 

Kiedy miał niespełna osiem lat umiera, jego ukochana mama, Bronisława. Trumna ze zmarłą, wystawiona była w kościele Św. Trójcy przy Placu Kościuszki 21. Tu po raz ostatni Marek zobaczył i utrwalił w pamięci jej pogodną, schorowaną twarz. Za każdym pobytem, gdy tylko przybędzie do Tomaszowa, Marek Karewicz, choć od dawna kościół jest nieczynny, zachodzi do księgarni Barbary Goździk przy Placu Kościuszki 22, posesja tuż obok kościoła Św. Trójcy (w tamtych latach w pomieszczeniach księgarni była zakrystia kościoła) by z tego miejsca nostalgicznie i sentymentalnie powspominać czas dzieciństwa, czas szkolnej młodości spędzony w Tomaszowie. Szczególne są wspomnienia o jego ukochanej, jak on to mówi, mamusi.

[reklama2]

Księgarnia od jesieni 2008 roku stała się, za każdym przyjazdem Karewicza do miasta, stałym miejscem spotkań. Przez wtajemniczone osoby, uczestniczące w kuluarowych spotkaniach z artystą fotografikiem, zaplecze księgarni nazwaliśmy klubem i tak było przez ostatnie pięć lat (Marek w tym czasie bywał w naszym mieście co najmniej siedem/osiem a może więcej razy), do połowy miesiąca maja tegoż roku. Majowa data wiąże się ze zmianą najemcy, ajenta lokalu, choć Barbara Goździk nadal jest pracownikiem tej księgarni.  

 


Kultowa księgarnia przy Pl. Kościuszki 22 – Barbary Goździk, miejsce naszych spotkań

 

 

Po ponad 11-letnim pobycie w Tomaszowie, Marek powrócił do stolicy gdzie ukończył warszawskie Liceum Fotograficzne przy ulicy Spokojnej, następnie studiował na Wydziale Operatorskim w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej w Łodzi. Studiując w tym mieście, zaraził się awangardową muzyką jaka przenikała z Zachodu zza żelaznej kurtyny, do kraju, to jest jazz. Odkłada na bok wyuczony zawód (choć wcześniej wykonał kilka wspaniałych fotografii, wprowadzając w zachwyt znawców tej dziedziny) i w warszawskich, studenckich klubach uczy się gry na dwóch instrumentach, strunowym – kontrabas i dętym – trąbka.

 

Po skrzypcach kontrabas by jego kolejnym, strunowym instrumentem, z którym Marek zakładał spore nadzieje. Największym problemem z kontrabasem było przemieszczanie się ulicami Warszawy. Posiadał wówczas modny skuter wśród młodzieży, włoską Lambrettę.

 

 

Dużym kłopotem i męczarnią była jazda, przemieszczanie się ulicami zatłoczonej Warszawy na próby czy koncerty. Po długim namyśle, Karewicz zamienił kontrabas na …. trąbkę.

 

Właśnie z trąbką w ręku a nie z aparatem fotograficznym, manifestujący Marek szedł, we  wspomnianym wcześniej (lipiec 1956r), nowoorleańskim marszu ulicami Sopotu. Kiedy powrócił do Warszawy jego pierwszy zespół, w którym grał na trąbce, Six Boys Stompers, zagrał na otwarcie Klubu HYBRYDY. Na tym otwarciu obecny był Leopold Tyrmand, wielki znawca jazzu, muzyk, dziennikarz i świetny pisarz. Autor słynnego Dziennika 1954 i powieści Zły, który po zakończeniu koncertu przez zespół, podszedł do Marka i zagaił - Marek widziałem twoje zdjęcia, są wspaniałe, radzę ci, przestań pierdzieć w ustnik tej trąbki. Weź się za fotografowanie i rób to w czym jesteś najlepszy. To były ostatnie próby dmuchania w trąbkę.

 

Od tej pory Marek odstawił ją całkowicie na bok (sprzedał trąbkę za 50 zł jednemu z kibiców warszawskiej Legii) i z wielkim zacięciem, zawierzając słowom Tyrmanda, wziął się za fotografowanie. Od czasu do czasu kiedy Karewicz znajdzie się na piłkarskim meczu, na stadionie Legii słyszy dźwięk swojej trąbki i dmuchającego w nią kibica. Powrót Marka do fotografowania, w krótkim czasie pracy w tej branży, przyczyniło się, że stał się jednym z największych i najwybitniejszych w świecie, artystów fotografików.

 

Marek Karewicz to najbardziej wzięty fotografik, nie tylko w naszym kraju. Bywał na wszystkich festiwalach, robiąc przy tym setki tysięcy zdjęć, polskiej i zagranicznej piosenki (Opole, Sopot), festiwalach jazzowych (Jazz Jamboree w Warszawie, Jazz nad Odrą w Wrocławiu, Jazzowa Zadymka Śnieżna w Bielsku-Białej), również często bywał na festiwalach jazzowych i rock’n’rollowych za granicą. Bywał na koncertach wszystkich, polskich zespołów bluesowych, rock’n’rollowych, jazzowych. Robił zdjęcia, między innymi takim zespołom jak, The Beatles i The Rolling Stones (słynny koncert 13 marca 1967 rok w warszawskiej Sali Kongresowej). Wykonał ponad dwa miliony negatywów, zaprojektował ponad 1.500 okładek (longpleye) płytowych. Prawie wszystkie okładki płyt nagranych w tamtych latach, są dziełem Marka Karewicza.

 

 

O jego klasie w zawodzie może świadczyć fakt, że został zatrudniony w trasach koncertowych przez dwóch największych z największych artystów, jakim był geniusz muzyki, Ray Charles ze słynnym przebojem Hit The Road Jack (z nim był także w trasie przez dwa lata) czy najlepszy trębacz świata, Miles Davies (blisko rok w trasie). Jest autorem największego zdjęcia (10x3 metry) Milesa Daviesa. Wykonał je na zamówienie amerykańskiego artysty. Zawisło ono na największym wieżowcu  Nowego Jorku.

 

Zrobił praktycznie wszystkim wielkim na świecie, grającym jazz, rock’n’roll, jednak nigdy nie zrobił zdjęcia najważniejszej osobie w światowym show buisnessie, która jest synonimem nowoorleańskiego jazzu, najsłynniejszej trąbce świata, o głosie cudownie zachrypniętym, jest nim niekwestionowany, amerykański król jazzu - Louis Satchmo Armstrong. Marek do swojego, największego, życiowego błędu przyznał się w tomaszowskim klubie OK TKACZ, na swoich, 75 urodzinach, obchodzonych w dniu 9 marca 2013 roku. Gdy na ekranie TKACZA pokazałem 12 minutowy, dygresyjny film z urodzinowymi życzeniami, na którym Armstrong dla Marka wykonał trzy wielkie hity (When It’s Sleepy Time Down South, Blueberry Hill i When The Saints Go Marching In). Karewicz zrozumiał tę dygresję i przed wypełnioną,  na ful, salą TKACZA, tuż po zakończonym filmiku, wyznał całą prawdę - dlaczego?

 

[reklama2]

 

A miał czas i warunki je wykonać. Kiedy król trąbki przyjechał na jedyny koncert, latem 1965 roku, do czeskiej Pragi, Marek Karewicz wraz z Andrzejem Jaroszyńskim, ówczesnym dziennikarzem muzycznym TVP, otrzymał akredytacje dziennikarskie na ten szczególny koncert. Zamieszkali w pięknym hotelu na Vaclavskie Namesti. Rano w dniu koncertu, po śniadaniu, zeszli do hotelowego baru by dla zabicia czasu, napić się w barze bistro kilka drinków. Koncert miał odbyć się dopiero późnym wieczorem.

 

 

Po wypiciu kilku drinków na wysokich stołkach bistro, dosiadła się do nich kobieta, lekko na rauchy i zaproponowała, zamawiając u barmana, trzy drinki, dla siebie i dla siedzących obok dwóch panów. Ta kobieta to czeska aktorka, Jitka Bendova, która zagrała w jedynym nagrodzonym Oscarem (1968 rok) czeskim filmie Jirzego Menzla, Pociągi pod specjalnym nadzorem. Jitka Bendova w tym filmie, którego akcja toczy się w czasie hitlerowskiej okupacji na małej, czeskiej stacyjce kolejowej, błysnęła skandaliczną, podniecającą mężczyzn sceną, w której znudzony zawiadowca stacji i jego pomocnik, ostemplowują kolejowymi pieczątkami jej gołe pośladki. Ta podniecająca, obsceniczna, filmowa scena trwała dość długo w ekranowym czasie.

 


               

Kolejną partię drinków zaproponował  Jaroszyński i by nie być gorszym, szybko powtórzył ją Karewicz. Wszystkim pijącym rozwiązały się języki. Marek pierwszy odezwał się rzeczowo, zapraszając wieczorem Jitkę na koncert Louisa Armstronga, na co odezwała się Bendova, - Marek ja mam Armstronga na płytach, jeżeli chcesz go posłuchać, to zapraszam cię do siebie, do domu. Wypili jeszcze po kolejce i Marek ponowił zaproszenie na koncert. Po chwili ciszy Jitka dopiwszy swojego drinka, również się odezwała. – Marek, jeszcze raz proponuję ci płyty Armstronga do posłuchania w moim domu. Wybieraj bo ja na żaden koncert nie idę. Karewicz po chwili milczenia wypowiedział głośno przed tomaszowskim audytorium w OK TKACZ, - Proszę państwa, zadecydowałem – zapanowała długa cisza – wybrałem Louisa Armstronga, słuchając go na płytach w domu czeskiej aktorki !!!

 

      Dwaj przyjaciele z polskiego show businessu Franciszek Walicki i Marek Karewicz

 

- Siedem lat temu, w Zakopanem, jakiś zły demon przeciągnął Marka po węglach piekła (wylew). Ale Marek nie poddał się, walczy z chorobą bez przerwy, do upadłego. Pomimo, że życie spędza w wózku inwalidzkim, nadal bywa tam, gdzie dzieje się coś ważnego. Jego wystawy fotogramów (które otwiera osobiście) wędrują po całym świecie. W Warszawie założył (jeszcze przed chorobą w 2001 roku) słynny Klub Jazzowy TYGMONT, a w roku 2008 wydał, pod nazwą „This Is Jazz”, fantastyczny album z fotografiami największych gwiazd muzyki jazzowej (160 FOTO), prawie wszystkich wielkich, jeszcze żyjących jazzmanów. Obecnie pracuje nad albumem poświęconym gwiazdom rock’n’rolla – tak oto pisał o Marku Karewiczu, Franciszek Walicki, w swoim ostatnim dziele, Epitafium na śmierć rock’n’rolla.

 

  
Na większości spotkań z Karewiczem, czy to w TKACZU czy w ARKADACH, przygrywał zespół
                 jazzowy Wojtka Lubczyńskiego. Na zdjęciu Wojtek składa życzenia M. Karewiczowi

 

Do naszych spotkań dochodziło wielokrotnie, pięć razy w Sopocie (trzy razy na zakończenie konkursu „Wspomnienia Miłośników Rock’n’rolla”, czwarty raz na obchodach „XXX - lat po śmierci Krzysztofa Klenczona”, na których nadano ulicę jego imienia, odsłonięto mural z jego wizerunkiem oraz na ekranie w Krzywym Domku odbyła się premiera filmu Heleny Giersz „10 w skali Beauforta” i piąty raz na „50 lecie powstania Non Stopu” w Sopocie. Czterokrotnie ja zapraszałem Karewicza na swoje imprezy w Tomaszowie (dwa razy na Spotkanie po latach, jedno w ZDK Włókniarz, drugie w SCh PROEM w Zakościelu, trzeci raz na 89 spotkanie z cyklu Herosi Rock’n’Rolla w SCh TOMY przy Jerozolimskiej a czwarty raz na jego 75 urodziny, połączone z 100 spotkaniem mojego cyklu Herosi w OK TKACZ). Ostatnie, piąte spotkanie z Karewiczem, w którym miałem okazję uczestniczyć, z organizowane było przez braci Jochan, w tomaszowskiej restauracji ALABASTRO (27 kwietnia 2013 roku) przy ulicy Dzieci Polskich.

 

 

 

Na każde spotkanie w Tomaszowie, Marek przyjeżdża z wielką radością, każdą wizytę bardzo przeżywa. Kilkakrotnie, wraz z opiekującym się nim, Wiesiem Śliwińskim, przemieszczaliśmy się wspólnie ulicami miasta, docieraliśmy do miejsc bliskich Markowi, do szkól do których chodził, do domów, w których mieszkał. Nasze piesze wędrówki przeważnie kończyliśmy na moście rzeki Wolbórka przy ulicy Warszawskiej. Wówczas prosił o zatrzymanie się, długo patrzył w nurt rzeki w kierunku drugiego mostu na Blichu (ul. Legionów) po czym mówił, - Oto rzeka mojego dzieciństwa, zawsze wracając ze szkoły, zakładaliśmy się z kolegami; - Jakiego koloru dzisiaj jest woda w rzece? Kolor wody zależał od farbowania tkaniny, dywanu w farbiarni zakładu Mouritza Pisha (była Mazovia) czy wcześniej położonej farbiarni w Fabryce Dywanów w dzielnicy miasta,  Rolandówka.

 

[reklama2]

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie
Sejm odrzucił wniosek PiS o wotum nieufności wobec ministry zdrowia Izabeli Leszczyny Sejm odrzucił w czwartek wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec ministry zdrowia. Posłowie PiS zarzucili jej działania wbrew interesom pacjentów. Premier Donald Tusk zapowiedział, że po odrzuceniu wniosku Izabela Leszczyna "będzie nadal wyciągała z bagna system ochrony zdrowia" po rządach PiS.Data dodania artykułu: 21.11.2024 19:58Sejm odrzucił wniosek PiS o wotum nieufności wobec ministry zdrowia Izabeli Leszczyny Były nauczyciel odpowie m.in. za prezentowanie pornografii młodzieży Przed sądem rejonowym w Oświęcimiu 4 grudnia ma ruszyć proces byłego nauczyciela jednej z tamtejszych szkół, który odpowie m.in. za prezentowanie pornografii nastolatkom i naruszenie ich nietykalności cielesnej – dowiedziała się PAP w krakowskiej prokuraturze okręgowej.Data dodania artykułu: 20.11.2024 18:37Były nauczyciel odpowie m.in. za prezentowanie pornografii młodzieży Polacy coraz częściej chcą się rozwodzić. Potwierdzają to eksperci. Widać to też po danych z sądów W trzech kwartałach tego roku do sądów okręgowych w całej Polsce wpłynęło blisko 62 tys. pozwów rozwodowych. To o 1,5% więcej niż w analogicznym okresie 2023 roku, kiedy było ich prawie 61 tys. Najwięcej pozwów złożono do sądów w dużych miastach. W całej Warszawie odnotowano ich łącznie 5,8 tys. Z kolei w Poznaniu było 3,9 tys. takich przypadków, a w Gdańsku zaobserwowano ich 3,4 tys. Eksperci nie są zaskoczeni tymi danymi. Jednocześnie wskazują, że spada liczba zawieranych małżeństw. Można zatem postawić tezę, że w strukturze społecznej zachodzą istotne zmiany.Data dodania artykułu: 20.11.2024 18:30Polacy coraz częściej chcą się rozwodzić. Potwierdzają to eksperci. Widać to też po danych z sądów
OSHEE nawiązuje współpracę z Fundacją SEXEDPL OSHEE, lider na rynku napojów funkcjonalnych, od lat angażuje się w działania, które mają poprawić dobrostan psychiczny, szczególnie dzieci i młodzieży. Teraz marka ogłasza rozpoczęcie współpracy z Fundacją SEXEDPL, największą organizacją zajmującą się edukacją seksualną w Polsce. W ramach partnerstwa będą wspólnie działać na rzecz rozwoju i promocji Antyprzemocowej Linii Pomocy 720 720 020 – anonimowej linii pomocy i platformy stworzonej z myślą o osobach doświadczających przemocy lub nią zagrożonych.Data dodania artykułu: 20.11.2024 11:32OSHEE nawiązuje współpracę z Fundacją SEXEDPL Korzyści dla chorych leczonych nieinwazyjną wentylacją mechaniczną w warunkach domowych dzięki zastosowaniu telemonitoringu - pierwsze polskie badanie Telemonitoring chorych leczonych nieinwazyjną wentylacją mechaniczną w warunkach domowych (NIV) może poprawić jakość leczenia, szczególnie w kluczowym, tj. początkowym okresie stosowania terapii. Może również przyczynić się do bardziej optymalnego wykorzystania zasobów kadry medycznej, dzięki zastąpieniu części wizyt domowych zdalnym monitorowaniem stanu pacjenta. Telemonitoring umożliwia także wprowadzenie mierników jakości prowadzonej terapii w postaci monitorowania podstawowego parametru jakości wentylacji, jakim jest compliance pacjenta, czyli przestrzeganie zaleceń odnośnie czasu stosowania terapii. Wskazują na to wnioski z badania przeprowadzonego na 152 chorych zrealizowanego przez polskich badaczy.Data dodania artykułu: 20.11.2024 10:55Korzyści dla chorych leczonych nieinwazyjną wentylacją mechaniczną w warunkach domowych dzięki zastosowaniu telemonitoringu - pierwsze polskie badanie Domański o wolnej Wigilii: złe rozwiązanie; dla gospodarki to koszt ok. 4 mld zł Będę przedstawiał argumenty, że pomysł wolnej Wigilii jest złym rozwiązaniem; dla polskiej gospodarki byłby to koszt 4 mld zł, a dla budżetu państwa 2,3 mld zł - ocenił w środę minister finansów Andrzej Domański. Jest to krok niepotrzebny - dodał.Data dodania artykułu: 20.11.2024 10:37Liczba komentarzy artykułu: 1Domański o wolnej Wigilii: złe rozwiązanie; dla gospodarki to koszt ok. 4 mld zł
Reklama
Reklama
"A może byście tak najmilsi wpadli na JAZZ do Tomaszowa"? "A może byście tak najmilsi wpadli na JAZZ do Tomaszowa"? Zapraszamy na pierwszy koncert z cyklu JESIEŃ NAD VOLBÓRKĄ, który odbędzie się w piątek 22.11.2024 roku o godz. 19:00 w Galerii Sztuki Arkady w Tomaszów Mazowiecki.Horntet to kwintet jazzowy, demokratyczny kolektyw złożony z pięciu wyróżniających się i jednych z najbardziej obiecujących polskich muzyków jazzowych młodego pokolenia.Nominowani do nagrody Fryderyk 2024, zwycięzcy niemal wszystkich konkursów jazzowych w Polsce (m.in. Jazz nad Odrą 2023), zdobywcy 2 miejsca na prestiżowym European YoungArtists’ Jazz Award w Burghausen 2024, wielokrotnie doceniani przez krytyków i dziennikarzy muzycznych w kraju i zagranicą. Począwszy od roku 2019 i założenia zespołu z inicjatywy pianisty Bartłomieja Leśniaka, muzycy stale pracowali nad swoim własnym,wspólnym, rozpoznawalnym stylem opartym o autorskie kompozycje, będące mieszanką mainstreamu, muzyki free, ale też współczesnej muzyki klasycznej z zachowaniem słowiańskiego mianownika, będącego kontynuacją stylu określanego jako Polish Jazz. W 2023 zespół pewny kierunku, który obrał, wydał swój debiutancki album pt. „Horntet”.Skład zespołu:● Szymon Ziółkowski - saksofon altowy i sopranowy● Robert Wypasek - saksofon tenorowy i sopranowy● Bartłomiej Leśniak - fortepian● Mikołaj Sikora - kontrabas● Piotr Przewoźniak - perkusjaBilety:przedsprzedaż 45 plnw dniu koncertu 60 plnKarnet na trzy koncerty w ramach "Jesień nad Volbórką" - 100 pln.Informacje: 690 904 690Zapraszamy 1 Data rozpoczęcia wydarzenia: 22.11.2024
Andrea Bocelli 30: The Celebration Andrea Bocelli 30: The Celebration Andrea Bocelli 30: The Celebration23 i 24 listopada w kinach HeliosPrzed nami weekend dla melomanów, którzy mogą wybrać się do Heliosa na porywające koncerty uwielbianego tenora. Widowisko „Andrea Bocelli 30: The Celebration”, które zawita na wielkich ekranach 23 i 24 listopada, podsumowuje trzydzieści lat artysty na scenie i jest okazją do przypomnienia największych przebojów w jego wykonaniu.Andrea Bocelli to bez wątpienia najsłynniejszy tenor świata. Jest ikoną popkultury w zakresie śpiewu operowego. Z brawurą łączy muzykę klasyczną z rozrywkową. Jego nagrania sprzedają się w milionach egzemplarzy. Teraz ten charyzmatyczny śpiewak obchodzi jubileusz 30-lecia swojej pracy artystycznej. Z tej okazji przygotował wielki koncert, którego nagranie można obejrzeć jedynie w kinach.Podczas tego przygotowanego z rozmachem show usłyszymy oczywiście słynną arię „Nessun dorma” z opery „Turandot” Pucciniego, niekwestionowany przebój „Con te partirò” i wiele innych chwytających za serce utworów.Wersję kinową koncertu wyreżyserował Sam Wrench („Taylor Swift: The Eras Tour”, ”Billie Eilish: Live at The O2”), laureat nagrody Emmy i nominowany do nagrody Grammy.Helios zaprasza melomanów na ten wyjątkowy seans! Bilety dostępne są na stronie www.helios.pl, a także w kasach kin i aplikacji mobilnej. W ramach oferty „Wcześniej kupujesz, więcej zyskujesz” dokonując zakupu z wyprzedzeniem, można wybrać najlepsze miejsca, a także - zaoszczędzić.Helios S.A. to największa sieć kin w Polsce pod względem liczby obiektów. Dysponuje 54 kinami mającymi łącznie 304 ekrany i ponad 55 tysięcy Data rozpoczęcia wydarzenia: 23.11.2024
Repertuar kina Helios Repertuar kina Helios Tegoroczna jesień nie przestaje zaskakiwać różnorodnymi nowościami. Od najbliższego piątku w repertuarze kin Helios zagoszczą aż trzy premiery: „Simona Kossak”, „Vaiana 2” i „Heretic”. Ponadto widzowie mogą zapoznać się z licznymi filmowymi przebojami oraz projektami specjalnymi, takimi jak Kultura Dostępna czy Maraton Władcy Pierścieni.Polską nowością na najbliższy tydzień jest dramat „Simona Kossak”, przybliżający prawdziwą historię potomkini artystycznej rodziny Kossaków. Młoda kobieta porzuca dotychczasowe życie i towarzyskie salony, aby objąć posadę naukowczyni w Białowieży. W środku puszczy, pomimo trudnych warunków – bez prądu i bieżącej wody – rozpoczyna życie na własnych warunkach. Tam poznaje fotografa Lecha Wilczka, z którym łączy ją niezwykła relacja. Jednakże wyobrażenia Simony o pracy przyrodnika ulegają bolesnej weryfikacji. Musi stanąć w obronie nie tylko swoich ideałów, ale również świata roślin i zwierząt… W rolach głównych występują: Sandra Drzymalska, Jakub Gierszał i Agata Kulesza.W repertuarze znajdzie się także nowa animacja wprost ze studia Disney – to „Vaiana 2”, czyli kontynuacja ciepło przyjętej historii nawiązującej do kultury wysp Polinezji. Trzy lata po wydarzeniach z pierwszej części, Vaiana otrzymuje nieoczekiwane wezwanie od swoich przodków. Dziewczyna musi wypłynąć na dalekie i dawno zapomniane wody Oceanii. Vaiana zbiera więc grupę śmiałków gotowych na przygodę życia, wśród których znajduje się jej przyjaciel Maui. Ich zadaniem będzie przełamanie niebezpiecznej klątwy, a nie będzie to proste, gdyż będą musieli stawić czoła starym i nowym wrogom.Jesienna aura sprzyja oglądaniu horrorów, a już w najbliższym tygodniu pojawi się kolejna nowość z tego gatunku. „Heretic” opowiada o dwóch młodych kobietach, które od drzwi do drzwi starają się głosić słowo Boże. W jednym z domów otwiera im czarujący pan Reed – szybko okazuje się jednak, że mężczyzna posiada diaboliczną drugą twarz. Niespodziewanie wszystkie wyjścia zostają zamknięte, a podejrzany gospodarz co chwila pojawia się, aby zadać im kolejną zagadkę testującą ich wiarę. Rozpoczyna się śmiertelnie niebezpieczna gra, w której stawką jest przetrwanie…Ponadto w repertuarze Heliosa znajdą się hitowe nowości ostatnich tygodni, takie jak „Gladiator 2” w reżyserii Ridleya Scotta. Lucjusz jako dziecko był świadkiem śmierci Maximusa z rąk swojego wuja Commodusa. Teraz decyduje się walczyć w Koloseum jako gladiator, aby przeciwstawić się dwóm cesarzom, rządzącym Rzymem żelazną pięścią. Z wściekłością w sercu i z nadzieją na lepszą przyszłość Cesarstwa Lucjusz musi spojrzeć w przeszłość, aby znaleźć siłę i honor, by zwrócić chwałę Rzymu jego ludowi.Fani kina familijnego mogą wybrać się do kin na pozytywną produkcję „Paddington w Peru”. Tytułowy bohater wraz z rodziną Brownów postanawia wyruszyć w daleką podróż do Ameryki Południowej, a dokładniej do Peru, aby odwiedzić swoją ukochaną ciocię Lucy. W tym celu wszyscy udają się do umieszczonego nieopodal lasu deszczowego Domu dla Emerytowanych Niedźwiedzi. To jednak dopiero początek niezwykle ekscytującej przygody, w trakcie której odkryją wiele tajemnic.Kinomani, którzy pragną poczuć ducha zbliżających się Świąt, mogą zapoznać się z najnowszą częścią kultowej serii. Film „Listy do M. Pożegnania i powroty” ukazuje losy różnorodnych bohaterów, które krzyżują się w Wigilię. Do sagi po dłuższej przerwie powraca postać Mikołaja. Mężczyzna odwiedza dawnych i nowych przyjaciół, podczas gdy jego synek Ignaś rusza w pościg za utraconym prezentem i duchem Świąt… Ponadto w obsadzie znalazła się plejada polskich gwiazd!Kina Helios słyną z organizacji popularnych Nocnych Maratonów Filmowych, najbliższa edycja cyklu będzie w pełni poświęcona produkcjom stworzonym na podstawie dzieł J.R.R. Tolkiena. W piątek, 22 listopada odbędzie się Maraton Władcy Pierścieni, podczas którego widzowie będą mogli obejrzeć wszystkie części przebojowej trylogii w wersji reżyserskiej. Z kolei melomani mogą wybrać się do Heliosa na porywające koncerty uwielbianego tenora. Widowisko „Andrea Bocelli 30: The Celebration”, które zawita na wielkich ekranach 23 i 24 listopada, podsumowuje trzydzieści lat artysty na scenie i jest okazją do przypomnienia największych przebojów w jego wykonaniu. W poniedziałek, 25 listopada w wybranych lokalizacjach odbędą się seanse z cyklu Kino Konesera. Widzowie będą mogli zobaczyć słynny koreański thriller „Oldboy” w odnowionej jakości obrazu. Główny bohater, Dae-su, mści się po latach za zabójstwo swojej żony… Natomiast w czwartkowe popołudnie, 28 listopada w kinach zagości cykl Kultura Dostępna i polska komedia romantyczna „Miłość jak miód”. Majka i Agata zamieniają się miejscami, dzięki czemu odnajdują wielkie uczucie.Bilety na listopadowe seanse dostępne są w kasach kin Helios, w aplikacji mobilnej oraz na stronie www.helios.pl. Dokonując zakupu wcześniej, można wybrać najlepsze miejsca, a  także zaoszczędzić w ramach oferty „Wcześniej kupujesz, więcej zyskujesz”. Data rozpoczęcia wydarzenia: 22.11.2024
Reklamamuzyczny spektakl Metamorfozy
Reklamamuzyczny spektakl Metamorfozy
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Reklama
Wasze komentarze
Autor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Do WuPe: mistrzu. Po pierwsze - Właściciel tej nieruchomości wcale nie musi się przed nikim tłumaczyć, ani też niczego wyjaśniać. Nie ukradł tej nieruchomości, ani jej nie wyłudził. Kupił legalnie za swoją kasiorkę i może robić z tą nieruchomością to co Jemu się będzie podobało. Po drugie - czy w umowie kupna/sprzedaży miał postawione jakiekolwiek warunki konserwatora zabytków?! Wątpię. Po trzecie - gdzie do tej pory był ten obsmarkany urzędniczyna, czyli konserwator zabytków - co ?! Z niego taki konserwator zabytków, jak ja jestem chińskim mandarynem. Tak więc, te materiały w tym portalu, to nie jest spłycanie roli konserwatora zabytków, ale rzetelne odniesienie się do zerowej działalności tego urzędniczyny.Źródło komentarza: Po ćwierć wieku pojawił się on... konserwator. Pałac Piescha budzi emocjeAutor komentarza: mieszkaniecTreść komentarza: Brawo Dwunastka !!!!Źródło komentarza: TVN w tomaszowskiej DwunastceAutor komentarza: WuPeTreść komentarza: Panie Mariuszu liczę na wywiad z obecnym właścicielem, bo teksty o pałacu z Pańskiej strony zaczynają być tendencyjne... Może powstaja za czyjeś pieniądze? ;-) Wydaje mi się, że takie spłycanie instytucji konserwatora jest mało poważne i nie wymaga komentarza. Jakoś te zabytki w Polsce w ostatnich latach dźwigają się z ruiny. Zmuszanie właściciela do naprawienia szkód to nie działanie życzeniowe, a prawne z prokuratorem na karku. To trzeba podkreślić, tymczasem Pan nie zauważa tego kompletnie - celowo?Miasto wydaje lekką ręką grubą kasę na realizację prywatnych, mokrych fantazji radnych jak np. wspieranie widzewskiej patologii z kasy BO... Więc kasa jest. Liczę na wywiad z troglodyteee... yyy... włascicielem. Niech wyjaśni swoje działanie i plany.Źródło komentarza: Po ćwierć wieku pojawił się on... konserwator. Pałac Piescha budzi emocjeAutor komentarza: TMTreść komentarza: Ty taki znawca wszystkiego powinieneś wiedzieć że układ był prosty Witczak zostanie posłem a Witko prezydentem czy to ci się podoba czy nie.W innym przypadku niestety ale Witko skonfliktowany z Wegrzynowskim nie zostałby prezydentem.Źródło komentarza: Fakty nie kłamią? Według TIT, tym gorzej dla faktów?Autor komentarza: UjazdTreść komentarza: Niektórych urzędników, kolesiów zatrudnionych aby siali propagandę czeka kasa w Biedronce!oj nie mogę się tego doczekać jak ci fachowcy bez parasola ochronnego będą funkcjonować:)zegar tyka tyk tyk;)Źródło komentarza: A w Ujeździe wojna trwa nieprzerwanieAutor komentarza: NDWTreść komentarza: W Ujeździe trwa wojna od 2010 roku, kiedy to obecny Pan Burmistrz został radnym, obecnie Pan Burmistrz jest beneficjentem działań rozpoczętych przez Panów Wójtow Korzeniowskiego i Goździka za kadencji, których do Gminy Ujazd zawitały takie firmy jak Kreisel, Eurobox, Euroglas i jeszcze kilka mniejszych. Czas pokaże w jakim stanie Pan Pawlak zostawi Gminę Ujazd, a ten moment zbliża się bardzo szybko.Źródło komentarza: A w Ujeździe wojna trwa nieprzerwanie
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama