Teraz okazało się, że nie były to jedynie czcze groźby ze strony kierownictwa, ale że decyzja została wcielona w życie. - Wczoraj karmiono nas marzeniami, dzisiaj wszystko prysnęło jak bańka mydlana - piszą wolontariusze w mediach społecznościowych.
Miłośnicy zwierząt są rozgoryczeni. Podkreślają, że dzień wcześniej obiecano im możliwość wyjścia z psami na spacer. Zorganizowano więc dodatkowo grupę harcerzy. Niestety w sobotni ranek nikt nie został do schroniska wpuszczony. Blisko 50 młodych ludzi wróciło rozczarowanych do domów.
Komentarzy, jakie na ten temat pojawiły się w internecie nie da się przytoczyć. Wszystkie przepełnione są negatywnymi emocjami. Uniemożliwiają one porozumienie się obu stron konfliktu. Kto na tym cierpi? Oczywiście zamknięte w boksach zwierzaki.
- Gdzie wasze sumienia (o ile je posiadacie ), gdzie empatia, miłość do braci mniejszych? Nie wiecie co to jest, jest mi wstyd za takich ludzi. Było nas prawie 50 osób. Przez weekend na spacery wyszłoby całe schronisko. Zebraliśmy podpisy i na pewno tak tego nie zostawimy. Odsyłacie z kwitkiem nawet potencjalnych adoptujących - piszą.
Współpraca między wolontariuszami a schroniskiem nigdy nie była idylliczna. Sytuacja pogorszyła się, kiedy na jaw wyszły zdjęcia suczki po operacji mastektomii oraz sterylizacji. Fala oburzenia przelała się przez media. Sporo (i to chyba niesłusznie) dostało się weterynarzom.
Teraz w sposób kompletnie infantylny postawiono zastosować odpowiedzialność zbiorową i zamknięto przed miłośnikami zwierząt drzwi schroniska. Wylano więc dziecko z kąpielą. Niestety do kierowania (także przytuliskiem dla zwierzaków) nie wystarczą same chęci. Potrzebne są też umiejętności, które nabywa się poprzez doświadczenie w pracy z ludźmi.
Napisz komentarz
Komentarze