Demografia, demografia
Nie jest dla nikogo tajemnicą, że Tomaszów się wyludnia. W ostatnich kilkunastu latach ubyło w naszym mieście według oficjalnych danych kilka tysięcy mieszkańców. Te mniej oficjalne mówią o co najmniej kilkunastu tysiącach.
Ćwierć wieku temu miasto przekraczało już liczbę 70 tysięcy zamieszkujących tu na stałe osób. Nic dziwnego, wciąż działały jeszcze duże zakłady przemysłowe, o których dzisiaj nikt już nawet nie pamięta.
Obecnie szacuje się, że jest nas co najmniej o 20 tysięcy mniej. Oficjalne statystyki są zawyżone, ponieważ wiele osób, które wyemigrowało wciąż jest tutaj zameldowanych i figuruje w urzędowych rejestrach.
Przyczyną ubytku mieszkańców jest z jednej strony niski przyrost naturalny, z drugiej emigracja zarobkowa. Coraz mniej młodych ludzi widzi w Tomaszowie szanse osobistego i zawodowego rozwoju. Dodatkowo, nawet jeśli pracy u nas nie brakuje, to wynagrodzenia za nią są na zatrważająco niskim poziomie.
Tomaszowska emigracja to nie tylko wyjazdy do dużych aglomeracji miejskich i poza granice kraju. To również duży ludzki strumień odpływający do okolicznych gmin.
Coraz mniej rolników
Ta emigracja "wewnętrzna" przyczyniła się do zmiany struktury ludności w podmiejskich miejscowościach. Wciąż powstają nowe osiedla w takich miejscach jak Wąwał, Kolonia Zawada, Dąbrowa, Smardzewice, Tresta, czy nawet Spała.
W miejscowościach tych, niegdyś typowo rolniczych, jest coraz mniej pól uprawnych i rolników, a przybywa miejskich emigrantów.
To zjawisko naturalne z kilku powodów. Ludzie szukają sobie miejsc przyjaznych, z dala o miejskiego hałasu i wszechobecnych potoków samochodów.
Kolejnym powodem jest fakt, że działki budowlane poza miastem są tańsze niż te położone w jego granicach. Skąd biorą się tak wysokie ceny nieruchomości w Tomaszowie Mazowieckim? Na to pytanie chyba nie da znaleźć się odpowiedzi. Jednak między innymi dzięki tym cenom setki działek leży niezagospodarowanych i to w wydawać by się mogło atrakcyjnych inwestycyjnie miejscach. Nie oszukujmy się, wartość tomaszowskich nieruchomości jest mocno przeszacowana.
Bo to co nas podnieca, to się nazywa kasa
Oczywiście ta wewnętrzna emigracja dotyczy głównie zamożnej części społeczności. Na wieś przeprowadzają się ci, których dochody pozwalają na budowę własnych domów. Razem z nimi z budżetu miasta uciekają pieniądze, ponieważ udziały w podatkach dochodowych przypisywane są do miejsca naszego zamieszkania. Wartość to niebagatelna, bo oscyluje w granicach blisko 40 procent.
Równocześnie większość tych osób własne biznesy (lub jest zatrudniona) prowadzi na terenie miasta, korzystając ze wszelkiej infrastruktury, w którą to miasto zainwestowało.
W ten sposób pomysł Marcina Witko (o ile taki jest) jest pomysłem niezwykle pragmatycznym, zapewniającym miastu dodatkowe przychody.
Według projektu budżetu przygotowanego na ten rok władze miasta szacują, że ich dochody z tytułu udziału w podatku dochodowym od osób fizycznych przekroczą 45 milionów złotych. Równocześnie udział w CIT to jedynie 1,4 miliona złotych. Przy czym podatki od nieruchomości to nieco ponad 20 milionów złotych. Statystyczny tomaszowianin wpłaca więc do budżetu miasta 750 zł ze swojego podatku dochodowego rocznie.
Najbardziej łakome kąski, jakie można włączyć w granice administracyjne miasta to oczywiście miejscowości wchodzące w skład gminy Tomaszów oraz Inowłódz (Spała). Udział w podatku dochodowym od osób fizycznych w gminie Tomaszów to 8,5 miliona złotych (CIT - 50 tysięcy). Podatek od nieruchomości w tej gminie to 4,6 miliona. Udział w podatku dochodowym, przypadający na jednego mieszkańca to ok. 900 zł.
W Inowłodzu udział w podatkach dochodowych jest sporo niższy, bo oscyluje w okolicach 2 mln. złotych. Różnice między tymi dwoma gminami, wskazują na kierunki migracji.
Oczywiście poza tymi podatkami do budżetu miasta wpływać będą tez podatki od nieruchomości. Tutaj łakomym kąskiem jest natomiast COS z jego podatkiem od nieruchomości na poziomie (o ile dobrze pamiętam) 1,5 miliona złotych.
Cały w tym ambaras, aby dwoje chciało na raz
By doszło do zmian w strukturze terytorialnej konieczne jest podjęcie odpowiednich uchwał przez oba samorządy. Jest mało prawdopodobnym, by gminy chciały dobrowolnie pozbyć się wysokich dochodów, stawiając pod znakiem zapytania sens własnego istnienia. W Opolu i na to znaleziono sposób. Za samorządy decyzję podjął Rząd.
Problemem są nie tylko finanse. Życie w gminach toczy się innym trybem. Są tu inne priorytety mieszkańców. Tu ważny jest remont szkoły, kawałek chodnika, czy jezdni na tym czy innym osiedlu. Do tego budowa kanalizacji i sieci wodociągowej. Nikt tu nie myśli o takich inwestycjach jak basen, stadion, tor lodowy, czy sala koncertowa lub organizacja dużych imprez. Życie wydaje się prostsze.
Prostsze i tańsze zarazem. Wystarczy porównać wysokość podatków od nieruchomości lub ceny dostarczanej do domów wody lub odbieranych ścieków. Jest taniej.
Z drugiej strony mieszkańcy gmin korzystają też ze wszystkich oferowanych przez miasto udogodnień.
Napisz komentarz
Komentarze