Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 22 stycznia 2025 14:09
Reklama
Reklama

IV Pułtusk Festiwal im. Krzysztofa Klenczona (97) - 2

Jak wspomniałem w poprzednim felietonie, pierwszy dzień IV Pułtusk Festiwał był najlepszym, najatrakcyjniejszym, na najwyższym artystycznym poziomie od poprzednich „pierwszych” dni. Ponieważ pierwszy dzień pułtuskich spotkań z Krzysztofem Klenczonem zawsze przypada w piątek więc, w/g mojej subiektywnej opinii wśród czterech piątków ten dnia 8.07.2016 roku był szczególnym, o którym będę pamiętał długo, bardzo długo. Jutro sobota wg synoptyków pogoda będzie zmienna z przewagą deszczy i burz. Czy tak się stanie? Razem z Markiem marzymy by ci od pogody, jak zresztą wiele razy, po raz kolejny się mylili. Ale tym opowiem w jej drugiej części. Zobaczymy

Sobota 9. 07. 2016 rok

 

Choć obudziliśmy się w piękny, słoneczny poranek, to w naszej pamięci mieliśmy zakodowaną informację o pogodzie czyli deszcz, burze, ochłodzenie. Urzeczeni muzycznie wczorajszym dniem, po śniadaniu udaliśmy się do Amfiteatru, bo na scenie o godz. 11.00 miała odbyć się najważniejsza część IV Pułtusk FestiwaluFestiwalowy Konkurs Zespołów i Indywidualnych Wykonawców. Jak się wcześniej dowiedziałem do konkursu wystartować miało jedenastu wykonawców.

 

Choć zrobiło się pochmurnie, nie padało, konkurs odbył się punktualnie. Pod zadaszoną wiatą za sektorami miejsc siedzących, zasiadło dziesięciu gniewnych (konkursowe jury) a wśród przesłuchujących konkursowych finalistów znaleźli się: Paweł Sztompke, Marek Gaszyński, Anna Kondratowicz,  Ryszard Poznakowski, Alicja Klenczon, Maciej Cybulski, Sylwia Barycka, Marek Różycki, Sylwia Słoikowska-Affelska, Tomasz Jaśkiewicz.

 

Na konkursowe przesłuchania finalistów, do Amfiteatru im. Krzysztofa Klenczona przybyło wielu mieszkańców Pułtuska, szczególnie spora grupa lokalnej młodzieży. Może dlatego, że w konkursie startowało sporo zespołów i osób indywidualnych z tego miasta czy pułtuskiego powiatu ale również znaleźli się, jeżeli nie wszyscy to liczni, zaproszeni goście, VIP-owie (jak chociażby nasze skromne osoby z Tomaszowa Maz. ja z Markiem Zającem czy Ewa i Krzysztof Jochanowie).

 

W konkursowych zasadach i regulaminie znalazł się bardzo prosty zapis, każdy uczestnik, wykonawca musi w swoim konkursowym repertuarze wykonać przynajmniej jeden utwór z repertuaru Krzysztofa Klenczona z różnych okresów Jego muzycznej działalności (Niebiesko Czarni, Pięciolinie, Czerwone Gitary, Trzy Korony czy twórczość na obczyźnie). Ponad dwugodzinne przesłuchania przysporzyło, nie tylko uczestnikom konkursu, wiele wrażeń i emocji. Również ja z Markiem i Kazimierzem Bihunem bardzo wciągnęliśmy się w nie, tworząc swoje osobiste rankingi. Muszę przyznać, że nasze typy wykonawców były bardzo zbieżne, choć lekko różniły się od oficjalnych jakie zaprezentowało i ogłosiło dziesięciu gniewnych czyli konkursowe jury, które to poniżej przedstawiam:

 

Ostatecznie jury IV Pułtusk Festiwalu im. Krzysztofa Klenczona przyznało nagrody:

 

Grand Prix Festiwalu im. Krzysztofa Klenczona Stowarzyszenia Artystów Wykonawców Utworów Muzycznych i Słowno-Muzycznych (SAWP)– zespół DROP. (członkowie zespołu pochodzą z Pułtuska i Warszawy)

I nagroda Burmistrza Miasta Pułtusk – SZYMON FABISIAK z okolic Pułtuska

II nagroda Burmistrza Miasta Pułtusk – zespół SETIN z Gdańska

III nagroda Burmistrza Miasta Pułtusk – zespół KOLOROWE GITARY z Idzikowic

I nagroda Alicji Klenczon  – zespół M-MAX z Pułtuska

II nagroda Alicji Klenczon  – SZYMON FABISIAK

 

 

Nagroda specjalna Stowarzyszenia Wspólnota Polska dla polonijnego uczestnika konkursu – zespół SREBRNE GŁOSY z Ukrainy

Nagroda specjalna Kryształowy Kamerton Związku Polskich Autorów i Kompozytorów (ZAKR) – zespół DROP.

Nagroda Anny Kondratowicz – zespół BIAŁO CZARNI z Warszawy

Nagroda Stowarzyszenia Polski Rock and Roll im. Krzysztofa Klenczona – zespół M-MAX

Nagroda Polskiego Radia, zaproszenie na wywiad do Programu I Polskiego Radia – ALEKSANDRA WIĘCŁAWSKA

Nagroda internautów – zespół SMOOTH DIMENSION z Gdańska

 

 

Przesłuchania konkursowe były częścią projektu „IV Konkurs Festiwalowy im. Krzysztofa Klenczona” dofinansowanego ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego  z Programu: Wydarzenia artystyczne/Muzyka. Pozwolę sobie przedstawić nasze, subiektywne typy niektórych wykonawców, zespołów,  na które zwróciliśmy szczególną uwagę podpierając się wyśpiewanymi przez nich utworami (tytuły) Klenczona, i nie tylko. Nie będę kwalifikował utworów liczbą porządkową, rankingiem, kolejnością wykonawców. Uczynię to nie stosując powyższego. I tak:

 

- Oryginalnie, profesjonalnie i pięknie zaprezentował się (chyba najlepszy w konkursie) zespół SETIN z Gdańska, który do utworu „10 w skali Beauforta” wgrał symfoniczny wstęp niczym słynna grupa Electric Light Orchestra (ELO) w wielkim hicie Chucka Berry’ego „Roll Over Beethoven” czy w innym, mniej znanym utworze Krzysztofa „Spotkanie z diabłem”, z którego w interpretacji zespół SETIN zrobił arcydzieło.

 

- Innym dla mnie, szczególnym wydarzeniem był występ młodego, niezłego gitarzysty Szymona Fabisiaka. Przepięknie wyśpiewał przy akompaniamencie klasycznej gitary, niczym bardowie z lat 60-tych Cat Stevens czy Donovan, piękny utwór Klenczona „Raz na 1000 nocy” a swoją, indywidualną klasę wykazał w wyśpiewanej własnej kompozycji „Puch”. – Słusznie, dwukrotnie nagrodzony przez Burmistrza miasta i Alicję Klenczon.

 

- Chciałbym zwrócić uwagę na siedmioosobową grupę („Srebrne Głosy”) dziewcząt z Ukrainy, które pięknie, w stylu niczym nasze szczecińskie „Filipinki” z lat 60-tych, wyśpiewały na głosy bez akompaniamentu instrumentów dwa utwory: pierwszy Klenczona „Jesień idzie przez park” a drugi utwór to wielki, polski przebój z lat 50-tych Zbigniewa Kurtycza „Cicha Woda”.

 

- I jeszcze jedno moje indywidualne spostrzeżenie to brak w nagrodzonych i wyróżnionych w konkursie, grupy dziewcząt i jednego, starszego pana z Jeleniej Góry „Paka Buziaka”, która to grupa niczym w satyrycznym stylu amerykańskiego zespołu „Manhattan Transfer” wykonała dowcipnie Klenczona „Nikt na świecie nie wie” i słynną „Małgośkę” Maryli Rodowicz.

 

Druga część sobotniego festiwalu miała miejsce na scenie głównej pułtuskiego Rynku gdzie o godz. 18.30 miał się odbyć koncert laureatów. Z dużym opóźnieniem, prawie godzinnym wystąpili laureaci (oprócz śpiewu byli również nagradzani) konkursu co miało duży wpływ na realizację dalszych występów, innych, zaplanowanych wcześniej grup, piosenkarzy według opracowanego przez organizatorów  festiwalowego programu. Zapewne  na opóźnienie miała wpływ również pogoda. Co jakiś czas na kilka minut następowały deszczowe opady, przerwy w opadach a także kilkuminutowe ulewy a po nich kolejne przerwy. Można powiedzieć, że  pogoda stała się sinusoidalna. Miała ona także wpływ na frekwencję.

 

Co chwila publiczność, nie mająca parasoli z sobą, chowała się pod wiaty czy namioty rozstawione wokół do celów handlowych, marketingowych. Niektórzy wytrwali fani świadomie stali i mokli w deszczu, niektórzy bardziej przebiegli mieli z sobą peleryny a muzyczna karawana jechała dalej. Przepełniony liczbą występów, koncertów festiwalowy program z obiektywnych przyczyn został zweryfikowany i skrócony rzeczowo i w czasie. Kolejno po laureatach mieli wystąpić: Caroline Baran & Friends, koncert pamięci Janusza Kondratowicza (a w nim tacy wykonawcy jak Janek Samołyk, Łukasz Lach, Jacek „Budyń” Szymkiewicz, Maja Koman, Weronika Bochat i na koniec Maria Głuchowska) a zakończyć IV Festiwal miał zespół „Breakout Tour” Piotra Nalepy.

 

Chciałbym w skrócie odnieść się do finału IV Festiwalu i Konkursu im. Krzysztofa Klenczona i wyrazić swoje uczucia, estetyczno muzyczne doznania, swoją opinię subiektywną, odnosząc się do trzech poprzednich klenczonowskich przedsięwzięć. Festiwal kompleksowo jako całość wypadł okazale i trudno jest porównywać z poprzednimi festiwalami. Występowały całkowicie inne grupy muzyczne, bardziej stylem, muzyczną modą przypominające epokę Krzysztofa Klenczona czyli dwukrotnie „Czerwone Gitary”, „Żuki”, „Klenczon Prospekt” czy widowisko muzyczne Teatru Muzycznego w Gdyni „Klenczon – Poemat rockowy”. Muszę obiektywnie  przyznać, że poprzednim trzem festiwalom sprzyjała pogoda, nie padało. W tym roku w dniu najważniejszym jakim jest „dzień drugi”, deszcz zaburzył programowy porządek tak organizatorom jak i mieszkańcom miasta dlatego, że zawsze dzień drugi odbywa się przy otwartej kurtynie na scenie głównej Rynku i zgromadza wielotysięczną publiczność.

 

 

Wszyscy odpowiedzialni za imprezę pragną by ten dzień wypadł okazale. Bardzo sobie życzyliśmy powtórki koncertowej na scenie głównej Marii Głuchowskiej, która miała wystąpić przed grupą „Breakout Tour” czy ponowny koncert „Caroline BARAN & Friends”. Na szczęście występowali jako pierwsi, tuż po koncercie laureatów. Jednak z wielkim zaciekawieniem i radością oczekiwałem na koncert pamięci Janusza Kondratowicza, choć nie miałem pojęcia i wiedzy o wykonawcach tak szlachetnego tematu jakim są teksty i poezja WIELKIEGO JANUSZA.          

 

To, że organizatorzy ze względu na pogodę, skrócili czasy występów na scenie  poszczególnych wykonawców, nie jest czymś  dla mnie bolesnym. Rozumiem nieprzewidziane kłopoty. Sam niejednokrotnie organizując w moim mieście swoje imprezy, spotkania w podobne kłopoty wpadałem.

 

 

Najbardziej zawiedziony byłem wykonawstwem a właściwie ich muzycznym doborem w tak szlachetnym koncercie poświęconym poetyckiej twórczości Janusza Kondratowicza. Prezentujący poezję  śpiewaną pana Janusza, to czołowi wykonawcy hard rocka, heavy metalu czy muzyki około discopolowej byli delikatnie mówiąc profanacją tej osoby i jego twórczości, ale stało się, tego nie da się odwrócić.

 

Bardzo źle wpłynęła dla publiczności, może nie wszystkiej, zamiana kolejności występu grupy Piotra Nalepy „Breakout Tour”, która miała kończyć festiwal a, nie wiem z jakich przyczyn, kto zadecydował, kończył zespół M.A.J. Marii Głuchowskiej.

 

Kiedy koncertował „Breakout Tour” przestało padać, może padało delikatnie, a ich koncert trwał, jak na taką pogodę zbyt długo, grubo ponad godzinę, jak żaden inny zespół, któremu skrócono czas. Grali stare, dobrze znane covery Piotra rodziców. Technicznie i wykonawczo o wiele słabiej (czy to deszcz miał wpływ na ich postawę?) niż grają te same kompozycje „Old Breakout” czyli grupa Tadeusza Trzcińskiego. Miałem okazję słyszeć i jednych, i drugich. „Ciekawostką” jest to, że przyjeżdżając na festiwal imieniem Klenczona nie zagrali, choćby dla zwykłej przyzwoitości, żadnego utworu z JEGO repertuaru czy kompozycji, kto do tego doprowadził, kto o tym zadecydował?

 

Kiedy na scenę, po zamianie, weszli ostatni wykonawcy, Maria Głuchowska ze swoim zespołem, ponownie zaczęło lać jak z cebra. Zaczęły występować elektroniczne (instrumenty)  kłopoty, na które miała wpływ duża wilgotność powietrza. Nie można było dostroić gitar. Maria wykonała tylko jeden utwór, przy drugim musieli zrezygnować i zakończyć koncert i IV Festiwal w Pułtusku. A tak chciałem zobaczyć NAJJAŚNIEJSZĄ gwiazdę festiwalu.

 

Jeszcze jedno, pofestiwalowe spostrzeżenie to zbyt duża liczba uczestników (nie mylić grup, pojedynczych wykonawców występujących w konkursie) albo za krótki czas prezentowania  ich na scenie (początek godz. 18.30 + niezamierzone opóźnienie). A można było, przy takiej liczbie wykonawców, rozpocząć co najmniej o godz. 17.00. I najważniejsze jest utrzymanie w czasie zapisanych punktów programu.

 

Na scenę wyszli organizatorzy festiwalu i dla mocno „rozrzedzonej” na Rynku publiczności wszystkim obecnym, którzy pomimo deszczu wytrwali do końca, laureatom IV Pułtusk Festiwalu i Konkursu im. Krzysztofa Klenczona pogratulowano za przybycie i zaproszono za rok w to samo miejsce do udziału w  jubileuszowym V Pułtusk Festiwalu i Konkursie im. Krzysztofa Klenczona. Przy padającym deszczu, tuż przed północą, lekko zdegustowani deszczowym finałem udaliśmy się na miejsce zakwaterowania.

 

W niedzielny poranek punktualnie kwadrans po 10.00 pożegnaliśmy się z Alicją Lidią Klenczon, dziękując jej za zaproszenie życzyliśmy sobie spotkania na jubileuszowym V Festiwalu w lipcu 2017 roku po czym wsiedliśmy z Markiem do jego fiata udając się kierunek Tomaszów Maz.

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Urodzony w Tomaszowie Mazowieckim 21.07.2016 15:56
Tolek, świetny pomysł! Drąż temat, oby Ci się udało!!!

Antek Malewski 20.07.2016 10:14
Na jedynym zamieszczonym FOTO stoję z grupą muzyczną z Chicago "Caroline BARAN & Friends". Caroline to dziewczyna na fotce w czarnym kapeluszu. Korzystając z tego, że jestem w rubryce KOMENTARZE pragnę podzielić się z czytającymi artykułów, felietonów na "nasz Tomaszów" o moim pomyślę związanym z DNIAMI TOMASZOWA by dotychczasowe spotkania przemianować na TOMASZÓW FESTIWAL im. BOGUSŁAWA MECA. Ale o tym, "jak do tanga trzeba dwojga" będę na bieżąco informował po stosownych w tym temacie rozmowach. Byłyby to piękne i szlachetne naprawdę tomaszowskie DNI.

Opinie
Igor MatuszewskiIgor Matuszewski Chce skutecznie kontrolować, czy jedynie więcej zarabiać? Radny Piotr Kucharski może to robić i nie trzeba do tego pełnić żadnej funkcji. Można być zwyczajnym radnym, ale może to też robić każdy obywatel. Takie prawo daje ustawa o dostępie do informacji publicznej. Więc pisanie o jakiejś próbie blokowania czegoś jest dość śmieszne i przypomina próbę udowodnienia, że ziemia jednak jest płaska. Jak widać za 350 złotych miesięcznie można wywołać burzę w szklance wody. Jednymi z najbardziej istotnych uprawnień, jakie posiadają radni samorządowi są możliwości sprawowania kontroli nad działalnością miasta lub powiatu. Można je realizować za pomocą organu ustawowego, jakim jest komisja rewizyjna w danym samorządzie, ale także indywidualnie. Co ciekawe zmiany w ustawodawstwie wprowadzone przez PiS dają większe uprawnienia kontrolne radnym indywidualnie, niże wtedy, kiedy działają oni w formie komisji. Każdy radny ma prawo wstępu niemalże wszędzie oraz żądania wszelkich dokumentów związanych z realizacją zadań nałożonych ustawami. Co ważne (bo część urzędników próbuje to robić) jedyne ograniczenia muszą wynikać bezpośrednio z ustawy. W tomaszowskiej Radzie Miejskiej funkcję przewodniczącego Komisji Rewizyjnej pełni Piotr Kucharski. Okazuje się jednak, że inni członkowie tego gremium mają go dosyć i zamierzają odwołać. Czy chodzi o to, że jak sam twierdzi, jest niewygodny dla Prezydenta? Czy tylko o 350 złotych diety więcej. Radny już w poprzedniej kadencji dał się poznać, jako główny samorządowy śledczy. Badał nawet kaloryczność węgla w spółce ZGC. Usilnie poszukiwał nieprawidłowości w TTBS, a następnie próbował załatwiać mieszkania dla własnych kłopotliwych lokatorów. Analiza aktywności radnego z ubiegłej kadencji pokazuje dużą liczbę interpelacji i małą liczbę konkretnych i merytorycznych wniosków.
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Reklama
Walentynkowe Ale Kino Tuż przed walentynkami Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim zaprasza do sali kinowej Kitka w MCK Tkacz na czarną komedię "Tylko kochankowie przeżyją". Będzie romantycznie, ale i trochę strasznie, bo tytułowi kochankowie, to... para wampirów. Projekcja odbędzie się 12 lutego o godz. 18. Bohaterowie „Tylko kochankowie przeżyją” to wampiry zmęczone setkami lat życia i zdegustowane tym, jak rozwinął się świat. Nie są jednak typowymi przedstawicielami swojego wymierającego gatunku: wprawdzie żywią się krwią i preferują mrok nocy, ale najważniejsza jest dla nich sztuka, literatura, muzyka – i trwająca od wieków miłość. To wyrafinowani smakosze życia, wytworni dandysi zatopieni w XXI wieku, wciąż pamiętający jednak intensywność romantyzmu.Adam (Hiddleston) jest unikającym rozgłosu i słonecznego światła undergroundowym muzykiem, skrzyżowaniem Syda Barreta i Davida Bowiego z Hamletem. Mieszka w odludnej części Detroit, kolekcjonuje gitary, słucha winyli i tworzy elektroniczną muzykę końca świata. Melancholijną samotność rozjaśnia długo oczekiwany przyjazd jego ukochanej, Ewy (Swinton). Razem jeżdżą nocami po wyludnionym Detroit w hipnotycznym rytmie muzyki, celebrując każdą spędzaną razem chwilę. Jednak spokojne życie zakochanej pary zostanie wystawione na próbę, kiedy niezapowiedzianie dołączy do nich nieobliczalna i wygłodniała siostra Ewy – Ava (Wasikowska).Film Jima Jarmuscha to pytanie o nieśmiertelność, o siłę uczucia i moc obietnic w obliczu nieskończenie płynącego czasu. Piękne, wysmakowane zdjęcia nocnych miast w połączeniu z atmosferą melancholii, mroczną muzyką Black Rebel Motorcycle Club, ale i charakterystycznym dla Jarmuscha wyrafinowanym, subtelnym humorem, dają w efekcie stylową, dekadencką perełkę. (Opis filmu za Gutek Film.)Bilety w cenie 10 zł jak zawsze można kupić w sekretariacie Miejskiego Centrum Kultury przy pl. Kościuszki 18 lub online przez serwis Biletyna.pl (https://biletyna.pl/film/Sala-Kinowa-KiTKA-Cykl-ALE-KINO-Tylko-kochankowie-przezyja/Tomaszow-Mazowiecki). Zapraszamy. Data rozpoczęcia wydarzenia: 12.02.2025
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Kto zostanie nowym dyrektorem lub dyrektorką w TCZ? Borowski definitywnie odchodzi Kto zostanie nowym dyrektorem lub dyrektorką w TCZ? Borowski definitywnie odchodzi Kolejna osoba odchodzi ze szpitala. Już czwarta. Tym razem jest to Konrad Borowski, dyrektor ds. pielęgniarstwa w Tomaszowskim Centrum Zdrowia. Złożył już wypowiedzenie i obecnie przebywa na urlopie. Jak sam twierdzi na chwilę obecną nie widzi możliwości współpracy zarówno z Prezesem szpitala, jak i Starostą Mariuszem Węgrzynowskim. Pojawia się więc wakat na kolejne stanowisko. Kto je zajmie. Od dłuższego czasu mówi się o tym, że Starosta na tę funkcję chce powołać bliską mu politycznie Ewę Kaczmarek zastępca Pielęgniarki Koordynującej Oddz. Chorób Wewnętrznych. Na liście nazwisk pojawia się też córka radnego Szczepana Goski, która zdaniem pracowników TCZ ma zostać umieszczona w roli odchodzącego Borowskiego lub osoby koordynującej tomaszowskie ratownictwo medyczne. Zapewne wkrótce dowiemy się czy pogłoski ze szpitalnych korytarzy się potwierdzą. W ten sposób pełnię odpowiedzialności nad szpitalem przejmuje "ośrodek decyzyjny" w postaci Mariusza Węgrzynowskiego oraz Adrian Witczak, którego w spółce reprezentuje prokurent Glimasiński. Otwarte zostaje pytanie: kto następny: dyrektor - główna księgowa Alina Jodłowska? Z całą pewnością zostaną dyrektorzy, którzy sami nie wiedzą co w spółce robią.Węgrzynowski pozbył się Prezesa, bo szukał ośrodka decyzyjnego Węgrzynowski pozbył się Prezesa, bo szukał ośrodka decyzyjnego Wczorajsza sesja Rady Powiatu Tomaszowskiego zawierała co prawda tylko jeden punkt merytoryczny, ale dyskusja (jeśli można ją tak nazwać) trwa ponad 3 godziny. Jak opisać, to co się działo, by oddzielić własne opinie od prezentacji zdarzeń? Jest to w moim przypadku niezwykle trudne ponieważ sam byłem aktywnym ich uczestnikiem. Dlatego czytelnicy będą mieli możliwość przeczytania dwóch tekstów. Jeden z subiektywną oceną, w formie felietonu, mojego autorstwa. Drugi współpracującej z portalem dziennikarki. Gotowi?
Córki partyjnych kolegów zawsze znajdą pracę w Starostwie Córki partyjnych kolegów zawsze znajdą pracę w Starostwie Od kilku lat głośno krytykowana jest polityka kadrowa Starosty Mariusza Węgrzynowskiego. Mówi się nawet, że przerost zatrudnienia sięga ok 100 osób przy równoczesnym niedoborze profesjonalnej kadry urzędniczej wyspecjalizowanej w zakresie budownictwa, geodezji, gospodarowania nieruchomościami itd. Piotr Kagankiewicz szacuje, że nadmierne wydatki sięgają nawet czterech milionów złotych. Kolejne umowy miały być podpisywane z początkiem tego roku, a więc kolejne setki tysięcy złotych. Zatrudnienie znajdują członkowie rodzin polityków PiS. Dla przykładu do Wydziału Promocji trafiła córka wójta gminy Będków, Dariusza Misztala, podobnie jak Mariusz Węgrzynowski działacza PiS oraz bliskiej osoby Antoniego Macierewicza. Wójt w ubiegłej kadencji zatrudniał z kolei radnych przyjaznych Staroście. Informacja o tym, co robi konkretnie dany pracownik, okazała się być najbardziej strzeżoną przez wójta tajemnicą. Promocja pęka w szwach. Pracuje w niej kilka osób więcej niż 10 lat temu. Czy jakieś efekty działania można uznać za spektakularne? Chyba tak. Należą do nich niespotykane nigdzie indziej zakupy dewocjonaliówUmorzenie w sprawie Misiewicza bez poważnych zastrzeżeń. W tle prezydent Tomaszowa i jego małżonka Umorzenie w sprawie Misiewicza bez poważnych zastrzeżeń. W tle prezydent Tomaszowa i jego małżonka Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie w 2016 roku wszczęła śledztwo w sprawie Bartłomieja Misiewicza, byłego rzecznika Ministerstwa Obrony Narodowej i szefa gabinetu politycznego szefa MON Antoniego Macierewicza. Sprawa dotyczyła tego, że 30 sierpnia tamtego roku w bełchatowskim starostwie podopieczny Antoniego Macierewicza miał obiecywać dobrze płatną pracę powiatowym radnym Platformy Obywatelskiej, w zamian za ich poparcie w głosowaniu nad powołaniem wicestarosty bełchatowskiego.
Reklama
ReklamaAd Libitum da koncert w MCK Za Pilicą
Łóżko rehabilitacyjne  Elbur PB 636 Łóżko rehabilitacyjne Elbur PB 636 Cena: Do negocjacjiZ pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów oraz montaż gratisNa zdjęciu: Łóżko PB 636 w kolorze dąb sonoma z dzielonymi barierkami po jednej stronie łóżka. Akcesoria: Lampa przyłóżkowa. Szczególną cechą modelu łóżka PB 636 jest możliwość opuszczenia leża do poziomu 29 cm. Niska pozycja pozwala na większy komfort użytkowania osobom o niższym wzroście oraz redukuje w znacznym stopniu możliwość odniesienia urazu w sytuacjiprzypadkowego wypadnięcia. Zakres regulacji wysokości, pozwala na pracę opiekunów w optymalnych warunkach. Możliwość stosowania dzielonych barierek powoduje, że użytkownik nie musi być na stałe ograniczony barierami w przestrzeni łóżkaKolory standardowe: Kolory niestandardowe*: DETALE PRODUKTU:1. Położenie leża 29 cm od podłogi4. Pilot z blokadą poszczególnych funkcji2. Dekoracyjna osłona leża5. Podwójne koło z hamulcem3. Nowoczesny napęd podnoszenia leża6. Dzielona barierka (opcja)OPCJE:zmiana długości i wypełnienia leża • zmiana kolorystyki • dzielone barierkiPODSTAWOWE DANE TECHNICZNEBezpieczne obciążenie robocze175 kgMaksymalna waga użytkownika140 kgRegulacja wysokości leża:od 29 do 72 cmRegulacja segmentu oparcia pleców:0 ÷ 70°Regulacja segmentu oparcia podudzi:0 ÷ 20°Wymiary zewnętrzne długość × szerokość:207 × 106 cmPrześwit pod łóżkiem:ok. 16 cmCiężar całkowity:118,6 kgKółka jezdne:100 mm z hamulcem FUNKCJEDO POBRANIA: Karta produktu PB-636 [PDF]
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama