- Lechia to nasze oczko w głowie - mówi Agata Moraczewska Wolska, prezes Las Vegas Power Energy Drink. - Dla mnie wsparcie, jakiego udzielamy klubowi, to nie tylko forma patriotyzmu lokalnego, ale też podróż sentymentalna z w czasy dzieciństwa i chwil spędzonych z dziadkiem.
Prezeska podkreśla jednak, że klub to nie tylko piłkarze, boisko, czy logo na transparencie. Wskazuje na pewne poczucie wspólnoty.
- Nie ma drużyny bez kibiców, ludzi zaangażowanych w życie klubu, wspierających własną bezinteresowną pracą, będących z drużyną na dobre i na złe. Kibicowanie to nie tylko bywanie na meczach. To też bycie z drużyną każdego dnia. Pieniądze tego nie załatwiają - mówi Moraczewska Wolska w rozmowie z portalem.
Większość klubów piłkarskich swoje funkcjonowanie opiera na pracy wolontariuszy. To oni budują atmosferę wokół drużyny. Pełnią funkcję służb porządkowych, pomagają w przygotowaniu boiska, a często też sprzątają po zakończonym meczu. Katalog czynności, jakie może wykonywać wolontariusz jest szeroki. Są kluby, gdzie nie ma ani jednego (poza trenerem) etatowego pracownika. Wolontariusze prowadzą fan page, oficjalne witryny internetowe, organizują kluby kibiców.
Także tomaszowska Lechia wyszła niedawno z inicjatywą utworzenia grupy wolontariuszy działających na rzecz naszego Klubu.
- Interesujesz się piłką nożną? Chcesz zdobyć cenne doświadczenie w zakresie organizacji imprez z nią związanych? Jeśli tak, dołącz do nas i zostań wolontariuszem! Dzięki wolontariatowi masz szansę nie tylko czynnie uczestniczyć w inicjatywach organizowanych przez Klub, ale także miło spędzić czas, poznać ciekawych ludzi oraz przeżyć niezapomniane chwile - zachęcają władze klubu na swojej stronie internetowej.
Wydawać by się mogło, że w blisko 70 tysięcznym mieście osób interesujących się piłką, wiernych fanów lokalnych barw nie powinno zabraknąć. Tymczasem na apel klubu zgłosiła się zaledwie jedna osoba. Do pomocy chętnych brak. Dlaczego? Być może to jakiś symbol naszych czasów.
Napisz komentarz
Komentarze