Wiele mówi się o zmianie jadłospisu w szkołach, ale czy zwraca się uwagę na warunki, w jakich uczniowie jedzą obiad? W jednej z tomaszowskich szkół, wraz z dzwonkiem na przerwę obiadową zaczyna się wyścig uczniów do okienka.
Kolejki są gigantyczne, obiad podaje jedna osoba a czasu na zjedzenie mało. Dzieci jedzą szybko, nie kończą posiłku, nie jedzą zupy, nie dlatego, że nie lubią, ale dlatego, że nie wystarcza czasu.
Uczeń nie ma taryfy ulgowej, że spóźnił się na lekcję, bo była kolejka. Nauczyciel nie ma takiego problemu, bo w kolejce nie stoi.
Co jeszcze może wywoływać frustracje u uczniów? Skoro nauczyciele mają taką samą stawkę, to dlaczego porcje uczniów są skromne, a nauczycieli zdecydowanie większe? Uczniowie dostają po 3 pierogi, nauczyciele 8.
A tak na marginesie kompot niezdrowy-zakazany, a woda z miodem (sztucznym cukrzonym, bo nie stać na naturalny). To jest niezdrowe wg mnie. Pozdrawiam
Napisz komentarz
Komentarze