Zbiorowe potrzeby w samorządowych spółkach
Już prawie 15 lat prowadzę portal NaszTomaszow.pl. Dorobiłem się w tym czasie licznego grona "fanów" ale i osób, które za mną nie przepadają. Z uwagi na to, że mój telefon jest ogólnie dostępny czasem telefonują do mnie i jedni i drudzy. Czasami zgłaszają jakieś problemy, a bywa, że chcą po prostu porozmawiać lub wylać kubek gorzkich żali. Niezwykle ciężko jest czasami wyjaśniać sprawy dla nas oczywiste, którymi zajmujemy się na co dzień. Dodatkowo ja sam używam często skrótów myślowych, nie zawsze całkiem zrozumiałych dla ogółu. Ten sam problem większość osób opisujących rzeczywistość z własnego punktu widzenia (lub jak ktoś woli perspektywy). No ale do rzeczy. Jeden z dzisiejszych telefonów dotyczył samorządowych spółek. Temat, można powiedzieć: rzeka. No i można na nim nieźle "popłynąć". Dlaczego? Otóż dlatego, że spółka spółce nie jest równa. Dla zwykłego mieszkańca miasta to byt najczęściej obcy. Reaguje więc na "sprzedawane" mu hasła: strata, długi, pożyczki, kredyty, zadłużenie itd. To te, które wywołują największe emocje. Do tego dochodzą radni, którzy o spółkach nie mając pojęcia chętnie się tymi hasłami posługują. Być może sami sobie wydają się mądrzejsi.
20.08.2020 23:57
20
7