Nie wiem jak jest w innych miastach ale w Tomaszowie od kilku kadencji jest tak, że wybrani w wyborach radni, nagle przestają nimi być i wspinają się na wyższe stołki. Nagle też, ktoś, kto miał reprezentować wyborców stawał się częścią biurokratycznej machiny.
Opowiadanie o tym, że swoją rolę tak samo a może nawet lepiej będzie spełniał jako urzędnik wyższego szczebla lub prezes takiej czy innej spółki to najzwyczajniejsze w świecie "pitolenie" głupot i wciskanie ciemnoty.
Osoba taka, najzwyczajniej w świecie wykiwała osoby, które na nią zagłosowały. Przed wprowadzeniem "jednomandatówek" problem był mniej złożony. Mandat wygasał, a miejsce karierowicza zajmował kolejny na liście według liczby uzyskanych głosów kandydat. Jest to bez wątpienia jedna z zalet ordynacji proporcjonalnej.
Funkcjonuje ona wciąż w powiatach. Więc dla przykładu i pełnej jasności, gdybym ja zrezygnował z pełnienia mandatu radnego, moje miejsce bez żadnych dodatkowych głosowań i związanych z tym kosztów, zająłby Jakub Chojnacki, na którego zagłosowało kilkanaście osób mniej (mimo, że na liście wyborczej znajdował się na pozycji trzeciej).
Mimo, że nie jest to główny temat tego felietonu, myślę, że wstęp będzie przydatny dla lepszego zrozumienia mechanizmu wyborczego w jednomandatowych okręgach wyborczych.
Wybory uzupełniające odbywają się według podobnych zasad jak te, który miały miejsce w terminie zasad niczym. Różnica jest taka, że nie obejmują całego miasta a jedynie okręg, w którym z mocy prawa mandat wygasł (bo pamiętać należy, że do wygaśnięcia nie była potrzebna formalna rezygnacja Zofii Szymańskiej). Głosować będzie można tylko na jednego kandydata z zaprezentowanej wyborcom listy.
Nie wszystkie komitety ogólnopolskie rejestrują swoich kandydatów. Może się zdarzyć, że kandydat partii będzie musiał wystąpić w ramach własnego komitetu wyborczego a partia polityczna udzieli jedynie poparcia. Tak będzie na przykład w przypadku Jarosława Batorskiego, którego rekomenduje Platforma Obywatelska.
Wspominając kandydata, przechodzę do meritum mojego felietonu. Otóż w Tomaszowie mamy bardzo specyficzny układ sił w Radzie Miejskiej. Na 23 radnych (obecnie) 19 reprezentuje Prawo i Sprawiedliwość. Mamy więc do czynienia z partyjną monokulturą zarówno po stronie władzy stanowiącej, jak i wykonawczej.
Opozycja ma charakter symboliczny a jej charakter określa słowo "Czopek", którym nazywany jest przez radnych "koalicyjnych" jeden z trzech panów będących w formalnej opozycji. Dlaczego "czopek"... sami sobie odpowiedzcie na to pytanie. Przy czym ten "pseudonim" jest autentyczny a nie wymyślony przeze mnie na potrzeby weekendowego felietonu.
Przy takim układzie sił, stosunkowo aroganckiej grupie wiodącej prym wśród pisowskich samorządowców, potrzebny jest w Radzie Miejskiej ktoś, kto "czopkiem" nie będzie. Osoba taka musi więc spełniać kilka podstawowych wymagań. Pierwsze z nich to niezależność i to zarówno w wymiarze mentalnym, jak i finansowym. Drugie to złożona samorządowa wiedza o charakterze interdysplinarnym. Trzecie to umiejętność zdecydowanego prezentowania własnych opinii i poglądów. Tu nie ma czasu na naukę. Problemów nie brakuje a ośmieszyć się własną ignorancją jest niezwykle łatwo.
Póki co, znamy nazwiska dwóch kandydatów, którzy wezmą udział w wyścigu. Drugim jest Tomasz Wawro, który niedawno został wicedyrektorem PUP a reprezentuje partię, która wciąż pozostaje w radzie w nadreprezentacji.
Wymienionych przeze mnie kryteriów nie spełnia niestety kandydat PO. Mimo niewątpliwie szczerych chęci brak chłopakowi doświadczenia i wiedzy, niezbędnej takim zdominowanym przez PiS gremium. Przy bardziej równomiernym rozłożeniu sił i obecności w radzie kilku bardziej doświadczonych osób, może mandat dla kogoś młodszego miałby sens. Tym razem ja takiego sensu nie widzę.
Doświadczenie pokazuje też, ze wszystkie te młode wilczki, mające być siłą napędową samorządu, bardzo szybko zamieniają się w kanapowe pudle, które zapominają nawet o tym, że potrafią szczekać. Mógłbym mnożyć przykłady takich osób ze wszystkich partii i komitetów, jakie zasiadały na krzesłach radnych przez kilka minionych kadencji.
Wszyscy, to sympatyczni młodzi ludzie, ale żaden z nich nie wniósł razem ze sobą żadnej wartości dodanej, mało tego zabrakło też tego niezbędnego powiewu świeżości. Zamiast tego szybko takie osoby znajdowały sobie jakieś zatrudnienie, w instytucjach do samorządu przyległych. I zamiast zapachu budzącej przyrodę do życia wiosny unosił się w powietrzu zapaszek mniejszego lub większego smrodku.
W sumie niby to nie moja sprawa kogo wystawia w wyborach Platforma Obywatelska, czy jakakolwiek inna partia, bo z całą pewnością ocen pozytywnych lub negatywnych nie będę unikał w przyszłości, jednak zależy mi na tym, by Tomaszów ruszył jakoś z miejsca. Czekam więc z niecierpliwością na kolejnych kandydatów, tym bardziej, że w tym okręgu wyborczym mam sporo znajomych, którzy już dzisiaj zadają mi pytanie: na kogo głosować.
Napisz komentarz
Komentarze