Wszystko zaczęło się od mojego opisu sesji Rady Miejskiej, a dokładniej mówiąc jej fragmentu poświęconego sprzedaży Galerii Arkady. Zwróciłem w nim uwagę na skandaliczny w mojej ocenie pokaz arogancji świeżo upieczonych samorządowców.
Niektórzy radni poczuli się tym najwyraźniej (chociaż nie wiedzieć czemu) dotknięci. Krzysztof Kuchta zatrzymał mnie nawet na korytarzu Starostwa Powiatowego próbując rozmawiać na temat napisanego przeze mnie tekstu. Wtedy po raz pierwszy pojawiło się słowo tajemnicze: "koalicja".
Przyznam, że nie mogłem pojąć o co chodzi radnemu PiS i o jakiej koalicji do mnie mówi. Dopiero dzisiaj, kiedy zatelefonował do mnie pewien mój przyjaciel (nie przepadający chyba za żadną polską partią polityczną) i zaczął wypytywać o różne rzeczy, o których nie mam pojęcia, a które najwyraźniej nie dawały mu spokoje w niedzielne popołudnie, i kiedy na końcu stwierdził, że to niemożliwe, żebym, będąc przecież w koalicji, niczego nie wiedział, zrozumiałem, że przekaz medialny, jaki poszedł w miasto jest mało precyzyjny do tego stopnia, że nie pojmują go nie tylko "szarzy zjadacze chleba" ale nawet osoby w politykę lokalną bezpośrednio zaangażowane (co może naprawdę dziwić).
Ten przekaz brzmi: w Tomaszowie istnieje koalicja PiS - PSL - Platforma Obywatelska. No i co ja mam na to powiedzieć, skoro w tym stwierdzeniu istnieją aż trzy prawdy według księdza Józefa Tischnera.
Zaczynając od dwóch pierwszych należy przyznać, że faktycznie taka koalicja została zawiązana. Stworzyli ją radni trzech powyższych ugrupowań plus moja skromna osoba, reprezentująca Stowarzyszenie "Republikanie" ze względu na fakt, kandydowania przeze mnie z list PO do Rady Powiatu Tomaszowskiego.
Umowa koalicyjna, jaką własnoręcznie podpisałem, dotyczy współpracy w ramach tego szczebla samorządu. W żaden sposób jej zapisy nie wykraczają poza zadania realizowane przez tę jednostkę i nie przenoszą się na funkcjonowanie samorządu miejskiego, czy jakiegokolwiek innego. Nie przenoszą się też na treści publikowane przeze mnie na portalu, na którym bywa, że publikuję moje przemyślenia i obserwacje.
I to jest trzecia "prowda" księdza Józefa, z jaką mamy w tym przypadku do czynienia. Bo jestem w koalicji ale przecież też w niej nie jestem, a działalność radnego, to co innego niż działalność "pismaka" i nie można poprzez jedną próbować wpływać na drugą. Agnieszka Łuczak przed 2 turą wyborów prezydenckich mówiła mi, kiedy przeprowadzałem z nią wywiad, że będę miał problem z łączeniem tych dwóch ról i chyba to w jakiś sposób zaczynam odczuwać. Z tym, że to raczej nie ja mam z tym problem.
Dziwi mnie, że ktoś może liczyć na łagodne traktowanie tylko dlatego, że ktoś inny podpisał wspólnie ze mną jakiś dokument, który kompletnie tej osoby nie dotyczy i nie stanowi w żadnej mierze formy ubezwłasnowolnienia mojej osoby.
Napisz komentarz
Komentarze