Jest pan obecnie jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci, kandydujących w wyborach samorządowych. Problemy związane z pełnieniem przez pana funkcji dyrektora Domu Dziecka „Słoneczko” odbiły się szerokim echem w całym mieście.
Rzeczywiście sytuacja jest dla mnie mało komfortowa. Przypomnę tylko, że z funkcji zrezygnowałem, wkrótce po złożeniu na mnie skargi przez moich pracowników. Zrobiłem to, ponieważ uważałem, że eskalacja konfliktu byłaby szkodliwa dla naszych podopiecznych. Mówię to z całą odpowiedzialnością osoby, która przez 14 lat pracowała, często z bardzo trudną, młodzieżą. Sprawa trafiła do prokuratury a ja o wyniki postępowania jestem spokojny.
Jednak zły wizerunek pozostał.
Mam nadzieję, że już niedługo, kiedy postępowanie się zakończy będę mógł opowiedzieć o motywach działania osób, które pisały na mnie absurdalne donosy.
Kiedy to będzie?
Mam nadzieję, że jak najszybciej. Pamiętam, że oskarżenia na Grzegorzu Haraśnym ciążyły przez ponad rok.
Zmieńmy może temat. Jest pan działaczem Klubu Piłkarskiego Lechia. Dzisiaj przepraszacie za poparcie 4 lata temu prezydenta Zagozdona. Czy to jest poważne?
Taką decyzję podjął Zarząd Stowarzyszenia, ja w nim nie jestem, a odpowiadam za bezpieczeństwo. Dla mnie ważne jest aby klub się rozwijał i aby powstały nowe obiekty, z których będą mogli korzystać wszyscy mieszkańcy Tomaszowa. Zabiegałem o to ostatnie 4 lata. Efektem było zbudowanie boiska ze sztuczną murawą. Lobbowaliśmy o dotacje na ten cel w urzędzie marszałkowskim. Okazało się, że skutecznie. Na mój wniosek wprowadzono też do budżetu przygotowanie projektu przebudowy stadionu. To udało się zrobić, chociaż mam świadomość, że potrzeba dużo więcej.
To znaczy czego?
Moim zdaniem, do bazy sportowej na ulicy Nowowiejskiej musimy podejść w sposób bardziej kompleksowy. Przyjmując pewien obszar funkcjonalny między mostami na rzece Wolbórce, mamy idealny teren sportowo rekreacyjny, obejmujący nie tylko stadion ale i park miejski oraz Bulwary. Wymaga on sporo nakładów na rewitalizację. Stadion to tylko element szerszego pomysłu na zagospodarowanie tej części miasta.
Zabiegał pan tylko o sprawy Lechii, będąc radnym Rady Miejskiej?
Oczywiście, że nie. Jedną z najważniejszych spraw było obniżenie zaproponowanych przez prezydenta miasta stawek za odbiór śmieci. Wstępnie urzędnicy z magistratu chcieli aby mieszkańcy płacili za segregowane odpady 12 złotych. Dzięki mojej interwencji cena zeszła na 9złotych. Zlikwidowaliśmy też ulgi dla radnych w strefie płatnego parkowania i zabiegaliśmy o bezpłatny dostęp do Internetu za pomocą hot –spotów. Jako przewodniczący komisji ds. społecznych i rodziny zabiegałem o uporządkowanie sytuacji a schronisku dla bezdomnych zwierząt. To tylko część z podejmowanych działań.
Mimo to postanowił Pan teraz kandydować do Rady Powiatu Tomaszowskiego?
To ma związek z moją pracą zawodową. Jako kurator sądowy spotykam się na co dzień z różnymi patologiami. Oczywiście wciąż dużym problemem jest u nas alkoholizm. Zamierzam doprowadzić do stworzenia w Tomaszowie oddziału odwykowego. Na dzień dzisiejszy korzystamy jako powiat ze szpitala w Bełchatowie, Zgierzu lub Warcie. Warto pamiętać, że tego rodzaju pomoc medyczna zawsze jest dochodowa dla szpitala, który ją prowadzi.
Co jeszcze?
Opieka medyczna dla dzieci. To jedna z największych bolączek rodziców. Ze specjalistycznej porady można skorzystać jak się wybierzemy do Łodzi. Tymczasem pomoc na najwyższym poziomie powinniśmy gwarantować u siebie. Tym bardziej, że TCZ wzbogacił się w ostatnich latach o sporo specjalistycznego sprzętu. Poza tym chciałbym poprawić sprawność funkcjonowania ośrodka interwencji kryzysowej i stan dróg powiatowych, byśmy nigdy już nie musieli oglądać bubli jak Św. Antoniego.
Na koniec muszę zadać jeszcze jedno niewygodne pytanie. Dotyczy przynależności partyjnej. Cztery lata temu był pan kandydatem SLD na prezydenta miasta. Dzisiaj trafił pan na listę PO.
To prawda. Przy okazji zdementuję plotkę o moim odejściu z SLD. Nikt mnie nie wykluczał ani nie wyrzucał. Złożyłem po prostu rezygnację, nie widząc możliwości dalszej współpracy. Brakowało tam pozytywnej energii. Na listę PO zaprosił mnie Arek Gajewski, uznając, że w sprawach miejskich możemy odsunąć na bok różnice światopoglądowe. W ten sposób stworzył komitet o szerokim spektrum poglądów i punktów widzenia świata.
Napisz komentarz
Komentarze