[reklama2]
Skansenowy piknik rozpoczął się od inscenizacji historycznej przedstawiającej przyjazd letników przed stu laty z ówczesnego Tomaszowa Rawskiego do letniska w Inowłodzu. Inscenizacja przebiegła z udziałem oryginalnych powozów konnych i aktorów ubranych w stroje z epoki. W role letników wcielili się członkowie grupy teatralnej działającej przy Tomaszowskim Uniwersytecie III Wieku. Postać Bernarda Birenzweiga (właściciela Stacji Klimatyczno-Leśnej Inowłódz) odegrał Sławomir Cisowski z Warszawy, a jego córkę Reginę Birenzweig - Małgorzata Szczegielniak (na co dzień odbywająca staż w skansenie). Na letnisko do Inowłodza przybył również znany XIX-wieczny propagator higieny i hydroterapii - doktor Henryk Dobrzycki wraz z małżonką. Ich role znakomicie odegrali Jolanta i Krzysztof Daszyńscy z Łodzi.
Letnicy w towarzystwie iluzjonisty, bicyklistów i szczudlarzy podążyli do budynku świetlicy, gdzie po zdjęciu przez służących kufrów podróżnych z powozów i wniesieniu ich do „letniskowego pensjonatu” nastąpiło uroczyste otwarcie wystawy czasowej pt. „Nadpilickie wilegiatury i letniska”. Zaprezentowała ona bardzo ciekawy choć zapomniany rozdział w historii rzeki Pilicy związany z miejscami letniego wypoczynku, nazywanymi w końcu XIX wieku wilegiaturami, czyli letniskami. Przygotowane plansze i eksponaty ukazały najbardziej znane letniska nadpilickie, na czele ze wspomnianą już „Stacją Klimatyczno-Leśną Inowłódz”.
Cieszyła się ona dużą popularnością wśród letników, a jednym z jej gości był sam Julian Tuwim. Inowłodzkie letnisko oraz niepowtarzalne piękno Pilicy i nadpilickich okolic opisał on później w poemacie „Kwiaty Polskie”. Dodajmy, że na przełomie XIX i XX w. funkcjonowało także letnisko Gustek pod Tomaszowem, a w okresie międzywojennym - letnisko w Teofilowie. Na letni wypoczynek często wynajmowano także mieszkania w nadpilickich wsiach, a m.in. w Nowym Porcie, Brzustówce, Smardzewicach, Barkowicach oraz w Sulejowie.
Na ekspozycje składają się gromadzone od wielu lat autentyczne, niejednokrotnie unikatowe mapy, ryciny oraz archiwalne fotografie. Klimatu wystawie dodają oryginalne publikacje, ogłoszenia prasowe oraz korespondencje wysyłane przez letników do gazet. Na wyjątkową, nastrojową scenerię wystawy złożyło się odtworzone letnie mieszkanie sprzed ponad 100 lat z wieloma oryginalnymi meblami i podróżnymi akcesoriami. Wśród nich można zobaczyć stare kufry podróżne, pudełka na kapelusze, gramofon, pianino oraz oryginalny kącik toaletowy. W saloniku tym podczas otwarcia wystawy można było spotkać Reginę Birenzweig, która na oczach zwiedzających układała pasjansa, a dla umilenia czasu przygrywał jej przybyły do letniska iluzjonista.
W dalszej część programu letnicy przeszli na estradę usytuowaną przed urokliwym budynkiem dawnej stacyjki kolejowej „Wolbórka” z 1896 roku. Tam też rozpoczęła się kolejna część inscenizacji, zatytułowana: „U inowłodzkich wód” i odtwarzająca przyjazd „trupy” teatralno-cyrkowej do nadpilickiego letniska. Aktorzy z grupy teatralnej Uniwersytetu III Wieku zaprezentowali montaż oryginalnych tekstów i wierszy opisujących inowłodzką stację klimatyczno-leśną i inne letniska nadpilickie. Ubarwiały je nastrojowe pieśni w porywającym wykonaniu Kazimierza Mateckiego.
Nie zabrakło również atrakcji w stylu retro dla najmłodszych gości pikniku. Czas spędzony w skansenie umilała im łódzka grupa cyrkowa szczudlarzy i bicyklistów „CARNIVAL”. Zresztą, zapraszała ona do zabawy nie tylko dzieci. Każdy chętny mógł się przejechać na zabytkowym rowerze-bicyklu, poskakać na skakance ze szczudlarzami lub potoczyć fajerkę przy pomocy pogrzebacza. Ponadto do dyspozycji gości była oryginalna dorożka i bryczka, którymi można było się gratisowo przejechać i poczuć jak prawdziwy letnik z dawnych lat.
Na wilegiaturach bywali także iluzjoniści, których zadaniem było dostarczenie rozrywki wypoczywającym. Nie mogło zatem zabraknąć ich również w skansenie.Gości pikniku zabawiał swoimi magicznymi sztuczkami Tomasz Bieliński z Warszawy. Jednak największą atrakcją okazali się kuglarze, którzy z nadmuchiwanych baloników „wyczarowywali” rozmaite zwierzątka a nawet… motocykle, czy lokomotywy. Co więcej, te „cudeńka” dzieci otrzymywały w prezencie. Tym miłym akcentem zakończyło się kolejne spotkanie z żywą historią w Skansenie Rzeki Pilicy.
Napisz komentarz
Komentarze