Przerwana została dość długa dobra passa Caro. Ostatnie, regularnie wygrywane mecze spowodowały, że awans do I ligi stał się całkiem realny. Na szczęście sobotnia przegrana tych szans nie przekreśla. Będąca o punkt niżej ekipa Rząśni tego samego dnia przegrała z Kaliszem i sytuacja w tej części tabeli nie uległa zmianie.
Mecz gospodarze rozpoczęli dobrze. Widać było wiarę we własne siły. W ogóle w tej części sezonu drużyna Caro prezentuje wysoki, stabilny poziom. Pierwszy set to otwarta i zacięta gra punkt za punkt z jedno, dwupunktowym prowadzeniem gospodarzy. Nie oddali tego prowadzenia do końca, wygrywając do 23.
W drugim secie rozpoczęło się podobnie, ale z miarę upływu czasu trochę zabrakło konsekwencji a przeciwnik tylko na to czekał. W tym momencie wszystko zaczęło wracać do sytuacji znanych z konfrontacji tych drużyn. Ekipa SMS rozpędzała się coraz bardziej. Widać było wyraźnie, że nie ma mowy o jakimkolwiek odpuszczaniu. (Warto zauważyć, że Spała grała w tym meczu „o nic” a Rzeczyca „o wszystko”). W pewnym momencie na ławce trenerskiej SMS zrobiło się bardzo nerwowo, co również było dowodem na wyjątkową wręcz chęć wygrania. W kolejnych trzech setach gospodarze wygrywali zdecydowanie, potwierdzając jednocześnie absolutną dominację w naszej grupie.
W podstawowym składzie Caro wystąpili: Kiraga, Krymarys. Makowski, Spychała, Michał Koryciński, Sobczak, Staniewski. Na zmiany wchodzili: Kucharski, Latocha, Sobczyński, Olczyk.
W najbliższą sobotę o godz. 18.00 w Rząśni arcyważny mecz. Trzeba go wygrać, żeby grać dalej, minimum za dwa punkty.
Napisz komentarz
Komentarze