Choć Cesaria Evora, nie ma nic wspólnego z rock’n’rollem, a jej repertuar bardziej przypominał muzykę półwyspu iberyjskiego czy latynoamerykańską, to zadecydowały o jej zaistnieniu w Herosach, oryginalność, melodyczność oraz walory głosowe. W swoim głosie miała coś z Elli Fitzgerald. Wcześniej, od uczestniczących na każdym ze spotkań, słyszałem, - Antek zrobiłbyś kiedy w swoim cyklu program o Cesarii Evora, ona jak śpiewa, to tak jakby na serce lał się miód. Słowa te zmiękczały mój konserwatywny stosunek do rock’n’rolla, ale moja opieszałość w zaprezentowaniu Evory w Galerii, wynikała raczej z braku filmowych materiałów o tej gwieździe niż z niechęci do tej postaci. Kiedy zdobyłem na płycie DVD cudowny koncert z Paryża divy z Wysp Zielonego Przylądka (Live in Paris), zadecydowałem natychmiast, że w ostatnią sobotę 25 kwietnia 2009 roku w Galerii gościć będziemy afrykańską super gwiazdę. Kiedy robiłem pierwszy raz o niej program Cesaria jeszcze żyła i odnosiła na europejskich estradach wielkie sukcesy a płyty z jej nagraniami szybko znikały z półek muzycznych sklepów, niczym przysłowiowe, ciepłe bułeczki.
Cesaria Evora (1941 – 2011) – urodziła się w mieście Mindelo w biednej, wielodzietnej rodzinie, na archipelagu Wysp Zielonego Przylądka (kolonie portugalskie) leżącym na Oceanie Atlantyckim, blisko 500 kilometrów od wschodniego wybrzeża Afryki. Matka była kucharką, wychowującą dziewięcioro rodzeństwa. Kiedy umarł jej mąż, Cesaria ma zaledwie 10 lat. Pani Evora nie mając odpowiednich środków pieniężnych na utrzymanie rodziny, wysyła córkę na wychowanie do sióstr zakonnych. Cesaria zdobywa zawód szwaczki i kucharki.
Mając 16 lat i cudowny głos często zatrudniana była w rodzinnym mieście, Mindelo, w podrzędnych lokalach, nadmorskich tawernach, klubach. Zabawiała klientów, uprzyjemniając im pobyt w lokalu ludową muzyką w stylu morna. Rejestrowane dla portugalskiego radia jej nagrania zaowocowały wydaniem, wraz z innymi piosenkarzami z Republiki Zielonego Przylądka, dwóch płyt zbiorczych. Jednak nie odniosły one wielkiego sukcesu.
Dopiero kiedy w 1986 roku koncertowała na podrzędnej imprezie w Lizbonie, miała wówczas 47 lat. Dostrzegł jej umuzykalnienie i walory głosowe, Francuz (muzyczny agent i producent płyt) pochodzący z Wysp Zielonego Przylądka, Jose da Silva. Zaprosił ją do Paryża, nagrał i wydał dwie ważne płyty dla dalszej kariery Cesarii, La diva aur pieds nus, Distino di Belita, choć nie odniosły od razy wielkiego sukcesu to już trzeci krążek Mar Azul, na którym znalazły się największe, najbardziej rozpoznawalne jej przeboje, Miss Perfumado i Sodade rozeszły się w setkach tysięcy egzemplarzy.
Te trzy longplaye otworzyły jej drogę do słynnej, paryskiej Olimpii. Po wydaniu trzeciej płyty, z racji występowania na scenie bez obuwia, nadano jej przydomek bosonogiej divy. Lata dziewięćdziesiąte minionego wieku to pasmo wielkich koncertów i sukcesów na wszystkich estradach świata. Kolejne nagrania, Sao Vicente czy Cafe Atlantico to wielkie przeboje. W jej interpretacji filmowe, słynne Besame Mucho utorowało drogę do filmu. Sama zresztą zagrała epizodyczną rolę matki młodego mieszkańca Wysp Zielonego Przylądka w filmie Pola Cruchtena Black Dju.
Śpiewała w wielu duetach, między innymi z Charlesem Aznavourem czy naszą Kayhą. Bardzo zabiegała nagrać z nią wspólną płytę, Madonna. Jak fama niesie, Cesaria nie skorzystała z oferty Madonny, ze względu na jej swawolność obyczajową i wulgarny stosunek do religii, do Boga. Do największych jej przebojów, oprócz wymienionych powyżej, należą Petit Pays, Maria Elena, Partida, Carnaval di Sao Vicente, Persequida, Terezinha, Sorte czy Amor di Mundo. Cesaria Evora wystąpiła również w Sali Kongresowej PKWiN.
Do Galerii przybyło wiele osób, których wcześniej na swoich spotkaniach nie dostrzegałem, zapewne przybyli nie dla rock’n’rolla, tylko dla samej Cesarii, która w tym czasie była na topie i ustach wszystkich kochających dobrą muzykę. Jeżeli dodam, że nie zawiedli obecnością stali słuchacze mojego cyklu, to łatwo sobie wyobrazić, że w ARKADACH zrobiło się tłoczno. Po prostu zabrakło miejsc dla wszystkich. Wielu widzów stało w przejściu między stolikami czy wokół baru. Paryski koncert zorganizowany był na okoliczność 60 urodzin Cesarii Evory, było to wspaniałe wydarzenie, którego duch przeniósł się z ekranu do wnętrza kawiarni. Kiedy zaśpiewała rytmicznie porywającą Terezinhe a tuż po tym sentymentalne Paraiso di Atlantico zrobiło się romantycznie gdzie słuchającym ręce same składały się do oklasków.
Był to bardzo udany wieczór, w którym uczestniczyło kilku Marków, między innymi stały bywalec spotkań, przyjaciel od szkolnych lat – Marek Hendzelewski - był to ich dzień imienin. Składając wszystkim Markom obecnym w Galerii imieninowe życzenia, zadedykowałem na tę okoliczność rytmiczny utwór Evory, Nho Antone Escaderode. Jeszcze długi czas, większość obecnych na spotkaniu nie opuszczała lokalu, przy lampce wina, szklance piwa, filiżance kawy czy herbaty trawili muzyczne doznania dzieląc się po koncertowymi wrażeniami. Już wtedy padały słowa, - Antek powtórzył byś spotkanie z Cesarią!!! Przyznam, że podobne myśli mnie również nachodziły, jednak nie było odpowiedniej chwili by koncert powtórzyć, aż .… przyszedł taki dzień.
W dniu, w którym kończyłem kolejny rok z Herosami, zapowiadając ostatnie spotkanie w 2011 roku, w sobotę 17 grudnia, umiera nagle na zawał serca, 70 letnia, wielka gwiazda światowych scen, Cesaria Evora. Otwierałem wówczas spotkanie w moim cyklu, przedstawiając zespół Fleetwood Mac, jak dotarła do mnie ta smutna informacja. Natychmiast podzieliłem się z przybyłymi do Galerii.
Informacja o śmierci bosonogiej divy z afrykańskich wysp na Atlantyku, Republiki Zielonego Przylądka dotarła do wszystkich. Był to najsmutniejszy dzień w moim cyklu spotkań. Ponieważ często proszono mnie o powtórzenie koncertu z Cesarią Evorą a nigdy nie było dobrego klimatu, ciągle przekładałem powtórkę z Evory na inne terminy i stało się. Sam NACZELNY rozwiązał ważki problem.
Na ostatnią sobotę 28 stycznia 2012 roku, do Galerii mimo dużego mrozu, zupełnie jak na kwietniowe spotkanie 2009 roku, ponownie przybyły tłumy. Jak zwykle gdy znajduje się w lokalu nadkomplet ludzi, z usadowieniem wiernych słuchaczy miałem problemy z miejscami siedzącymi. Gdy rozległy się niezapomniane rytmy morna i inne w stylu latynoamerykańskim, nastąpiła głęboka cisza a z ekranu ponownie do ARKAD powróciły, Miss Perfumado, Sodade, Sao Vicente, Terezinha, Besame Mucho czy Cafe Atlantico. Powtórzyłem film – koncert z 2009 roku, Live in Paris. W pośmiertnych informacjach o Cesarii przybliżyłem słuchaczom jej, poza artystyczną twórczością, działalność społeczną.
Evora brała udział w studyjnych nagraniach, które były apelem o anulowanie długów najuboższym krajom świata, o ochronę naturalnego środowiska człowieka, o walce z najbardziej śmiertelną chorobą jaką jest AIDS. W 2003 roku, jako pierwsza piosenkarka została ambasadorem przy ONZ, Światowego Żywnościowego Programu. Prywatnie była przywiązana do miejsc z dzieciństwa, Cabo Verde czy Mindelo, zarówno w życiu prywatnym czy na scenie. Wykazywała się skromnością i spontanicznością, śpiewała wyłącznie po kreolsku (w dialekcie z Sao Vicente) lub po portugalsku z wyjątkiem utworu z przeznaczeniem do filmu, Besame Mucho. Miała zasadę, że nigdy nie bisuje dwa razy. Pomimo wyniesionych krzywd z dzieciństwa i młodości, ciągle kochała ludzi. Moja koleżanka mieszkająca aktualnie w Warszawie, Maryla Tejchman, uczestniczyła dwukrotnie w Galerii na jej koncertach, wyraziła się tak;
- Antku dziękuję ci za SMS-owe zaproszenia na Cesarię i w ogóle za wszystkie jakie otrzymuję na twoje spotkania. Jestem jej wielbicielką, kocham te rytmy i choć nie zawsze mam czas na przyjazd do mojego Tomaszowa, ale gdy dotyczyło to Evory, natychmiast wszystkie ważne sprawy zawiesiłam by uczestniczyć w jej benefisie na żywo i to dwukrotnie. Ona na to zasłużyła. Jestem ci wdzięczna i szczęśliwa, że mogłam być dzisiaj na spotkaniu z moją ukochaną Cesarią.
Było to ostatnie spotkanie z cyklu Herosi Rock’n’Rolla w Galerii ARKADY przed planowanym remontem lokalu. Kończąc spotkanie z Evorą zapowiedziałem, po uzgodnieniu z gospodarzami ARKAD, że spotkamy się ponownie około miesiąca maja (w założeniu remont miał trwać luty, marzec, kwiecień), o czym miałem powiadomić za pośrednictwem lokalnych mediów. A za tym, - Do zobaczenia, do usłyszenia na kolejnych Herosach w ARKADACH.
W 16 dni po spotkaniu z Cesarią, w nocy 13/14 lutego 2012 roku, o ironio w Dniu Zakochanych (Walentynki) doszło do tragicznego w skutkach pożaru, w wyniku którego po części spłonął dach. Lokal do dziś jest nieczynny.
*
Pożar w ARKADACH
Był ranek (około 8.00), wtorek 14 lutego 2012 roku, Dzień Zakochanych (Walentynki). Od dwóch dni nie wychodzę z domu, gorączkuję. Chyba po fali blisko trzydziestostopniowych mrozach musiałem oziębić swój organizm. Czytam wczoraj przyniesioną przez żonę ulubioną „Uważam Rze” gdy nagle „odzywa się” moja komórka, - „Cześć Antek nie wiem czy już dotarła do ciebie informacja, że był pożar w Galerii ARKADY – dzwoni Sylwek Woźniak kolega ze Wspólnoty, stały uczestnik moich Herosów – spalił się dach. Jak wejdziesz w internet na stronę „Nasz Tomaszow” są już pierwsze informacje o pożarze i kilka zdjęć”. Tomaszowska APOKALIPSA – wykrzyknąłem.
Przyznam, że przeżyłem szok, natychmiast wszedłem na wymienioną stronę. Informacja od Sylwka, choć koszmarna, nieprawdopodobna, stała się prawdziwym faktem. Nie znam przyczyn pożaru do dziś, choć jedna z hipotez najbardziej jest prawdopodobna. Już od kilku tygodni miałem informację od gospodarzy lokalu, że Galeria wymaga naprawy całego systemu grzewczego (kubatura kawiarni ogrzewana była przez kominek), którego kanały rozprowadzające ciepło były coraz mniej drążne.
Pani Dorota Sobańska gospodyni lokalu już w grudniu 2011 roku przygotowywała mnie bym swoich słuchaczy informował, że najprawdopodobniej od lutego 2012 ze względu na konieczność przeprowadzenia remontu systemu ogrzewania, Galeria będzie zamknięta aż do odwołania. Pierwszą informację o zamknięciu lokalu podałem swoim słuchaczom w grudniu na 84 spotkaniu z zespołem Fleetwood Mac, przed Bożym Narodzeniem.
Natomiast w ostatnią sobotę 28 stycznia 2012 roku, definitywnie pożegnałem się ze swoimi słuchaczami aż do odwołania, informując, że o wznowieniu Herosów będę informował za pośrednictwem mediów. Jak to się stało, że doszło do pożaru, że spaliło się miejsce moich blisko siedmioletnich spotkań w Galerii? Nie będę dywagował na łamach tej publikacji o dramacie pp Sobańskich jak również smutku wielu osób w tym mieście, nie tylko odwiedzających Galerię, ale kochających to miasto, ten szczególny obiekt, w którym rozpowszechniało się wiele wydarzeń kulturalnych w mieście. Jedno tylko powiem, że w Galerii bardzo zależało mi zrobić w tym cyklu, 100 spotkań, byłem mocno zaawansowany w pisanie niniejszego katalogu-albumu, a okrągła liczba „100” miała być synonimem zakończenia cyklu spotkań, Herosi Rock’n’Rolla.
Z stąd mój smutek, żal i rozterka. Zobaczywszy straty po pożarze i kłopoty z odrestaurowaniem zabytkowych „końskich jatek”, kosztami z tym związanymi, zmuszony zostałem dla kontynuacji „Herosów” poszukać innego lokalu w mieście. Czy znajdę takie miejsce?
Napisz komentarz
Komentarze