W czwartek kibice na całym świecie będą mogli śledzić snowboardowy Sloopstyle kobiet i mężczyzn, a także po raz pierwszy na Igrzyskach zawody łyżwiarstwa figurowego w konkurencji drużyn (program krótki mężczyzn, program krótki par), oraz jazdę po muldach w wykonaniu kobiet.
My jednak w kraju czekamy na dyscypliny, w których obejrzymy naszych reprezentantów. Już w sobotę o godzinie 11 czekają nas nie lada emocje, bowiem swój bieg w Skiatlonie (2x7,5km) rozpocznie Justyna Kowalczyk. O godzinie 17.30 Zobaczymy rywalizację naszych skoczków narciarskich na obiekcie o punkcie K-90.
Emocji, więc nie zabraknie, mnie jednak martwi, co innego. Otóż Apoloniusz Tajner prezes Polskiego Związku Narciarskiego 12 szans medalowych. Rozpoczęło się pompowanie balonika. Do pana prezesa przyłączyły się także media. Niestety (ironia) Kamil Stoch w ostatni weekend dwa razy wygrał pucharowe zawody w Willingen i rozpoczął się prawdziwy szał ciał. Już liczymy medale, już liczymy punkty w klasyfikacji – prościej pisząc balonik rośnie z każdym dniem.
Skoczkowie, Kowalczyk, panczeniści, panczenistki, biatlonistki to nasze nadzieje na sukces. Dzisiaj jednak trafiłem na światełko w tunelu i na jednym z portali przeczytałem wywiad z Przemkiem Babiarzem, który właśnie odebrał telekamerę dla najlepszego komentatora sportowego ( zresztą moim zdaniem zasłużenie).
Babiarz, jako jeden z niewielu ekspertów w sposób wywarzony przeanalizował nasz kadrę sportowców i w gronie faworytów postawił jedynie Justynę Kowalczyk. Patrząc na jej formę i sukcesy w ostatnich latach tylko ona ma prawo czuć się faworytką na wszystkich trzech dystansach.
Zapewne wielu stawia na Kamila Stocha, ale prawda jest taka, iż Kamil żadnym faworytem nie jest i nigdy nie był. Skoki to dość specyficzna dyscyplina sportu, co pokazał tegoroczny Turniej Czterech Skoczni, gdzie Kamil pełnił już taką rolę wg. ekspertów, a zawody zakończył na ósmym miejscu. Moc jednak w Kamilu jest, ale czy jest to niezbędne szczęście sportowe jakże potrzebne w tej dyscyplinie – przekonamy się już w sobotę. Drużynowo jak zajmiemy miejsce w pierwszej piątce, to będzie spory sukces. Wydaje się, iż Austriacy, Niemcy, Japończycy i Słoweńcy są poza zasięgiem.
Panczeniści i panczenistki. Tutaj są faworytki do medalu. Panczenistki startując drużynowo w Pucharze Świata, już przed Igrzyskami uczyniły pierwszy krok do medalu, zajmując w tej klasyfikacji drugie miejsce. Status wiceliderek w tym rankingu daje im otwartą ścieżkę do walki o najlepszą trójkę, bowiem na wielkie faworytki Holenderki nasze panie mogą trafić dopiero w finale. Pozostałe sześć drużyn jest w naszym zasięgu.
Zbigniew Bródka wygrał w zeszłym roku Puchar Świata na dystansie 1500 metrów, ale chłopak jest tak inteligentny, iż sam tonuje nastroje kibiców. Stara się chłodno podchodzić do bzdurnych kalkulacji, co świadczy tylko o tym, iż jest profesjonalistą.
Biathlonistki to największa fantazja Apoloniusza Tajnera. Prezes ponoć ma nową 24 letnią kobietę, więc mam wrażenie, iż po prostu młode, jędrne przysłoniło prezesowi Tajnerowi oczy. Biathlonistki od kilku lat nie prezentowały nic szczególnego. W zeszłym roku udało się przywieźć medale z mistrzostw świata, ale biathlon podobnie jak skoki to w pewnym sensie dyscyplina loteryjna. Tu ci zadrży ręka, tu ci zadrży noga, tu ci zadrży jeszcze coś innego i pętla, albo minuta kary pewna. Już prędzej Ole Einar Bjoerndalen osiągnie swoje setne zwycięstwo w karierze, aniżeli Krysia Pałka, Magdalena Gwizdoń, bądź inna zawodniczka naszej reprezentacji sięgnie po medal w Soczi.
Podsumowując realne mamy szansę na cztery medale (trzy Kowalczyk + panczenistki drużynowo) i tego się trzymajmy, wówczas rozpoczynające się dzisiaj Igrzyska obejrzymy bez popadania w „paranoję”. Licząc na więcej, balonik pęknie i cały ten szum zakończy się tak jak podczas letnich igrzysk w Londynie, kiedy to sami kajakarze mieli przywieźć pięć krążków, a tak naprawdę wywalczyli jeden.
Sam zachęcam was wszystkich do śledzenia niektórych dyscyplin, których, na co dzień nie macie przyjemności śledzić na kanałach sportowych. Lepszej okazji w ciągu najbliższych czterech lat nie będzie, a naprawdę warto. Curling, Muldy, Snowcross, Halfpipe dla wielu z was zapewne to jest zagadka, ale kiedy ci najlepsi walczą o najwyższe laury, te mało nam znane rywalizacje stają się niezwykle emocjonujące, a być może kilku z was znajdzie nową pasję.
Napisz komentarz
Komentarze