- Ukraińcy zarabiają u mnie tyle, co polscy pracownicy, a często nawet więcej. Zapewniam im też miejsca noclegowe. Od jakiegoś czasu stanowią filar mojej Firmy. Wiedzą po co przyjeżdżają do Polski. Są tu, by pracować i zarabiać. Nie dyskutują, kiedy trzeba zostać w pracy godzinę dłużej, nie szantażują porzuceniem pracy, nie chodzą na lewe zwolnienia chorobowe, a jak trzeba pracować w soboty zawsze są chętni na dodatkowy zarobek. Są też bardziej efektywni - opowiada znany tomaszowski przedsiębiorca budowlany.
Obecnie w Polsce pracuje około miliona obywateli Ukrainy. Jak wskazuje Jacek Kotłowski, wicedyrektor Departamentu Analiz Ekonomicznych NBP, najszybciej przybywało ich na polskim rynku pracy w 2017 i 2016 r.
Wedle prognoz NBP, teraz ten wzrost ma być wolniejszy, ale ciągle duży: o 200-300 tys. rocznie, do końca 2020 r.
Przedstawiciele banku zastrzegli, że istnieje wiele czynników, które mogą sprawić, że ta prognoza nie będzie odpowiadać rzeczywistości. To m.in. polityka wizowa krajów Unii Europejskiej oraz sytuacja na Ukrainie.
Dla Ukraińców myślących o wyjeździe za granicę do pracy Polska wciąż jest kierunkiem, który wybierają najczęściej.
- Moich pracowników musiałem oczywiście do pracy przyuczyć. Reprezentujemy jednak inną zupełnie kulturę świadczenia usług. Ale szybko i chętnie się uczą. Z uwagi na fakt, że zatrudniam pracowników tylko sezonowo, są oni dla mnie idealnym rozwiązaniem. Ci sami ludzie pracują już u mnnie kolejny sezon z rzędu. Jestem zadowolony i oni również. Bez tych pracowników mógłbym moją firmę po prostu zamknąć. Polacy zwyczajnie nie chcą i chyba nie lubią pracować - mówi
Napisz komentarz
Komentarze