Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 23 lutego 2025 06:16
Reklama Sklep Medyczny Tomaszów Maz.
Reklama

Herosi Rock'n'Rolla Antoniego Malewskiego cz. 2

Rozpocząłem swoje wspomnienia dotyczące pierwszej edycji spotkań z cyklu „Herosi Rock’n’Rolla” od pamiętnego „Weekendu z Elvisem”. Pragnę jednak zapewnić, że nie będę czytelników portalu zanudzał opisem wszystkich spotkań. Było ich dotąd ponad sto i będzie, jak "NACZELNY" pozwoli jeszcze więcej. Nie widzę powodu by przerywać kontynuację cyklu, tym bardziej, że znalazłem właśnie nowe miejsce, z atmosferą podobną do Galerii ARKADY. Już pięć spotkań odbyło się w restauracji ALABASTRO.

 

Dawne, uprawne i żyzne Krycha Pola - w widłach ulic Warszawska, Widok, Niebrowska, Orzeszkowej, Zawadzka – dzisiejsze blokowiska osiedla Niebrów, to miejsce moich narodzin i stałe zamieszkanie, aż do opuszczenia domu, do ożenku. Tu się wychowałem. W szkole „na górce” (do niedawna Gimnazjum nr. 2) się uczyłem. Po blisko 15 latach nieobecności (po ślubie zmiana mieszkania) powróciłem na stare pielesze, chyba już na stałe, tak mi dzisiaj się wydaje. Mogę powiedzieć, że wybudowano mi fabrykę na podwórku, do której przez rock’n’rollowe schorzenie z przyjemnością idę do pracy. 

 

Po inauguracyjnym spotkaniu, z bezkonkurencyjnym w muzycznym rankingu, jak na tamte czasy z Elvisem Presleyem, przyszła kolej na drugą, wielką, uwielbianą postać naszej młodości jakim był czarnoskóry, Fats Domino.

 

Fats Domino  - prawdziwe nazwisko Antoine Fats Domino („Fats” to artystyczny, ze względu na tuszę, pseudonim), urodzony 26 lutego 1928 roku w Nowym Orleanie (do dziś zamieszkuje w stolicy nowoorleańskiego jazzu), to najwybitniejsza postać ortodoksyjnej, nowoorleańskiej odmiany Rhythm & Bluesa, w jego najczystszym brzmieniu. Najbardziej ukochane dziecko amerykańskiego show businessu. To jego nagrania w latach 1950/60 ubiegłego wieku były najszybciej rozchwytywane, cieszące się największą sprzedażą na rynku płytowym. Na fajfach w naszej Literackiej, Fats Domino był najpopularniejszym wykonawcą, nie było tanecznego spotkania, na którym Fats (jak Elvis, Jerry Lee czy Bill Haley) nie dominowałby muzycznie, wyśpiewując swoje hity, tańczącym na parkiecie parom. Najdziwniejsze jest to, że nasze dziewczyny przepadały za jego piosenkami najbardziej, choć nie był przystojnym facetem.

 

Postać gruba, czarna i niska. O jego wielkiej popularności decydował jednak wspaniały, ciepły głos. Jego Blueberry Hill to nieśmiertelny przebój, który przez ponad 60 lat nic się nie zestarzał a wręcz przeciwnie, jest wiecznie żywy. Już czwarte pokolenie, bawi się przy muzyce Fatsa Domino, na wszystkich dyskotekach (odpowiednik fajfów, choć mniej kameralnie) świata.


W 1949 roku, nie istniał jeszcze rock’n’roll, Fats nagrał największy swój przebój, The Fats Man, który to utwór wraz z Jambalaya i powyżej wymienionym hitem, do dziś, w wielu rożnych interpretacjach, aranżacjach czy wersjach, króluje nadal na światowych, tanecznych parkietach i listach przebojów. Według amerykańskiego czasopisma Rolling Stones znajduje się w ścisłej czołówce wśród największych 500 utworów w panteonie rock’n’rolla. Choć spotkanie z Fats Domino jest drugim po Presleyu wydarzeniem w Galerii ARKADY, to jednak jest pierwszym, inaugurującym mój cykl spotkań o nazwie podniecającej wszystkich, Herosi Rock’n’Rolla.

 

Fats Domino po pięciu miesiącach mojej bezczynności reanimował do życia historyczny cykl spotkań w Tomaszowie Mazowieckim. Dzięki nim nasza Galeria stała się na okres ponad siedmiu lat, mekką światowego rock’n’rolla. Była sobota, 21 stycznia 2006 roku, święto babci a nazajutrz (22) dziadka. Na zewnątrz panował ponad 30 stopniowy mróz, a w Galerii było bardzo gorąco. Tłumy fanów i miłośników dobrej muzyki oblegało lokal na długo przed rozpoczęciem. Największym wydarzeniem i zarazem zaskoczeniem dla mnie, jak i dla wielu tomaszowskich kolegów, było przybycie na inauguracyjne spotkanie, Wojtka Szymona Szymańskiego z Nowego Jorku, osoby, która rozpętała Rock’n’Roll w naszym mieście. To za sprawą Szymona (dzięki medialnemu  nagłośnieniu, również w TV Teletop) przybyła tak wielka liczba ludzi, jego przyjaciół i znajomych, niektórzy z nich byli obecni tylko na tym spotkaniu, już więcej na innych spotkaniach w Galerii ich nie zobaczyłem.

 

Uczestniczyli w nim jego najbliżsi przyjaciele, koledzy szkolni i podwórka, znajomi jak Janek Szulc, Mirek Orłowski, Romek Jędrychowski, Witek Kiełkowicz, Waldek Kondejewski (Waldek na koniec spotkania przyprowadził swoją żonę, Elę z domu Zysiak), Reniek Szczepanik, Bożena Dulas, Dorota i Michał Marciniakowie, Monika Zdonek, Janek Pyska, Halina i brat Michał Klimczakowie, mój brat Tadek z małżonką Marylą i wielu, wielu innych, których nie jestem w stanie sobie przypomnieć, wymienić. Zaprosiłem również swego przyjaciela z Piotrkowa Trybunalskiego, Darka Fiedotowa. Swoją obecnością zaszczycili również prezesi Ceramiki Paradyż, panowie Wysocki i Andrzej Goździk z małżonkami, również przybył zmarły w ubiegłym roku, mecenas Aleksander Kaściński, tomaszowianin z Warszawy ze swoją przyjaciółką.

 

 

 

 

W czwartek 19 stycznia Szymon przedzwonił do mnie, był służbowo w Warszawie, że ma czas do niedzieli (22 stycznia) - samolot odlatuje do Stanów w niedzielę o 12.00 - i może do Tomaszowa przyjechać, pod warunkiem, że ktoś w piątek do godziny 12.00 po niego przyjedzie do hotelu i rano w niedzielę odwiezie na Okęcie. W piątek w południe wygasała Wojtkowi  doba hotelowa, więc do Warszawy wysłałem syna Daniela, który również, w niedzielę, odwiózł go na samolot. Po zakończonej rozmowie z Wojtkiem szybko pobiegłem do redakcji naszej TV (mieściła się wówczas na moim osiedlu Niebrów, na Skarpie). Akurat montowano moją zapowiedź, na spotkanie z Fatsem Domino. Poprosiłem, by czytający ogłoszenia lektor dodał komunikat o przyjeździe do Tomaszowa byłego mieszkańca miasta, Wojtka Szymona Szymańskiego, człowieka, który wywołał epidemię rock’n’rolla w mieście i zaraził nim wielu mieszkańców, że osobiście będzie uczestniczył w sobotniej inauguracji, Herosów Rock’n’Rolla.

 

Telewizyjna zapowiedź zrobiła swoje. Frekwencja była nadzwyczajna. W piątek około godz. 14.00, Daniel przywiózł Szymona do ARKAD gdzie przebywałem na technicznej próbie. Nie było jeszcze DVD, materiały filmowe odtwarzane były z magnetowidu. Z panią Dorotą Sobańską upiększaliśmy lokal kawiarni gadżetami (plakaty, fotosy, prasowe wycinki dotyczące Fatsa), robiłem próby sprzętu audiowizualnego (odtwarzanie taśm filmowych z VHS) przed jutrzejszą premierą. Spotkanie Wojtka z panią Dorotą było fantastyczne. Po powitaniu (pocałunki, uściski, łzy) były szkolne wspomnienia, przypomnienie wielu wspólnych znajomych, przyjaciół bo pani Dorota to rówieśniczka Wojtka Szymona.

 

Niespełna pół roku wcześniej od premiery moich Herosów, w sierpniu 2005 roku Stany Zjednoczone nawiedził najbardziej okrutny w historii huraganów, cyklon Katrina. Zburzył większość południowego wybrzeża, począwszy od Florydy na Texasie kończąc, w tym rodzinne miasto Domino, Nowy Orlean. Doszczętnie zniszczył słynną Dzielnicę Francuską. W tej dzielnicy mieszkał Fats, znajdował się tu budynek z klubem muzycznym Storyville. Budynek ten został zmieciony z powierzchni ziemi a wraz z nim słynny, klubowy lokal. Cyklon Fatsa Domino zastał w zalanym morską wodą, rodzinnym domu. W obawie przed niechybną  śmiercią, Fats skrył się na dachu swego budynku. Poszukiwano go przez pięć dni, dopiero odkrył go i uratował helikopter amerykańskich marines. O tym wydarzeniu opowiedział przybyłym do ARKAD, Wojtek.

 

Dziwny przypadek, zbieg okoliczności uczynił, że na zakończenie spotkania z artystą puściłem film z koncertu, Fats & Friends, właśnie z klubu Storyville, gdzie obok Fatsa wystąpił Jerry Lee Lewis, Ray Charles, Ronnie Wood (ten z Rolling Stonsów) i Paul Sheffer. Było to fantastyczne widowisko muzyczne, które wszystkich uczestniczących w tym spotkaniu wprowadziło w ekstazę, zupełnie jak za dawnych lat w Literackiej, bywało. Wojtek z najwyższym uznaniem wyrażał się o moich Herosach. Wspierając moją kontynuację spotkań, podarował mi dwie płytki DVD, jedna z nich to ostatni koncert Ricky Nelsona (tuż przed samolotowym wypadkiem w teksańskim De Kalb w Sylwestra – 31 grudnia 1985 roku), a druga z koncertu Little Richarda. Jednak najważniejszym dla mnie prezentem było przekazanie na moje ręce zaproszenia do Krzywego Domku w Sopocie.

 

 

 

 

Zaproszenie dotyczyło imprezy My z XX wieku na dzień 3 lutego 2006 roku, - Tolek zaskoczyłeś mnie tym spotkaniem, jak na tomaszowskie warunki, nowatorskim. Nie przypuszczałem lecąc do Polski, że spotka mnie w mieście mojej młodości, tak piękna, rock’n’rollowa przygoda. I to z kim, z naszym, najukochańszym idolem z epoki Literackiej.

 

We wtorek/środa minionego tygodnia byłem w swoich sprawach zawodowych na Wybrzeżu, otrzymałem od przyjaciół zaproszenie na spotkanie „My z XX wieku” poświęcone Krzysztofowi Klenczonowi. Ponieważ, w dniu 3 lutego koniecznie muszę być w Stanach, przekazuję ci zaproszenie na tą imprezę i proszę, byś w tym terminie wziął w niej udział. Obiecałem organizatorom, że jeśli mnie nie będzie osobiście to dojedzie do Sopotu, ktoś kto kocha i jest wielkim fanem rock’n’rolla. Oczywiście, że myślałem o tobie, dlatego proszę abyś nie zawiódł i dotarł na te uroczystości. Na pewno nie będziesz żałował.

 

Oto fragment z mojej książki „Moje miasto w rock’n’rollowym widzie” dotyczący mojego pobytu w Trójmieście, w rozdziałe „SopotKrzywy Domek”, w którym opowiadam o swoim udziale z partnerką Bożeną Dulas w konkursie tańca rock and rolla im. Elvisa Presleya w imprezie My z XX wieku:

 

- „Przez dłuższy czas byliśmy sami na parkiecie, po 4/5 minutach Marek Gaszyński trzymając mikrofon w ręku, zaprasza na parkiet – Proszę państwa rozpoczynamy konkurs tańca rock’n’rolla imieniem Elvisa Presleya. Wszystkie chętne pary do tańca niech dołączają na parkiet do „wąsacza” – była to dygresja do moich, sumiastych wąsów. W taki oto sposób ogłoszono konkurs tańca. Jadąc do Sopotu nie zakładałem udziału w konkursie tańca, czułem się za stary (61 lat), na parkiecie byli o wiele młodsi ode mnie. Na szczęście moja partnerka była w sile wieku, młodsza o 18 lat. Byliśmy w trakcie tańca gdy oficjalnie padło hasło, „konkurs” a Bożena do mnie powiedziała, - Antek nie schodzimy z parkietu, może pójdzie nam dobrze. Nie zeszliśmy z parkietu, par tanecznych przybywało, zrobiło się tłoczno. Początkowo nie rozglądałem się jak kto tańczy, robiliśmy swoje. Po około 10 minutach na parkiecie rozluźniło się, mogłem teraz zerknąć ile par pozostało i jak  tańczą konkurenci. Nadal robiliśmy swoje, przyszło jednak zmęczenie, był taki moment, że chciałem zejść z parkietu, Bożena nie. Na balkonie Henia z Czarkiem mocno nas dopingują, przez mikrofon słyszę głos Gaszyńskiego, - Wąsacz tańczy tak jak tańczyło się w latach 50/60-tych. To mnie zdopingowało, choć zmęczenie się potęguję.  Przed oczami mam scenę z filmu z Jane Fondą, „Czyż nie dobija się koni?”. Bożena jest w stosie, mocno rozkręcona, szaleje, rytmy coraz szybsze i… nagle ulga, z głośników dobiega „One night” Elvisa Presleya i kolejny wolny utwór, „True Love Ways” z repertuaru Buddy Holly’ego. To mnie uratowało, nie zszedłem z parkietu, przedłużyłem swój taneczny pobyt. Ponowny głos Gaszyńskiego dobiega z głośników, - Wydaje się, że wąsacz prowadzi. Na parkiecie pozostało 7/8 par tańczących i głos Bożeny, - Antek musisz. Koniec konkursu, nogi z waty, brakuje oddechu, czułem, że padnę ze zmęczenia ale podtrzymywał mnie fakt, że wygraliśmy konkurs”.

 

Udział w spotkaniu, tanecznym konkursie zadecydował o mojej muzycznej, pisarskiej działalności. Dopiero teraz zrozumiałem jak ważny był dla mnie Wojtka gest, wręczający mi zaproszenie na sopocką imprezę, My z XX wieku poświęconą Krzysztofowi Klenczonowi. Tu poznałem jego siostrę Hannę. Ale o tym przy lutowym spotkaniu z Billem Haleyem.

 

Ponieważ zbliża się wigilia świąt Bożego Narodzenia, chciałbym wszystkim zaglądającym na portal „nasz tomaszow”, czytającym moje felietony, kochających rock’n’roll, życzyć wszystkiego najlepszego, zdrowia, pogodnych, rodzinnych świąt Bożego Narodzenia oraz Szczęśliwego Nowego Roku 2014. By uczcić te święta, zachować tradycje, zapraszam do wysłuchania trzech pięknych kolęd, właśnie w wykonaniu Fatsa Domino. Fats to nie tylko rhythm and blues, nie tylko rock’n’roll ale również śpiewanie kolęd, oto one –  Please Come Home For Christmas, Rudolph The Red-Nosed Reindeer.

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Antek Malewski 22.12.2013 13:38
Opisuję FOTO: 1. ROTO nr. 1 - logo mojego cyklu spotkań "Herosi Rock and Rolla". 2. FOTO nr. 2 - plakat autorstwa Waldka Gałka na drugie a pierwsze, inauguracyjne spotkanie pod kryptonimem "Herosi Rock and Rolla". 3. FOTO nr.3 - jedno z wielu FOTO Fats'a Domino THIS IS FATS (Oto jest Fats).

Opinie

Ekspert: media społecznościowe to szerokie audytorium, ale o sile przekazu decyduje algorytm

Media społecznościowe należą do prywatnych firm, które mogą wpływać na siłę przekazu, nad czym użytkownicy nie mają kontroli. Używanie ich przez polityków jako głównego kanału komunikacji z obywatelami może podważać zaufanie do mediów tradycyjnych – uważa politolog i medioznawca dr Wojciech Maguś z UMCS.Data dodania artykułu: 22.02.2025 10:22
Ekspert: media społecznościowe to szerokie audytorium, ale o sile przekazu decyduje algorytm

Grypa szaleje, a Polacy nie słuchają zaleceń. Eksperci alarmują. W lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń

Podczas przeziębienia lub grypy 40,1% Polaków mierzy temperaturę ciała dopiero po wystąpieniu objawów gorączkowych. 27,9% chorych robi to raz na dobę, a 21,3% – kilkakrotnie w ciągu 24 godzin. Do tego 77,5% rodaków nie notuje uzyskanych pomiarów. Zaledwie 7,4% badanych zapisuje je i 2,6% robi to dość sporadycznie. Eksperci komentujący wyniki raportu alarmują, że Polacy najwyraźniej nie słuchają zaleceń lekarzy. Z kolei GIS informuje, że tylko w styczniu br. zachorowało na grypę ponad 300 tys. osób, a w lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń. Od początku stycznia hospitalizowano z rozpoznaniem grypy i jej powikłań ok. 23 tys. pacjentów. Natomiast od września ub.r. zmarło z tego powodu ok. tysiąca osób. Jednak Polacy jakby nie do końca zdają sobie sprawę z powagi sytuacji.Data dodania artykułu: 21.02.2025 17:33
Grypa szaleje, a Polacy nie słuchają zaleceń. Eksperci alarmują. W lutym odnotowano już 295 tys. zakażeń

MRPiPS: jest projekt przebudowy modelu orzekania o niepełnosprawności

Komitet Monitorujący FERS zatwierdził projekt przebudowy modelu orzekania o niepełnosprawności oraz uporządkowania systemu świadczeń - poinformowało w piątek ministerstwo rodziny. Resort dodał, że nowy system uwzględnia postulaty osób z niepełnosprawnościami, w tym orzekanie przez specjalistów z danych dziedzin.Data dodania artykułu: 21.02.2025 17:21
MRPiPS: jest projekt przebudowy modelu orzekania o niepełnosprawności
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem

Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem

Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Czy tak powinno wyglądać Liceum

Czy tak powinno wyglądać Liceum

Od kilkunastu lat na oświatowej mapie powiatu tomaszowskiego funkcjonuje zespół szkół "katolickich". Jego integralną częścią jest też liceum. Szkoły prowadzi Katolickie Stowarzyszenie Oświatowe im. Św. Ojca Pio. Liceum nadano imię Niepokalanego Serca Najświętszej Marii Panny Królowej Polski. Zasłynęło jakiś czas temu, że żaden uczeń w nim nie zdał egzaminu maturalnego. Biorąc pod uwagę liczbę uczniów, może nie jest to nawet jakoś specjalnie problematyczne. Problemów należy szukać gdzieś indziej. Przyjrzeliśmy się dokumentom, które dotyczą funkcjonowania liceum w okresie minionych kilku lat. Wniosek nasuwa się jeden. To Liceum po prostu należy zlikwidować.
Kucharski szacuje: 2, 4 a może 10 milionów. To już prawdziwy kabaret.

Kucharski szacuje: 2, 4 a może 10 milionów. To już prawdziwy kabaret.

Internetowe szaleństwo trwa. Nagonka na prezydenta miasta i jego rodzinę, którą zainspirował (jak sam się przyznał na swoim profilu internetowym) radny Kazimierz Mordaka, rozkwita w najlepsze. Tomaszowski przedsiębiorca na swoim facebooku nie czuje zażenowania, za to przyciąga niemal wszystkich tomaszowskich hejterów. Każdego, kto ma inną opinię Pan Kazimierz Mordaka blokuje. Intencje są dosyć oczywiste. Piotr Kucharski jest w swoim żywiole. W każdym kolejnym wpisie "dokręca śrubę". W ciągu dwóch dni z domu letniskowego zrobił willę z podziemnym garażem. Jej wartość w szybkim czasie urosła już do 4 milionów złotych. Aż strach pomyśleć, co będzie dalej. Radny przysłał do nas też wniosek o sprostowanie naszego artykułu na temat wyjazdu do Wisły ludzi, których prześmiewczo określiliśmy mianem "Mordaka Patrol". Popatrzcie zresztą sami, czego domaga się Kucharski. Chciałbym też, jako redaktor naczelny portalu podkreślić, że nie mamy problemu z publikacją sprostowań. Ne mogą one jednak być oparte na czyimś widzimisię ale na udokumentowanych faktach.
Reklama
Reklama
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.

Napisz do nas

Zachęcamy do kontaktu z nami za pomocą formularza. Możecie dołączyć zdjęcia i inne załączniki. Podajcie swojego maila ułatwi to nam kontakt z Wami
Reklamawłączenie społeczne
Reklama
Reklamawłączenie społeczne
Reklama
Reklama