Rywalem naszego zespołu w dzisiejszym meczu siedemnastej kolejki piłkarskiej trzeciej ligi, był dziesiąty zespół tabeli - Start Otwock. Przeciwnik trudny, bowiem zeszłoroczny outsider w tym sezonie ligowym prezentuje się bardzo dobrze, jednak po pięciu zwycięstwach z rzędu, gracze Startu nie zanotowali dobrej passy. W trzech ostatnich spotkaniach ligowych Start zanotował bilans dwóch porażek i jednego remisu.
Minimalne przegrane w stosunku 1:2 z Sieradzem, oraz Omegą, a także bezbramkowy remis z Kutnem to dobre rezultaty świadczące o klasie Otwocka. Lechistów czekało trudne zadanie. Moje słowa potwierdził początek dzisiejszego meczu.
Przed pierwszym gwizdkiem miała miejsce "minuta ciszy" ku pamięci pierwszego premiera pokomunistycznej Polski - Tadeusza Mazowieckiego, oraz ku pamięci jednego z legendarnych, polskich piłkarzy - Gerarda Cieślika.
Już w 4 minucie ekipa gości wywalczyła rzut rożny. W gąszczu nóg, jeden z piłkarzy Otwocka wyłożył piłkę na 5 – 6 metr Pawłowi Bylakowi i ten bez problemu umieścił ją w siatce. Kibice mimo słabych wyników, przybyli na stadion w dość licznym gronie i po raz kolejny dostali kubeł zimnej wody.
Gospodarze szybko zabrali się do roboty. W 6 minucie fantastycznym strzałem z ok. 35 metrów popisuje się Witczak. Piłkę lecącą w samo okienko bramkarz Startu paruje nad poprzeczkę. Na odpowiedź nie musieliśmy długo czekać. Kolejny rzut rożny, to kolejna świetna okazja Otwocka na podwyższenie rezultatu. Na nasze szczęście, defensywa Lechii w porę opanowała sytuację.
Lechistom w pierwszym kwadransie gry nie wychodziło praktycznie nic. Na tle dobrze wybieganego rywala wypadliśmy blado i sennie. W 18 minucie, po strzale głową Cyrana, goście wyprowadzili szybką kontrę. Dzięki „pomocy” Andrzeja Dolota, który nie przeciął długiego zagrania, a przy tym źle obliczył tor lotu piłki i minął się z nią, piłkarz Startu znalazł się w sytuacji „sam na sam” z Holewińskim. Od utraty gola uratował nas kiks.
Ciężar naszej nieporadnej gry, próbował wziąć na siebie Marcin Mirecki. W 32 minucie napastnik Lechii po dobrym rajdzie z piłkarzami Otwocka na plecach zdołał oddać dobre uderzenie, ale to wszystko, na co było stać tomaszowskich piłkarzy w pierwszej połowie. To było marne 45 minut z naszej strony. Wierzyliśmy jednak w sukces, bowiem kibic często sugeruje się sercem, a nie rozumem
Długo na emocje nie kazano nam czekać. W 47 minucie dobra akcja lewą stroną Startu Otwock zakończyła się uderzeniem głową, opanowaniem sytuacji w polu karnym Holewińskiego przez naszych defensorów, oraz błyskawiczną kontrą Lechii, po której Mirecki dogrywa futbolówkę z końcowej linii pola karnego gości na jedenasty metr do Cyrana, a ten nie zastanawiając się ani chwili, silnie uderza na bramkę rywala. Wiara w sukces powraca, bowiem nasz defensor doprowadza do wyrównania – mecz zaczynamy od początku.
Niespełna trzy minuty później Mirecki po raz kolejny pokazuje swoje duże umiejętności, dźwigając kilku obrońców i uderzając na bramkę w samo okienko. Bramkarz gości nie dał się jednak zaskoczyć i pewnie złapał piłkę.
W 56 minucie Mirecki zaprezentował nam swoje umiejętności biegowe. Jeden z piłkarzy naszego zespołu posłał piłkę spod własnego pola karnego na połowę przeciwnika. Mirecki przebiegł ok. 80 metrów i tuż przed linią końcową boiska zdołał ją opanować. Miro widząc, iż defensywa rywala odpuściła krycie, posłał futbolówkę w pole karne do Potakowskiego. Niestety wbiegający na 6 metr Daniel, naciskany przez obrońcę nie zdołał oddać dobrego uderzenia.
Wypoczęci po pierwszej połowie Lechiści zaskoczyli Start dobrym pressingiem i wysokim zaangażowaniem. W 59 minucie Maciej Witczak posyła piłkę z rzutu wolnego na 5 -6 metr pole karne przeciwnika. Ustawiony tyłem do bramki Piechna zdołał zamknąć dośrodkowanie poprzez strzał tylną częścią głowy i zasłużenie wyprowadził tomaszowski klub na prowadzenie.
Bardzo ładny gol Piechny obudził nadzieję, iż „klątwę” z tego sezonu wreszcie uda się zrzucić i po 6 spotkaniach bez wygranej na obiekcie przy ulicy Nowowiejskiej, obejrzymy trzy „ ligowe oczka”.
Chwilę później Majic zdejmuje z boiska Potakowskiego, a w jego miejsce pojawia się Iwańczuk. Otwock próbuje szczęścia, jednak opada z sił i tym razem to przyjezdni nie mogą złamać defensywy Lechii.
W 72 minucie żegnany oklaskami Piechna opuszcza boisko. Witany jest Kubiak.
Piechna zaprezentował się dzisiaj znakomicie. Nie tylko strzelił gola, ale przed wszystkim sporo biegał (wbrew zasadzie Wdowczyka). Po kilku cierpkich słowach, jakie ostatnio zaserwowaliśmy napastnikowi, dzisiaj składamy wielki ukłon.
W 75 minucie po błędzie obrony przy wyprowadzaniu piłki, Rakowski mógł rozstrzygnąć losy pojedynku, ale w sytuacji „sam na sam” fatalnie się pogubił. Szkoda, bowiem Kacper dzisiaj podobnie jak Grzesiu zaprezentował się bardzo dzielnie, nie odpuszczając rywalowi.
W końcówce mecz, niestety nadszedł kolejny słabszy moment w grze. Rywale nacisnęli, a my nie potrafiliśmy utrzymać się dłużej przy piłce. Ustawiony przy linii końcowej Majic bardzo dobre reagował, pokazując zespołowi, aby ten przesunął się do przodu, jednak coś nie wychodziło i to rywal zaczął dyktować warunki gry.
W 83 minucie goście mogli doprowadzić do remisu, jednak długa piłka ze skrzydła zakończona została fatalnym uderzeniem. Chwilę później rywale dali znać o sobie minimalnie niecelnym strzałem za pola karnego.
87 minuta to ostatnia zmiana w szeregach zielono – czerwonych. Zmęczonego Rakowskiego zmienia Pogorzała. Nie mija 60 sekund, a swoją czujnością w bramce musi się wykazać Artur Holewiński, który broni bardzo groźne, lecz nieczyste uderzenie z ok. 10 metrów.
Majić wściekły na swój zespół, przy linii końcowej ruga Kubiaka za bezsensowny faul przy linii bocznej.
Mimo nacisków ze strony Otwocka - piłkę meczową ma Mirecki. Marcin zatańczył z rywalami, po czym wypracowując sobie idealną pozycję do strzału, fatalnie skiksował.
Lechia wygrywa 2:1. Podopieczni przełamują passę sześciu gier bez zwycięstwa na własnym obiekcie. Jeden mecz – dwa oblicza tak w sumie można podsumować ten pojedynek. Ważne są jednak trzy punkty i awans na pozycję wicelidera.
RKS LECHIA – START OTWOCK 2:1 (0:1)
0: 1 – Bylak 4”
1: 1 – Cyran 47”
2: 1 – Piechna 59”
Skład: Holewiński – Cyran, Dolot, Milczarek, Matysiak – Król, Potakowski, Mirecki, Witczak – Piechna, Rakowski
Rezerwowi: Kubiak, Iwańczuk, Pogorzała,
Mamy sensację w Żyrardowie. Warta mogła zapewnić sobie tytuł Króla Jesieni, ale przegrała z miejscową Żyrardowianką 0:2. W Łodzi rezerwy Widzewa wygrały z Mechanikiem Radomsko 1:0. Natomiast rezerwy GKS Bełchatów pokonały Ursus Warszawa 3:2.
Napisz komentarz
Komentarze