Przyznam, że nie mam zamiaru starannie dobierać słów, kiedy piszę o pospolitym draństwie. Guzik mnie obchodzi, czy ktoś się obrazi, obruszy lub poczuje się zniesmaczony, gdy pijanego mordercę nazwę skurwysynem. Trudno mówić o poczuciu zniesmaczenia, kiedy ma się do czynienia z czynem, którego nie można nazwać inaczej niż zabójstwem.
Najbardziej przerażające jest jednak to, że większość z pijanych sprawców wypadków to recydywiści. Zabójca ze Sługocic już raz miał odebrane prawo jazdy na dwa lata i miał zasądzony wyrok więzienia w zawieszeniu. Pijacką jazdę miał więc zwyczaju, czy inaczej mówiąc we krwi. Nie jest on jednak odosobnionym przypadkiem. O tym, że wielu typów ma w zwyczaju jeździć będąc pijanymi do nieprzytomności wiedzą członkowie ich rodzin, znajomi i sąsiedzi. Dlaczego większość z nich nie reaguje? Łatwiej udawać, że się czegoś nie widzi? Przecież pijak może zabić także wasze dziecko albo wnuczkę.
Jakiś czas temu jechałem wieczorem (wcale nie tak późnym) ulicą Warszawską. Przede mną jechał samochód niemal ":od krawężnika do krawężnika". Bez litości zatelefonowałem na Policję, pojechałem za typem i zatrzymałem go do czasu przyjazdu radiowozu (szczegóły tutaj). Może pora abyśmy wszyscy w sposób zdecydowany reagowali, gdy widzimy, że ktoś pijany wsiada do samochodu, lub podejrzewamy, że jadący przed nami kierowca zachowuje się w sposób podejrzany. Telefon na policję w takim przypadku to żadne donosicielstwo, którego należałoby się wstydzić. To najzwyczajniej w świecie ratowanie czyjegoś życia. Nie ma też żadnych obaw, że będziemy „ciągani” po sądach. Zeznawanie to faktycznie nic przyjemnego, jednak badanie alko testem stanowi wystarczający dowód.
Wydaje mi się, że nie bez winy jest także Policja. Cwaniackie akcje mające na celu zatrzymywanie kierowców na ruchliwych skrzyżowaniach, którym zdarzyło się nie zapiąć pasów lub polowanie na pieszych na Placu Kościuszki raczej nie budzą sympatii mieszkańców. Nie o sympatię jednak chodzi, ale o skuteczność działań i elementarne zaufanie do służb mundurowych, które takimi akcjami jest najzwyczajniej w świecie podważane. Co zrobić jeśli statystyka, liczona liczbą mandatów jest ważniejsza. W tym samy czasie kiedy poluje się na niefrasobliwe nastolatki na przejściach dla pieszych, pijane typy szarżują ulicami miast i wsi. Z drugiewj strony dzielni stróże prawa nie potrafią czasem nawet zweryfikować trzeźwości agresywnego drania, który napada parę młodych ludzi w centrum tomaszowskiej „metropolii” (czyt. Tomaszów miastem bandytów). Aby być jednak sprawiedliwym, powiem, że funkcjonariusze potrafią też zorganizować poranne akcje hurtowego badania trzeźwości kierowców. Po każdej z nich następuje wysyp zatrzymań. Jedyne co budzi zastrzeżenia, to fakt, że akcje organizowane są w godzinach wczesnorannych, co może budzić podejrzenia, że nastawione są nie wyłapanie tych, którzy wsiadają za kierownicę bezpośrednio po spożyciu ale raczej tych „wczorajszych”, którym ostatnie 0,3 nie zdążyło jeszcze odparować.
Zaskakują też działania polskich Sądów. W wyjątkowy sposób ochraniają bowiem pijaków, wykazując zadziwiającą wyrozumiałość. Wyroki jakie zapadają w żaden sposób nie odstraszają od kolejnych wybryków. Prawo jest u nas kulawe ale można przecież skazywać na prace społecznie użyteczne lub orzekać o podaniu personaliów delikwenta do publicznej wiadomości.
Informacje medialne o kierowcach mordujących po pijanemu ludzi na ulicach również nacechowane są tzw. poprawnością. Ja poprawny w ten sposób być nie chcę. Mam zamiar głośno i stanowczo protestować, bo takie jest moje obywatelskie prawo. Bandytów powinniśmy nazywać bandytami , czyli mianem na jakie zasługują a pijany sprawca wypadku to po prostu zabójca.
Mamy też wszyscy prawo i obowiązek domagać się od naszych posłów aby postulowali o zmiany w prawie karnym na takie, abyśmy wszyscy mogli czuć się bezpiecznie. I ja tego właśnie się zamierzam się od nich domagać.
Napisz komentarz
Komentarze