Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 22 stycznia 2025 18:00
Reklama
Reklama

Niedokończona rewolucja, ale jednak rewolucja

Rok 2005, ja i Michał Karnowski rozmawiamy z Lechem Kaczyńskim do wywiadu-rzeki, który pojawił się potem pod tytułem „O dwóch takich co ukradli księżyc”. Pytamy o podstawowe decyzje z końca 1988 roku – przystąpienia do rozmów Okrągłego Stołu. Obaj bracia mocno wsparli wtedy Lecha Wałęsę, który bronił zasady rozmawiania z komunistami. Także przed strajkującymi robotnikami stoczni.

 

- Antoni Macierewicz uważa, że do Okrągłego Stołu nie należało w ogóle siadać, a czekać na dalszy rozwój wypadków – przypominamy my.

 

Lech Kaczyński odpowiada:

 

- Nie należało czekać. Ten system miał jeszcze sporo siły, a sytuacja w Rosji była niejasna. Należało korzystać z okazji. Nawet jeśli w przemianach był element reżyserii przez rosyjskie i szerzej komunistyczne służby specjalne. Nie bylibyśmy pierwsi w rozmontowaniu komunizmu, a ostatni. To myśmy wpłynęli na wydarzenia w Berlinie, w Pradze. Co by było gdybyśmy się znaleźli w ogonie przemian? Mamy w Europie dostatecznie wielu wrogów, którzy by przeciw nam to wykorzystali. A POZA TYM, TEN USTRÓJ TRZEBA BYŁO LIKWIDOWAĆ JAK NAJSZYBCIEJ. Każdy miesiąc jego trwania był szkodliwy dla narodu. Inną sprawą jest, jak porozumienia Okrągłego Stołu traktowano później. Pewna część elity solidarnościowej potraktowała je niestety jako coś wieczystego.

 

W innym miejscu coś podobnego twierdzi Jarosław Kaczyński: - Walnego boju z komunistyczną władzą nie można było wtedy wygrać.

 

Bracia opowiadali się za grą etapami, wzorem Piłsudskiego podczas pierwszej wojny światowej. Po latach bronili tamtej strategii. To ich stawia w rzędzie rozsądnych przewidujących polityków.

 

Ale nie cytuję tego po to, aby podpierać własne poglądy poglądami innych. Po prostu ta rozsądna opinia idzie dziś w zapomnienie. Przesłaniają ją i zniekształcają późniejsze wydarzenia. Niedokończona rewolucja przestaje być dla wielu, którzy taką linię wtedy wspierali,  jakąkolwiek rewolucją. Późniejsze upokorzenia ówczesnej naszej strony, choćby z tego powodu, że politykę rządu Mazowieckiego mieli nam potem objaśniać dziennikarze stanu wojennego przysłania nam  doniosłość zdarzeń 4 czerwca 1989 roku.

 

Trafiam na natrząsanie się z tej daty. Choćby Lecha Makowieckiego, który ogłasza tu na portalu, że nie zdarzyło się wtedy nic ważnego, poza jego urodzinami. Bo przecież Sejm był tylko w 35 procentach reprezentacją całego społeczeństwa.

 

Była wąska grupa, która tak to traktowała i wtedy. Szanuję ich wybory, ale po pierwsze większość z nas tak nie myślała, po drugie, ta grupa nigdy nie przedstawiła nam poza czekaniem na erozję systemu sensownego scenariusza alternatywnego. W tej sprawie jestem z Lechem Kaczyńskim, bo koncepcja etapowego likwidowania komunizmu była sensowna. Nawet jeśli potem zablokowana małodusznością części solidarnościowych przywódców.

 

A co do ludzkiego wymiaru – nie było radości na ulicach, a było przełykanie dziwnych manipulacji z listą krajową, która obalona głosami wyborców, została potem przywrócona pod stołem. No dobrze, ale zapominamy o ważnym elemencie tamtego zdarzenia.

 

Jerzy Urban mówi dziś, że był przekonany, że wygra. A kandydował na miejsce dla bezpartyjnych. Uczciwie mówiąc, my także nie byliśmy pewni, jak się społeczeństwo zachowa. Mieliśmy podejrzenia, że większość ma dość komunizmu, ale sprawdzianów realnych nie było. Przez lata 80. w walkę z władzę angażowała się mniejszość. Coraz bardziej liczebnie ograniczona.

 

I jednak jeden jedyny raz Polacy mieli sposobność wypowiedzieć się na temat tamtego systemu. Obalili listę krajową, wybrali w 99 procentach solidarnościowy Senat, nie dopuścili aby miejsca dla bezpartyjnych przejęli ludzie związani z władzą typu Urbana. To było odczarowanie sfałszowanych wyborów 1947 roku. Powód do radości i dumy. Nie wyrzekajmy się tej dumy pochopnie.

 

Co do ludzkiego wymiaru jeszcze – byłem wtedy nauczycielem historii w praskim liceum. Kiedy razu pewnego odwiedziłem ze swoimi uczniami lokalny Komitet Obywatelski na Grochowskiej. Wystarczyło żebym podał komuś swoje namiary żeby następnego dnia w szkole pojawił się nieznany mi człowiek przywożąc ulotki wyborcze. Taka to była silna więź społeczna.

 

Ja te ulotki potem kleiłem łażąc po blokowiskach Grochowa. I z faktu, że potem rozstałem się politycznie z częścią strategów obozu solidarnościowego, nie będę dziś z siebie robił głupiej, oszukanej marionetki. To miało sens. Nie będę w chórze tych, którzy powtarzają, że nic się nie zmieniło, bo to nieprawda. W tej akurat sprawie jestem z Kaczyńskimi (tymi z 2006 roku, a więc z całkiem niedawnych czasów), przeciw narodowym masochistom.

 

Że zmiana była kosmetyczna, próbują nas zresztą przekonać także ci, dla których reżym Jaruzelskiego to była normalność. Tyle że oni także mają z tą datą kłopot. Z jednej strony próbują przedstawić niezgodnie z prawdą 4 czerwca jako wynik wspólnego scenariusza ówczesnej władzy i opozycji. A przecież ta władza nie doceniając Polaków planowała jeszcze rządzić długie lata. A tu zdarzył się wypadek.

 

Z drugiej pojawiają się publikacje, jak Cezarego Łazarewicza ostatnio w „Polityce”, przekonujące nas, że zaraz po 4 czerwca byliśmy narażeni na poważne niebezpieczeństwo – unieważnienia wyborów i kontrakcji reżymu. Łazarewicz nie przedstawił nowych dowodów, wyprowadza ten wniosek z twardych wypowiedzi zawiedzionych PZPR-owców. To z kolei ma nas przekonać, że ostrożna polityka Geremka, a potem rządu Mazowieckiego, była głęboko uzasadniona. A racji nie mieli ci, którzy, jak Kaczyńscy, mówili: władza jest słaba i zdemoralizowana. Idźmy dalej, Dokończmy rewolucję.

 

4 czerwca to była porażka tamtej władzy. Porażka, której ówczesna „nasza strona” nie wykorzystała. Z porażki się cieszę. Niewykorzystaniem martwię.

 

Nie wypowiadam się, czy i jak 4 czerwca świętować, zwłaszcza wspólnie z tymi, którzy przedstawiają nam go dziś jako wspólny sukces Michnika i Jaruzelskiego. Ale mam sobie odbierać swoją ówczesną radość? Przecież to absurd. Wtedy jak mało kiedy, my Polacy zdaliśmy egzamin.

 

Piotr Zaremba,  źródło: wPolityce.pl

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

kicay 05.06.2013 16:29
Wydaje mi się, że Polacy żyją od rewolucji do rewolucji. Bo przecież nasze kochane Państwo tak gnębi swoich obywateli, na każdym kroku wołając daniny nie dając nic w zamian. Kompletny brak szacunku polityków, trzymających się latami koryta, w stosunku do tych, dzięki którym mają spore apanaże i zatrudnienie. Może czas wziąć przykład z Turcji i pokazać, kto rządzi krajem - społeczeństwo!!!

kiki 05.06.2013 07:31
No tak...zgodnie z hasłem : "zamiast liści powinni wisieć komuniści" byłoby już do tej pory wszystko w Polsce pozamiatane i po nowemu. A tak to mamy co mamy rzekł dziadzio:znowu w całej okazałości komunistyczną bandę przy korycie. Te same znienawidzone mordy w TV,bo komunę w tym żydobolszewickim medium widać najlepiej. 4 czerwca to dzień radości komuchów a klęski i hańby solidaruchów... Przecież w tę rocznicę tw.Bolek z ryżym germanotuskiem i wjochopawlukiem obalili rząd Jana Olszewskiego bo lustracji się przestraszyli i prawdy o sobie.

Jan 05.06.2013 08:08
...i doprowadzili kraj do ruiny, gdzie nie ma już miejsc pracy aby zarobić na chleb powszedni, wszystko zwozi się zza granicy by opędzlować naiwnym czasami trefny towar, który i tak nie mogli sprzedać u siebie. Biedny narodzie jak długo będziesz jeszcze głupim narodem czy aż do czasu samo wyniszczenia przez własną głupotę! a może już czas, aby z podniesioną godnie twarzą Polaka, zmienić w końcu ten marazm beznadziei uknuty nam przy Okrągłym Stole przez towarzyszy z PZPR i PSL-u...!

AK-47 04.06.2013 21:45
To nie jest usprawiedliwienie ale nie tylko My, Polacy nie wykorzystaliśmy szansy..... Świat również. Zabrakło Norymbergii dla komuny.....

05.06.2013 07:02
a wystarczyło wziaśc przykład z CZECHÓW którzy potrafili zrobic porządek a my no cóż szkoda słów .....

Peter 04.06.2013 16:33
Już w 90-tym można było spokojnie wyautować komunistów i nikt by się za nimi nie ujął, a tak w 95 wrócili przemalowani na różowo...Nie wiem czy byłoby teraz lepiej,ale na pewno uczciwiej!

Opinie
Igor MatuszewskiIgor Matuszewski Chce skutecznie kontrolować, czy jedynie więcej zarabiać? Radny Piotr Kucharski może to robić i nie trzeba do tego pełnić żadnej funkcji. Można być zwyczajnym radnym, ale może to też robić każdy obywatel. Takie prawo daje ustawa o dostępie do informacji publicznej. Więc pisanie o jakiejś próbie blokowania czegoś jest dość śmieszne i przypomina próbę udowodnienia, że ziemia jednak jest płaska. Jak widać za 350 złotych miesięcznie można wywołać burzę w szklance wody. Jednymi z najbardziej istotnych uprawnień, jakie posiadają radni samorządowi są możliwości sprawowania kontroli nad działalnością miasta lub powiatu. Można je realizować za pomocą organu ustawowego, jakim jest komisja rewizyjna w danym samorządzie, ale także indywidualnie. Co ciekawe zmiany w ustawodawstwie wprowadzone przez PiS dają większe uprawnienia kontrolne radnym indywidualnie, niże wtedy, kiedy działają oni w formie komisji. Każdy radny ma prawo wstępu niemalże wszędzie oraz żądania wszelkich dokumentów związanych z realizacją zadań nałożonych ustawami. Co ważne (bo część urzędników próbuje to robić) jedyne ograniczenia muszą wynikać bezpośrednio z ustawy. W tomaszowskiej Radzie Miejskiej funkcję przewodniczącego Komisji Rewizyjnej pełni Piotr Kucharski. Okazuje się jednak, że inni członkowie tego gremium mają go dosyć i zamierzają odwołać. Czy chodzi o to, że jak sam twierdzi, jest niewygodny dla Prezydenta? Czy tylko o 350 złotych diety więcej. Radny już w poprzedniej kadencji dał się poznać, jako główny samorządowy śledczy. Badał nawet kaloryczność węgla w spółce ZGC. Usilnie poszukiwał nieprawidłowości w TTBS, a następnie próbował załatwiać mieszkania dla własnych kłopotliwych lokatorów. Analiza aktywności radnego z ubiegłej kadencji pokazuje dużą liczbę interpelacji i małą liczbę konkretnych i merytorycznych wniosków.
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Reklama
Walentynkowe Ale Kino Walentynkowe Ale Kino Tuż przed walentynkami Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim zaprasza do sali kinowej Kitka w MCK Tkacz na czarną komedię "Tylko kochankowie przeżyją". Będzie romantycznie, ale i trochę strasznie, bo tytułowi kochankowie, to... para wampirów. Projekcja odbędzie się 12 lutego o godz. 18. Bohaterowie „Tylko kochankowie przeżyją” to wampiry zmęczone setkami lat życia i zdegustowane tym, jak rozwinął się świat. Nie są jednak typowymi przedstawicielami swojego wymierającego gatunku: wprawdzie żywią się krwią i preferują mrok nocy, ale najważniejsza jest dla nich sztuka, literatura, muzyka – i trwająca od wieków miłość. To wyrafinowani smakosze życia, wytworni dandysi zatopieni w XXI wieku, wciąż pamiętający jednak intensywność romantyzmu.Adam (Hiddleston) jest unikającym rozgłosu i słonecznego światła undergroundowym muzykiem, skrzyżowaniem Syda Barreta i Davida Bowiego z Hamletem. Mieszka w odludnej części Detroit, kolekcjonuje gitary, słucha winyli i tworzy elektroniczną muzykę końca świata. Melancholijną samotność rozjaśnia długo oczekiwany przyjazd jego ukochanej, Ewy (Swinton). Razem jeżdżą nocami po wyludnionym Detroit w hipnotycznym rytmie muzyki, celebrując każdą spędzaną razem chwilę. Jednak spokojne życie zakochanej pary zostanie wystawione na próbę, kiedy niezapowiedzianie dołączy do nich nieobliczalna i wygłodniała siostra Ewy – Ava (Wasikowska).Film Jima Jarmuscha to pytanie o nieśmiertelność, o siłę uczucia i moc obietnic w obliczu nieskończenie płynącego czasu. Piękne, wysmakowane zdjęcia nocnych miast w połączeniu z atmosferą melancholii, mroczną muzyką Black Rebel Motorcycle Club, ale i charakterystycznym dla Jarmuscha wyrafinowanym, subtelnym humorem, dają w efekcie stylową, dekadencką perełkę. (Opis filmu za Gutek Film.)Bilety w cenie 10 zł jak zawsze można kupić w sekretariacie Miejskiego Centrum Kultury przy pl. Kościuszki 18 lub online przez serwis Biletyna.pl (https://biletyna.pl/film/Sala-Kinowa-KiTKA-Cykl-ALE-KINO-Tylko-kochankowie-przezyja/Tomaszow-Mazowiecki). Zapraszamy. Data rozpoczęcia wydarzenia: 12.02.2025
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Kto zostanie nowym dyrektorem lub dyrektorką w TCZ? Borowski definitywnie odchodzi Kto zostanie nowym dyrektorem lub dyrektorką w TCZ? Borowski definitywnie odchodzi Kolejna osoba odchodzi ze szpitala. Już czwarta. Tym razem jest to Konrad Borowski, dyrektor ds. pielęgniarstwa w Tomaszowskim Centrum Zdrowia. Złożył już wypowiedzenie i obecnie przebywa na urlopie. Jak sam twierdzi na chwilę obecną nie widzi możliwości współpracy zarówno z Prezesem szpitala, jak i Starostą Mariuszem Węgrzynowskim. Pojawia się więc wakat na kolejne stanowisko. Kto je zajmie. Od dłuższego czasu mówi się o tym, że Starosta na tę funkcję chce powołać bliską mu politycznie Ewę Kaczmarek zastępca Pielęgniarki Koordynującej Oddz. Chorób Wewnętrznych. Na liście nazwisk pojawia się też córka radnego Szczepana Goski, która zdaniem pracowników TCZ ma zostać umieszczona w roli odchodzącego Borowskiego lub osoby koordynującej tomaszowskie ratownictwo medyczne. Zapewne wkrótce dowiemy się czy pogłoski ze szpitalnych korytarzy się potwierdzą. W ten sposób pełnię odpowiedzialności nad szpitalem przejmuje "ośrodek decyzyjny" w postaci Mariusza Węgrzynowskiego oraz Adrian Witczak, którego w spółce reprezentuje prokurent Glimasiński. Otwarte zostaje pytanie: kto następny: dyrektor - główna księgowa Alina Jodłowska? Z całą pewnością zostaną dyrektorzy, którzy sami nie wiedzą co w spółce robią.Węgrzynowski pozbył się Prezesa, bo szukał ośrodka decyzyjnego Węgrzynowski pozbył się Prezesa, bo szukał ośrodka decyzyjnego Wczorajsza sesja Rady Powiatu Tomaszowskiego zawierała co prawda tylko jeden punkt merytoryczny, ale dyskusja (jeśli można ją tak nazwać) trwa ponad 3 godziny. Jak opisać, to co się działo, by oddzielić własne opinie od prezentacji zdarzeń? Jest to w moim przypadku niezwykle trudne ponieważ sam byłem aktywnym ich uczestnikiem. Dlatego czytelnicy będą mieli możliwość przeczytania dwóch tekstów. Jeden z subiektywną oceną, w formie felietonu, mojego autorstwa. Drugi współpracującej z portalem dziennikarki. Gotowi?
Córki partyjnych kolegów zawsze znajdą pracę w Starostwie Córki partyjnych kolegów zawsze znajdą pracę w Starostwie Od kilku lat głośno krytykowana jest polityka kadrowa Starosty Mariusza Węgrzynowskiego. Mówi się nawet, że przerost zatrudnienia sięga ok 100 osób przy równoczesnym niedoborze profesjonalnej kadry urzędniczej wyspecjalizowanej w zakresie budownictwa, geodezji, gospodarowania nieruchomościami itd. Piotr Kagankiewicz szacuje, że nadmierne wydatki sięgają nawet czterech milionów złotych. Kolejne umowy miały być podpisywane z początkiem tego roku, a więc kolejne setki tysięcy złotych. Zatrudnienie znajdują członkowie rodzin polityków PiS. Dla przykładu do Wydziału Promocji trafiła córka wójta gminy Będków, Dariusza Misztala, podobnie jak Mariusz Węgrzynowski działacza PiS oraz bliskiej osoby Antoniego Macierewicza. Wójt w ubiegłej kadencji zatrudniał z kolei radnych przyjaznych Staroście. Informacja o tym, co robi konkretnie dany pracownik, okazała się być najbardziej strzeżoną przez wójta tajemnicą. Promocja pęka w szwach. Pracuje w niej kilka osób więcej niż 10 lat temu. Czy jakieś efekty działania można uznać za spektakularne? Chyba tak. Należą do nich niespotykane nigdzie indziej zakupy dewocjonaliówUmorzenie w sprawie Misiewicza bez poważnych zastrzeżeń. W tle prezydent Tomaszowa i jego małżonka Umorzenie w sprawie Misiewicza bez poważnych zastrzeżeń. W tle prezydent Tomaszowa i jego małżonka Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie w 2016 roku wszczęła śledztwo w sprawie Bartłomieja Misiewicza, byłego rzecznika Ministerstwa Obrony Narodowej i szefa gabinetu politycznego szefa MON Antoniego Macierewicza. Sprawa dotyczyła tego, że 30 sierpnia tamtego roku w bełchatowskim starostwie podopieczny Antoniego Macierewicza miał obiecywać dobrze płatną pracę powiatowym radnym Platformy Obywatelskiej, w zamian za ich poparcie w głosowaniu nad powołaniem wicestarosty bełchatowskiego.
Reklama
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama