Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 14:44
Reklama
Reklama

Z cyklu: "Okrakiem" - Wiesiek Fiszbach – ksywa „Stefan“ (Od Berlina do Brzustowa)

Malował od zawsze. Jego pierwsze prace znikały po deszczu, gdyż rysował patykiem u babci w ogródku. Jako kilkuletni chłopiec trafił w ręce profesora Kazimierowskiego. Od tamtego czasu nie rozstawał się ze sztalugą. Uczestniczył w wielu wystawach, a liczne nagrody i wyróżnienia przyznawano mu nie tylko w kraju. Gdy zaczął uczęszczać do I LO w Tomaszowie Mazowieckim okazało się, że talenty chodzą parami. Pod okiem profesora Edmunda Wojewódzkiego i trenera Henryka Białasa drużyna siatkówki, w której grał, odnosiła wielokrotne sukcesy, w tym kilkakrotnie mistrzostwo Polski. Będąc uczniem LO uczęszczał zarówno na treningi, jak i na zajęcia plastyczne, które prowadziła Pani Maria Bunzel. Brał udział w licznych plenerach i wystawach, w ten sposób łącząc sport z malarstwem. Na pytanie: - Czy jesteś sportowcem, czy artystą malarzem? - odpowiada: - „I sport i malarstwo są sztuką – tak uważali już starożytni Grecy organizując olimpiady.”

 

Człowiek wielu talentów. Urodzony w 1950 roku w Tomaszowie Mazowieckim (woj. łódzkie), absolwent miejscowego I Liceum Ogólnokształcącego (1968) i olsztyńskiej AWF (1974), gdzie otrzymał tytuł magistra wf. Od najmłodszych lat (szkoła podstawowa) grał w siatkówkę w znakomitym towarzystwie, razem z wielokrotnym reprezentantem Polski, mistrzem świata oraz mistrzem olimpijskim, Wiesławem Gawłowskim. Kiedy razem wprowadzili Lechię Tomaszów do I ligi, ich drogi rozeszły się: jeden Wiesiek (Gawłowski) trafił do AZS AWF Warszawa, drugi (Fiszbach) do AZS-u Olsztyn.

 

„W tym samym czasie co tomaszowska Lechia, awansował do I ligi siatkówki AZS Olsztyn. Grałem tam w siatkówkę zaledwie przez jeden rok” - wspomina Wiesiek. „Chciałem dłużej, ale nie mogłem, z powodu urazu kręgosłupa. Jednak w olsztyńskim AZS-ie rozpoczął się drugi etap mojego sportowego życia. Zainteresowanie judo zaowocowało zdobyciem trzeciego miejsca na mistrzostwach Polski w Warszawie w roku 1974. Po studiach zacząłem pracować na ówczesnej Akademii Rolniczo-Technicznej jako nauczyciel akademicki. Tam założyłem pierwszą w Olsztynie sekcję judo dla modzieży akademickiej i kilka sekcji dziecięcych tej dziedziny sportu. Tak więc byłem prekursorem judo na Warmii i Mazurach. W ciągu dwóch lat zdobyliśmy akademickie mistrzostwo Polski, czego konsekwencją było powołanie mnie na trenera reprezentacji Polski na Uniwersjadę w Rio de Janeiro.”

 

„Z uczelnią rozstałem się ze względów, powiedzmy – politycznych”, wspomina z uśmiechem Wiesiek Fiszbach. „Szkoda, gdyż byłem już bardzo znany i lubiany przez młodzież. Zdarzyło się tak, że otrzymałem od uczelni mieszkanie i wtedy zaczął się dramat, a właściwie to komedia, związana z namawianiem mnie, abym w „dowód wdzięczności” wstąpił w szeregi PZPR. Zdecydowanie odmawiałem, toteż w konsekwencji stopniowo zaczęto odsuwać mnie od pracy z młodzieżą. Trwało to około dwóch lat. W 1971 roku urodził się mój syn, ale nie był to przyjemny okres w moim życiu. W tym samym mniej więcej czasie rozwiodłem się z pierwszą żoną. Chciałem być bliżej dziecka, więc zdecydowałem się na poważny krok, który odmienił moje życie. Kupiłem 100 hektarów ziemi po Niemcu – Hinzmanie, we wsi Radykajny. Przez następne pięć lat bawiłem się w hodowlę byków i trzody chlewnej. Po drodze miałem z tym nowym doświadczeniem liczne przygody. Pewnego razu zerwało mi się stado byków liczące 200 sztuk. Jak na westernie przebiegło przez gminę i potrzeba było tygodnia czasu, by je z powrotem zagonić do zagrody. W pewnym okresie życia poczułem jednak, że rolnictwo nie jest moim właściwym powołaniem. Ziemia jakby dała mi kopa”, uśmiecha się Wiesiek do wspomnień.

 

 

 

„Wokół mnie zaczęły się rodzić dziwnie smutne krajobrazy. Pewnego razu na moje stado świń liczące 800 sztuk padła zaraza. Zostały zarażone krwawą biegunką, roznoszoną przez dzikie zwierzęta. Cały las ruszał się od rozkładającej się padliny. Wiosną tamtego niedobrego roku, moja ówczesna narzeczona, która niespodziewanie powróciła z USA, znalazła mnie półprzytomnego na farmie, jak twierdzili lekarze, od śmierci dzieliła mnie jedna godzina. Cudem odratowano mnie w pobliskim szpitalu. Po tych smutnych wydarzeniach postanowiłem wyjechać z Polski. Droga ucieczki miała wieść przez Berlin do Paryża, lecz przypadkiem zakończyła się już w Berlinie. W roku 1980-tym Berlin Zachodni był wolnym i prześlicznym miastem, pełnym uciekającej przed wojskiem młodzieży z całego świata. Ja odwrotnie, byłem wtedy desperado, i jakby na przekór wszystkim, nawet samemu sobie, miałem zamiar wstąpić we Francji do Legii Cudzoziemskiej. Przypadek sprawił, że w Berlinie zostałem okradziony z gotówki przez taksówkarza i nie dojechałem do Paryża, gdzie oczekiwał na mnie kolega, tak samo jak ja kandydat do Legii. Do tej „stolicy świata” dotarłem dopiero po wielu latach, z moimi dziećmi, aby im pokazać Disneyland”, żartuje Wiesiek.

 

„W Berlinie wiodłem iście cygańskie życie. Miałem zawsze przy sobie wielką torbę lekarską, a w niej najniezbędniejsze wtedy do życia przedmioty: szczoteczkę do zębów, dwie pary skarpetek, dwie pary slipów, parę butów i jedne spodnie. Adresów nie pamiętam, kiedy doliczyłem się ich sześćdziesięciu, pomyliła mi się rachuba. Mieszkałem „po kobitkach”. W końcu osiadłem na miejscu z zaprzyjaźnioną Niemką, z którą wytrzymałem aż półtora roku. Otrzymałem od Amerykanów zgodę na pobyt stały, pod warunkiem, że ożenię się z tą moją Niemką, co nie było podejrzane, gdyż byliśmy w jednym wieku i wyglądaliśmy na zakochanych. Jedną z podstawowych jej wad był jednakże fakt, że nocą wzdychała do mnie po niemiecku, a ja byłem odporny na jej westchnienia wyrażane w tym języku. Idąc za stwierdzeniem zawartym w teście piosenki Andrzeja Rosiewicza uznałem, że „najwięcej witaminy mają polskie dziewczyny”. A te zaczęły na przełomie lat 85-86 zjeżdżać do Berlina gromadnie.

 

I ja spotkałem swoją. Po rozstaniu z moją Heidi odebrano mi prawo do stałego pobytu. Jednak po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego byliśmy przez Niemców tolerowani. Po to, by mieć status stałego mieszkańca Berlina otworzyłem firmę budowlaną, która rozrosła się i zaczęła przybierać na znaczeniu w mieście. Prowadziłem ją przez osiemnaście lat. Zarobiłem dużo pieniędzy. W czasie, gdy władze niemieckie przenosiły się z Bonn do Berlina, był to okres mojego szczytowania finansowego. Przez siedem lat pracowałem z jednym architektem, wystarczająco długo, by mógł mnie sobie wychować i oswoić. Przy ostatnim kontrakcie opiewającym na milion euro, okradł mnie na 280 000 i splajtował. Spłaciłem 250 000, resztę rząd łaskawie mi umorzył”, kiwa głową Wiesiek Fiszbach.

 

„Po kolejnym rozwodzie spotkałem piękną kobietę pochodzącą z Warmii i Mazur. Moja była żona utrudniała mi kontakty z dziećmi, co przypłaciłem depresją i ucieczką w alkohol. Sypiałem wtedy na budowie i tam spotykaliśmy się  z moją wybranką po nocach, by leczyć się wzajemnie, nie fizycznie, lecz poprzez pocieszenia słowne. Byliśmy oboje zbyt pokaleczeni przez życie. Po czterech latach otrzymałem pozwolenie sądu na widywanie się z moimi dziećmi.

 

 

 

„Zacząłem z powrotem malować. W tamtych pierwszych momentach moich berlińskich doświadczeń nie mogłem nawet przypuszczać, nikt nie mógł, że padnie komuna. Nawet doradca prezydenta Cartera, profesor Zbigniew Brzeziński, na dwa lata przed faktem tego nie podejrzewał. Owszem, kiedyś po meczu siedząc w znanej berlińskiej knajpce „U Morowana” marzyliśmy z kolegami o wypiciu kufla piwa w kraju (98 kilometrów do Szczecina). W roku 1987 po raz pierwszy udało mi się przekroczyć granicę. Zjechaliśmy w lesie na pobocze i się popłakaliśmy”.

 

Oglądając prace „Stefana” czuje się w nich nastrój niespokojnej i alternatywnej dzielnicy Berlina – Kreuzberg, w której mieszka. Ta dzielnica to świat artystów, studentów, ludzi kreatywnych. Życie tętni tam 24 godziny na dobę. Majowe starcia z policją należą do tradycji. „Stefana” można odwiedzić w Brzustowie i w Berlinie. W Berlinie jego galeria nosi nazwę „Na Kole”. „Na Kole” stoi otworem dla każdego, kto ma ochotę nacieszyć oko, duszę i ciało.

 

W Berlinie nie brakuje Polaków, którzy tam znaleźli lub ciągle znajdują swoje miejsce. Co roku w czerwcu władze Berlina organizują 48-godzinny festiwal Neukolln. Neukolln to najbardziej międzynarodowa dzielnica tego miasta. Tegoroczny 14. festiwal odbywał się pod hasłem „Ostatnia stacja do raju”. Tym rajem dla wielu był i jest właśnie Berlin. Coroczna impreza ukazuje potencjał siły tkwiącej w zintegrowanej wielokulturowej społeczności dzielnicy i miasta. Wiesław Fiszbach na festiwalowe dni zaprasza takich przyjaciół z Polski, którzy potrafią czymś zabłysnąć. W tym roku przyjechali studenci Akademii Sztuk Pięknych z Gdańska, którzy w galerii NaKole przy Hobrecht Strasse 47 pokazywali swoje prace. Był wśród nich pochodzący z Tomaszowa Jakub Stojałowski, który do Berlina przywiózł fotogramy.

 

W Polsce, w Brzustowie niedaleko Inowłodza i o „rzut beretem” od Tomaszowa, Wiesiek zbudował dom, który roboczo nazwał przed kilku laty „Na Niskiej”. Bo Wiesiek to tak jak Włodek Votka i ja, jest „Chłopakiem z Niskiej”. Dom ten jest w okresie letnim Mekką dla przyjaciół artysty. Prawie każdego roku Wiesiek urządza tam „Zakończenie sezonu” – spotkanie, które jest okazją do zaprezentowania jego nowych prac, ale także do spotkania w bardzo szerokim gronie. Niżej podpisany sprzedawał tam i czytał fragmenty swoich książek i śpiewał przy ognisku nie jeden raz. A kiedy Wiesiek, ksywa „Stefan” wyjeżdża na zimę do Berlina, oddaje klucze Włodkowi Votce, który zatrzymuje się w Brzustowie dla odpoczynku na trasie swoich artystycznych wojaży po Polsce. Ja zaś odwiedzam wtedy Włodka. Często czynimy razem spustoszenie w grzybostanie lasku należącego do  włości naszego przyjaciela.

 

Od wielu lat Wiesiek jest członkiem Stowarzyszenia Amatorów Plastyków w Tomaszowie Mazowieckim, a od roku – członkiem Polskiego Związku Artystów Plastyków, co się nieczęsto zdarza osobom niemającym wykształcenia plastycznego. Nasz „ambasador kultury” działa też w Stowarzyszeniu Artystów Integracji Europejskiej z siedzibą w Szczecinie.

 

 

 

Z Wieśkiem Fiszbachem i z Włodkiem Votką spotykaliśmy się wiele razy z okazji przeróżnych imprez. Pierwszy raz było to w roku 2007, kiedy Wiesiek zaprosił nas do Berlina na spotkanie z tamtejszą Polonią. Odbyły się dwie super imprezy, jedna w Domu Polskim, druga w Polskiej Misji Katolickiej. Na pierwszej z nich bohaterami byliśmy wyłącznie my – „Trzej przyjaciele z Niskiej”. Ja mówiłem o książkach, Włodek grał i śpiewał, a Wiesiek wystawiał obrazy. Na drugiej śpiewał Tadeusz Woźniak i recytowała Anna Dymna, a my swoją małą chwilę mieliśmy podczas wernisażu prac Wieśka i innych artystów pochodzenia polskiego w katakumbach kościoła Misji.

 

Należy do tradycji, że nie zapominamy o sobie. W listopadzie ubiegłego roku znowu „Trzej Przyjaciele z ulicy Niskiej” spotkali się na wernisażu Wieśka, tym razem w Literackiej, sali Miejskiej Biblioteki Publicznej w Tomaszowie Mazowieckim. I jak zawsze byliśmy ciepło przyjęci przez mieszkańców naszego miasta.

 

Ostatnie jak dotąd nasze spotkanie miało miejsce w grudniu 2012 roku, tuż przed moją niedawną wyprawą do Kanady. Wiesiek ma tę zaletę, że zawsze gromadzi wokół siebie grono przyjaciół. Ludzie lgną do niego, gdyż spowija go aura bezpretensjonalności, ciepła i życzliwości. Po prostu przyciąga do siebie ludzi. Tamtego ranka na zapleczu Księgarni Basi Goździk przy Placu Kościuszki 22 całkiem niespodziewanie zgromadzeni dosyć licznie bywalcy mogli być świadkami odbycia się tak zwanego zebrania grupy roboczej, albo też – inicjującej utworzenie nowej – na razie nie wiadomo czego – fundacji, organizacji, grupy właśnie – w każdym razie „ciała”, które w niedalekiej przyszłości zajmie się historią Tomaszowa Mazowieckiego w kontekście przedwojennych, wojennych i powojennych losów jego mniejszości – Żydów i Niemców. Inicjatorem tego pomysłu był i jest Wiesiek Fiszbach, ksywa „Stefan”.

 


Z cyklu: "Okrakiem" - Wiesiek Fiszbach – ksywa „Stefan“  (Od Berlina do Brzustowa)

Z cyklu: "Okrakiem" - Wiesiek Fiszbach – ksywa „Stefan“ (Od Berlina do Brzustowa)

Z cyklu: "Okrakiem" - Wiesiek Fiszbach – ksywa „Stefan“  (Od Berlina do Brzustowa)

Z cyklu: "Okrakiem" - Wiesiek Fiszbach – ksywa „Stefan“ (Od Berlina do Brzustowa)

Z cyklu: "Okrakiem" - Wiesiek Fiszbach – ksywa „Stefan“  (Od Berlina do Brzustowa)

Z cyklu: "Okrakiem" - Wiesiek Fiszbach – ksywa „Stefan“ (Od Berlina do Brzustowa)


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie
Były nauczyciel odpowie m.in. za prezentowanie pornografii młodzieży Przed sądem rejonowym w Oświęcimiu 4 grudnia ma ruszyć proces byłego nauczyciela jednej z tamtejszych szkół, który odpowie m.in. za prezentowanie pornografii nastolatkom i naruszenie ich nietykalności cielesnej – dowiedziała się PAP w krakowskiej prokuraturze okręgowej.Data dodania artykułu: 20.11.2024 18:37Były nauczyciel odpowie m.in. za prezentowanie pornografii młodzieży Polacy coraz częściej chcą się rozwodzić. Potwierdzają to eksperci. Widać to też po danych z sądów W trzech kwartałach tego roku do sądów okręgowych w całej Polsce wpłynęło blisko 62 tys. pozwów rozwodowych. To o 1,5% więcej niż w analogicznym okresie 2023 roku, kiedy było ich prawie 61 tys. Najwięcej pozwów złożono do sądów w dużych miastach. W całej Warszawie odnotowano ich łącznie 5,8 tys. Z kolei w Poznaniu było 3,9 tys. takich przypadków, a w Gdańsku zaobserwowano ich 3,4 tys. Eksperci nie są zaskoczeni tymi danymi. Jednocześnie wskazują, że spada liczba zawieranych małżeństw. Można zatem postawić tezę, że w strukturze społecznej zachodzą istotne zmiany.Data dodania artykułu: 20.11.2024 18:30Polacy coraz częściej chcą się rozwodzić. Potwierdzają to eksperci. Widać to też po danych z sądów ZUS: od stycznia 2025 r. można składać wnioski o rentę wdowią Od 1 stycznia 2025 r. będzie można składać wnioski o rentę wdowią. Przeznaczona jest dla wdów i wdowców mających prawo do co najmniej dwóch świadczeń emerytalno-rentowych, z których jedno to renta rodzinna po zmarłym małżonku – poinformowała ZUS.Data dodania artykułu: 20.11.2024 18:27ZUS: od stycznia 2025 r. można składać wnioski o rentę wdowią
Korzyści dla chorych leczonych nieinwazyjną wentylacją mechaniczną w warunkach domowych dzięki zastosowaniu telemonitoringu - pierwsze polskie badanie Telemonitoring chorych leczonych nieinwazyjną wentylacją mechaniczną w warunkach domowych (NIV) może poprawić jakość leczenia, szczególnie w kluczowym, tj. początkowym okresie stosowania terapii. Może również przyczynić się do bardziej optymalnego wykorzystania zasobów kadry medycznej, dzięki zastąpieniu części wizyt domowych zdalnym monitorowaniem stanu pacjenta. Telemonitoring umożliwia także wprowadzenie mierników jakości prowadzonej terapii w postaci monitorowania podstawowego parametru jakości wentylacji, jakim jest compliance pacjenta, czyli przestrzeganie zaleceń odnośnie czasu stosowania terapii. Wskazują na to wnioski z badania przeprowadzonego na 152 chorych zrealizowanego przez polskich badaczy.Data dodania artykułu: 20.11.2024 10:55Korzyści dla chorych leczonych nieinwazyjną wentylacją mechaniczną w warunkach domowych dzięki zastosowaniu telemonitoringu - pierwsze polskie badanie Domański o wolnej Wigilii: złe rozwiązanie; dla gospodarki to koszt ok. 4 mld zł Będę przedstawiał argumenty, że pomysł wolnej Wigilii jest złym rozwiązaniem; dla polskiej gospodarki byłby to koszt 4 mld zł, a dla budżetu państwa 2,3 mld zł - ocenił w środę minister finansów Andrzej Domański. Jest to krok niepotrzebny - dodał.Data dodania artykułu: 20.11.2024 10:37Liczba komentarzy artykułu: 1Domański o wolnej Wigilii: złe rozwiązanie; dla gospodarki to koszt ok. 4 mld zł Święty Mikołaj zarobi nawet do 250 zł na godzinę Najbardziej opłacalnym zawodem w świątecznym okresie jest Święty Mikołaj, który może zarobić od 31 do 250 zł na godzinę - informuje Personnel Service, który zbadał zarobki w świątecznych zawodach. Mikołaje zarobią więcej na imprezach firmowych, mniej - w galeriach handlowych.Data dodania artykułu: 20.11.2024 10:31Święty Mikołaj zarobi nawet do 250 zł na godzinę
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
"A może byście tak najmilsi wpadli na JAZZ do Tomaszowa"? "A może byście tak najmilsi wpadli na JAZZ do Tomaszowa"? Zapraszamy na pierwszy koncert z cyklu JESIEŃ NAD VOLBÓRKĄ, który odbędzie się w piątek 22.11.2024 roku o godz. 19:00 w Galerii Sztuki Arkady w Tomaszów Mazowiecki.Horntet to kwintet jazzowy, demokratyczny kolektyw złożony z pięciu wyróżniających się i jednych z najbardziej obiecujących polskich muzyków jazzowych młodego pokolenia.Nominowani do nagrody Fryderyk 2024, zwycięzcy niemal wszystkich konkursów jazzowych w Polsce (m.in. Jazz nad Odrą 2023), zdobywcy 2 miejsca na prestiżowym European YoungArtists’ Jazz Award w Burghausen 2024, wielokrotnie doceniani przez krytyków i dziennikarzy muzycznych w kraju i zagranicą. Począwszy od roku 2019 i założenia zespołu z inicjatywy pianisty Bartłomieja Leśniaka, muzycy stale pracowali nad swoim własnym,wspólnym, rozpoznawalnym stylem opartym o autorskie kompozycje, będące mieszanką mainstreamu, muzyki free, ale też współczesnej muzyki klasycznej z zachowaniem słowiańskiego mianownika, będącego kontynuacją stylu określanego jako Polish Jazz. W 2023 zespół pewny kierunku, który obrał, wydał swój debiutancki album pt. „Horntet”.Skład zespołu:● Szymon Ziółkowski - saksofon altowy i sopranowy● Robert Wypasek - saksofon tenorowy i sopranowy● Bartłomiej Leśniak - fortepian● Mikołaj Sikora - kontrabas● Piotr Przewoźniak - perkusjaBilety:przedsprzedaż 45 plnw dniu koncertu 60 plnKarnet na trzy koncerty w ramach "Jesień nad Volbórką" - 100 pln.Informacje: 690 904 690Zapraszamy 1 Data rozpoczęcia wydarzenia: 22.11.2024
Andrea Bocelli 30: The Celebration Andrea Bocelli 30: The Celebration Andrea Bocelli 30: The Celebration23 i 24 listopada w kinach HeliosPrzed nami weekend dla melomanów, którzy mogą wybrać się do Heliosa na porywające koncerty uwielbianego tenora. Widowisko „Andrea Bocelli 30: The Celebration”, które zawita na wielkich ekranach 23 i 24 listopada, podsumowuje trzydzieści lat artysty na scenie i jest okazją do przypomnienia największych przebojów w jego wykonaniu.Andrea Bocelli to bez wątpienia najsłynniejszy tenor świata. Jest ikoną popkultury w zakresie śpiewu operowego. Z brawurą łączy muzykę klasyczną z rozrywkową. Jego nagrania sprzedają się w milionach egzemplarzy. Teraz ten charyzmatyczny śpiewak obchodzi jubileusz 30-lecia swojej pracy artystycznej. Z tej okazji przygotował wielki koncert, którego nagranie można obejrzeć jedynie w kinach.Podczas tego przygotowanego z rozmachem show usłyszymy oczywiście słynną arię „Nessun dorma” z opery „Turandot” Pucciniego, niekwestionowany przebój „Con te partirò” i wiele innych chwytających za serce utworów.Wersję kinową koncertu wyreżyserował Sam Wrench („Taylor Swift: The Eras Tour”, ”Billie Eilish: Live at The O2”), laureat nagrody Emmy i nominowany do nagrody Grammy.Helios zaprasza melomanów na ten wyjątkowy seans! Bilety dostępne są na stronie www.helios.pl, a także w kasach kin i aplikacji mobilnej. W ramach oferty „Wcześniej kupujesz, więcej zyskujesz” dokonując zakupu z wyprzedzeniem, można wybrać najlepsze miejsca, a także - zaoszczędzić.Helios S.A. to największa sieć kin w Polsce pod względem liczby obiektów. Dysponuje 54 kinami mającymi łącznie 304 ekrany i ponad 55 tysięcy Data rozpoczęcia wydarzenia: 23.11.2024
Repertuar kina Helios Repertuar kina Helios Tegoroczna jesień nie przestaje zaskakiwać różnorodnymi nowościami. Od najbliższego piątku w repertuarze kin Helios zagoszczą aż trzy premiery: „Simona Kossak”, „Vaiana 2” i „Heretic”. Ponadto widzowie mogą zapoznać się z licznymi filmowymi przebojami oraz projektami specjalnymi, takimi jak Kultura Dostępna czy Maraton Władcy Pierścieni.Polską nowością na najbliższy tydzień jest dramat „Simona Kossak”, przybliżający prawdziwą historię potomkini artystycznej rodziny Kossaków. Młoda kobieta porzuca dotychczasowe życie i towarzyskie salony, aby objąć posadę naukowczyni w Białowieży. W środku puszczy, pomimo trudnych warunków – bez prądu i bieżącej wody – rozpoczyna życie na własnych warunkach. Tam poznaje fotografa Lecha Wilczka, z którym łączy ją niezwykła relacja. Jednakże wyobrażenia Simony o pracy przyrodnika ulegają bolesnej weryfikacji. Musi stanąć w obronie nie tylko swoich ideałów, ale również świata roślin i zwierząt… W rolach głównych występują: Sandra Drzymalska, Jakub Gierszał i Agata Kulesza.W repertuarze znajdzie się także nowa animacja wprost ze studia Disney – to „Vaiana 2”, czyli kontynuacja ciepło przyjętej historii nawiązującej do kultury wysp Polinezji. Trzy lata po wydarzeniach z pierwszej części, Vaiana otrzymuje nieoczekiwane wezwanie od swoich przodków. Dziewczyna musi wypłynąć na dalekie i dawno zapomniane wody Oceanii. Vaiana zbiera więc grupę śmiałków gotowych na przygodę życia, wśród których znajduje się jej przyjaciel Maui. Ich zadaniem będzie przełamanie niebezpiecznej klątwy, a nie będzie to proste, gdyż będą musieli stawić czoła starym i nowym wrogom.Jesienna aura sprzyja oglądaniu horrorów, a już w najbliższym tygodniu pojawi się kolejna nowość z tego gatunku. „Heretic” opowiada o dwóch młodych kobietach, które od drzwi do drzwi starają się głosić słowo Boże. W jednym z domów otwiera im czarujący pan Reed – szybko okazuje się jednak, że mężczyzna posiada diaboliczną drugą twarz. Niespodziewanie wszystkie wyjścia zostają zamknięte, a podejrzany gospodarz co chwila pojawia się, aby zadać im kolejną zagadkę testującą ich wiarę. Rozpoczyna się śmiertelnie niebezpieczna gra, w której stawką jest przetrwanie…Ponadto w repertuarze Heliosa znajdą się hitowe nowości ostatnich tygodni, takie jak „Gladiator 2” w reżyserii Ridleya Scotta. Lucjusz jako dziecko był świadkiem śmierci Maximusa z rąk swojego wuja Commodusa. Teraz decyduje się walczyć w Koloseum jako gladiator, aby przeciwstawić się dwóm cesarzom, rządzącym Rzymem żelazną pięścią. Z wściekłością w sercu i z nadzieją na lepszą przyszłość Cesarstwa Lucjusz musi spojrzeć w przeszłość, aby znaleźć siłę i honor, by zwrócić chwałę Rzymu jego ludowi.Fani kina familijnego mogą wybrać się do kin na pozytywną produkcję „Paddington w Peru”. Tytułowy bohater wraz z rodziną Brownów postanawia wyruszyć w daleką podróż do Ameryki Południowej, a dokładniej do Peru, aby odwiedzić swoją ukochaną ciocię Lucy. W tym celu wszyscy udają się do umieszczonego nieopodal lasu deszczowego Domu dla Emerytowanych Niedźwiedzi. To jednak dopiero początek niezwykle ekscytującej przygody, w trakcie której odkryją wiele tajemnic.Kinomani, którzy pragną poczuć ducha zbliżających się Świąt, mogą zapoznać się z najnowszą częścią kultowej serii. Film „Listy do M. Pożegnania i powroty” ukazuje losy różnorodnych bohaterów, które krzyżują się w Wigilię. Do sagi po dłuższej przerwie powraca postać Mikołaja. Mężczyzna odwiedza dawnych i nowych przyjaciół, podczas gdy jego synek Ignaś rusza w pościg za utraconym prezentem i duchem Świąt… Ponadto w obsadzie znalazła się plejada polskich gwiazd!Kina Helios słyną z organizacji popularnych Nocnych Maratonów Filmowych, najbliższa edycja cyklu będzie w pełni poświęcona produkcjom stworzonym na podstawie dzieł J.R.R. Tolkiena. W piątek, 22 listopada odbędzie się Maraton Władcy Pierścieni, podczas którego widzowie będą mogli obejrzeć wszystkie części przebojowej trylogii w wersji reżyserskiej. Z kolei melomani mogą wybrać się do Heliosa na porywające koncerty uwielbianego tenora. Widowisko „Andrea Bocelli 30: The Celebration”, które zawita na wielkich ekranach 23 i 24 listopada, podsumowuje trzydzieści lat artysty na scenie i jest okazją do przypomnienia największych przebojów w jego wykonaniu. W poniedziałek, 25 listopada w wybranych lokalizacjach odbędą się seanse z cyklu Kino Konesera. Widzowie będą mogli zobaczyć słynny koreański thriller „Oldboy” w odnowionej jakości obrazu. Główny bohater, Dae-su, mści się po latach za zabójstwo swojej żony… Natomiast w czwartkowe popołudnie, 28 listopada w kinach zagości cykl Kultura Dostępna i polska komedia romantyczna „Miłość jak miód”. Majka i Agata zamieniają się miejscami, dzięki czemu odnajdują wielkie uczucie.Bilety na listopadowe seanse dostępne są w kasach kin Helios, w aplikacji mobilnej oraz na stronie www.helios.pl. Dokonując zakupu wcześniej, można wybrać najlepsze miejsca, a  także zaoszczędzić w ramach oferty „Wcześniej kupujesz, więcej zyskujesz”. Data rozpoczęcia wydarzenia: 22.11.2024
Reklama
Reklamamuzyczny spektakl Metamorfozy
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
pochmurnie

Temperatura: 1°C Miasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1000 hPa
Wiatr: 13 km/h

Reklama
Reklama
Wasze komentarze
Autor komentarza: co2Treść komentarza: ale będziemy uśmiechnięci ;)Źródło komentarza: Chłodno? Zima za oknem? Za ogrzewanie zapłacimy jeszcze więcejAutor komentarza: WeskusTreść komentarza: Widziałem niedawno tego gówniarzołobuza. SS-syn pod każdym względem.Źródło komentarza: Krytykuje to.... co sam robi. Adrian Witczak wśród tłustych kotówAutor komentarza: Renata Byczkowska przewodniczka olejkowaTreść komentarza: Jakże bardzo się cieszę, że do placówek medycznych trafiają naturalne metody. Aromaterapia jest skuteczna, bezpieczna, nie daje skutków ubocznych, nie uzależnia. Ale jest jeden warunek! Olejki eteryczne stosowane w aromaterapii muszą być naturalne, z certyfikatem jakości nie syntetyczne. Takich czystych olejków nie kupicie w żadnej aptece ani drogerii. 90 % produktów na rynku oferowanych jako olejki eteryczne to syntetyki. Jest wielu nieuczciwych producentów i to jest przykre. Na szczęście na porodówce w TCZ są najczystsze olejki firmy Doterra.Każda partia starannie przebadana z certyfikatem. Teraz na porodówce będzie pachniało lawendą, szałwią, miętą, jaśminem......Źródło komentarza: Aromaterapia na porodówce w TCZAutor komentarza: rwdTreść komentarza: Jeżeli nasze państwo zgodziło się na taki unijny system to państwo (politycy którzy za tym głosowali) powinni płacić za te fanaberie, a nie obywatele, którzy nie mają na to wpływu. A jak zapłacimy za emisje to pieniądze pójdą na co? W 90% na unijną biurokracje. Unia europejska jest lepsza od socjalizmu i komunizmu razem wziętych i nazywa to demokracją żeby lepiej brzmiało.Źródło komentarza: Chłodno? Zima za oknem? Za ogrzewanie zapłacimy jeszcze więcejAutor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Tytuł tego ogłoszenia: "Plan ogólny w przygotowaniu. Możesz zgłosić uwagi." Koniec, kropka. Następnie jest link do materiałów, związanych z tym ogłoszeniem. Jednak te materiały, to są urzędnicze świstki, które należałoby wypełnić w ciągu kilku godzin i pędzić z tymi śmieciami do UM i ubiegać się o pokazanie przez urzędasów tego planu ogólnego. Jak powinno to wyglądać? Najpierw powinien znaleźć się link z tym, cholernym planem ogólnym, a te ogłoszone pliki powinny być drugorzędne. Wtedy każdy otworzyłby ten plan ogólny, przeanalizowałby ten plan i to byłoby normalne. Jednak, wyszło, jak zwykle, w wykonaniu najemnych urzędasów. Totalne badziewie.Źródło komentarza: Plan ogólny w przygotowaniu. Możesz zgłosić uwagiAutor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Do WuPe: mistrzu. Po pierwsze - Właściciel tej nieruchomości wcale nie musi się przed nikim tłumaczyć, ani też niczego wyjaśniać. Nie ukradł tej nieruchomości, ani jej nie wyłudził. Kupił legalnie za swoją kasiorkę i może robić z tą nieruchomością to co Jemu się będzie podobało. Po drugie - czy w umowie kupna/sprzedaży miał postawione jakiekolwiek warunki konserwatora zabytków?! Wątpię. Po trzecie - gdzie do tej pory był ten obsmarkany urzędniczyna, czyli konserwator zabytków - co ?! Z niego taki konserwator zabytków, jak ja jestem chińskim mandarynem. Tak więc, te materiały w tym portalu, to nie jest spłycanie roli konserwatora zabytków, ale rzetelne odniesienie się do zerowej działalności tego urzędniczyny.Źródło komentarza: Po ćwierć wieku pojawił się on... konserwator. Pałac Piescha budzi emocje
Reklama
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama