Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 22 stycznia 2025 14:56
Reklama
Reklama

Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”

Od 2011 roku, dzień 1 marca został ustanowiony świętem państwowym, poświęconym żołnierzom zbrojnego podziemia antykomunistycznego. Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych” jest obchodzony corocznie. Pierwszy dzień marca jest dniem szczególnie symbolicznym dla żołnierzy antykomunistycznego podziemia, tego dnia w 1951 roku wykonany został wyrok śmierci na kierownictwie IV Komendy Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”.

 

„W hołdzie „Żołnierzom Wyklętym” — bohaterom antykomunistycznego podziemia, którzy w obronie niepodległego bytu Państwa Polskiego, walcząc o prawo do samostanowienia i urzeczywistnienie dążeń demokratycznych społeczeństwa polskiego, z bronią w ręku, jak i w inny sposób, przeciwstawili się sowieckiej agresji i narzuconemu siłą reżimowi komunistycznemu działacze regionu łódzkiego partii Polska Jest Najważniejsza, z wielkim szacunkiem oraz podziwem, składają uroczysty pokłon w kierunku bohaterów wchodzących w skład, tak zwanych „Żołnierzy Wyklętych”, czyli wszystkich tych, którzy po zamianie niemieckiego reżimu na komunistyczną okupację nie poddali się i dalej bronili honoru oraz wolności Rzeczypospolitej.
Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”, pomimo starań części grup społecznych, ukierunkowanych na wymazanie z naszej historii oraz pamięci, chwalebnych czynów, jakimi bez wątpienia były działania „Żołnierzy Wyklętych”, pozostanie na zawsze w świadomości milionów, wdzięcznych Polaków.


Historycy z IPN szacują, że w okresie terroru stalinowskiego represji ze strony organów władz PRL doświadczyło ok. 200 tys. osób. W większości byli to dawni żołnierze polskiego podziemia walczącego z Niemcami w czasie II wojny światowej. Wielu z nich torturami zmuszono do przyznania się do winy lub obciążenia przed sądem swoich przyjaciół, a następnie skazano w pokazowych procesach.

 

Tylko w więzieniu na warszawskim Mokotowie wykonano 600 wyroków śmierci. Przesłuchujący stosowali w śledztwach tortury polegające m.in. na wyrywaniu paznokci, miażdżeniu genitaliów, biciu drutem kolczastym i innych wymyślnych metodach zadawania bólu. Metody przesłuchań stosowanych przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego polegały na prowadzeniu przesłuchania przez wiele dni bez przerwy na sen. Przesłuchujący zmieniali się co kilka godzin "pracując" nad tym samym więźniem nawet przez kilkadziesiąt godzin. Pozbawieni snu więźniowie byli bici, odmawiano im jedzenia i picia, kazano stać nieruchomo przy ścianie przez kilkanaście godzin doprowadzając ich do skrajnego wycieńczenia. Metodę tę stosowano przemiennie z innymi wymyślnymi torturami. Wszystko po to, aby podejrzani przyznali się do winy i obciążyli przed sądem innych uznanych przez władze PRL za wrogów.
Takim przesłuchaniom poddano m.in. bohatera Armii Krajowej rotmistrza Witolda Pileckiego. Ubecy znęcali się nad nim przez sześć miesięcy. Pilecki był żołnierzem AK, który w 1940 roku dobrowolnie dał się złapać Niemcom, aby trafić do obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Organizował tam ruch oporu i zbierał informacje, aby przekazać je AK. Zorganizował kilka ucieczek więźniów z obozu, po czym w kwietniu 1943 roku sam wydostał się z Auschwitz. W 1944 roku walczył w Powstaniu Warszawskim, trafił do niemieckiej niewoli. Po kolejnej ucieczce przyłączył się do armii gen. Andersa we Włoszech. Gdy w 1947 roku wrócił do Polski, został aresztowany przez komunistyczne władze, a rok później skazany na śmierć. Wyrok wykonano. Ciało pochowano w tajemnicy, do dziś nie wiadomo, gdzie spoczywa Pilecki.


Niektórzy z funkcjonariuszy bezpieki słynęli z własnych wymyślnych metod tortur stosowanych podczas przesłuchań. Według relacji więźniów, bito ich pejczem po genitaliach i miażdżono je przycinając szufladą. Jedną z najbardziej uciążliwych i bolesnych metod przesłuchań było sadzanie więźniów na odwróconym taborecie. Metoda nazywana także palem Andersa polegała na zmuszaniu przesłuchiwanego do długotrwałego siedzenia na metalowej nodze odwróconego stołka. Metodę tę stosowano również wobec kobiet. Jak twierdzą dawni więźniowie, podczas przesłuchań bito też kobiety po piersiach i kroczu drutem kolczastym i biczem zakończonym metalową kulką.


Aby złamać opór więźniów, pokazywano im, że przesłuchujący mogą zrobić z nimi wszystko, również w każdej chwili odebrać im życie. Podejrzanych wyprowadzano z celi i pozorowano egzekucję np. celując w głowę z nienaładowanego pistoletu. Poza funkcjonariuszami UB, robili to również strażnicy więzienni, nie tylko aby wymusić zeznania, ale także dla zabawy.

Najprostszą metodą łamania oporu przesłuchiwanych było trwające wiele dni, a nawet miesięcy bicie, aż do uzyskania pożądanego rezultatu - przyznania się do winy lub obciążenia zeznaniami wskazanych osób. Śledczy nie oszczędzali nikogo, nawet kobiet w ciąży. W opublikowanym w Biuletynie IPN artykule "Ubeckie metody" Janina Matusiak wspomina drastyczne sceny przesłuchania.


„ W Urzędzie Bezpieczeństwa w Suwałkach byłam bita w nieludzki sposób przez trzech funkcjonariuszy - oficerów. Bito mnie przez całą noc na zmianę, kiedy zobaczyli, że moje ciało jest na pośladkach pocięte, to wówczas kładli namoczoną szmatę na ciało i bili nadal. Kiedy ciało moje ociekało krwią, to kazali siadać do stojącej wanienki z wodą (...), trwało to całą noc od godzin wieczornych do brzasku porannego. Następnie zaciągnięto mnie (nie mogłam chodzić) do pomieszczenia ciemnego i wrzucono na podłogę (...), przychodził lekarz i obcinał postrzępione ciało ze skórą (ciało było jak galareta i samo odpadało, szczególnie na prawym pośladku). (...) Nadmieniam, iż w tym czasie kiedy mnie aresztowano, byłam w trzecim miesiącu ciąży, o czym wiedzieli ci funkcjonariusze UB, którzy mnie bili, i jeszcze mówili, że lepiej będzie, jak poronisz, niż ma się urodzić bandyta. I w końcu lutego urodziłam przedwcześnie dziecko (...), po urodzeniu było słabe i według lekarzy miało braki kości na plecach, co zresztą było widać gołym okiem, nie wydawało głosu niemowlęcia i mimo opieki lekarskiej dziecko zmarło po dwóch tygodniach „

Kondycję psychiczną więźniów politycznych pogarszało dodatkowo przeświadczenie o znalezieniu się w beznadziejnym położeniu. Z cel regularnie zabierano kolejnych skazanych z wyrokami śmierci, które wykonywano na miejscu. Tylko w więzieniu na warszawskim Mokotowie zginęło tak 600 osób, wielu pozostałych nie przeżyło morderczych przesłuchań. Jedną z ofiar procesów była Danuta Siedzikówna, sanitariuszka z AK znana pod pseudonimem "Inka". Mimo tortur i ciężkich przesłuchań nie złożyła zeznań obciążających innych partyzantów. Została skazana na śmierć, rozstrzelano ją 28 sierpnia 1946 roku w Gdańsku, na 6 dni przed 18 urodzinami.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

radza 04.03.2013 19:18
a koga ja niby opluwam? Nawet o żołnierzach Al czy GL źle bym nie napisał, co innego o dowódcach Spychalskim (współpraca z Gestapo przy przechwyceniu archiwum AK) Mołojcach tow. Jasi co to otwarcie mówiła że "naszym wrogiem nie sa Niemcy , tych pokona Armia Czerwona, naszym wrogiem jest reakcja. NAtomiast żołnierze często znajdowali się w AL bo Al miała po dwa automaty na osobe (ze zrzutów dla 10-16 tys. ludzi) a AK miała 300 tys ludzi i znikome zrzuty (NSZ 100 tys.) co innego że do AL mało kto chciał iść (nawet dla tych automatów) i często budowano oddziały na bazie zwykłych band rabunkowych. O żołnierzach KBW też źle nie napisze znam kilka przypadków KBWiaków skazanych za odmowe strzelania do "wyklętych" co innego Ci którzy tym wszystkim kierowali. A porządek nawet w tym PRL zaprowadzali i budowali te Polske moi dziadkowie ciężko pracujący przy maszynach czy nawet ten były AKowiec co pole co roku obsiewał a nie poupychani na wygodnych stołkach jako rewidenci, konwojenci, straznicy przemysłowi i inne nieroby ORMOwcy.

stary ormowiec 04.03.2013 16:17
@42- ...szacunku się naucz dla starszego! A wstąpiłem za młodu żeby oczyścić teren z takich zacietrzewionych umysłów wrogo nastawionych do narodu jak ty osobniku, macie teraz wolność i pozwolono wam opluwać tych którzy zaprowadzali porządek w wolnej Polsce, zero wdzięczności! anarchia, anarchia! wstyd!

radza 04.03.2013 15:20
Panie stary ormowiec jak popijałem kiedyś wódeczkę z podoficerem AK to opowiadał mi jak po wojnie w jednej wsi zawiązała się złodziejska szajka czterech małolatów co wykombinowali sobie skądś broń, chodzili i napadali na ludzi. Oddział dyspozycyjny WiN namierzył ich schwytał rozbroił a potem zaprowadził nad rzekę kazał się rozebrać do naga urwać z wierzby solidne łyty moczyć je w wodzie i lać się nawzajem. Potem pognali goluśkich do domów do matki i ojca licząc że ci jeszcze swoje dołożą. Zapłakani rabusie odgrażali się znajomym że nie darują no to się do ORMO zapisali i do ZWM przy okazji też. Oj mścili się mścili głównie na rodzinach i kolegach WiN-owców. Ale nie za długo jechali pijani wozem z imprezy na pierwszego Maja i się nadziali na patrol, zaczęli strzelać pierwsi ale jakie szanse może mieć pijany gówniarz przeciw ostrzelanemu chłopakowi co niejeden pociąg wysadził i nie raz z Niemcami i "resortem" już się potykał, dowódca oddziału WiN zapisał w dzienniku "Udało nam się w końcu dorwać złodziej z R........" Mają teraz gustowny pomniczek przy drodze, cały PRL tam uroczystości ku czci utrwalaczy się odbywały a lewackie małolaty masturbują się na swoich stronach "zbrodnią faszystów". A tak zapytam przy okazji Pan do ORMO tylko dla darmowych biletów autobusowych, beretu i wolnych dni w pracy się zapisał czy z jeszcze jakichś pobudek?

Acid Burn 02.03.2013 18:51
Cześć i chwała bohaterom!

stary ormowiec 01.03.2013 20:52
zaraza i jad pewnego znanego pana od teorii spiskowych widoczna jest na tym forum oj to bardzo niesmacznie i nie zdrowo czyta się te wasze wypociny, ot cała demokracja niszcząca wszystko i siejąca nienawiść.

Robert 01.03.2013 20:10
do kiki myślę że NKWD i UB również zakamuflowały miejsce pochówku serwując na tym niezbyt przyjemnym terenie bardzo okazałą ja na owe czasy Estradę, zresztą któż by wpadł na tak wspaniały pomysł jak nie oni, budując coś tak bardzo okazałego wśród komórek i kibli. Tam cukiernia miała osłodzić wspomnienia a tu wódeczka przy muzyce, tańcu i kobietach rozweselić przytępiony umysł.

zniesmaczona 01.03.2013 19:54
37 ,no to szykuje nam się kwesta na kolejną tablicę dla uczczenia kolejnych bohaterów!

kiki 01.03.2013 19:46
Dziś TV Łódź w programie regionalnym pokazała klatkę schodową do piwnicy, gdzie oprawcy trzymali zatrzymanych uznanych za "wrogów ludu". Było to zdjecie z publikacji "ŚLADAMI ZBRODNI 1944 - 1956".Jest to dokument opublikowany przez IPN. @35,cukierni "U Schabowej" w budynku tym nie było w owym czasie. Cukiernia miała ponury wygląd z tymi zakratowanymi okienkami tuż pod poziomem chodnika. Być może,że lokalizacja cukierni w tym gmachu NKWD i UB miała zakamuflować i ukryć prawdę o tej katowni a osłodzić wspomnienia Zdzisławowi Zalewskiemu po 1956 roku,gdy już przestał dowodzić urzędowi bandziorów z UB.

25a 01.03.2013 18:30
prawda jest to co piszesz 18 babcia mi opowiadala ze wlasnie tam pocichutku zabijano ludzi jeszcze sama na wlasne oczy widziala inicjaly na murze potem slady zginely wszscy na alejkach gadali ale w tamtych czsach nie bylo to zdrowe

babcia Kazia 01.03.2013 16:53
do 18___czy ten dom w którym dobijano ludzi po wojnie to ten gdzie chętnie chodziłam po lekcjach na ciacho ,,U Schabowej"? aż nie chce się wierzyć że za ścianą piwnicznej cukierni ktoś dogorywał w cierpieniu i głodzie.

KOLEJARZ 01.03.2013 16:21
czasem warto posłuchać starszych a nie historyków pokroju nałęcza aby poznać prawdziwą historię spytajcie ludzi koło polichna jaki ton był odział w naszych okolicach tylko prawdziwa partyzantka to AK.

AK-47 01.03.2013 15:25
Nic nie zrozumiałeś.....

multi99 01.03.2013 14:43
AK-47 nie jestem niewolnikiem ale wkurza mnie życie Historią tylko , owszem masz racje że nie mozna byc niewolnikiem, ale polak takim się staje ze względu na tą pogłebiającą się nedze i biede, ludzie nie potrafią sie przeciwstawic pracodawcom którzy oszukują i mają w dupie prawa pracy.... A HISTORIA owszem w pewnym sensie trzeba wiedziec jak najwiecej o swojej przeszłosci ... Ale skoro w szkołach ogranicza się lekcje historii ??????

Niezależna 01.03.2013 14:35
RAK KTÓRY TOCZY MEDIA- (wycinek z dzisiejszej prasy) ,,Panie Michnik, lepsza prawda która obnaża i izoluje ludzi zlych anizeli klamstwo poniewierajace ludzmi uczciwymi i przyzwoitymi. Pan masz duzo szczescia ze jestes Zydem, bo to ratuje ciebie przed konsekwencjami wrednego antypolskiego postepowania. Uzywajac wytrycha antysemityzmu zapewniasz pan sobie bezkarnosc i swobode dalszego szkodzenia Polsce. To co panu i panskiej rodzinie mozna udowodnic wystarcza na surowy wyrok. A moze tak dla odmiany wzialbys pan przyklad z Pana Wildsteina, ktory bedac pochodzenia zydowskiego jest glownie porzadnym Polakiem nie wstydzacym sie swego nazwiska i za to go szanuje. Pan jestes uosobieniem zydowskich wad i iracjonalnej antypolskiej nienawisci, podstepnej ,zaklamanej i zakamuflowanej pod fałszywym nazwiskiem." sic

radza 01.03.2013 13:49
najważniejsze, ludzie wcale nie chcieli po lesie siedzieć ani z władzą Ludową zbroinie,i walczyć , większość ich życiorysów to rozwiązywanie oddziałów (Ogień, Łupaszko, Uskok, Warszyc i inni) potem, często nawet wstępowania do LWP albo MO czy nawet UB (w czasach rządu tymczasowego z premierem Mikołajczykiem na polecenie władz PSL czy byłych dowódców z AK) tak zrobili Lalek, Ogień, Strzała, i inni mniej znani ludzie. Wielu ludzi zajmuje się swoimi sprawami np. Jan Rodowicz Anoda studiuje bo zgodnie z rozkazem Okulickiego o rozwiązaniu AK z 19 stycznia 1945 roku czas na walke o Polske ale w działalności społecznej i politycznej. Potem ludzi tych dotykają represje albo dowiadują się o represjach powszechnych w tamtym czasie już w 1944 roku ok. 10 tyś zołnierzy AK którzy dopiero co wspólnie z Ar. Cz. wyzwalali Lubartów i Lublin jest więzionych większośc jedzie na Sybir, w Kąkolewnicy przt sztabie II Armii LWP rozstrzeliwuje się kilkuset żołnierzy o AKowskiej przeszłośc w Obławie Augustowskiej Smiersz i NKWD więzi i morduje kilkaset osób. Znikaja AKowcy żołnierze LWP, rolnicy, studenci. Reakcja może być tylko jedna ludzie wracają do lasu, odtwarzaja oddziały i zaczynają terror zwalczać przemocą przy okazji zwykle oczyszczaja tereny swojej działalności z pospolitych band rabunkowych i ukrócają samowole Krasnoarmieńców (zgwałcili oni tysiące Polek). Represje dotykaja rodzin tych ludzi i całych okolic pacyfikację sa często brutalniejsze niż to co w czasie wojny robiło gestapo czy ss (opinia znanych mi podoficerów AK). Przywódcy Polski Niepodległej jednak dążą do rozładowania lasów zmniejszenie liczebności oddziałów zachęcają do oddania broni, poddaniu sie tzw. amnestii oddziały rozwiązują się kolejny raz np. Brygada Łupaszki. W lesie zostajątylko ludzie "spaleni" . Głównie po za tropieniem bandytów likwidują oficerów resortu, donosicieli, wbrew propagandzie gadzinówek członkowie PPR dostają zwykle kilka pasów i muszą zjeść legitymacje. Ogólnie oddziały LEśne maja dobra opinie nawet KBW ( nie mówiąc już o WP ) nie strzela do nich, znam kilka przypadków gdzi ekończyło się to dla zołnierzy KBW sądem i więzieniem. Niestety terror się nasila za samo pomaganie zołnierzom z lasu zwykle jest odpowiedzialnośc zbiorowa rodzina ląduje w więzieniu (często z dziećmi) dzieci w domu dzecka a domostwo i budynki gospodarcze są rozbierane przez spędzonych sasiadów. Ludzie boją się wspierać partyzantów i sa Oni skazani na eksterminacje. Byli to ludzi eo róznych poglądach i przekonaniach politycznych, od zwolennników NDecji po Ludowców (bardzo licznych) i socjalistów wielu jak np. Uskok żąda reformy rolnej i to w większym zakresie ale stanowczo przeciwstawia się tworzeniu Kołchozów. Obecność w sumie około 20 tys Partyzantów wg. mnie znacząco wpłynęło na sytuacje w PRL po pierwsze nei skolektywizowano rolnictwa (odbieranie chłopom ziemi skutkowałoby poparciem dla leśnych i zwiększeniem ich liczebności) nie zniszczono Kościoła (j.w.) co dało opozycji w PRL strukture o którą mogłą się zaczepić (Michnik i Kuroń ze wsparcia KK korzystali nie raz) i tak oto PRL stał się nawjeselszym barakiem z nieprzerwanie działająca opozycją a co było dalej to może ktoś pamięta. ciekawostka Żołnierzami Wyklętymi byli m.in. PAweł JAsienica, Wiesław Chrzanowski, Tadeusz Konwicki (opowiadął jak ludzie z WiN nei dali mu przydziału do lasu tylko kazali uciekać na Dolny Ślązk i zaczac nowe zycie.

Opinie
Igor MatuszewskiIgor Matuszewski Chce skutecznie kontrolować, czy jedynie więcej zarabiać? Radny Piotr Kucharski może to robić i nie trzeba do tego pełnić żadnej funkcji. Można być zwyczajnym radnym, ale może to też robić każdy obywatel. Takie prawo daje ustawa o dostępie do informacji publicznej. Więc pisanie o jakiejś próbie blokowania czegoś jest dość śmieszne i przypomina próbę udowodnienia, że ziemia jednak jest płaska. Jak widać za 350 złotych miesięcznie można wywołać burzę w szklance wody. Jednymi z najbardziej istotnych uprawnień, jakie posiadają radni samorządowi są możliwości sprawowania kontroli nad działalnością miasta lub powiatu. Można je realizować za pomocą organu ustawowego, jakim jest komisja rewizyjna w danym samorządzie, ale także indywidualnie. Co ciekawe zmiany w ustawodawstwie wprowadzone przez PiS dają większe uprawnienia kontrolne radnym indywidualnie, niże wtedy, kiedy działają oni w formie komisji. Każdy radny ma prawo wstępu niemalże wszędzie oraz żądania wszelkich dokumentów związanych z realizacją zadań nałożonych ustawami. Co ważne (bo część urzędników próbuje to robić) jedyne ograniczenia muszą wynikać bezpośrednio z ustawy. W tomaszowskiej Radzie Miejskiej funkcję przewodniczącego Komisji Rewizyjnej pełni Piotr Kucharski. Okazuje się jednak, że inni członkowie tego gremium mają go dosyć i zamierzają odwołać. Czy chodzi o to, że jak sam twierdzi, jest niewygodny dla Prezydenta? Czy tylko o 350 złotych diety więcej. Radny już w poprzedniej kadencji dał się poznać, jako główny samorządowy śledczy. Badał nawet kaloryczność węgla w spółce ZGC. Usilnie poszukiwał nieprawidłowości w TTBS, a następnie próbował załatwiać mieszkania dla własnych kłopotliwych lokatorów. Analiza aktywności radnego z ubiegłej kadencji pokazuje dużą liczbę interpelacji i małą liczbę konkretnych i merytorycznych wniosków.
Reklama
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Walentynkowe Ale Kino Walentynkowe Ale Kino Tuż przed walentynkami Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim zaprasza do sali kinowej Kitka w MCK Tkacz na czarną komedię "Tylko kochankowie przeżyją". Będzie romantycznie, ale i trochę strasznie, bo tytułowi kochankowie, to... para wampirów. Projekcja odbędzie się 12 lutego o godz. 18. Bohaterowie „Tylko kochankowie przeżyją” to wampiry zmęczone setkami lat życia i zdegustowane tym, jak rozwinął się świat. Nie są jednak typowymi przedstawicielami swojego wymierającego gatunku: wprawdzie żywią się krwią i preferują mrok nocy, ale najważniejsza jest dla nich sztuka, literatura, muzyka – i trwająca od wieków miłość. To wyrafinowani smakosze życia, wytworni dandysi zatopieni w XXI wieku, wciąż pamiętający jednak intensywność romantyzmu.Adam (Hiddleston) jest unikającym rozgłosu i słonecznego światła undergroundowym muzykiem, skrzyżowaniem Syda Barreta i Davida Bowiego z Hamletem. Mieszka w odludnej części Detroit, kolekcjonuje gitary, słucha winyli i tworzy elektroniczną muzykę końca świata. Melancholijną samotność rozjaśnia długo oczekiwany przyjazd jego ukochanej, Ewy (Swinton). Razem jeżdżą nocami po wyludnionym Detroit w hipnotycznym rytmie muzyki, celebrując każdą spędzaną razem chwilę. Jednak spokojne życie zakochanej pary zostanie wystawione na próbę, kiedy niezapowiedzianie dołączy do nich nieobliczalna i wygłodniała siostra Ewy – Ava (Wasikowska).Film Jima Jarmuscha to pytanie o nieśmiertelność, o siłę uczucia i moc obietnic w obliczu nieskończenie płynącego czasu. Piękne, wysmakowane zdjęcia nocnych miast w połączeniu z atmosferą melancholii, mroczną muzyką Black Rebel Motorcycle Club, ale i charakterystycznym dla Jarmuscha wyrafinowanym, subtelnym humorem, dają w efekcie stylową, dekadencką perełkę. (Opis filmu za Gutek Film.)Bilety w cenie 10 zł jak zawsze można kupić w sekretariacie Miejskiego Centrum Kultury przy pl. Kościuszki 18 lub online przez serwis Biletyna.pl (https://biletyna.pl/film/Sala-Kinowa-KiTKA-Cykl-ALE-KINO-Tylko-kochankowie-przezyja/Tomaszow-Mazowiecki). Zapraszamy. Data rozpoczęcia wydarzenia: 12.02.2025
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Kto zostanie nowym dyrektorem lub dyrektorką w TCZ? Borowski definitywnie odchodzi Kto zostanie nowym dyrektorem lub dyrektorką w TCZ? Borowski definitywnie odchodzi Kolejna osoba odchodzi ze szpitala. Już czwarta. Tym razem jest to Konrad Borowski, dyrektor ds. pielęgniarstwa w Tomaszowskim Centrum Zdrowia. Złożył już wypowiedzenie i obecnie przebywa na urlopie. Jak sam twierdzi na chwilę obecną nie widzi możliwości współpracy zarówno z Prezesem szpitala, jak i Starostą Mariuszem Węgrzynowskim. Pojawia się więc wakat na kolejne stanowisko. Kto je zajmie. Od dłuższego czasu mówi się o tym, że Starosta na tę funkcję chce powołać bliską mu politycznie Ewę Kaczmarek zastępca Pielęgniarki Koordynującej Oddz. Chorób Wewnętrznych. Na liście nazwisk pojawia się też córka radnego Szczepana Goski, która zdaniem pracowników TCZ ma zostać umieszczona w roli odchodzącego Borowskiego lub osoby koordynującej tomaszowskie ratownictwo medyczne. Zapewne wkrótce dowiemy się czy pogłoski ze szpitalnych korytarzy się potwierdzą. W ten sposób pełnię odpowiedzialności nad szpitalem przejmuje "ośrodek decyzyjny" w postaci Mariusza Węgrzynowskiego oraz Adrian Witczak, którego w spółce reprezentuje prokurent Glimasiński. Otwarte zostaje pytanie: kto następny: dyrektor - główna księgowa Alina Jodłowska? Z całą pewnością zostaną dyrektorzy, którzy sami nie wiedzą co w spółce robią.Węgrzynowski pozbył się Prezesa, bo szukał ośrodka decyzyjnego Węgrzynowski pozbył się Prezesa, bo szukał ośrodka decyzyjnego Wczorajsza sesja Rady Powiatu Tomaszowskiego zawierała co prawda tylko jeden punkt merytoryczny, ale dyskusja (jeśli można ją tak nazwać) trwa ponad 3 godziny. Jak opisać, to co się działo, by oddzielić własne opinie od prezentacji zdarzeń? Jest to w moim przypadku niezwykle trudne ponieważ sam byłem aktywnym ich uczestnikiem. Dlatego czytelnicy będą mieli możliwość przeczytania dwóch tekstów. Jeden z subiektywną oceną, w formie felietonu, mojego autorstwa. Drugi współpracującej z portalem dziennikarki. Gotowi?
Córki partyjnych kolegów zawsze znajdą pracę w Starostwie Córki partyjnych kolegów zawsze znajdą pracę w Starostwie Od kilku lat głośno krytykowana jest polityka kadrowa Starosty Mariusza Węgrzynowskiego. Mówi się nawet, że przerost zatrudnienia sięga ok 100 osób przy równoczesnym niedoborze profesjonalnej kadry urzędniczej wyspecjalizowanej w zakresie budownictwa, geodezji, gospodarowania nieruchomościami itd. Piotr Kagankiewicz szacuje, że nadmierne wydatki sięgają nawet czterech milionów złotych. Kolejne umowy miały być podpisywane z początkiem tego roku, a więc kolejne setki tysięcy złotych. Zatrudnienie znajdują członkowie rodzin polityków PiS. Dla przykładu do Wydziału Promocji trafiła córka wójta gminy Będków, Dariusza Misztala, podobnie jak Mariusz Węgrzynowski działacza PiS oraz bliskiej osoby Antoniego Macierewicza. Wójt w ubiegłej kadencji zatrudniał z kolei radnych przyjaznych Staroście. Informacja o tym, co robi konkretnie dany pracownik, okazała się być najbardziej strzeżoną przez wójta tajemnicą. Promocja pęka w szwach. Pracuje w niej kilka osób więcej niż 10 lat temu. Czy jakieś efekty działania można uznać za spektakularne? Chyba tak. Należą do nich niespotykane nigdzie indziej zakupy dewocjonaliówUmorzenie w sprawie Misiewicza bez poważnych zastrzeżeń. W tle prezydent Tomaszowa i jego małżonka Umorzenie w sprawie Misiewicza bez poważnych zastrzeżeń. W tle prezydent Tomaszowa i jego małżonka Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie w 2016 roku wszczęła śledztwo w sprawie Bartłomieja Misiewicza, byłego rzecznika Ministerstwa Obrony Narodowej i szefa gabinetu politycznego szefa MON Antoniego Macierewicza. Sprawa dotyczyła tego, że 30 sierpnia tamtego roku w bełchatowskim starostwie podopieczny Antoniego Macierewicza miał obiecywać dobrze płatną pracę powiatowym radnym Platformy Obywatelskiej, w zamian za ich poparcie w głosowaniu nad powołaniem wicestarosty bełchatowskiego.
Reklama
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama