Zespół z Międzyrzeca Podlaskiego to nie tylko lider III grupy ale zespół bardzo solidny, uznawany przez fachowców za najbardziej równo grający. Pewny awansu do play-offów nie musiał niczego udowadniać, za wszelką cenę wygrywać, mógł grać swobodnie, bez obciążeń. Ale to drużyna z ambicjami i charakterem, początek meczu pokazał, że mecz traktują jak najbardziej serio.
Pierwszy set to bardzo wysoki poziom gry z obu stron. Wspaniałe, mocne zagrywki, nie mniej udane przyjęcia, wiele obron w polu, dużo ataków ze środka i skrzydeł. Bardzo wyrównana gra gdzieś do 17-18 punktu, później Caro wrzuca swój „nadbieg”, odjeżdża niczym Norweżki naszej dzielnej Justynie. Set skończony do 19. Publiczność szaleje. Jest dobrze, zaczynamy drugiego seta.
Już na początku seta łapiemy kilku punktową przewagę ale szybko ją tracimy i zaczyna się bliźniaczo podobnie jak w pierwszym secie, walka punkt za punkt ale w końcówce znowu nasi górą set wygrany do 22.
Trzeci set po krótkiej przerwie. Czy ostatni? Byłoby pięknie… z liderem… 3 punkty? Kolejny set zupełnie niepodobny do poprzednich. Ciągle na prowadzeniu Goście i to z dość dużą przewagą.
W końcówce przy prowadzeniu Trójki 24:20, do gry wprowadza trener Sobczyński Patryka Kucharskiego. Zmiana typowo zadaniowa, wzmocnienie zagrywki. Patryk wstrzeliwuje się wspaniale, przeciwnicy nie radzą sobie z przyjęciem, ich ataki są nieprecyzyjne. Nasi ustawiają szczelny blok, jest po 24. Kolejny dobry serwis Patryka, Goście wyprowadzają jednak dość skuteczny atak ale jest tez nasz „wyblok”, piłka długo spada na parkiet…, niestety nikt do niej nie podbiegł, szkoda zagrywa już nie Patryk lecz przeciwnicy. Set kończy się wygraną Gości 25:27, gramy czwartego. Duże jednak brawa dla „naszych” za ambitną pogoń, niewiele zabrakło, by już ugrać 3 punkty.
Czwartemu setowi należą się specjalne względy, bowiem w mojej bogatej karierze kibica siatkarskiego czegoś takiego nie widziałem i pewnie długo nie będzie mi dane oglądać, podobnie jak i też wspaniale kibicującej publiczności.
Set zaczyna się niezbyt dobrze dla nas, żeby nie rzec tragicznie przeciwnicy odskakują na 4:0, łapiemy jeden punkt i znowu punktują przeciwnicy, zaczyna się nerwówka, zawodnicy zamiast skupić się na grze, dość gwałtownie kwestionują decyzje sędziowskie. Cierpliwość sędziów ma swoje granice, drużyna ukarana zostaje żółtą kartką, co oznacza utratę punktu, robi się 8:1.
Nikt już chyba nie wierzy, że coś się zmieni. Nastroje w drużynie fatalne, tylko kibice nie tracą nadziei, „rzeczycki kocioł” robi swoje, gramy już spokojniej punkt za punkt, robi się w środku seta 14:6 ale ciągle dla gości, ważne jednak, ze już nie tracimy dystansu ale wiemy też, że tak grając nie da się wygrać seta.
Trener Sobczyński wprowadza do gry, na zagrywkę Bartka Korycińskiego, do ataku Michała Krymarysa, na rozegraniu Patryk Kucharski. To moment zwrotny seta i jak się później okazało całego meczu.
Drużyna niesiona niesamowitym dopingiem kibiców (w ogóle nie słychać komentatora), zaczyna swoją niesamowitą pogoń punktową, wszystko funkcjonuje, co dziwne niezbyt mocna zagrywka Bartka sprawia dużo kłopotu przeciwnikom, ataki nie są już tak precyzyjne, często autowe, blok jest coraz skuteczniejszy a w kontrach bryluje Michał Krymarys, im gorsze rozegranie tym Michał skuteczniejszy.
Drużyna wygrywa kolejnych 19 punktów, tracąc zaledwie 3, niemożliwe staje się możliwe, z piekieł do raju, na hali nikogo nie słychać, jeden wielki tumult, przeciwnik nie istnieje, niczego nie jest w stanie zmienić, set wygrany do 17 i cały mecz 3:1. Ogromne brawa za ambicję, wiarę i niesamowitą wolę zwycięstwa, jesteśmy w play offach, dziękujemy !!!
Skład wyjściowy:
Patryk Spychała, Kamil Makuch, Przemek Toma, Radek Kiraga, Damian Wojtasik, Jarek Sobczyński, Michał Koryciński – Libero
Na zmiany wchodzili:
Patryk Kucharski, Bartek Koryciński, Michał Krymarys, Michał Jaskulski
Napisz komentarz
Komentarze