Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 22 stycznia 2025 11:58
Reklama
Reklama

Subiektywna historia rock'n'rolla w Tomaszowie Mazowieckim cz. 15 - Dix-61 w Jagódce

Wcześniej, w jednej z części niniejszej Subiektywnej Historii Rock’n’Rolla, dotknąłem zespołów istniejących w naszym mieście, jeszcze przed rock’n’rollową inicjacją (pana Wydrzyńskiego, pana Dursta czy pana Piwowarskiego). Mogę powiedzieć, że decydujący wpływ na powstawanie w mieście nowych, muzycznych inicjatyw, w postaci grających zespołów, niewątpliwie było otwarcie z prawdziwego zdarzenia super lokalu z dancingami… NARESZCIE…, kombinatu gastronomicznego (na dole restauracja na piętrze kawiarnia) przy ulicy Warszawskiej 10, Jagódka (dzisiaj Bank BPH). Jednym z trzech zespołów obsługujących dancingi w tym lokalu był zespół pana Zdzisława Piwka Piwowarskiego, DIX-61.

 

Właśnie w tej części Historii chciałbym skoncentrować się na tym zespole, który w tamtych latach był jedyną grupą w Tomaszowie Mazowieckim, która do swojego, stałego repertuaru (nowoorleański dixland) zawsze wprowadzała nowości w postaci wchodzącego na polski, muzyczny rynek, rock’n’rolla. Repertuar zespołu DIX-61 był wielce uniwersalny i wszechstronny.

 

Grali muzykę kameralnie taneczną w amerykańskim stylu Glenna Millera, jazz, blues, muzykę latynowską czy wspomniane nowości rock’n’rollowe. Wśród utworów znajdowały się hity  z repertuaru zespołu The Comets, The Shadows, Duan Eddy’ego czy Billa Doggetta. Lokal był reprezentacyjnym, nie tylko dla miasta ale i kraju, znajdował się na naszej, głównej ulicy  (nie istniała jeszcze trasa szybkiego ruchu czy obwodnice miast leżących przy trasie), przez którą przebiegał bardzo ważny, euroazjatycki szlak, że się powtórzę – Lizbona, Madryt, Paryż, Berlin, Wrocław, Tomaszów, Warszawa, Moskwa, Władywostok.

 

Przez nasze miasto codziennie, ze wschodu na zachód i odwrotnie, przemieszczało się wielu wybitnych polityków (tak  krajowych jak również z zagranicy), sportowców (z racji istniejącego COS-u w pobliskiej Spale), drużyn piłkarskich I Ligi, jak Ruch Chorzów, Górnik Zabrze, Legia Warszawa, Gwardia Warszawa, Zagłębie Sosnowiec czy innych przypadkowych osób, turystów przemieszczających się przez nasz kraj. Jagódka stanowiła miejsce postoju, odpoczynku i pożywienia się. W Jagódce zawsze była najwspanialsza kuchnia, a najlepsza za czasów kiedy jej szefem był pan Jan Janowski. Dlatego gastronomiczny kombinat odgrywał ważną, prestiżową rolę, szczególnie przygrywający do tańca zespół, a takim właśnie była muzyczna grupa DIX-61.

 

Przez lata obsługiwania dancingów przez DIX-61, wielu muzyków, piosenkarzy przewinęło się przez zespół, że wspomnę niektórych, zapamiętanych; perkusja – Janek Wasilewski, Roman Grabczyk, Wacek Dryżek, pianino – Andrzej Pachniewicz, saksofon, klarnet – Jurek Tomasik Tomaszewski, Michał Franczak, kontrabas, puzon – Wiesiek Grzyb Banasik, gitara, trąbka – kierownik zespołu Zdzisław Piwek Piwowarski.

 

Gościnnie na dancingach występowali Mietek Dąbrowski (gitara), Marek Głowacki (gitara, śpiew), Jurek Pietrzak (gitara), Stasiu Solarski (akordeon) czy Mirek Wojewódzki (trąbka). Soliści zespołu również często się zmieniali, pozwolę sobie wymienić tych najbardziej zapamiętanych; Wiesia Labrync, Basia Szulc, Ela Skorutowska, Leszek Borek, Włodek Gołębiowski, gościnnie na dancingach występowali; Mirek Orłowski, Ela Balasińska, Andrzej Kuźmierczyk w duecie z Romkiem Jędrychowskim. Chciałbym skoncentrować się na grze najbardziej stałego, profesjonalnego zespołu w żelaznym składzie, w którym znaleźli się muzycy: Wacek Dryżek, Andrzej Pachniewicz, Wiesiu Grzyb Banasik, Jurek Tomasik Tomaszewski, Zdzisław Piwek Piwowarski oraz soliści, którzy występowali w zespole najdłużej, Wiesia Labrync i Leszek Borek.

 

Uczestniczenie w Jagódce na dancingach sprawiało przybyłym nie tylko radość wynikającą z samego tańca, zabawy ale wielką przyjemnością było samo słuchanie zespołu, który grał wspaniale najpiękniejsze, dixlandowe hity. Jak wspomniałem wcześniej, swój repertuar oparli na cudownej grze zespołu Harlem Ramblers. Wygrywali najpiękniejsze standardy świata Mood Indigo, Carry Me Back To Old Virgina, Avalon czy Shine. Były też klasyczne, instrumentalne tematy rock’n’rollowe jak Rudy’s Rock (The Comets), Honky Tonk (Bill Doggetta) ale też przebój nad przeboje, słynny saksofonowy, parkietowy migdał tamtych lat Sail Along Silvery Moon (polski tytuł utworu brzmiał Gdy nadejdzie lato) kompozycji wspaniałej spółki Wenrich/Tobias.

 

 

 

 

Były też piękne, niezapomniane chwile, kiedy po szalonej, tanecznej rundce zespół szedł na zasłużony odpoczynek, a dansiorzy by nabrać sił do kolejnej, tanecznej rundki, powracali do konsumpcyjnych stolików. Wówczas Jurek Tomasik Tomaszewski brał do ręki klarnet (przeważnie w zespole używał saksofonu) i dla kulinarnego relaksu przygrywał cudowne hity mistrza klarnetu, Acker Bilka. Tomasik podniecał wszystkich utworami Stranger On The Shore, Creole Jazz, Summer Set. W jego solówkach znajdował się również Petite Fleur (Mały Kwiatek) Sydney Beccheta. Wówczas wielu siedzących przy stolikach, nie wytrzymywała muzycznego napięcia, przerywało konsumpcję, by ze swoją partnerką w erotycznym uścisku, przy przyćmionych w lokalu światłach, kosztem kotleta dotańczyć na parkiecie, w pełnym seksu utworze.

 

Tymczasem najbardziej zabawny członek zespołu, zwany dowcipnym zgrywusem, Wiesiek Grzyb Banasik, brał do ręki kapelusz, wchodził na scenkę tuż obok przygrywającego Jurka, i do mikrofonu komunikował wszystkim bijącym brawa, taką oto frazę, - Proszę państwa, od kiedy Fenicjanie wynaleźli pieniążki, wyrażanie aplauzu brawami jest zbyteczne, po czym z wyciągniętym kapeluszem w ręku, kwestując, wędrował między stolikami by po chwili na ful wypełnionym szmalem nakryciem głowy, zniknąć, kierując się na zaplecze kawiarni. Ten fragment dancingu był dość często stosowanym przez Grzyba i było to czymś normalnym, ludzie dawali datki za dodatkowy wysiłek lidera zespołu, Jurka Tomaszewskiego.

 

Ponieważ Jurek Tomasik na każdym z dancingów miał swoje solowe pięć minut na klarnecie, niejednokrotnie czynił to dwa razy w czasie trwania tańców (dancingi trwały w soboty, 19.00/2.00, w niedzielę 19.00/1.00 a w czwartki 19.00/24.00). Jurka muzykowanie na klarnecie stało się dancingową tradycją. Choć solówki na tym instrumencie odbywały się w trakcie tanecznej przerwy, to jednak zawsze jakaś natchniona para, nieraz więcej, kołatały sobie po parkiecie, stając się świetnym obiektem do podziwiania ich tanecznego kunsztu.

 

Niejednokrotnie dostać się na dancing graniczyło z cudem. Zawsze był nadkomplet chętnych, czy to na sobotę czy niedzielę. W czwartki, choć rzadko, bywały wakaty miejsc. Przez cały tydzień trwało rezerwowanie stolików (dla rezerwującego tylko kompletny stolik, z czterema krzesełkami lub cała kabina, osiem miejsc siedzących) przez osobiste przyjście do kawiarni czy na telefon. Gwarantowało to pewne miejsce uczestniczeniu w tańcach. Parokrotnie załapałem się do środka na dancing, w ostatniej chwili, dzięki rezygnacji rezerwującego. Sam kilkakrotnie korzystałem z tego przywileju. Przeważnie rezerwowałem ośmioosobową kabinę na okoliczność imienin własnych, przyjaciół czy innych towarzyskich jubileuszy i wydarzeń. Instytucja rezerwacji dla konsumentów lubiących zabawić się, była czymś bardzo wygodnym, choć niejednokrotnie przez rezerwację miejsc, nie załapałem się na dancing, jednak nigdy nie byłem jej przeciwnikiem.

 

Bywało też, że pewną grupą dziewcząt i chłopców, z braku miejsc, nie znaleźliśmy się na dancingu w Jagódce. Jeżeli były to ciepłe, letnie wieczory z przyjemnością zasiadaliśmy na ławkach przy skwerze ulicy Barlickiego i z wielkim zaangażowaniem, kołatając między ławkami, słuchaliśmy gry DIX-61. Przy otwartych w lokalu oknach na oścież, przecudne dźwięki saksofonu, trąbki czy klarnetu rozchodziły się w eter wzdłuż ulicy Warszawskiej i jej okolicznych odnóży zwabiając do naszej grupy innych, przypadkowych przechodniów. Robiło się swojsko i nieco głośno. W tym miejscu zawsze w pogotowiu stała milicyjna suka, jeżeli przeholowaliśmy w decybelach było jasne, że niebiescy nas przegonią. Jeżeli nie było za głośno mogliśmy tak trwać do końca dancingu. Zdarzało się, że przypadkowy, podchmielony uczestnik dancingu miał wolną chatę i opuszczając Jagódkę, zabrał naszą grupę dziewcząt i chłopców z sobą. Resztę nocy, bawiąc się do rana, spędziliśmy na prywatce.

W latach 1966/68 w Jagódce powstały niedzielne, taneczne poranki. Cieszyły się ogromnym powodzeniem, przeważnie wśród młodzieży szkolnej, która tłumnie w nich uczestniczyła a z przyczyn obiektywnych (szkolny rygor, dyscyplina) nie przychodziła na klasyczne dancingi. Poranki taneczne odbywały się w niedzielne przedpołudnie w godzinach 10.00/14.00, wejście na fajfy było bardzo dostępne dla młodych, nie pracujących ludzi, pięć złotych od osoby.

 

Zawsze była pełna kawiarnia. Był to również dla zespołu wspaniały, muzycznie doświadczalny poligon. Dominował tylko rock’n’roll, zespół często na porankach wprowadzał muzyczne nowości, choć nie zawsze doskonale dopracowane ale dla nas młodych ważna była rynkowe aktualności. Wiodącymi utworami porankowych fajfów były dwa przeboje Elvisa,Please Don’t Drag That String Around iWitchcraft oraz zespołu The Beach Boys, Barbara Ann.

 

Na niedzielnych spotkaniach, często gościnnie występował, chyba najlepszy w historii miasta gitarzysta, Mietek Dąbrowski, Marek Głowacki śpiew, również gitara czy śpiewający duet z Klubu ZMS, Andrzej Kuźmierczyk/Romek Jędrychowski. Dla nas, Jagódka stała się bezpieczną przystanią młodości, do której powracam nostalgicznie, do beztroskich lat, pierwszych miłości, radosnych chwil spędzonych z dziewczynami na jej parkiecie.

 

Dzisiaj, kiedy przemieszczam się pieszo w dół ulicą Warszawską w kierunku Niebrowa, mijając budynek BPH (była kawiarnia Jagódka) posesji nr 10, sentymentalnie powracam do tamtych lat przywołując pamięcią nieżyjących muzyków, uczestników wspaniałych fajfów, dancingów w szczególności przedwcześnie zmarłego, mojego przyjaciela Jurka Tomaszewskiego. Wówczas w moich uszach dźwięczy cudowne brzmienie jego klarnetu w utworach Stranger On The Shore, Summer Set czy Sentimental Journey.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

urodzona w Tomaszowie 15.02.2013 00:35
Chciałam tylko jeszcze dodać ,że nie jestem zwolenniczką poprzedniego systemu,wręcz przeciwnie.Denerwuje mnie jednak ta wszechobecna krytyka tego co powstało i co się działo w tamtych czasach.

urodzona w Tomaszowie 14.02.2013 23:00
Jeżeli tak wygląda Muszla jak Pan pisze,to ja nie chcę tego wszystkiego oglądać.Lepiej zachować sobie miłe wspomnienia i tyle.Czy ludzie żyjący w tym całkiem wykpionym i potępionym PRL-u byli bardziej wrażliwi na to co ich otacza,czy o co to chodzi?

Urodzony, a jakże 11.02.2013 19:25
Zdziwi się Szanowna Pani. Ten świat już nie istnieje. Prosze wydać trochę kasy na bilet i sobie to obejrzeć. Ja tam byłem po latach w sierpniu 2012. Wszędzie smród i tłuczone butelki. Pawie już mnóstwo lat temu wyzdychały (albo ktoś je upolował na żywność). Nad śmierdzącym, zamulonym stawiku kilku meneli moczyło wędki w wodzie, popijając (sądząc po obfitej obecności butelek na brzegach) z tanich piersiówek wódki Żubr. W samym środku muszli jakieś nieudane, brudnawe nastolatki siedziały, też piły i się całowały (wkrótce szanownemu miastu przybędzie troche niemowląt). Fontanna nieczynna, na dnie deszczówka, w niej jakieś kapcie i opakowania po "Trojans" oraz zużyte już gumki. Spacerowiczów zero, za to od czasu do czasu w alejkach jakiś hałas oraz szum powietrza, bo oto ścigało się kilkoro cyklistów płci obojga, fakując się wzajemnie bez umiaru. W dawnej "Klubowej", opisywanej z aż taką nostalgią przez Mistrza, wynalazcę rock'and'rolla, metalowe drzwi godnie pozamykane, a na nich nawet cienia wyblakłej kartki z informacją, kto tu coś robi i kiedy wraca. Z dużą mocą jednak popchnąłem nawet takie metalowe drzwi, a gdy ustąpiły i wszedłem na cuchnące nieużywanym biurem piętro, stanąłem twarz w twarz z siedzącym przy biurku (jednym!) urzędnikiem. Zapytałem "Gdzie są pierogi????!!!", bo tak się reklamuje "Klubowa". Człowiek odpowiedział, że dopiero wtedy będą pierogi, gdy personel wróci z urlopów. Popatrzyłem na datownik: był 16 sierpnia, pełnia sezonu turystycznego. Głodny jak pies poszedłem do hotelu, a tam zaduch, bo jak wyjaśnił kelner "klimatyzację uruchamiamy, jak się uzbiera trochę klientów". Ale to już zupełnie inny temat. (W następnym odcinku, ale tylko na życzenie, opiszę stan tomaszowskich lasów, zwłaszcza tych za Źródłami).

urodzona w Tomaszowie 11.02.2013 00:11
Do wspomnień o dawnym Tomaszowie chciałabym jeszcze dodać kilka własnych obrazków które utkwiły mi w pamięci.W parku na Muszli jak się mówiło,w latach 70tych odbywały się często w sezonie letnim dyskoteki na świeżym powietrzu,teatry wystawiały sztuki teatralne(nie wiem jak jest teraz bo nie byłam w Tomaszowie od tamtej pory na dłużej)W parku było też mini zoo,po alejkach chodziły pawie,po pięknie zadbanym stawie pływały łabędzie.Na środku stawu była wysepka a na niej śliczny domek dla łabędzi.W latach 60 kiedy byłam mała często podróżowałam z rodzicami PKS -em,dworzec PKS znajdował się na Placu Kościuszki.Przeglądając galerię zdjęć nie znalałam ani jednego miejsca na fotografiach z okolic gdzie mieszkałam,tzn dawna 18 Stycznia,J.Krasickiego,a szkoda,tam są do tej pory dwie szkoły i też o nich nie widzę żadnych informacji,może ktoś zamieści z czasem coś o moim kawałku Tomaszowa,będę wdzięczna.

Antek Malewski 02.02.2013 14:54
Pozwolę sobie opisać muzyków na główym zdjęciu, od lewej; perkusja - Romek Grabczyk, kontrabas - Julo Zgutczyński, klarnet - Jurek "Tomasik" Tomaszewski, pianino - Andrzej Pchniewicz, trąbka - dzsiek "Piwek" Piwowarski, puzon - Wiesiek "Grzyb" Banasik

kiki 01.02.2013 22:16
O,oo,z pamięcią krucho...był jeszcze zespół - super zaspół Jureczka Początka. Rżnęli wszystko...i to jeszcze jak,mucha nie siadała.Ach,a jaki to był poziom wykonania...grali wszystko co było hitem na czasie rynku muzycznego. To tylko tak mimochodem,coby niektórzy zaniku pamięciowego nie doznali.

Ej 01.02.2013 21:46
Ajdejano,ja też pamiętam te schody.Ale przeszło- minęło i teraz z pewnością Tolo nie miałby problemów z zejściem po tych schodach.Zostały tyyylko wąsy.Przepraszam ale to nostalgia.

Ajdejano 01.02.2013 20:32
Ach ta "Jagódka" ? I te - trochę zbyt pionowe schody. Zwłaszcza z góry - na dół. Co - Tolo ? Tolo - Ty masz wąsy, ja mam wąsy - może jeszcze raz spotkamy się (powtórzymy imprezę) w Zakościelu ?

Te 01.02.2013 16:29
To były piękne dni

Marcin R. 01.02.2013 12:46
z tego co wiem to w Jagódce śpiewała też Wiolletta Villas , chyba że to plotki ???

Opinie
Igor MatuszewskiIgor Matuszewski Chce skutecznie kontrolować, czy jedynie więcej zarabiać? Radny Piotr Kucharski może to robić i nie trzeba do tego pełnić żadnej funkcji. Można być zwyczajnym radnym, ale może to też robić każdy obywatel. Takie prawo daje ustawa o dostępie do informacji publicznej. Więc pisanie o jakiejś próbie blokowania czegoś jest dość śmieszne i przypomina próbę udowodnienia, że ziemia jednak jest płaska. Jak widać za 350 złotych miesięcznie można wywołać burzę w szklance wody. Jednymi z najbardziej istotnych uprawnień, jakie posiadają radni samorządowi są możliwości sprawowania kontroli nad działalnością miasta lub powiatu. Można je realizować za pomocą organu ustawowego, jakim jest komisja rewizyjna w danym samorządzie, ale także indywidualnie. Co ciekawe zmiany w ustawodawstwie wprowadzone przez PiS dają większe uprawnienia kontrolne radnym indywidualnie, niże wtedy, kiedy działają oni w formie komisji. Każdy radny ma prawo wstępu niemalże wszędzie oraz żądania wszelkich dokumentów związanych z realizacją zadań nałożonych ustawami. Co ważne (bo część urzędników próbuje to robić) jedyne ograniczenia muszą wynikać bezpośrednio z ustawy. W tomaszowskiej Radzie Miejskiej funkcję przewodniczącego Komisji Rewizyjnej pełni Piotr Kucharski. Okazuje się jednak, że inni członkowie tego gremium mają go dosyć i zamierzają odwołać. Czy chodzi o to, że jak sam twierdzi, jest niewygodny dla Prezydenta? Czy tylko o 350 złotych diety więcej. Radny już w poprzedniej kadencji dał się poznać, jako główny samorządowy śledczy. Badał nawet kaloryczność węgla w spółce ZGC. Usilnie poszukiwał nieprawidłowości w TTBS, a następnie próbował załatwiać mieszkania dla własnych kłopotliwych lokatorów. Analiza aktywności radnego z ubiegłej kadencji pokazuje dużą liczbę interpelacji i małą liczbę konkretnych i merytorycznych wniosków.
Co grozi za brak ubezpieczenia ciągnika rolniczego? Ciągnik rolniczy to jeden z najczęściej wykorzystywanych pojazdów w rolnictwie. Posiadanie maszyny wiąże się nie tylko z odpowiedzialnością za jej stan techniczny, ale również z koniecznością wykupienia odpowiedniego ubezpieczenia. Jak się okazuje, zgodnie z prawem polisa jest obowiązkowa, a jej celem jest ochrona właściciela pojazdu oraz innych uczestników ruchu drogowego. Co grozi za brak ubezpieczenia? Przeczytaj nasz artykuł, aby uniknąć nieprzyjemnych konsekwencji prawnych i finansowych.Data dodania artykułu: 21.01.2025 15:12 Astronom: najbliższe tygodnie to dobry czas na obserwacje jasnych planet W najbliższych tygodniach, przy dobrej pogodzie, na nocnym niebie można obserwować: Marsa, Jowisza, Wenus i Saturna, zaś Urana i Neptuna - z pomocą np. lunety. Pod koniec lutego dołączy do nich Merkury. Dla amatorów obserwacji to dobry moment na spojrzenie w niebo - powiedział PAP astronom Jerzy Rafalski.Data dodania artykułu: 21.01.2025 11:02 Film dokumentalny o Liroyu trafi na ekrany kin 21 marca Mówi się o nim, że „jedną płytą wyciągnął polski hip-hop z podziemia”. Później związał się z polityką. Kim jest Piotr Marzec, którego wszyscy kojarzą z jego sceniczną personą, Liroyem? Na to pytanie w swoim najnowszym filmie „Don’t f**k with Liroy” odpowiada reżyserka, Małgorzata Kowalczyk, która wcześniej zrealizowała filmu „Fenomen” o Jurku Owsiaku. Obraz zadebiutuje na ekranach polskich kin 21 marca.Data dodania artykułu: 21.01.2025 10:48
Reklama
Reklama
Walentynkowe Ale Kino Tuż przed walentynkami Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim zaprasza do sali kinowej Kitka w MCK Tkacz na czarną komedię "Tylko kochankowie przeżyją". Będzie romantycznie, ale i trochę strasznie, bo tytułowi kochankowie, to... para wampirów. Projekcja odbędzie się 12 lutego o godz. 18. Bohaterowie „Tylko kochankowie przeżyją” to wampiry zmęczone setkami lat życia i zdegustowane tym, jak rozwinął się świat. Nie są jednak typowymi przedstawicielami swojego wymierającego gatunku: wprawdzie żywią się krwią i preferują mrok nocy, ale najważniejsza jest dla nich sztuka, literatura, muzyka – i trwająca od wieków miłość. To wyrafinowani smakosze życia, wytworni dandysi zatopieni w XXI wieku, wciąż pamiętający jednak intensywność romantyzmu.Adam (Hiddleston) jest unikającym rozgłosu i słonecznego światła undergroundowym muzykiem, skrzyżowaniem Syda Barreta i Davida Bowiego z Hamletem. Mieszka w odludnej części Detroit, kolekcjonuje gitary, słucha winyli i tworzy elektroniczną muzykę końca świata. Melancholijną samotność rozjaśnia długo oczekiwany przyjazd jego ukochanej, Ewy (Swinton). Razem jeżdżą nocami po wyludnionym Detroit w hipnotycznym rytmie muzyki, celebrując każdą spędzaną razem chwilę. Jednak spokojne życie zakochanej pary zostanie wystawione na próbę, kiedy niezapowiedzianie dołączy do nich nieobliczalna i wygłodniała siostra Ewy – Ava (Wasikowska).Film Jima Jarmuscha to pytanie o nieśmiertelność, o siłę uczucia i moc obietnic w obliczu nieskończenie płynącego czasu. Piękne, wysmakowane zdjęcia nocnych miast w połączeniu z atmosferą melancholii, mroczną muzyką Black Rebel Motorcycle Club, ale i charakterystycznym dla Jarmuscha wyrafinowanym, subtelnym humorem, dają w efekcie stylową, dekadencką perełkę. (Opis filmu za Gutek Film.)Bilety w cenie 10 zł jak zawsze można kupić w sekretariacie Miejskiego Centrum Kultury przy pl. Kościuszki 18 lub online przez serwis Biletyna.pl (https://biletyna.pl/film/Sala-Kinowa-KiTKA-Cykl-ALE-KINO-Tylko-kochankowie-przezyja/Tomaszow-Mazowiecki). Zapraszamy. Data rozpoczęcia wydarzenia: 12.02.2025
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Kto zostanie nowym dyrektorem lub dyrektorką w TCZ? Borowski definitywnie odchodzi Kolejna osoba odchodzi ze szpitala. Już czwarta. Tym razem jest to Konrad Borowski, dyrektor ds. pielęgniarstwa w Tomaszowskim Centrum Zdrowia. Złożył już wypowiedzenie i obecnie przebywa na urlopie. Jak sam twierdzi na chwilę obecną nie widzi możliwości współpracy zarówno z Prezesem szpitala, jak i Starostą Mariuszem Węgrzynowskim. Pojawia się więc wakat na kolejne stanowisko. Kto je zajmie. Od dłuższego czasu mówi się o tym, że Starosta na tę funkcję chce powołać bliską mu politycznie Ewę Kaczmarek zastępca Pielęgniarki Koordynującej Oddz. Chorób Wewnętrznych. Na liście nazwisk pojawia się też córka radnego Szczepana Goski, która zdaniem pracowników TCZ ma zostać umieszczona w roli odchodzącego Borowskiego lub osoby koordynującej tomaszowskie ratownictwo medyczne. Zapewne wkrótce dowiemy się czy pogłoski ze szpitalnych korytarzy się potwierdzą. W ten sposób pełnię odpowiedzialności nad szpitalem przejmuje "ośrodek decyzyjny" w postaci Mariusza Węgrzynowskiego oraz Adrian Witczak, którego w spółce reprezentuje prokurent Glimasiński. Otwarte zostaje pytanie: kto następny: dyrektor - główna księgowa Alina Jodłowska? Z całą pewnością zostaną dyrektorzy, którzy sami nie wiedzą co w spółce robią. Węgrzynowski pozbył się Prezesa, bo szukał ośrodka decyzyjnego Wczorajsza sesja Rady Powiatu Tomaszowskiego zawierała co prawda tylko jeden punkt merytoryczny, ale dyskusja (jeśli można ją tak nazwać) trwa ponad 3 godziny. Jak opisać, to co się działo, by oddzielić własne opinie od prezentacji zdarzeń? Jest to w moim przypadku niezwykle trudne ponieważ sam byłem aktywnym ich uczestnikiem. Dlatego czytelnicy będą mieli możliwość przeczytania dwóch tekstów. Jeden z subiektywną oceną, w formie felietonu, mojego autorstwa. Drugi współpracującej z portalem dziennikarki. Gotowi?
Córki partyjnych kolegów zawsze znajdą pracę w Starostwie Od kilku lat głośno krytykowana jest polityka kadrowa Starosty Mariusza Węgrzynowskiego. Mówi się nawet, że przerost zatrudnienia sięga ok 100 osób przy równoczesnym niedoborze profesjonalnej kadry urzędniczej wyspecjalizowanej w zakresie budownictwa, geodezji, gospodarowania nieruchomościami itd. Piotr Kagankiewicz szacuje, że nadmierne wydatki sięgają nawet czterech milionów złotych. Kolejne umowy miały być podpisywane z początkiem tego roku, a więc kolejne setki tysięcy złotych. Zatrudnienie znajdują członkowie rodzin polityków PiS. Dla przykładu do Wydziału Promocji trafiła córka wójta gminy Będków, Dariusza Misztala, podobnie jak Mariusz Węgrzynowski działacza PiS oraz bliskiej osoby Antoniego Macierewicza. Wójt w ubiegłej kadencji zatrudniał z kolei radnych przyjaznych Staroście. Informacja o tym, co robi konkretnie dany pracownik, okazała się być najbardziej strzeżoną przez wójta tajemnicą. Promocja pęka w szwach. Pracuje w niej kilka osób więcej niż 10 lat temu. Czy jakieś efekty działania można uznać za spektakularne? Chyba tak. Należą do nich niespotykane nigdzie indziej zakupy dewocjonaliów Umorzenie w sprawie Misiewicza bez poważnych zastrzeżeń. W tle prezydent Tomaszowa i jego małżonka Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie w 2016 roku wszczęła śledztwo w sprawie Bartłomieja Misiewicza, byłego rzecznika Ministerstwa Obrony Narodowej i szefa gabinetu politycznego szefa MON Antoniego Macierewicza. Sprawa dotyczyła tego, że 30 sierpnia tamtego roku w bełchatowskim starostwie podopieczny Antoniego Macierewicza miał obiecywać dobrze płatną pracę powiatowym radnym Platformy Obywatelskiej, w zamian za ich poparcie w głosowaniu nad powołaniem wicestarosty bełchatowskiego.
Reklama
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama