Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 14:21
Reklama
Reklama

Z cyklu: "Okrakiem" - Zwiastun wilgoci (Letni Mikołaj z Kanady)

Niniejszy tekst pochodzi z ostatniej mojej książki: „Krótka historia spodni w Tomaszowie Mazowieckim”. Opowiadanie jest oparte na faktach. Polecam wszystkim zmarzniętym, na rozgrzewkę.

 

 

Najstarsi mieszkańcy Tomaszowa nie pamiętali gorętszego lata. Było to w  1961 roku, jeśli mnie pamięć nie zawodzi, a ma już do tego prawo. Połowa lipca, a nie padało od marca. Miasto zasnęło. Drzemało i w dzień, i w nocy. Tęskne wycie syren fabryk włókienniczych rozbudzało odrętwiałe od żaru mózgi ludzkie, jednak nie na długo. Robotnicy pchali swoje rowery bez przekonania po rozprażonych, obłożonych byle jak kocimi łbami uliczkach. Po pracy przemykali jak upiory, by znikać kolejno w rozgrzanych klatkach domostw. Nieliczne wtedy samochody, Warszawy i Syrenki, zwane jak leci taksówkami, stały w garażach. Należały do ludzi na stanowiskach. Tylko oni mogli się takimi cudami techniki poruszać. A nie poruszali się. Nie zamierzali wszak ugotować się w tych rozgrzanych jak patelnie puszkach z solidnej, polakierowanej blachy. Na postoju prawdziwych taksówek również było pustawo. Tylko jeden, najbardziej optymistycznie nastawiony, a zarazem wytrwały, młody taksówkarz, nudził się, przykucnięty w  podcieniach byłej końskiej jatki zamienionej na warzywniak. Dalej, pod czujnym okiem spiżowego Naczelnika Kościuszki, w okolicach solidnego budynku straży pożarnej z czerwonej cegły, przy ręcznej pompie, na składanym krzesełku, podsypiał sprzedawca benzyny. Nawet ruch na rynku podśmierdującym końskimi odchodami przerzedził się, zamarł. Sprzedawcy zbijali się w grupki, ćmili papierosy, a jeśli już nawet wymieniali zdawkowe komentarze, to dotyczyły one tylko i wyłącznie jednego tematu.

 

Deszcz. Słowo deszcz odmieniane było we wszystkich przypadkach, wraz  z towarzyszącymi obiegowymi określeniami: upragniony, cudowny, zbawczy, rzęsisty, ledwie mżący kapuśniaczek, ulewny, obfity, i wielu jeszcze im podobnymi. Co odważniejsi w zawziętej determinacji decydowali się nawet na oberwanie chmury, a ci najzuchwalsi przywoływali do powrotu jedyną na przestrzeni stuleci trąbę powietrzną, jaka przed niewielu laty nawiedziła położoną niedaleko Rawę Mazowiecką.  Byli tacy, co pod koniec każdego gnuśnego dnia zapowiadali cud odmiany już od jutra. Daremnie. Nawiedzeni sceptycy ogłaszali koniec świata, uważając suszę za dopust boży, słusznie zesłany na ziemię jako kara za grzechy ludzkie. Jakby sam fakt egzystencji na tym świecie, w tym ustroju, i w takim grajdołku, nie był wystarczającą, a na dodatek niezasłużoną karą. Za to kościoły były oblegane. Głównie przez kobiety z dziećmi. Dzieciarnia gromadziła się nad rzeczkami - Pilicą i Wolbórką. Tak, nad rzeczkami, bo tylko beztroski optymizm właściwy dzieciom, pozwalał nadal jeszcze nazywać rzekami te coraz mizerniejsze zasoby wody, leniwie pchane siłą, chyba tylko przyzwyczajenia, wzdłuż podeschłych koryt, od źródeł do ujść. Nad tymi rzeczkami w porach poprzedzających główne kościelnych nabożeństwa, odbywały się łapanki na małoletnich mieszkańców miasteczka. Często skuteczne. O wiele mniej, w przypadku wyspecjalizowanych w cwaniactwie podrostków. Każdy, kto dał się złapać, zabierany był bez pardonu, tarmoszony za uszy, ciągnięty siłą do świątyń każdego dnia, by w jak najliczniejszym gronie wznosić poprzez wysoko sklepione łuki prosto ku niebiosom, modlitwę o deszcz. Niewiele to pomagało, a właściwie - nic nie pomagało.

 

W lewej bocznej nawie kościoła świętego Antoniego, przyparty do pustego konfesjonału przez tłum rozwrzeszczanej gawiedzi, przycupnął niepozorny młodzieniec. Ubrany w niebieską koszulę w białe paski, zbyt dużą dla niego, i w wypchane na kolanach cajgowe spodnie, poruszał ustami, lecz nie wyśpiewywał wraz z innymi w sam raz pasującej do okoliczności pieśni „Boże coś Polskę”. Poruszał ustami, ale tylko po to, by śpiewanie markować. Jego duże, tak ciemnoniebieskie, że prawie granatowe oczy, wykonywały samodzielną akcję obserwacji otoczenia, co przy nieruchomej głowie i kamiennym wyrazie twarzy wyglądało co najmniej śmiesznie. Ale nikt przecież nie zwracał na niego uwagi.

 

Nagle tłum zafalował. Wierni usiłowali paść na kolana, co nie było sprawą łatwą do wykonania z powodu potwornego zagęszczenia. Młodzian nawet nie drgnął. Dalej stał oparty niedbale o drewniany konfesjonał, tylko że teraz miał dla siebie więcej miejsca, szczególnie od kolan w górę. Teraz jego szyja nabrała ruchów. Głowa obróciła się na niej zwinnie. Widać w końcu zogniskował obiekt poszukiwań, bowiem bezlitośnie depcząc i roztrącając rozmodlonych, rozpoczął czynność energicznego przebijania się w kierunku szeroko rozwartych wrót kościoła.

 

- Jesteś, nareszcie! – silnym klepnięciem przez tłustawe plecy przywitał osobnika niewiele starszego od siebie, za to o głowę niższego.

- Cześć Szczupak! – ryknął Pulpet. Wątpię. Wątpię w to, że nareszcie. To ciebie nie było tam, gdzie miałeś czekać. Wątpię, więc myślę, myślę – więc jestem. No właśnie, ty jesteś, ja jestem. No to co robimy? – zapytał,  przybliżając jajo swojej wielkiej głowy do wystrzyżonej przy samej skórze zgrabnej główki Szczupaka.

- Sytuacja jest taka – nadawał. - Pić się chce - wysapał,  wycierając spocone czoło wierzchem dłoni. Nie mamy ani jednej chwili do stracenia, chłopaki.

- Amerykę odkryłeś. Jakie chłopaki? Chłopaki to u szewca Pluty drewniane szpilki prostują, grubasie. Poza tym jesteśmy tu jak na razie tylko we dwóch.

- No i co z tego. Ale jesteśmy chłopakami, no nie?

- Jak tak dalej pójdzie, jak na razie nie idzie, to zestarzejemy się pod tym kościołem. I po chłopakach będzie.

- Nie jest źle, a będzie lepiej. Co robimy?

- Jak to, co robimy. Lecimy na piwo.

 

 

 

 

Leniwie spuszczali się w dół ulicy Warszawskiej. Piwo można było dostać w wielu miejscach po tej stronie szerokiej ulicy. Najbliżej, bo zaraz za pompą, był Okrąglak. Kilka kroków dalej, w dole, na lekkim łuku, panoszył się kompleks chyba najdziwniejszych rozrywkowych przybytków świata. Zaraz za krawężnikiem stały drewniane altanki, trochę w prawo wąski i długi, drewniany, skąpo oszklony budyneczek, zwany Tramwajem. W samym dole osiadła duża, typowa knajpa, nazwana przez bywalców Dołkiem. Dopiero dalej, już za mostem na rzece Wolbórce, w solidnej jednopiętrowej kamienicy, mieściła się porządna, prawdziwa restauracja, o wdzięcznej nazwie Jagódka. No tak, tylko że chłopakom chciało się pić już teraz oraz bardzo. Okrąglak był najbliżej. Była to opasła, zielona buda, w której sprzedawano piwo. Wielkie, stulitrowe, dębowe beki panoszyły się na jej tyłach. Od frontu oblężona była gęsto przez kilkunastu osobników płci męskiej w rozmaitym wieku. Dopchać się chłopakom do z lekka zadaszonego, srebrzystego szynkwasu było tak samo łatwo, jak przedtem do kościelnego konfesjonału. Spoceni koneserzy browara nie po to pilnowali prawidłowości działania kolejki, by dopuszczać intruzów do rogu obfitości.

 

- Idziemy do Jagódki – mruknął Szczupak. Przy tym wodopoju i do wieczora nas nie napoją.

- Poczkaj, poczkaj, coś się tutaj zaczyna dziać. Szykuje się jakaś jasełka – wysapał Pulpet, szarpiąc kolegę za rękaw koszuli.

 

Oczekiwanie na niemożliwe, czyli na fakt pojawienia się deszczowej chmury na rozpalonym tomaszowskim niebie, z pewnością graniczyłoby tego dnia z cudem wielkim. Nieważne, kto w cuda wierzył, kto nie, jednak prawdopodobieństwo ziszczenia się ludzkich pragnień dotyczących nawodnienia gleby, jakkolwiek kiepskie, jednak istniało. Ale tego, co zdarzył się przed tą budką z piwem,  nie spodziewał się nikt. Bowiem stał się cud objawiony, a  nieliczni żywi świadkowie tego zdarzenia, jeszcze po latach kilkudziesięciu opowiadają sobie o tym z rozrzewnieniem, godnym lepszej sprawy. Ale wtedy dla nich ta właśnie a nie inna sprawa była najznakomitszej wagi. Przykazanie: spragnionych napoić, w tym najgorętszym tego lata dniu – zostało wykonane.

 

Okrągły jak jabłuszko łysawy człowieczek w marynarce w niebieskobiałą kratę, żółtej koszuli i w przykrótkich spodniach koloru zielonego, energicznie przepychał się do lady. Nie zwracając uwagi na gwałtowne protesty, połączone z kpinami na temat swojego niezwykłego wyglądu, nie dawał za wygraną. Jednak na jeden metr przed celem musiał zatrzymać się przed murem rozkrzyżowanych ramion dwóch dryblasów, prawem kaduka pilnujących kolejki.

 

- Dalej dziadku nie pójdziesz – syknął ten wyższy.

- Wynocha, cyrkowa małpo – wrzasnął ten o cal niższy, i odepchnął barkiem intruza.

- A założymy się? – zapytał człowieczek, i wrzucił na twarz grymas, jaki z powodzeniem można by było nazwać wyrazem głęboko skrywanej tajemnicy.

- Nie ma co się zakładać, spadaj lebiego – poradził mu wyższy. Ale to już – krzyknął.

 

 

 

 

Człowiek odskoczył na mały kroczek, podniósł ku górze obie krótkie rączki i zawył głosem, o posiadanie jakiego nikt z obecnych nie próbowałby go posądzić:

 

- Stawiam po dużym piwie dla całej kolejki!

 

Gwar ucichł jak ucięty fińskim nożem. Cisza się stała, grobowa jakby. Rozkrzyżowane ręce cerberów opadły jak niepotrzebne i zawisły w beznadziejnym zwisie, kołysząc się siłą bezwładu. Wykorzystał to kraciasty dżentelmen, podbiegł do lady, i ryknął triumfalnym basem w kierunku zaskoczonej Mańki-sprzedawczyni:

 

- Po kuflu dla wszystkich, ino migiem!

 

Każdy kto znał choć trochę Mańkę, wiedział dobrze, że żartować z nią nie ma najmniejszego sensu, choćby dlatego, że na żartach się nie znała, jak mało kto. Była bowiem uosobieniem powagi, ba! – słynęła z zaciętości, obnoszonej niezmiennie na ponurej męskiej gębie, ozdobionej mchem czarniawego zarostu. Potrafiła z kamienną twarzą przylać każdemu chłopu, który sobie raczył z niej zażartować. Mało tego. Stali bywalcy budki z piwem nawet nie próbowali opowiadać przy niej dowcipów, jako że Mańka najczęściej nie rozumiejąc zawiłości mało wyrafinowanych point, zdarzało się, na wszelki wypadek lała na odlew w twarz. A dopiero później pytała: no i z czego tu się było śmiać? W opisywanym przypadku ten odruch warunkowy już-już miał się skonkretyzować, kiedy uniesiona do zadania ciosu dłoń wielkości średniego bochenka chleba zawisła w przysłowiowej próżni. Ujrzała Mańka bowiem coś takiego, co poraziło jej malutkie niby guziczki oczęta, prawie tak, jak niespodziewany grom z czyściutkiego, tomaszowskiego nieba by poraził, gdyby zaistniał. Nic takiego się jednak nie stało. To, co zobaczyła w tłuściutkich dłoniach pana w marynarce w białoniebieską kratkę, miało kto wie, czy nie większą od gromu siłę rażenia. Był to po prostu solidny zwitek zielonych banknotów, prezentujących obrazki kilku nieżyjących już prezydentów Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Tak, ten pan nie żartował. Tylko mina mu trochę jakby stężała. Widać nabrał jeszcze większej pewności siebie, kiedy swobodnym głosem wydawał polecenie:

 

- Dla każdego po kuflu, paniusiu, dali jazda. Tylko po jednym – zaznaczył głosem nie nawykłym do sprzeciwu. Po czym odwrócił się niedbałym ruchem frontem ku  gawiedzi i zakończył:

- Nawet nie próbować oszukiwać. Nie wolno podchodzić drugi raz. Pan Walter stawia wszystkim, taki ma gest, ale tylko po jednym kuflu. No!

 

Z rozchylonych ust Mańki popłynęła strużka przezroczystej śliny, oczka wbiły się w dolary jak oczy węża hipnotyzujące królika. Jęknęła krowim głosem, poprawiła brudny czepek, zawirowała w dziwnym pląsie niczym kulka rulety i wyszeptała:

 

- A chociaż prawdziwe uny sum?

- Najprawdziwsze, prosto z banka Pekało – zaśmiał się pan Walter zarozumiale. Na co pani jeszcze czeka? – zapytał zadziornie i począł mocować się z czarnym futerałem dyndającym na długim pasku, zwieszającym się z ramienia. Delikatnymi ruchami tłuściutkich dłoni wyłuskał zeń matową bryłę aparatu fotograficznego.

- Kamerował będzie, fiut jeden –  stwierdził ktoś donośnym szeptem, a zdanie to potoczyło się dalej, przenoszone z wysuszonych nie tylko z powodu upału ust: kamerował będzie.

- To tylko tak, tylko na pamiątkę. No, pokażę kolesiom z Toronto, jak piją piwko chłopaki z mojego Tomaszowa – pochwalił się patriotyzmem.

- Te, Amerykan! Wypad stąd, pókim dobry – krzyknął ktoś z tłumu niepewnym głosem. Ale zaraz został zakrzyczany:

- Kanadol, nie Amerykan - pochwalił się ktoś wiedzą i dodał: - Jak chce, niech stawia. – Jak mu to sprawia przyjemność, niech nawet kameruje. - Chyba nieszkodliwy wariat. – No niech ma radochę, nam się chce pić, jemu się chce postawić. – Co w tym złego, że sobie pokameruje trochę? – A niech tam, krzywdy nie mamy. – No dobra, gdzie to piwo?

 

Nikt nie wiedział, jakim sposobem wiadomość o wariacie, który przy Okrąglaku rozdaje piwo, poszła w wymarłe od upału miasto. Nie minęło pięć minut, jak wokół zrobiło się czarno od napływających zewsząd spragnionych. Tylko czubek zielonej budy mógł teraz świadczyć o tym, że mimo wszystko sterczy tam jakiś kiosk z piwem. Nie było widać, za to słychać było trzeszczenie jego marnych posad, ledwie wytrzymujących naciskający tłum chętnych do darmowej biesiady. Chyba tylko jakiemuś cudowi fundator zawdzięczał ocalenie życia. Albo bardziej Mańce, która siłą wciągnęła go do środka budy. Stał teraz zadyszany, spocony, lecz zadowolony. Już zasysał wianuszek ze skrzętnie podsuniętego przez bufetową wielkiego kufla.

 

- Dobre toto, paniusiu – wychlipał. - I zimne, i mokre – dodał.

- No i panie, coś pan najlepszego narobił! – jęknęła Mańka, nie nadążająca z nalewaniem piwa dla napierających ludzi. A co ja teraz zrobię! -  zawyła jak przekupa na targu. Beczka się kończy, a widzisz pan, co się tutaj dzieje?

- To zamów pani następną, na co pani jeszcze czekasz? Albo lepiej, od razu dwie – zaśmiał się człowieczek. Wytarł wierzchem dłoni mokre usta i zabrał się do fotografowania tłumu. Widać było, że jest z siebie zadowolony, a może więcej nawet – że jest z siebie dumny. Kobieta nie zastanawiała się długo.

- Kto na ochotnika? - Tylko się nie pchać! Polecita do Browaru zamówić dwie beki piwa. No, spokojnie – mówię! – krzyknęła gniewnie. - Możeta być wy – skinęła głową w kierunku przedzierających się do szynkwasu młodzieńców. Mata tu po kuflu, wypijta, i lećta. Wyróżnieni wcisnęli się do budy, a ona wręczyła im ociekające pianą gratisowe kufle. I swoim grubym głosem udzieliła instruktażu, w jaki sposób mają załatwić zamówienie w browarze.

- Świat jest piękny – rozmarzył się Pulpet i puścił oko do Szczupaka. Zawsze mówiłem, że w Tomaszowie da się żyć!

- Nie mówiłeś. Plułeś na grajdół. Zachód chwaliłeś. Ale to prawda. Susza – suszą, ale nasz Tomaszów jest cool.

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

mieszkanka 19.01.2013 18:27
jaki piękny był Plac Kościuszki czy jeszcze zobaczę go ładnym wyglądzie. mieszkałam na nim pod numeren2/7.mam 62 lata tak tęsknie za pięknym widokiem Placu a tu ani widu ani słychu.brud i smród.

Powojenny 18.01.2013 22:56
Zgadzam się. Nawet z cokołem też by było fajnie, przecież mogli zdjąć gwiazdę, zawiesić cokolwiek innego, na przykład orła w koronie i zostawić resztę. Były czasy, kiedyś wysiadywało na schodkach. A teraz nie ma na czym, a jak się ociepli znowu gnijący pijacy zajmą połamane ławki. Jeśli oczywiście władza zmusi opieszałych robotników do zasypania dołów na placu. Pamiętacie, jak przez całe lato nic się tam nie działo? Jak można taki remoncik planować na 2 lata!

porażka 18.01.2013 16:28
Gdyby nie ten cokól to można by rzec ,że centrum w 1961 przedstawiało się bardzo estetycznie (16 lat po II w.ś ).Nie to co teraz 24 lata po transformacji,gdzie .......- co jest każdy widzi.

Opinie
Były nauczyciel odpowie m.in. za prezentowanie pornografii młodzieży Przed sądem rejonowym w Oświęcimiu 4 grudnia ma ruszyć proces byłego nauczyciela jednej z tamtejszych szkół, który odpowie m.in. za prezentowanie pornografii nastolatkom i naruszenie ich nietykalności cielesnej – dowiedziała się PAP w krakowskiej prokuraturze okręgowej.Data dodania artykułu: 20.11.2024 18:37Były nauczyciel odpowie m.in. za prezentowanie pornografii młodzieży Polacy coraz częściej chcą się rozwodzić. Potwierdzają to eksperci. Widać to też po danych z sądów W trzech kwartałach tego roku do sądów okręgowych w całej Polsce wpłynęło blisko 62 tys. pozwów rozwodowych. To o 1,5% więcej niż w analogicznym okresie 2023 roku, kiedy było ich prawie 61 tys. Najwięcej pozwów złożono do sądów w dużych miastach. W całej Warszawie odnotowano ich łącznie 5,8 tys. Z kolei w Poznaniu było 3,9 tys. takich przypadków, a w Gdańsku zaobserwowano ich 3,4 tys. Eksperci nie są zaskoczeni tymi danymi. Jednocześnie wskazują, że spada liczba zawieranych małżeństw. Można zatem postawić tezę, że w strukturze społecznej zachodzą istotne zmiany.Data dodania artykułu: 20.11.2024 18:30Polacy coraz częściej chcą się rozwodzić. Potwierdzają to eksperci. Widać to też po danych z sądów ZUS: od stycznia 2025 r. można składać wnioski o rentę wdowią Od 1 stycznia 2025 r. będzie można składać wnioski o rentę wdowią. Przeznaczona jest dla wdów i wdowców mających prawo do co najmniej dwóch świadczeń emerytalno-rentowych, z których jedno to renta rodzinna po zmarłym małżonku – poinformowała ZUS.Data dodania artykułu: 20.11.2024 18:27ZUS: od stycznia 2025 r. można składać wnioski o rentę wdowią
Korzyści dla chorych leczonych nieinwazyjną wentylacją mechaniczną w warunkach domowych dzięki zastosowaniu telemonitoringu - pierwsze polskie badanie Telemonitoring chorych leczonych nieinwazyjną wentylacją mechaniczną w warunkach domowych (NIV) może poprawić jakość leczenia, szczególnie w kluczowym, tj. początkowym okresie stosowania terapii. Może również przyczynić się do bardziej optymalnego wykorzystania zasobów kadry medycznej, dzięki zastąpieniu części wizyt domowych zdalnym monitorowaniem stanu pacjenta. Telemonitoring umożliwia także wprowadzenie mierników jakości prowadzonej terapii w postaci monitorowania podstawowego parametru jakości wentylacji, jakim jest compliance pacjenta, czyli przestrzeganie zaleceń odnośnie czasu stosowania terapii. Wskazują na to wnioski z badania przeprowadzonego na 152 chorych zrealizowanego przez polskich badaczy.Data dodania artykułu: 20.11.2024 10:55Korzyści dla chorych leczonych nieinwazyjną wentylacją mechaniczną w warunkach domowych dzięki zastosowaniu telemonitoringu - pierwsze polskie badanie Domański o wolnej Wigilii: złe rozwiązanie; dla gospodarki to koszt ok. 4 mld zł Będę przedstawiał argumenty, że pomysł wolnej Wigilii jest złym rozwiązaniem; dla polskiej gospodarki byłby to koszt 4 mld zł, a dla budżetu państwa 2,3 mld zł - ocenił w środę minister finansów Andrzej Domański. Jest to krok niepotrzebny - dodał.Data dodania artykułu: 20.11.2024 10:37Liczba komentarzy artykułu: 1Domański o wolnej Wigilii: złe rozwiązanie; dla gospodarki to koszt ok. 4 mld zł Święty Mikołaj zarobi nawet do 250 zł na godzinę Najbardziej opłacalnym zawodem w świątecznym okresie jest Święty Mikołaj, który może zarobić od 31 do 250 zł na godzinę - informuje Personnel Service, który zbadał zarobki w świątecznych zawodach. Mikołaje zarobią więcej na imprezach firmowych, mniej - w galeriach handlowych.Data dodania artykułu: 20.11.2024 10:31Święty Mikołaj zarobi nawet do 250 zł na godzinę
Reklamamuzyczny spektakl Metamorfozy
Reklamamuzyczny spektakl Metamorfozy
"A może byście tak najmilsi wpadli na JAZZ do Tomaszowa"? "A może byście tak najmilsi wpadli na JAZZ do Tomaszowa"? Zapraszamy na pierwszy koncert z cyklu JESIEŃ NAD VOLBÓRKĄ, który odbędzie się w piątek 22.11.2024 roku o godz. 19:00 w Galerii Sztuki Arkady w Tomaszów Mazowiecki.Horntet to kwintet jazzowy, demokratyczny kolektyw złożony z pięciu wyróżniających się i jednych z najbardziej obiecujących polskich muzyków jazzowych młodego pokolenia.Nominowani do nagrody Fryderyk 2024, zwycięzcy niemal wszystkich konkursów jazzowych w Polsce (m.in. Jazz nad Odrą 2023), zdobywcy 2 miejsca na prestiżowym European YoungArtists’ Jazz Award w Burghausen 2024, wielokrotnie doceniani przez krytyków i dziennikarzy muzycznych w kraju i zagranicą. Począwszy od roku 2019 i założenia zespołu z inicjatywy pianisty Bartłomieja Leśniaka, muzycy stale pracowali nad swoim własnym,wspólnym, rozpoznawalnym stylem opartym o autorskie kompozycje, będące mieszanką mainstreamu, muzyki free, ale też współczesnej muzyki klasycznej z zachowaniem słowiańskiego mianownika, będącego kontynuacją stylu określanego jako Polish Jazz. W 2023 zespół pewny kierunku, który obrał, wydał swój debiutancki album pt. „Horntet”.Skład zespołu:● Szymon Ziółkowski - saksofon altowy i sopranowy● Robert Wypasek - saksofon tenorowy i sopranowy● Bartłomiej Leśniak - fortepian● Mikołaj Sikora - kontrabas● Piotr Przewoźniak - perkusjaBilety:przedsprzedaż 45 plnw dniu koncertu 60 plnKarnet na trzy koncerty w ramach "Jesień nad Volbórką" - 100 pln.Informacje: 690 904 690Zapraszamy 1 Data rozpoczęcia wydarzenia: 22.11.2024
Andrea Bocelli 30: The Celebration Andrea Bocelli 30: The Celebration Andrea Bocelli 30: The Celebration23 i 24 listopada w kinach HeliosPrzed nami weekend dla melomanów, którzy mogą wybrać się do Heliosa na porywające koncerty uwielbianego tenora. Widowisko „Andrea Bocelli 30: The Celebration”, które zawita na wielkich ekranach 23 i 24 listopada, podsumowuje trzydzieści lat artysty na scenie i jest okazją do przypomnienia największych przebojów w jego wykonaniu.Andrea Bocelli to bez wątpienia najsłynniejszy tenor świata. Jest ikoną popkultury w zakresie śpiewu operowego. Z brawurą łączy muzykę klasyczną z rozrywkową. Jego nagrania sprzedają się w milionach egzemplarzy. Teraz ten charyzmatyczny śpiewak obchodzi jubileusz 30-lecia swojej pracy artystycznej. Z tej okazji przygotował wielki koncert, którego nagranie można obejrzeć jedynie w kinach.Podczas tego przygotowanego z rozmachem show usłyszymy oczywiście słynną arię „Nessun dorma” z opery „Turandot” Pucciniego, niekwestionowany przebój „Con te partirò” i wiele innych chwytających za serce utworów.Wersję kinową koncertu wyreżyserował Sam Wrench („Taylor Swift: The Eras Tour”, ”Billie Eilish: Live at The O2”), laureat nagrody Emmy i nominowany do nagrody Grammy.Helios zaprasza melomanów na ten wyjątkowy seans! Bilety dostępne są na stronie www.helios.pl, a także w kasach kin i aplikacji mobilnej. W ramach oferty „Wcześniej kupujesz, więcej zyskujesz” dokonując zakupu z wyprzedzeniem, można wybrać najlepsze miejsca, a także - zaoszczędzić.Helios S.A. to największa sieć kin w Polsce pod względem liczby obiektów. Dysponuje 54 kinami mającymi łącznie 304 ekrany i ponad 55 tysięcy Data rozpoczęcia wydarzenia: 23.11.2024
Repertuar kina Helios Repertuar kina Helios Tegoroczna jesień nie przestaje zaskakiwać różnorodnymi nowościami. Od najbliższego piątku w repertuarze kin Helios zagoszczą aż trzy premiery: „Simona Kossak”, „Vaiana 2” i „Heretic”. Ponadto widzowie mogą zapoznać się z licznymi filmowymi przebojami oraz projektami specjalnymi, takimi jak Kultura Dostępna czy Maraton Władcy Pierścieni.Polską nowością na najbliższy tydzień jest dramat „Simona Kossak”, przybliżający prawdziwą historię potomkini artystycznej rodziny Kossaków. Młoda kobieta porzuca dotychczasowe życie i towarzyskie salony, aby objąć posadę naukowczyni w Białowieży. W środku puszczy, pomimo trudnych warunków – bez prądu i bieżącej wody – rozpoczyna życie na własnych warunkach. Tam poznaje fotografa Lecha Wilczka, z którym łączy ją niezwykła relacja. Jednakże wyobrażenia Simony o pracy przyrodnika ulegają bolesnej weryfikacji. Musi stanąć w obronie nie tylko swoich ideałów, ale również świata roślin i zwierząt… W rolach głównych występują: Sandra Drzymalska, Jakub Gierszał i Agata Kulesza.W repertuarze znajdzie się także nowa animacja wprost ze studia Disney – to „Vaiana 2”, czyli kontynuacja ciepło przyjętej historii nawiązującej do kultury wysp Polinezji. Trzy lata po wydarzeniach z pierwszej części, Vaiana otrzymuje nieoczekiwane wezwanie od swoich przodków. Dziewczyna musi wypłynąć na dalekie i dawno zapomniane wody Oceanii. Vaiana zbiera więc grupę śmiałków gotowych na przygodę życia, wśród których znajduje się jej przyjaciel Maui. Ich zadaniem będzie przełamanie niebezpiecznej klątwy, a nie będzie to proste, gdyż będą musieli stawić czoła starym i nowym wrogom.Jesienna aura sprzyja oglądaniu horrorów, a już w najbliższym tygodniu pojawi się kolejna nowość z tego gatunku. „Heretic” opowiada o dwóch młodych kobietach, które od drzwi do drzwi starają się głosić słowo Boże. W jednym z domów otwiera im czarujący pan Reed – szybko okazuje się jednak, że mężczyzna posiada diaboliczną drugą twarz. Niespodziewanie wszystkie wyjścia zostają zamknięte, a podejrzany gospodarz co chwila pojawia się, aby zadać im kolejną zagadkę testującą ich wiarę. Rozpoczyna się śmiertelnie niebezpieczna gra, w której stawką jest przetrwanie…Ponadto w repertuarze Heliosa znajdą się hitowe nowości ostatnich tygodni, takie jak „Gladiator 2” w reżyserii Ridleya Scotta. Lucjusz jako dziecko był świadkiem śmierci Maximusa z rąk swojego wuja Commodusa. Teraz decyduje się walczyć w Koloseum jako gladiator, aby przeciwstawić się dwóm cesarzom, rządzącym Rzymem żelazną pięścią. Z wściekłością w sercu i z nadzieją na lepszą przyszłość Cesarstwa Lucjusz musi spojrzeć w przeszłość, aby znaleźć siłę i honor, by zwrócić chwałę Rzymu jego ludowi.Fani kina familijnego mogą wybrać się do kin na pozytywną produkcję „Paddington w Peru”. Tytułowy bohater wraz z rodziną Brownów postanawia wyruszyć w daleką podróż do Ameryki Południowej, a dokładniej do Peru, aby odwiedzić swoją ukochaną ciocię Lucy. W tym celu wszyscy udają się do umieszczonego nieopodal lasu deszczowego Domu dla Emerytowanych Niedźwiedzi. To jednak dopiero początek niezwykle ekscytującej przygody, w trakcie której odkryją wiele tajemnic.Kinomani, którzy pragną poczuć ducha zbliżających się Świąt, mogą zapoznać się z najnowszą częścią kultowej serii. Film „Listy do M. Pożegnania i powroty” ukazuje losy różnorodnych bohaterów, które krzyżują się w Wigilię. Do sagi po dłuższej przerwie powraca postać Mikołaja. Mężczyzna odwiedza dawnych i nowych przyjaciół, podczas gdy jego synek Ignaś rusza w pościg za utraconym prezentem i duchem Świąt… Ponadto w obsadzie znalazła się plejada polskich gwiazd!Kina Helios słyną z organizacji popularnych Nocnych Maratonów Filmowych, najbliższa edycja cyklu będzie w pełni poświęcona produkcjom stworzonym na podstawie dzieł J.R.R. Tolkiena. W piątek, 22 listopada odbędzie się Maraton Władcy Pierścieni, podczas którego widzowie będą mogli obejrzeć wszystkie części przebojowej trylogii w wersji reżyserskiej. Z kolei melomani mogą wybrać się do Heliosa na porywające koncerty uwielbianego tenora. Widowisko „Andrea Bocelli 30: The Celebration”, które zawita na wielkich ekranach 23 i 24 listopada, podsumowuje trzydzieści lat artysty na scenie i jest okazją do przypomnienia największych przebojów w jego wykonaniu. W poniedziałek, 25 listopada w wybranych lokalizacjach odbędą się seanse z cyklu Kino Konesera. Widzowie będą mogli zobaczyć słynny koreański thriller „Oldboy” w odnowionej jakości obrazu. Główny bohater, Dae-su, mści się po latach za zabójstwo swojej żony… Natomiast w czwartkowe popołudnie, 28 listopada w kinach zagości cykl Kultura Dostępna i polska komedia romantyczna „Miłość jak miód”. Majka i Agata zamieniają się miejscami, dzięki czemu odnajdują wielkie uczucie.Bilety na listopadowe seanse dostępne są w kasach kin Helios, w aplikacji mobilnej oraz na stronie www.helios.pl. Dokonując zakupu wcześniej, można wybrać najlepsze miejsca, a  także zaoszczędzić w ramach oferty „Wcześniej kupujesz, więcej zyskujesz”. Data rozpoczęcia wydarzenia: 22.11.2024
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
pochmurnie

Temperatura: 1°C Miasto: Tomaszów Mazowiecki

Ciśnienie: 1000 hPa
Wiatr: 13 km/h

Reklama
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Wasze komentarze
Autor komentarza: co2Treść komentarza: ale będziemy uśmiechnięci ;)Źródło komentarza: Chłodno? Zima za oknem? Za ogrzewanie zapłacimy jeszcze więcejAutor komentarza: WeskusTreść komentarza: Widziałem niedawno tego gówniarzołobuza. SS-syn pod każdym względem.Źródło komentarza: Krytykuje to.... co sam robi. Adrian Witczak wśród tłustych kotówAutor komentarza: Renata Byczkowska przewodniczka olejkowaTreść komentarza: Jakże bardzo się cieszę, że do placówek medycznych trafiają naturalne metody. Aromaterapia jest skuteczna, bezpieczna, nie daje skutków ubocznych, nie uzależnia. Ale jest jeden warunek! Olejki eteryczne stosowane w aromaterapii muszą być naturalne, z certyfikatem jakości nie syntetyczne. Takich czystych olejków nie kupicie w żadnej aptece ani drogerii. 90 % produktów na rynku oferowanych jako olejki eteryczne to syntetyki. Jest wielu nieuczciwych producentów i to jest przykre. Na szczęście na porodówce w TCZ są najczystsze olejki firmy Doterra.Każda partia starannie przebadana z certyfikatem. Teraz na porodówce będzie pachniało lawendą, szałwią, miętą, jaśminem......Źródło komentarza: Aromaterapia na porodówce w TCZAutor komentarza: rwdTreść komentarza: Jeżeli nasze państwo zgodziło się na taki unijny system to państwo (politycy którzy za tym głosowali) powinni płacić za te fanaberie, a nie obywatele, którzy nie mają na to wpływu. A jak zapłacimy za emisje to pieniądze pójdą na co? W 90% na unijną biurokracje. Unia europejska jest lepsza od socjalizmu i komunizmu razem wziętych i nazywa to demokracją żeby lepiej brzmiało.Źródło komentarza: Chłodno? Zima za oknem? Za ogrzewanie zapłacimy jeszcze więcejAutor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Tytuł tego ogłoszenia: "Plan ogólny w przygotowaniu. Możesz zgłosić uwagi." Koniec, kropka. Następnie jest link do materiałów, związanych z tym ogłoszeniem. Jednak te materiały, to są urzędnicze świstki, które należałoby wypełnić w ciągu kilku godzin i pędzić z tymi śmieciami do UM i ubiegać się o pokazanie przez urzędasów tego planu ogólnego. Jak powinno to wyglądać? Najpierw powinien znaleźć się link z tym, cholernym planem ogólnym, a te ogłoszone pliki powinny być drugorzędne. Wtedy każdy otworzyłby ten plan ogólny, przeanalizowałby ten plan i to byłoby normalne. Jednak, wyszło, jak zwykle, w wykonaniu najemnych urzędasów. Totalne badziewie.Źródło komentarza: Plan ogólny w przygotowaniu. Możesz zgłosić uwagiAutor komentarza: AjdejanoTreść komentarza: Do WuPe: mistrzu. Po pierwsze - Właściciel tej nieruchomości wcale nie musi się przed nikim tłumaczyć, ani też niczego wyjaśniać. Nie ukradł tej nieruchomości, ani jej nie wyłudził. Kupił legalnie za swoją kasiorkę i może robić z tą nieruchomością to co Jemu się będzie podobało. Po drugie - czy w umowie kupna/sprzedaży miał postawione jakiekolwiek warunki konserwatora zabytków?! Wątpię. Po trzecie - gdzie do tej pory był ten obsmarkany urzędniczyna, czyli konserwator zabytków - co ?! Z niego taki konserwator zabytków, jak ja jestem chińskim mandarynem. Tak więc, te materiały w tym portalu, to nie jest spłycanie roli konserwatora zabytków, ale rzetelne odniesienie się do zerowej działalności tego urzędniczyny.Źródło komentarza: Po ćwierć wieku pojawił się on... konserwator. Pałac Piescha budzi emocje
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama