Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 22 stycznia 2025 11:50
Reklama
Reklama

Subiektywna historia rock'n'rolla w Tomaszowie Mazowieckim cz. 7 - W domu u Szymona

Było lipcowe, zachmurzone przedpołudnie, zapowiadające opady deszczowe. W taką porę dnia wybrałem się do miasta na umówione spotkanie w domu u Wojtka Szymona. Kiedy stanąłem przed budynkiem przy Placu Kościuszki 17 nogi miałem jak z waty i drżące. Szedłem w miejsce, w którym mieściło się epicentrum tomaszowskiego rock’n’rolla. Mogłem tu spotkać o wiele starszych chłopaków, po maturze, bardziej rock’n’rollowo zaawansowanych, a ja jako 15/16-letni młokos, intelektualnie słabszy, mogłem dla nich być tylko kłopotliwym intruzem.

 

Spojrzałem jeszcze raz w górę budynku (Wojtek mieszkał na II piętrze, dwa skrajne okna w kierunku Piotrkowa Tryb), okna w jego mieszkaniu były uchylone a z nich dobiegały dźwięki rock’n’rollowych rytmów. Energicznie i zdecydowanie, szybko krętymi schodami, udałem się na II piętro. Zadzwoniłem do drzwi, po dłuższej chwili otworzyła mi starsza pani, była to babcia, Zofia Patzer, i w tym momencie przez otwarte skrzydło drzwi przywitał mnie głos Jerry Lee Lewisa w utworze, Crazy Arms. Wszedłem do środka.

 

Zdecydowanym krokiem przemknąłem przez kuchnię a kiedy otworzyłem drzwi pokoju Jerry na maksymalnej głośności kontynuował swój wielki przebój. Ściany, uderzające silnie w oczy, na co natychmiast zwróciłem uwagę, wyłożone były dużych rozmiarów  fotosami, plakatami największych gwiazd rock’n’rolla, wśród nich dostrzegłem Elvisa, Brendę Lee, Connie Francis, Wandę Jackson, Jerry Lee, Chuck Berryego, Cliffa Richarda, Fatsa Domino, The Everly Brothers, Eddie Cochrana, Buddy Hollyego i wiele innych idoli tego muzycznego stylu.

 

W pokoju było chyba sześciu, może siedmiu chłopaków, tak jak się wcześniej spodziewałem, starszych. Wojtek stał przy radio Tatry trzymał ręką za pokrętło odbiornika od nagłośnienia, co chwila regulował natężenie dźwięku, zwiększając, to zmniejszając muzyczny czad. Obok niego kołatał w tanecznym rytmie, w typowym rozkroku dla rockmana, mój pierwszy, rock’n’rollowy idol ze starzyckiej, szkolnej kotłowni, Gienek Kowalski (mieszkał cztery posesje dalej za Wojtkiem, bliżej, dzisiejszej Galerii ARKADY). Przy stole stojącym na środku pokoju, spijając piwo z butelki, siedzieli; Jurek Gołowkin (najbardziej wolny człowiek, największy wśród nas młodych wróg PRL-u, swym zachowaniem i postępowaniem przypominał postać killera, Jerry Lee Lewisa), Mirek Daniszewski zwany Napoleonem (kolega szkolny Szymona, razem zdawali maturę, tragicznie zginął przeżywszy zaledwie 27 lat)) oraz Andrzej Zeus Ronek (sąsiad i kolega z ławki szkolnejSzymona, mieszkał dwie posesje dalej). Na okiennym parapecie, plecami do ulicy, siedzieli trzymając w ręku butelkę z piwem, Janusz Szczęsny (znawca rock’n’rolla, zwolennik Cliffa Richarda) i nieżyjący Janusz Mieszczankowski (kolega szkolny mojego brata Andrzeja, dziennikarz m.in. Panoramy Robotniczej), pierwsi absolwenci Technikum Budowlanego w Tomaszowie Mazowieckim. Na przeciwległej ścianie pokoju stała kozetka (jednoosobowa leżanka do spania) a na niej siedzieli, Mirek Górecki i Zbyszek Hajduk (koledzy uprawiający razem z Wojtkiem kolarstwo).

 

Na stole i na ławie obok radioodbiornika z adapterem, leżało wiele różnorakich gazet (m.in. Sztandar Młodych), rock’n’rollowych gadżetów, tygodników (m.in. prenumerowany przez Wojtka, New Musical Express) okładek płyt, tak albumów (longplaye) jak i singli (dwójki, czwórki). Wśród leżących długogrających krążków, znajdowały się trzy pierwsze longpleye Elvisa Presleya (Elvis Presley, Elvis i Loving You), Jerry Lee Lewisa (All Night Long, Pumpin’ Piano Rock), Fatsa Domino (Rockin and Rollin’ with Fats, This Is Fats), Brendy Lee (This Is Brenda), Cliffa Richarda (Cliff Sings, Me and My Shadows) i kilkanaście singli między innymi z Buddym Hollym, Billem Haleyem, Chuckem Berry, The Everly Brothers, Paulem Anką, Tommy Steelem czy Wandą Jackson. Znajdowało się również wiele płyt plastikowych czy dźwiękowych pocztówek. Były to czasy, gdy Wojtek zaopatrywał się na początku swojego zainteresowania rock’n’rollem plastikowymi wynalazkami, które łatwiej można było zakupić niż oryginalną płytę analogową, singiel czy longplay. Był w Wojtka działalności taki okres, zanim kupił pierwszy magnetofon (zachodnioniemiecki, KB-100), że równolegle zaopatrywał się (kiedy je zdobył) w płyty oryginalne, analogowe czy plastikowe wynalazki. Na widok Wojtkowego, muzycznego potencjału, natychmiast dostałem "oczopląsu" z ukrytą, wewnętrzną żądzą przesłuchania wszystkich krążków, co było nierealne. Wymagało to czasu, dlatego Wojtek Szymon stał się dla mnie kimś ważnym, bliskim, z którym częściej chciałbym przebywać i to jak najdłużej.

 

 

 

 

Usiadłem na kozetce obok Mirka i Zbyszka (byli mi znani i bliscy, mieszkali w mojej dzielnicy, często przebywali na moim podwórku). Muszę przyznać, że przez długi czas trwałem w zakompleksieniu, mało włączając się do dyskusji, która było bardzo owocna i gorąca, powiedziałbym, nawet kontrowersyjna. Koncentrowałem się na słuchaniu innych, bardziej doświadczonych branżowo, kolegów. Jednak Rock’n’Roll ma to do siebie, że w miarę słuchania, zupełnie jak z piciem alkoholu, im więcej spożycia tym bardziej rozwiązuje się język. Tak było ze mną w tym przypadku. Kiedy do mojego ucha, z głośników Tatry, docierało coraz więcej dźwięków takich utworów jak, Whole Lotta Shakin’ Goin’ On, Diana, I’m Sorry, Rock A Beatin’ Boogie, Sweet Little Sixteen czy Jailhouse Rock i ja stawałem się bardziej rozmowny, wrzucając od czasu do czasu, swój głos do dyskusji.

 

Przez mieszkanie Wojtka Szymona przewinęło się (w latach 1960/63) setki młodych ludzi, kolegów szkolnych, przyjaciół, fanów i miłośników rock’n’rolla, mniej lub bardziej zaawansowanych w temacie. Było czymś niewyobrażalnym by w tamtym czasie zajmując się rock’n’rollem i pochodnymi temu stylowi (blues, rhythm and blues, twist, country, gospel czy rock-a-billy), choćby tylko raz w życiu, nie znaleźć się w jego, tomaszowskim panteonie. Do dobrego tonu i wielką nobilitacją w mieście, było zaliczenie pokoju na II piętrze w posesji przy Placu Kościuszki 17.

 

Niejednokrotnie idąc do Wojtka zabierałem z sobą kogoś, kto czuł przysłowiowego bluesa, a nie miał okazji poznać Szymona. Stali zawsze przed posesją wyczekując kogoś znajomego, takich ludzi, którzy bywali u Wojtka, z prośbą, - np. – Antek, weź mnie z sobą (zachowywali się zupełnie tak, jak gdy byłem małym chłopcem, przed wejściem na zawody sportowe na stadionie czy halę, prosząc starszą osobę – Proszę pana, proszę mnie wziąć z sobą na mecz). Nie wymieniam tu moich kolegów, z którymi nie raz przebywałem na rock’n’rollowych seansach u Szymona a tylko dlatego, że w moich cyklicznych odcinkach niejednokrotnie będę powracał do posesji przy Placu Kościuszki.

 

Mieszkanie Wojtka, z racji swego położenia w centrum miasta służyło nam, nie tylko do duchowych, muzycznych przeżyć ale było również zborną bazą i punktem kontaktowym dla naszej paczki kolegów, w której czuliśmy się niczym rock’n’rollowa rodzina. Sprzyjające nam warunki lokalowe u Szymona, nie zawsze były akceptowane przez wiekowo zaawansowaną i częściowo głuchą (dlatego na maksymalnym nagłośnieniu można było słuchać muzyki), babcię. Niejednokrotnie "stawała okoniem" nie wpuszczając nas do mieszkania, mówiąc – Wojtka nie ma w domu - choć dobiegająca z pokoju głośna muzyka mówiła nam co innego. Dopiero jego interwencja zmuszała kobietę do zmiany decyzji. Jeżeli w pokoju miało miejsce przesilenie ludzi a pogoda była sprzyjająca, w oczekiwaniu na ich zwolnienie, zasiadaliśmy na schodach Gwiazdy Wdzięczności, obserwując bacznie wejście do sieni Wojtkowej posesji. Gwiazda (dziś rozebrana) usytuowana była w środkowym pasie zieleni Placu Kościuszki, pomiędzy nieistniejącymi już fontannami, służyła również jako punkt zborny naszym kolegom do grupowego pójścia nad  Pilicę (opalanie, gry, zabawy, kąpiel), na fajfy do Literackiej czy do kina na kultowe filmy (Na wschód od Edenu, Słaba płeć, amerykańska wersja Wojna i pokój, Rekord Annie czy muzyczne, filmowe przeboje W rytmie Rock’n’Rolla, Zabawa na 102, Chcemy się bawić, Louis Satchmo Armstrong).

 

Na spotkaniach u Wojtka często dochodziło do muzycznych pojedynków, to znaczy ówcześni miłośnicy twórczości (był na wielkim topie) Cliffa Richarda (jak Janusz Szczęsny, Mirek Daniszewski, Janusz Mieszczankowski czy Wojtek Marczułajtis – tak, tak, ojciec Jagny) kontra miłośnicy Elvisa (grupa z Wojtkiem Szymonem, Jurkiem Gołowkinem, Mirkiem Orłowskim czy moją skromną osobą). Polegało to na tym, że grupa Cliffa dobierała trzy, uznane za najlepsze, utwory swojego idola - Move It, Young Ones, Living Doll a presleyowcy swoje uznane za najlepsze utwory Elvisa - Hound Dog, Love Me, Good Rockin’ Tonight. Odtwarzanie na przemian, raz Elvis, raz Cliff i przyznawanie muzycznej racji swojemu idolowi (tkwiliśmy każdy przy swoim) często doprowadzało emocje pojedynkujących się, do granic wytrzymałości. Nigdy, choć niejednokrotnie dochodziło do łapania się za klapy,  nie było wzajemnych ubliżeń czy co najgorsze, rękoczynów. Rozchodziliśmy się zgodnie do swoich domów, choć bardziej emocjonalni, to jednak wyznaczaliśmy sobie termin kolejnego pojedynku, dobierając inny zestaw utworów. Tego typu spotkań było wiele, również w zestawie z innymi piosenkarzami (jak np Bill Haley kontra Chuck Berry, Connie Francis kontra Wanda Jackson czy Fats Domino kontra Jerry Lee Lewis), dzięki meczom muzycznym, staliśmy się bardziej osłuchani, można powiedzieć, podnosiliśmy rock’n’rollowe kwalifikacje.

 

Dziś uważam, że tym szczególnym, domowym warunkom jak i pozytywnie zakręconemu Wojtkowi Szymonowi, rock’n’roll nie tylko przetrwał w naszym mieście ale co bardziej istotne, ciągle się rozwijał wciągając swoimi szponami w ten styl co raz to nowe pokolenia, o czym mogłem się osobiście przekonać, realizując swój muzyczny cykl spotkań pod tytułem Herosi Rock’n’Rolla.

 

To Rock’n’Roll zjednoczył wszystkich młodych ludzi w jedną, scementowaną grupę społeczną, która wcześniej, ani za sanacji ani w komunizmie, nigdy w historii naszego państwa nie istniała. Jest to grupa, która przewróciła Polskę do góry nogami. Do istniejących grup społecznych, klas: robotników, intelektualistów, chłopów, doszła bardzo silna grupa (nie jest to ani ZMP, ani ZMS czy ZMW), mająca – NARESZCIE!!! - coś do powiedzenia, zwana KLASĄ MŁODZIEŻY czy po prostu, młodzieżą. Niesamowite, to historyczne wydarzenie w komunistycznym państwie za żelazną kurtyną, stało się faktem dokonanym, choć władza ludowa o tym wydarzeniu głośno nie mówiła, a raczej milczała.   

 

Od redakcji

 

Publikowane przez nas od jakiegoś czasu wspomnienia pana Antoniego Malewskiego to nie tylko jego subiektywne odczuwanie muzyki, która swoją popularność zaczęła zyskiwać prawie 60 lat temu ale także (a może przede wszystkim) prezentacja Tomaszowa Mazowieckiego, jakiego większość z nas nie pamięta i jakiego nie zna. Być może ktoś z Państwa chciałby podzielić się z nami podobnymi wspomnieniami, z przyjemnością pokażemy w ten sposób inne oblicze Tomaszowa, miasta, które niegdyś tętniło życiem.

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie
Igor MatuszewskiIgor Matuszewski Chce skutecznie kontrolować, czy jedynie więcej zarabiać? Radny Piotr Kucharski może to robić i nie trzeba do tego pełnić żadnej funkcji. Można być zwyczajnym radnym, ale może to też robić każdy obywatel. Takie prawo daje ustawa o dostępie do informacji publicznej. Więc pisanie o jakiejś próbie blokowania czegoś jest dość śmieszne i przypomina próbę udowodnienia, że ziemia jednak jest płaska. Jak widać za 350 złotych miesięcznie można wywołać burzę w szklance wody. Jednymi z najbardziej istotnych uprawnień, jakie posiadają radni samorządowi są możliwości sprawowania kontroli nad działalnością miasta lub powiatu. Można je realizować za pomocą organu ustawowego, jakim jest komisja rewizyjna w danym samorządzie, ale także indywidualnie. Co ciekawe zmiany w ustawodawstwie wprowadzone przez PiS dają większe uprawnienia kontrolne radnym indywidualnie, niże wtedy, kiedy działają oni w formie komisji. Każdy radny ma prawo wstępu niemalże wszędzie oraz żądania wszelkich dokumentów związanych z realizacją zadań nałożonych ustawami. Co ważne (bo część urzędników próbuje to robić) jedyne ograniczenia muszą wynikać bezpośrednio z ustawy. W tomaszowskiej Radzie Miejskiej funkcję przewodniczącego Komisji Rewizyjnej pełni Piotr Kucharski. Okazuje się jednak, że inni członkowie tego gremium mają go dosyć i zamierzają odwołać. Czy chodzi o to, że jak sam twierdzi, jest niewygodny dla Prezydenta? Czy tylko o 350 złotych diety więcej. Radny już w poprzedniej kadencji dał się poznać, jako główny samorządowy śledczy. Badał nawet kaloryczność węgla w spółce ZGC. Usilnie poszukiwał nieprawidłowości w TTBS, a następnie próbował załatwiać mieszkania dla własnych kłopotliwych lokatorów. Analiza aktywności radnego z ubiegłej kadencji pokazuje dużą liczbę interpelacji i małą liczbę konkretnych i merytorycznych wniosków.
Co grozi za brak ubezpieczenia ciągnika rolniczego? Ciągnik rolniczy to jeden z najczęściej wykorzystywanych pojazdów w rolnictwie. Posiadanie maszyny wiąże się nie tylko z odpowiedzialnością za jej stan techniczny, ale również z koniecznością wykupienia odpowiedniego ubezpieczenia. Jak się okazuje, zgodnie z prawem polisa jest obowiązkowa, a jej celem jest ochrona właściciela pojazdu oraz innych uczestników ruchu drogowego. Co grozi za brak ubezpieczenia? Przeczytaj nasz artykuł, aby uniknąć nieprzyjemnych konsekwencji prawnych i finansowych.Data dodania artykułu: 21.01.2025 15:12 Astronom: najbliższe tygodnie to dobry czas na obserwacje jasnych planet W najbliższych tygodniach, przy dobrej pogodzie, na nocnym niebie można obserwować: Marsa, Jowisza, Wenus i Saturna, zaś Urana i Neptuna - z pomocą np. lunety. Pod koniec lutego dołączy do nich Merkury. Dla amatorów obserwacji to dobry moment na spojrzenie w niebo - powiedział PAP astronom Jerzy Rafalski.Data dodania artykułu: 21.01.2025 11:02 Film dokumentalny o Liroyu trafi na ekrany kin 21 marca Mówi się o nim, że „jedną płytą wyciągnął polski hip-hop z podziemia”. Później związał się z polityką. Kim jest Piotr Marzec, którego wszyscy kojarzą z jego sceniczną personą, Liroyem? Na to pytanie w swoim najnowszym filmie „Don’t f**k with Liroy” odpowiada reżyserka, Małgorzata Kowalczyk, która wcześniej zrealizowała filmu „Fenomen” o Jurku Owsiaku. Obraz zadebiutuje na ekranach polskich kin 21 marca.Data dodania artykułu: 21.01.2025 10:48
Reklama
Reklama
Walentynkowe Ale Kino Tuż przed walentynkami Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim zaprasza do sali kinowej Kitka w MCK Tkacz na czarną komedię "Tylko kochankowie przeżyją". Będzie romantycznie, ale i trochę strasznie, bo tytułowi kochankowie, to... para wampirów. Projekcja odbędzie się 12 lutego o godz. 18. Bohaterowie „Tylko kochankowie przeżyją” to wampiry zmęczone setkami lat życia i zdegustowane tym, jak rozwinął się świat. Nie są jednak typowymi przedstawicielami swojego wymierającego gatunku: wprawdzie żywią się krwią i preferują mrok nocy, ale najważniejsza jest dla nich sztuka, literatura, muzyka – i trwająca od wieków miłość. To wyrafinowani smakosze życia, wytworni dandysi zatopieni w XXI wieku, wciąż pamiętający jednak intensywność romantyzmu.Adam (Hiddleston) jest unikającym rozgłosu i słonecznego światła undergroundowym muzykiem, skrzyżowaniem Syda Barreta i Davida Bowiego z Hamletem. Mieszka w odludnej części Detroit, kolekcjonuje gitary, słucha winyli i tworzy elektroniczną muzykę końca świata. Melancholijną samotność rozjaśnia długo oczekiwany przyjazd jego ukochanej, Ewy (Swinton). Razem jeżdżą nocami po wyludnionym Detroit w hipnotycznym rytmie muzyki, celebrując każdą spędzaną razem chwilę. Jednak spokojne życie zakochanej pary zostanie wystawione na próbę, kiedy niezapowiedzianie dołączy do nich nieobliczalna i wygłodniała siostra Ewy – Ava (Wasikowska).Film Jima Jarmuscha to pytanie o nieśmiertelność, o siłę uczucia i moc obietnic w obliczu nieskończenie płynącego czasu. Piękne, wysmakowane zdjęcia nocnych miast w połączeniu z atmosferą melancholii, mroczną muzyką Black Rebel Motorcycle Club, ale i charakterystycznym dla Jarmuscha wyrafinowanym, subtelnym humorem, dają w efekcie stylową, dekadencką perełkę. (Opis filmu za Gutek Film.)Bilety w cenie 10 zł jak zawsze można kupić w sekretariacie Miejskiego Centrum Kultury przy pl. Kościuszki 18 lub online przez serwis Biletyna.pl (https://biletyna.pl/film/Sala-Kinowa-KiTKA-Cykl-ALE-KINO-Tylko-kochankowie-przezyja/Tomaszow-Mazowiecki). Zapraszamy. Data rozpoczęcia wydarzenia: 12.02.2025
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Kto zostanie nowym dyrektorem lub dyrektorką w TCZ? Borowski definitywnie odchodzi Kolejna osoba odchodzi ze szpitala. Już czwarta. Tym razem jest to Konrad Borowski, dyrektor ds. pielęgniarstwa w Tomaszowskim Centrum Zdrowia. Złożył już wypowiedzenie i obecnie przebywa na urlopie. Jak sam twierdzi na chwilę obecną nie widzi możliwości współpracy zarówno z Prezesem szpitala, jak i Starostą Mariuszem Węgrzynowskim. Pojawia się więc wakat na kolejne stanowisko. Kto je zajmie. Od dłuższego czasu mówi się o tym, że Starosta na tę funkcję chce powołać bliską mu politycznie Ewę Kaczmarek zastępca Pielęgniarki Koordynującej Oddz. Chorób Wewnętrznych. Na liście nazwisk pojawia się też córka radnego Szczepana Goski, która zdaniem pracowników TCZ ma zostać umieszczona w roli odchodzącego Borowskiego lub osoby koordynującej tomaszowskie ratownictwo medyczne. Zapewne wkrótce dowiemy się czy pogłoski ze szpitalnych korytarzy się potwierdzą. W ten sposób pełnię odpowiedzialności nad szpitalem przejmuje "ośrodek decyzyjny" w postaci Mariusza Węgrzynowskiego oraz Adrian Witczak, którego w spółce reprezentuje prokurent Glimasiński. Otwarte zostaje pytanie: kto następny: dyrektor - główna księgowa Alina Jodłowska? Z całą pewnością zostaną dyrektorzy, którzy sami nie wiedzą co w spółce robią. Węgrzynowski pozbył się Prezesa, bo szukał ośrodka decyzyjnego Wczorajsza sesja Rady Powiatu Tomaszowskiego zawierała co prawda tylko jeden punkt merytoryczny, ale dyskusja (jeśli można ją tak nazwać) trwa ponad 3 godziny. Jak opisać, to co się działo, by oddzielić własne opinie od prezentacji zdarzeń? Jest to w moim przypadku niezwykle trudne ponieważ sam byłem aktywnym ich uczestnikiem. Dlatego czytelnicy będą mieli możliwość przeczytania dwóch tekstów. Jeden z subiektywną oceną, w formie felietonu, mojego autorstwa. Drugi współpracującej z portalem dziennikarki. Gotowi?
Córki partyjnych kolegów zawsze znajdą pracę w Starostwie Od kilku lat głośno krytykowana jest polityka kadrowa Starosty Mariusza Węgrzynowskiego. Mówi się nawet, że przerost zatrudnienia sięga ok 100 osób przy równoczesnym niedoborze profesjonalnej kadry urzędniczej wyspecjalizowanej w zakresie budownictwa, geodezji, gospodarowania nieruchomościami itd. Piotr Kagankiewicz szacuje, że nadmierne wydatki sięgają nawet czterech milionów złotych. Kolejne umowy miały być podpisywane z początkiem tego roku, a więc kolejne setki tysięcy złotych. Zatrudnienie znajdują członkowie rodzin polityków PiS. Dla przykładu do Wydziału Promocji trafiła córka wójta gminy Będków, Dariusza Misztala, podobnie jak Mariusz Węgrzynowski działacza PiS oraz bliskiej osoby Antoniego Macierewicza. Wójt w ubiegłej kadencji zatrudniał z kolei radnych przyjaznych Staroście. Informacja o tym, co robi konkretnie dany pracownik, okazała się być najbardziej strzeżoną przez wójta tajemnicą. Promocja pęka w szwach. Pracuje w niej kilka osób więcej niż 10 lat temu. Czy jakieś efekty działania można uznać za spektakularne? Chyba tak. Należą do nich niespotykane nigdzie indziej zakupy dewocjonaliów Umorzenie w sprawie Misiewicza bez poważnych zastrzeżeń. W tle prezydent Tomaszowa i jego małżonka Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie w 2016 roku wszczęła śledztwo w sprawie Bartłomieja Misiewicza, byłego rzecznika Ministerstwa Obrony Narodowej i szefa gabinetu politycznego szefa MON Antoniego Macierewicza. Sprawa dotyczyła tego, że 30 sierpnia tamtego roku w bełchatowskim starostwie podopieczny Antoniego Macierewicza miał obiecywać dobrze płatną pracę powiatowym radnym Platformy Obywatelskiej, w zamian za ich poparcie w głosowaniu nad powołaniem wicestarosty bełchatowskiego.
Reklama
Reklama
ReklamaSklep Medyczny Tomaszów Maz.
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama