Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 08:05
Reklama
Reklama

Subiektywna historia rock'n'rolla w Tomaszowie Mazowieckim cz. 2 - Kotłownia w „jedenastolatce”

W szkole podstawowej nr. 2 na tak zwanej „Górce” przy ulicy Warszawskiej, w 1954 roku powstało liceum ogólnokształcące (drugie w naszym mieście). Starzycka „uczelnia” stała się pierwszą jedenastolatką w województwie łódzkim przybierając nazwę LO-29, w której klasy 1/7 nosiły tarcze z logo szkoły, niebieskie (podstawówka), a klasy 8/11 (licealne) czerwone.

 

 Kiedy Andrzej Śliwiński pamiętnego wieczoru przy ulicy Cmentarnej wypowiedział do mnie znamienny, egzotyczny termin, Rock’n’Roll, był wówczas uczniem pierwszej licealnej. Dla mnie, dla wielu moich kolegów i koleżanek z podstawówki, 13/14 latków, mieszkających w Starzycach i okolicach tej dzielnicy, powstanie klas licealnych miało znaczący wpływ na ich przyspieszony rozwój duchowy i intelektualny.

 

Uczęszczała tu młodzież z innych dzielnic czy ze śródmieścia Tomaszowa. Dojeżdżała również  z okolicznych miejscowości jak Ujazd/Niewiadów, Spała, Inowłódz, Wolbórz, Lubochnia czy Czerniewice. Starzyce przestały być peryferyjnym zaściankiem, zadupiem miasta.

 

Kiedy po październiku 1956 roku doszło w Polsce do politycznej „odwilży”, która docierała również do szkół, odczuwalna przeważnie w szkołach średnich, my z klas podstawowych, podglądając starszą, licealną młodzież mogliśmy dostrzegać przemiany w panującej, młodzieżowej modzie tj. ubieranie,  strzyżeniu włosów, czesaniu fryzur, ich zachowania i zainteresowania (również muzyczne). Miało to duży wpływ, jak patrzę dziś z dystansu czasu, na nasze  przyspieszone dojrzewanie. Dla mnie, znającego już znaczenie terminu „rock’n’roll”, oczytanego werbalnie w tym temacie z domowych czasopism (Dookoła Świata, Przekrój, później doszedł Sztandar Młodych, wydanie sobotnie), jednak najważniejszym miejscem w szkole była… kotłownia.

 

Znajdowała się poniżej parteru w piwnicach budynku. To tu, uczniowie klasy 10/11, posiadający instrumenty muzyczne, późnymi wieczorami, w tajemnicy przed Dyrekcją szkoły i Radą Pedagogiczną, spotykali się na muzycznych próbach, na których można było usłyszeć wydobywające się, egzotycznie brzmiące dźwięki jazzu czy jeszcze zakazanego w kraju rock’n’rolla.

 

Bardzo ważną rolę dla przetrwania tych prób, miał woźny szkoły (mieszkał z rodziną na jej terenie), pan Jan Galwas, który w godzinach popołudniowych i wieczornych zabezpieczał grajków nie wpuszczając innych, postronnych osób na teren szkoły oraz zamykał bramę i furtkę wejściową do posesji. Sam czuwał nad bezpieczeństwem spotkania, stojąc na czatach na tak zwanym posterunku. Można powiedzieć, że dzięki panu Galwasowi, jego milczeniu przed przełożonymi, szkolni instrumentaliści mogli doskonalić się w muzycznie zakazanym owocu i przetrwać na próbach do końca istnienia liceum w tym budynku, to jest do czerwca 1958 roku.

 

Od września 1958 roku liceum usamodzielniło się wychodząc z jedenastolatki, przeniosło się do budynku przy ulicy Św. Antoniego 29 (obecnie tak zwanyElektronik). Mieszkałem jedną posesję za budynkiem jedenastolatki w narożnym domu (dziś nieistniejący, a na tym placu, który był moim podwórkiem, stoi wulkanizacja) przy zbiegu ulic Warszawska/Zawadzka. Właśnie Andrzej Śliwiński poinformował mnie o muzycznych, rock’n’rollowych próbach w kotłowni.

 

Wiedziałem, że uczniowie klas licealnych nie pozwolą mi, chłopakowi z podstawówki, wejść do środka na ich spotkanie. Ciekaw muzycznych wydarzeń, często zachodziłem pod budynek szkoły by przebywając na zewnątrz  wysłuchiwać dochodzących z piwnicy szczątkowych rytmów rock’n’rolla. Zauważyłem, że jedno z okienek wsypowych w kotłowni na koks, węgiel jest otwarte a właściwie w jego prześwicie nie było skrzydła okiennego. Kiedy muzycy rozpoczęli głośne granie przymierzyłem się przez mały otwór dostać do środka. Wykorzystałem ten moment wślizgując się do półciemnego pomieszczenia kotłowni. Po chwili znalazłem się na pryzmie koksu usypanej pod samo okienko. Niezauważony przez starszych, grających kolegów w ciszy, nie oddychając za głośno, w skupieniu słuchałem zakazanych rytmów. W ciemnościach kotłowni natknąłem się na stertę kartonów po opakowaniach, którymi nakryłem się stając się mniej widocznym. Mój wysiłek poniesiony w dostaniu się do kotłowni był niczym w porównaniu do przyjemności, którymi zostałem uraczony gdy na żywo pierwszy raz w życiu usłyszałem Razzle Dazzle, Mambo Rock czy Rock Around The Clock z repertuaru Billa Haleya w wykonaniu szkolnego rockmana, Gienka Kowalskiego, mieszkał przy Placu Kościuszki 23 (przy dzisiejszym kantorze wymiany walut).

 

Utwory te były wielkimi, światowymi przebojami, raczkującego w Stanach, rock’n’rolla. Zapamiętałem niektórych instrumentalistów, na trąbce grał Romek Guzik dojeżdżający z Niewiadowa, na kontrabasie Andrzej Suszkiewicz, była jeszcze perkusja, gitara i od czasu do czasu ktoś grał na saksofonie. Grających na tych instrumentach nie pamiętam. Utkwiły w mojej głowie dwa utwory grane przez Romka Guzika na trąbce, dixlandowy Tiger Rag oraz z repertuaru Louisa Armstronga i Bobby Darina wielki hit, Mack The Knife.

 

 

 

 

Przepiękne miałem ferie zimowe 1957/58 roku, odbywały się zawsze w stałych terminach (od 22 grudnia do 6 stycznia). W tym czasie w dni wolne od nauki zespół przygotowywał swój repertuar do grania na szkolnej, choinkowej zabawie dla licealnej młodzieży, w pierwszą sobotę po zakończonych feriach. Przychodziłem na wszystkie próby dostając się do kotłowni sprawdzonym sposobem. Dziś mogę powiedzieć, że na próbach w jedenastolatce krystalizowała się we mnie miłość do rock’n’rolla i pochodnych temu stylowi.

 

Zabawa choinkowa była dzielona, najpierw odbywała się dla dzieci klas podstawowych (w godzinach 16.00/18.00) a po nas, od 18.00, bawiła się młodzież licealna. Gdy kończyła się zabawa dla podstawówki, ja z dwoma kolegami z klasy, których wcześniej wprowadziłem w arkana rock’n’rolla, Jankiem Ceglarzem, synem dyrektora jedenastolatki i Maćkiem Goździkiem (obaj już nie żyją) mieszkający w Krycha kamienicy przy Niebrowskiej, chowaliśmy się pod sceną, na której szkolny zespół przygrywał do tańca.

 

W szkole mówiło się, że uczeń 11 klasy Wiktor Weggi (nieżyjący syn ogrodnika z ulicy Popiełuszki, bliźniaczo podobny do brytyjskiej gwiazdy, Cliffa Richarda) świetnie tańczy rock’n’rolla. Obejrzenie Wiktora w tanecznej akcji było między innymi powodem naszego ukrycia się pod sceną. Kiedy zespół rozpoczął zabawę utworem Razzle Dazzle na parkiecie Sali gimnastycznej natychmiast znalazł się Wiktor a jego partnerką była nieprzeciętnie zgrabna, przystojna Lidka (nie była uczennicą naszej szkoły, jako córka dyrektora bez zaproszenia uczestniczyła w szkolnej zabawie), starsza siostra Janka Ceglarza. Przez sękowe otwory i szpary w deskach sceny, mogłem dokładnie obejrzeć zmagania pięknej pary w szaleńczych rytmach zakazanej muzyki. Wiktor kręcił partnerką raz w prawo, raz w lewo często przechodząc pod jej ręką i odwrotnie, od czasu do czasu przerzucał ją po swoich plecach w jedną to w drugą stronę, trzymając się oburącz za dłonie przepuszczał tańczącą partnerkę między nogami. Coś niezwykłego, niesamowitego, siedzieliśmy w ciemnościach podscenia całkowicie oczarowani widokiem tańczących, a kiedy dobiegły ze sceny dźwięki trąbki Romka Guzika w słynnej Caravanie Duke Ellingtona, zrobiło się spokojniej, również wśród tańczących na parkiecie.

 

Pierwszy raz zobaczyłem jak partner swoją partnerkę seksownie przytula, przyciska w powolnym, tanecznym kroku w bluesowych „slow” rytmach. Było to dla mnie wielkie, podniecające przeżycie, w tym momencie bardzo szybko chciałem być dorosłym.

 

Dziś po 55 latach od tamtych, choinkowych wydarzeń z całą odpowiedzialnością stwierdzam, że spotkania rock’n’rollowe w szkolnej kotłowni mogły odbywać się tylko w tej jedenastolatce dlatego, że znajdowała się w peryferyjnej dzielnicy miasta (nie jeździły po Tomaszowie autobusy albo dopiero pierwszy rok zaczynały kursować). Wieczorami trudniej pieszo było się dostać „na górkę” a i kadra nie posiadała, tak jak dziś, własnych środków lokomocji. Jednak bardziej obiektywnym argumentem był wiek nauczycieli. Przeważali młodzi, dwudziestoparoletni pedagodzy, którzy z racji wieku w naturalny sposób byli fanami nowej mody, muzycznych trendów.

 

LO-28 (obecne I LO przy ulicy Mościckiego) znajdowało się, tak jest do dzisiaj, w centrum miasta i posiadało starszą, bardziej konserwatywną kadrę nauczycieli. Stąd było trudniej młodzieży tej szkoły organizować podobne, muzyczne próby. Wielu z nich przychodziło do Starzyc, jak również uczestniczyło w zabawach szkolnych, w Sali sportowej LO-29.

 

Pozwolę sobie wymienić niektórych, zapamiętanych młodych nauczycieli, którzy w latach 50-tych, po ukończonych studiach, podjęli pracę w starzyckim LO-29 tworząc na długie lata kadrę szkoły: Tadeusz Kawka, Tadeusz Kwiatkowski, Bogdan Drozdowski, Klemens Fronckiewicz, Hieronim Frankiewicz, Dobrosław Pytel, Ryszard Prymicki czy Romuald Krauze. Sami czynnie brali udział w szkolnych zabawach.

 

Choć w naszych sklepach muzycznych nie było płyt z nowatorskim stylem, w radio również nie mieliśmy szans usłyszeć tej muzyki (poza szczątkowymi okazjami, jak na przykład w informacyjno/muzycznej audycji, Muzyka i Aktualności) to moje myśli, uczucia nieustannie tkwiły przy zakazanym owocu, jakim był rock’n’roll. Mój starszy o trzy lata, nieżyjący brat Andrzej, były uczeń jedenastolatki, po ukończeniu podstawówki uczył się w Technikum Włókienniczym w Łodzi. Każdy jego przyjazd na weekendy czy święta do domu to ciągłe  rozmowy i dzielenie się ze mną wiedzą o rock’n’rollu. W domu było radio Pionier i Andrzej słuchając w stacji Luxemburg swoich muzycznych audycji, zarażał mnie nowatorskim przedsięwzięciem, co miało ewolucyjny wpływ na rozwój w mojej duszy zakazanego rock’n’rolla.

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Opinie
Rząd nie dostrzega systemowej luki - a mógłby zyskać ponad miliard złotych z podatków i uchronić Polaków przed szeregiem zagrożeń. Teraz tracą wszyscy - państwo i konsumenci – alarmuje WEI w nowym raporcie Rząd planuje na 2025 rok rekordowy deficyt w finansach publicznych. Szukając dodatkowych źródeł i oszczędności, władze ignorują zjawisko, o którym od kilku lat alarmują eksperci – szarą strefę na rynku kasyn online. Tylko w zeszłym roku obrót na nielegalnych witrynach hazardowych oferujących kasyna online wyniósł prawie 26 mld zł, pieniądze Polaków trafiły do firm zarejestrowanych w rajach podatkowych, m.in. Curacao oraz na Malcie – podaje WEI w raporcie.Data dodania artykułu: 16.12.2024 13:47 Ruszyło głosowanie na Samochodową Premierę Roku OTOMOTO. Wybierz faworyta i wygraj 20 000 zł W ramach konkursu TYTANI OTOMOTO 2024/2025 pojawia się nowa kategoria - Samochodowa Premiera Roku OTOMOTO. To jedyna kategoria, w której zwycięzcę wybiorą fani motoryzacji w otwartym plebiscycie. Za udział w głosowaniu mogą zdobyć nagrodę w wysokości 20 tysięcy złotych. Głos można oddać do końca stycznia 2025 r. za pośrednictwem strony konkursowej w serwisie OTOMOTO News.Data dodania artykułu: 16.12.2024 13:19 Od 30 lat na straży bezpieczeństwa oszczędności Polaków 14 grudnia 1994 roku Sejm RP zdecydował o powstaniu Bankowego Funduszu Gwarancyjnego (BFG) – instytucji, która stoi na straży bezpieczeństwa oszczędności Polaków. Od początku działania BFG jest gotowy, by – jeśli zajdzie taka konieczność – wypłacić klientom banku lub spółdzielczej kasy oszczędnościowo-kredytowej środki do ustawowego limitu gwarancji, który od 2010 roku wynosi równowartość w złotych 100 tys. euro.Data dodania artykułu: 16.12.2024 11:54
Reklama
Reklama
Sztuka – Sport – Olimpiada Na wystawie zatytułowanej „Sztuka – Sport – Olimpiada”, prezentowane są obrazy oraz sylwetki tomaszowskich olimpijczyków którzy reprezentowali nasze miasto, a tym samym nasz kraj, na olimpijskich stadionach, w różnych dyscyplinach sportowych. Tematyka sportu została przedstawiona w malarstwie, nurcie pop artu. Na płótnach przedstawione są różne dyscypliny lekkoatletyki i nie tylko. Prezentujemy dzieła Niny Habdas (1942–2003), łódzkiej malarki i graficzki, Wiesława Garbolińskiego (1927–2014), Andrzeja Szonerta (1938–1993) i Benona Liberskiego (1926–1983). Płótna powstały w latach siedemdziesiątych XX wieku, podczas Pleneru Olimpijskiego zorganizowanego w Spale koło Tomaszowa Mazowieckiego. Prezentowane obrazy zostały przekazane w darze tomaszowskiemu Muzeum w latach 70. XX wieku przez Wydział Kultury i Sztuki Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi. Wystawę uzupełniają informacje o Tomaszowskich Olimpijczykach, pamiątki Stanisławy Pietruszczak z XII Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Innsbrucku (1976) oraz znaczki poczty japońskiej wydane z okazji XVIII Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Nagano (1998), podarowane Muzeum przez Pawła Abratkiewicza. Wystawa przypomina nam o pięknej tradycji umacniania więzi pomiędzy ideą sportu olimpijskiego a twórczością artystyczną, która może kształtować humanistyczne wartości sportu i kreować jego wizerunek w społeczeństwie. Zapraszamy do zwiedzania wystawy w dniach 1 sierpnia – 27 października 2024 r., w godzinach otwarcia Muzeum: od wtorku do piątku od godz. 9.00 do 16.00, w soboty i niedziele od godz. 10.00 do 16.00 (w poniedziałek nieczynne). Data rozpoczęcia wydarzenia: 01.08.2024
Helios zaprasza na Maraton Sylwestrowy  Jak co roku kino Helios zaprasza na nietuzinkowego sylwestra w filmowych klimatach. Tym razem oprócz gwiazd kina, będą nas bawić również giganci muzyki. W zależności od zestawu na który się zdecydujemy, na wielkim ekranie zobaczymy Nicole Kidman, Antonio Banderas’a, a potem jeszcze Celeste Dalla Porta i Gary’ego Oldman’a lub Robbie’go Williams’a we własnej osobie oraz Boba Dylana, zagranego przez Timothée Chalamet’aW zestawie pierwszym, na początek w doskonały nastrój wprowadzi nas ROBBIE WILLIAMS, czyli prawdziwa „sceniczna małpa”. Ten film to porywający, niebanalny portret zwykłego brytyjskiego chłopaka, który podbił świat rozrywki najpierw w zespole Take That, a potem w karierze solowej. Po przerwie na powitanie Nowego Roku, jego miejsce zajmie Timothée Chalamet, który wcielił się w rolę wielkiego Boba Dylana! Gwarantujemy, że nie zabraknie doskonałej muzyki, wspaniałych emocji, zabawy i dobrego smaku, a to wszystko w niepowtarzalnej kinowej atmosferze. swoich pasażerów do ich domu…Z kolei w zmysłowym zestawie drugim gwarantujemy zabawę w towarzystwie zniewalająco pięknych kobiet i nie mniej przystojnych mężczyzn, ich nieposkromionych żądz i romansów. Na początek Nicole Kidman w filmie „BABYGIRL”, a po przerwie na noworoczny toast, również przedpremierowo film mistrza Paolo Sorrentino, „BOGINI PARTENOPE”. Będzie energetycznie, romantycznie, ale przede wszystkim bardzo zmysłowo... Wszystko to w niepowtarzalnej kinowej atmosferzeCałość dopełni skromny sylwestrowy poczęstunek przygotowany przez Puchatek obiady na dowóz oraz lampka szampana o północy.Bilety na Sylwestrową odsłonę cyklu Nocne Maratony Filmowe dostępne są na stronie: www.helios.pl, w kasach kin Helios w całej Polsce oraz w aplikacji mobilnej. Dokonując zakupu wcześniej, można wybrać najlepsze miejsca, a także – zaoszczędzić. Do zobaczenia na nocnych seansach!Data rozpoczęcia wydarzenia: 31.12.2024
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama