Po śniadaniu ruszyliśmy na kulig…to trochę szumnie nazwane, ponieważ z racji tylko powierzchniowego pokrycia śniegiem sań ani sanek nie udało się wykorzystać. Dlatego pojechaliśmy wozami konnymi, w towarzystwie uroczych woźniców
Piękne widoki, wypoczęte konie, śnieg i miłe towarzystwo to patent na świetna przejażdżkę plenerową. Siedziałam zaraz obok woźnicy i miałam okazję posłuchać o cenie koni, o tym kto w Muszynie umarł, kto komu zostawił tartak, kto ma krowy a kto nie… Na swój sposób…urocze.
Podczas drogi powrotnej wszyscy postanowili wykorzystać chwilę wolnego na spacerze i porzucać się śnieżkami. Wyszła z tego regularna bitwa na śnieżki typu „każdy z każdym”, wszyscy się nacierali i byli nacierani zimnym śniegiem.
Po obiedzie praktycznie natychmiast ruszyliśmy na stok, gdzie jeździliśmy na nartach do godziny 18. Już koło 17:00 zaczęła na stoku spadać temperatura i wszyscy to poczuli na swoich nosach i twarzach, przyzwyczajonych do tej pory do temperatur dodatnich. Przy minus 3st. C jadąc na nartach odczuwa się zimno dużo bardziej intensywnie.
To był ostatni dzień na nartach, zdaliśmy sprzęt i na koniec dnia spotkaliśmy się przy ogniu, gdzie każdy uczestnik otrzymał pamiątkową plakietkę na mundur.
Trzeba iść spać…znowu północ …jutro wstajemy o 6:30, żeby zdążyć na basen w Tarnowie gdzie mamy zarezerwowane 2 godziny pływania…
Do zobaczenia jutro
Z pozdrowieniami od uczestników zimowiska
AKW
Napisz komentarz
Komentarze