Kwota około 300 tysięcy złotych to zaległe wynagrodzenie tylko za jeden kwartał dla 26 lekarzy, który powiększą koszty sądowe, zastępstwa procesowego i należne odsetki. To jednak nie koniec. Najprawdopodobniej ogólna suma roszczeń sięgnąć może 20 milionów złotych. Powiat zapowiada złożenie skargi na rozstrzygnięcie sądowe. Czy będzie ono skuteczne? Wydaje się, że sami składający nie do końca w to wierzą.
Rozważana jest także możliwość złożenia do Sądu wniosku o ogłoszenie upadłości szpitala a następnie powołanie w jego miejsce nowego podmiotu świadczącego usługi medyczne. W tym miejscu pojawia się kolejnych kilka niezwykle istotnych pytań, na które póki co nikt jeszcze nie udzielił odpowiedzi.
Podstawowe to: jakie będą koszty ogłoszenia upadłości spółki oraz czy Powiat nie odpowiada za zobowiązania wobec lekarzy w sposób solidarny ze spółką, na co wskazuje fakt, że w ostatnim wyroku Sąd uznał roszczenia nie tylko wobec TCZ ale również samorządu?
Niezwykle istotna jest również kwestia odpowiedzialności, której jak można się spodziewać nikt nie chce oczywiście ponieść. Co ciekawe nikt też wyciągnięcia konsekwencji w stosunku do nikogo nie zamierza żądać. Dlaczego? Spróbujmy poszukać odpowiedzi na to właśnie pytanie.
W czasie minionego tygodnia udało nam się przeprowadzić szereg rozmów z osobami związanymi z życiem publicznym Tomaszowa Mazowieckiego na temat ogłoszonego wyroku. Co ciekawe, prawie każdy z naszych rozmówców zastrzegał sobie, by go nie cytować lub udzielał wypowiedzi znacznie różniącej się od opinii, jaką wygłaszał w nieoficjalnej rozmowie. Dosadne sformułowania zastępowały bełkotliwe stwierdzenia omijające sedno tematu. Najzwyklejsze w świecie bulgotanie ust pełnych wody w dodatku zaczerpniętej tłustą szklanką wprost z pełnej błota kałuży. Okropność!
Z drugiej strony nie ma nic dziwnego, bo przecież przykład idzie z góry. W 2000 roku polski Rząd uległ „presji” pielęgniarek i przygotował na chybcika tzw. ustawę „203”. Dokument przygotowany niechlujnie, co do którego z góry założono, że nie będzie stosowany. Podobnie, jak w przypadku tomaszowskiej umowy z lekarzami, Jerzy Buzek oraz Sejm RP się przeliczyli, bo już wkrótce Sądy Pracy zalała lawina pozwów. Składy orzekające wydawały wyroki korzystne dla pielęgniarek. Zobowiązania szpitali rosły, bo grupa zidiociałych polityków chciała się komuś przypodobać i nawet dokładnie nie przeczytała ustawy za którą podnosiła ręce do góry. Żeby było jasne. Pielęgniarki w Polsce otrzymywały kompromitująco niskie wynagrodzenia za niezwykle ciężką pracę i wzrost pensji im się słusznie należał. Odpowiedzialności nikt nie poniósł a część posłów do dzisiaj zasiada w ławach sejmowych z tym, że już pod innymi całkowicie sztandarami.
Dzisiaj Starosta Tomaszowski, Piotr Kagankiewicz, publikuje oświadczenie, w którym podkreśla, że szpital w wyniku wieloletnich zaniedbań posiadał przed prywatyzacją 57 milionów zadłużenia oraz, że nie było w nim nowoczesnego sprzętu i leków. Rzecz jednak w tym, że i w tym przypadku osoby odpowiedzialne za taki stan rzeczy nie poniosły żadnej odpowiedzialności. Powód jak zawsze ten sam: polityka, zgodnie z zasadą „nie pociągaj, byś nie był pociągany”. I tak się to u nas toczy. Ręka, rękę myje bez mydła i w zimnej wodzie.
Dlatego też nie ma co liczyć na to, że za skutki finansowe, podpisanego porozumienia zostanie i tym razem ktokolwiek rozliczony. Nikt nie poniesie odpowiedzialności karnej, cywilnej, czy chociażby politycznej. To podatnicy zapłacą za błędy i w zasadzie jest to jak najbardziej słuszne, bo kto inny ponosi winę za złe zarządzanie, jeśli nie osoby, które „zarządców” wybierają?
Napisz komentarz
Komentarze