Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 5 listopada 2024 05:17
Z OSTATNIEJ CHWILI:
Reklama
Reklama

Laos - Kurortowe Vang Vieng

Są takie dni w roku, kiedy człowiek, rozczulając się nostalgicznie, coraz mocniej myśli o świętach. A, że, najbliższym świętem wypadającym po Buddyjskim Nowym Roku jest Święto Pracy, skupiłem się właśnie na nim. Zresztą, o czym innym tutaj myśleć jak nie o majówce, kiedy na dworze robi się coraz cieplej, ptaszki głośniej ćwierkają, a koty - nie tylko te z Cheshire - szerzej się uśmiechają? Ale żeby majówka była udana, najpierw trzeba trochę na nią zarobić. Jak już pisałem wcześniej - wróciłem do tłumaczeń - czyli pracy, na którą każde miejsce i każdy czas są dobre. Poza, oczywiście .... stolicami krajów południowoazjatyckich podczas obchodów Buddyjskiego Nowego Roku.

Poszukiwania dobrego miejsca na klikanie wygoniły mnie do.... Vang Vieng. Główną motywacją było bezproblemowe znalezienie taniego zakwaterowania z oknem na świat w postaci WiFi. Trochę czasu zajęło mi rozkminienie gdzie znajduje się droga wylotowa z Vientiane. Najpierw zatrzymał się skuter, którego kierowca zaoferował podwiezienie mnie na lotnisko. Nawet nie pytałem o cenę - oczywistą oczywistością było, że przysługa będzie za darmo - w Laosie nie ma mototaksówek, a lotnisko było mi bardzo po drodzę. Po kolejnej godzinie dreptania i kolejnej opróżnionej na prędcę butelce mineralki, zatrzymał się tuk-tuk.

 

Kiedy wytłumaczyłem, że chciałbym wyjechać na drogę nr 13 w kierunku Vang Vieng, pan kierowca pokazał pięć palców. Pomyślałem, że będzie chciał 5.000 kipów - tyle też płacili inni pasażerowie - Laotańczycy, kiedy obwożąc nas po całym mieście, wysadzał ich, a właściwie to katapultował, po przejechaniu o kilkanaście metrów ich przystanków. Mój przystanek był ostatni i dopiero wtedy, dotarło do mnie, że 5 palców, w zależności od stopnia inflacji, może oznaczać 5, 50, 500, 5000, itd. Pan riksiarz domagał się 50.000 tysięcy kipów (ponad 6 dolarów) za podwózkę ok. 2 kilometrów. Fakt, że dookoła i przez całe miasto, ale Vientianne już sobie zwiedziłem i..... przypomniała mi się cenna uwaga Angkura, którego poznałem w Sajgonie, odnośnie targowania cen post factum "Daj tyle, ile uważasz za słuszne i idź". Znając ceny w Laosie, dałem 10.000 kipów. Nie to żebym od razu taką kwotę uważał za słuszną, ale był to najdrobniejszy banknot, który przy sobie miałem.

 

 

Kiedyś też zostanę kierowcą tuk-tuka. Tyle, że bardziej niż odpowiedni sprzęt i znajomość miasta potrzebne mi są dojścia. Riksiarze w tej części świata to nie tylko taksówkarze, ale i aptekarze i alfonsi w jednym.

 

 

 

 

Na wylotówcę, jak to w Laosie, poszło już gładko. Najpierw zatrzymałem pękający w szwach autobus, którego kierowca na pytanie o przejazd na gapę, trochę pokręcił nosem, a następnie dał znak żeby wsiadać. Wcisnąłem pośladki chyba w ostatnie miejsce naprzeciw otwartych drzwi. Mimo przeładowania pasażerami i bagażami, klimatyzacja działała bez zarzutu. Najlepiej sprawowała się kiedy mijaliśmy kolejne pickupy z ekipkami wylewającymi wiadra z wodą na co popadnie.

 

Zostałem wysadzony w jakiejś wsi o nazwie, której nie chciało mi się ani poznawać, ani zapamiętywać. Przycupnąłem sobie żeby zapalić i napić się wody. Zdziwiłem się kiedy podjechał do mnie na skuterku młody Laotańczyk. Nie dlatego, że był Laotańczykiem, ani dlatego że był młody, tylko dlatego, że idealnym angielskim zapytał czy wszystko w porządku i czy może mi jakoś pomóc. Kolejny punkt dla Laosu jako miejsca, gdzie minimum raz dziennie można spotkać osobę mówiącą po angielsku. Z mojego "punktu obserwacyjnego" dojrzałem jak pani z budki na przeciwko niesie ciepłe jedzenie. "Może to dla mnie....", rozmarzyłem się. Choć, wprawdzie bezpośrednio, strawa nie miała trafić do mojego żołądka, pośrednio, i tak się w nim znalazła. Po dopaleniu papierosa, podniosłem się i zrobiłem kilka kroków dalej w moim kierunku. Kiedy mijałem dwie kobiety siedzące przy grillu, słysząc "Sobaidee", odpowiedziałem tym samym i przystanąłem na chwilkę. Usłyszałem "Come and eat food" - propozycja nie do odrzucenia. Tym razem, mogłem posmakować gościnności Laotańskiej prowincji, na której widok "falanga" jest tak częsty jak widok stepującego w rytm kankana fioletowego flaminga w baletkach.

 

Ci którzy mnie znają, wiedzą, że czego jak czego, ale jedzenia nigdy nie odmawiam. Grill z domową kuchnią to idealny sposób na autostopowe popołudnie.

 

Po napełnieniu żołądka i odzyskaniu dobrego humoru, przeszedłem kolejne kilkaset metrów machając przejeżdżającym samochodom. Wystarczyło kilka minut żeby zatrzymało się niebieskie, matizo-podobne QQ i sympatyczny kierowca, który dowiózł mnie do samego Vang Vieng. Tam, na jednej z głównych ulic, znalazłem "Molina Bungalows", w której drewniana chatka z łazienką z ciepłą wodą, szybkim wifi, wiatrakiem i darmową kawą stała się moja za 40.000 kipów (5 dolarów) dziennie.

 

Już przy samym wjeździe do niewielkiego miasteczka, aż łezka zakręciła mi się w oku. Podobne, wystające z ziemi, ostro zakończone wapienne skały miałem w okolicach Yangchun w Chinach.

 

Okolice Vang Vieng, przypomniały mi okolice Yangchun w Chinach.

 

Niestety, atmosfera samego Vang Vieng, ściągnęła mnie bardzo szybko z obłoków na ziemię. Ta mała, malowniczo położona osada, całkiem niedawno stała się całkowitym zaprzeczeniem stereotypu Laosu jako spokojnego, zrównoważonego, statecznego i, nudnego wręcz państwa. Tłumy spragnionych wrażeń wakacjowiczy z dwoma i więcej plecakami ściąga tutaj na jedyne w swoim rodzaju doznania w postaci tzw. tubingu czyli spływu rzeką na dętcę od tira.

 

Szał w Vang Vieng - tubing, czyli spływ rzeką na dętce od Tira z częstymi postojami na tankowanie. 

 

Żeby nie było nudno, wzdłuż rzeki pobudowane są pit-stopy w postaci bambusowo-drewnianych barów, z których niektóre oferują darmowe drinki. Niestety, tubing, możliwy jest tylko za dnia. Tym, którzy jeszcze są w stanie prosto chodzić po zachodzie słońca, na ratunek przychodzą dwie główne ulice, których prowizorycznie rozciapany asfalt ugina się pod ciężarem biur turystycznych, pensjonatów, salonów masażu, budek z "tradycyjnymi" hot dogami i naleśnikami i barów z bardzo ciekawą ofertą ....

 

Moimi sąsiadami z chatki obok była grupka Francuzów objeżdżająca Azję na rowerach. Całkiem fajna ekipa - raz mniejsza, a raz większa, w zależności od tego kto przyłączy się do nich po drodzę. Zamiast parapetówki, udaliśmy się do jednego z lokali na piwo. Cóż, musieliśmy wyglądać na "specjalnych klientów" kiedy zamiast zwykłego menu, kelner zaoferował nam od razu to "specjalne".

 

Każdy szanujący się lokal w Vang Vieng ma menu podstawowe....

 

.... i specjalne ;-)

 

Po pierwszym dniu rekonesansu, kurortowe Vang Vieng, wydało mi się idealnym miejscem do pracy polegającej głównie na konsekwentnym klikaniu w klawiaturę. Jak nigdzie indziej, tutaj, ilekroć wyszedłem na ulicę, miałem ochotę wracać przed komputer. Co jak co, ale nie chciałoby mi się spędzać kilkunastu godzin w ciasnym i niewygodnym samolocie tylko po to by sobie popływać na dużym kole ratunkowym, popić tanie whisky z darmowych, wiaderek czy upalić jointem z trawką lub opium. Te same rzeczy mogę robić bez wychodzenia z domu w dowolnym miejscu na świecie. Z drugiej strony, nawet w takiej falangowej enklawie, można dostrzec typowo laotańskie akcenty. Było, nie było, Vang Vieng, w bardzo krótkim czasie z malutkiej, lokalnej wsi, stało się quasi-kosmopolitycznym kurortem wypoczynkowo-imprezowym....

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Polecane
Podsumowanie XXVII Kwesty pn. „Ratujmy groby zasłużonych Tomaszowian”Przemysłowcy oskarżeni o niesłychane przestępstwoSkonsultuj komunikację miejskąSpotkanie z prof. Jerzym Bralczykiem w MBPUtrudnienia w ruchu 11 listopadaNisze w kolumbarium dostępne do rezerwacjiŁódzkie/ W okresie Wszystkich Świętych 14 wypadków; nie było ofiar śmiertelnychPolicja: od czwartku doszło do 161 wypadków drogowych; zginęło 11 osóbListopadowe atrakcje w Tomaszowie MazowieckimJak wybrać odpowiednie łóżko do sypialni? Oto podpowiedźW gabinetach stomatologicznych jest coraz drożejKlasyk dla Legii
Reklama
Regionalny Turniej Kół Gospodyń Wiejskich i Miejskich Regionalny Turniej Kół Gospodyń Wiejskich i Miejskich Powiatowe Centrum Animacji Społecznej po raz kolejny organizuje Regionalny Turniej Kół Gospodyń Wiejskich i Miejskich.  Będzie to już 8. edycja tego wydarzenia. Turniej skierowany jest do kół gospodyń z terenu województwa łódzkiego. Zmierzą się one w 6 konkurencjach: edukacyjnej, kulinarnej, artystycznej, sprawnościowej, modowej i teście wiedzy dotyczącym bezpieczeństwa na wsi.Tematem tegorocznej edycji jest PRL. Przedmiotem współzawodnictwa kulinarnego będzie deser. Scenka w konkurencji artystycznej będzie nawiązywała do Wszechobecnych w tamtych czasach kolejek, natomiast w edukacyjnej należy przygotować prezentację o latach 80-tych, ukrytych we wspomnieniach. Konkurencja sprawnościowa do końca pozostaje tajemnicą, natomiast pytania z wiedzy o bezpieczeństwie na wsi przygotuje KRUS. Bardzo widowiskowo natomiast zapowiada się konkurencja modowa, do której uczestnicy mają przygotować strój inspirowany modą z okresu PRL. Będą one prezentowane na wybiegu.Ponadto zapraszamy do obejrzenia wystawy, nawiązującej do PRL-u. Będzie można zobaczyć stare sprzęty elektroniczne, odzież, artykuły gospodarstwa domowego, prasę i inne eksponaty, związane z tym okresem. Nad całością imprezy czuwać będzie jury złożone z ekspertów z danych dziedzin.Na zwycięzców poszczególnych konkurencji, a także Grand Prix turnieju, czekają wspaniałe nagrody.Gwiazdą wieczoru będzie Paweł Stasiak w repertuarze Papa Dance, a na zakończenie odbędzie się zabawa taneczna z MR. SEBII. Turniej odbędzie się 9 listopada o godz. 15.00 w PCAS-ie przy ul. Farbiarskiej 20/24.Data rozpoczęcia wydarzenia: 09.11.2024
XIX Tomaszowski Bieg Niepodległości XIX Tomaszowski Bieg Niepodległości Miejskie Centrum Kultury w Tomaszowie Mazowieckim zaprasza dzieci, młodzież i dorosłych do udziału w 19. edycji Tomaszowskiego Biegu Niepodległości, który odbędzie się 11 listopada. Mieszkańcy naszego miasta i powiatu będą mogli w ten niestandardowy sposób uczcić rocznicę odzyskania przez Polskę suwerenności. Start uczestników biegu planowany jest na godz. 13 z pl. T. Kościuszki, po zakończeniu oficjalnych uroczystości patriotyczno-religijnych z okazji 106. rocznicy odzyskania przez nasz kraj niepodległości. Wydarzenie przeznaczone jest zarówno dla grup zorganizowanych (ze szkół podstawowych i ponadpodstawowych, stowarzyszeń, organizacji, firm itd.), jak również dla uczestników indywidualnych. Osoby, które nie ukończyły 13 lat, mogą uczestniczyć w biegu wyłącznie pod opieką osoby pełnoletniej. Niepełnoletni mogą zostać zgłoszeni do biegu przez rodzica lub opiekuna prawnego.ZgłoszeniaBieg ma charakter rekreacyjny, do pokonania będzie trasa o długości ok. 1500 m. Zbiórka i weryfikacja zgłoszonych biegaczy odbędzie się w godz. 12-12.45 (domki na płycie pl. Kościuszki). Zgłoszenia na formularzach, których wzór znajduje się pod tekstem w załącznikach (tam też dostępny jest szczegółowy regulamin XIX Tomaszowskiego Biegu Niepodległości), w przypadku grup zorganizowanych przyjmowane będą do 6 listopada br. Uczestnicy indywidualni mogą zgłaszać się również w dniu biegu. Wypełniony formularz wraz z dołączonym do niego oświadczeniem należy dostarczyć do Biura Biegu mieszczącego się w Miejskim Centrum Kultury przy pl. Kościuszki 18. Rejestracji można także dokonać poprzez wypełnienie formularza zgłoszeniowego online, dostępnego pod linkiem: https://cutt.ly/TeDo09HZAby podkreślić uroczysty i patriotyczny charakter biegu, organizatorzy proszą uczestników o założenie białych lub czerwonych koszulek, czapek lub innych elementów wierzchniej garderoby w tych barwach. W związku z organizacją XIX Tomaszowskiego Biegu Niepodległości oraz koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa jego uczestnikom 11 listopada między godz. 12.45 a 14 wystąpią utrudnienia w ruchu kołowym w obrębie pl. T. Kościuszki oraz w al. Piłsudskiego na odcinku od pl. Kościuszki do ul. Legionów (w obu kierunkach). Prosimy kierowców o wyrozumiałość i przyłączenie się do wspólnych obchodów Narodowego Święta Niepodległości.  Data rozpoczęcia wydarzenia: 11.11.2024
Reklama
Reklama
Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki zdrowotne z przędzy bawełnianej ze srebrem Skarpetki nieuciskające DEOMED Cotton Silver to komfortowe skarpetki zdrowotne wykonane z naturalnej przędzy bawełnianej z dodatkiem jonów srebra. Skarpety ze srebrem Deomed Cotton Silver mogą dzięki temu służyć jako naturalne wsparcie w profilaktyce i leczeniu różnych schorzeń stóp i nóg!DEOMED Cotton Silver to skarpety bezuciskowe, które posiadają duży udział naturalnych włókien bawełnianych najwyższej jakości. Są dzięki temu bardzo miękkie, przyjemne w dotyku i przewiewne.Skarpetki nieuciskające posiadają także dodatek specjalnych włókien PROLEN®Siltex z jonami srebra. Dzięki temu skarpetki Cotton Silver posiadają właściwości antybakteryjne oraz antygrzybicze. Skarpetki ze srebrem redukują nieprzyjemne zapachy – można korzystać z nich komfortowo przez cały dzień.Ze względu na specjalną konstrukcję oraz dodatek elastycznych włókien są to również skarpetki bezuciskowe i bezszwowe. Dobrze przylegają do nóg, ale nie powodują nadmiernego nacisku oraz otarć. Dzięki temu te skarpety nieuciskające rekomendowane są dla osób chorych na cukrzycę, jako profilaktyka stopy cukrzycowej. Nie zaburzają przepływu krwi, dlatego też zapewniają pełen komfort przy problemach z krążeniem w nogach oraz przy opuchnięciu stóp i nóg.Skarpetki DEOMED Cotton Silver są dostępne w wielu kolorach oraz rozmiarach do wyboru.Dzięki swoim właściwościom bawełniane skarpetki DEOMED Cotton Silver z dodatkiem jonów srebra to doskonały wybór dla wielu osób, dla których liczy się zdrowie i maksymalny komfort na co dzień.Z pełną ofertą możecie zapoznać się odwiedzając nasz punkt zaopatrzenia medycznegoTomaszów Mazowiecki ul. Słowackiego 4Oferujemy atrakcyjne rabaty dla stałych klientów Honorujemy Tomaszowską Kartę Seniora 
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Napisz do nas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama