Myślę, że jak zwykle, jednoznacznej odpowiedzi na postawione wyżej pytania nie ma, ale można się pokusić o chociażby próbę wytłumaczenia zamieszania, jakie dzieje się wokół tego pięknego i tajemniczego stworzenia.
Wiek XXI ma to do siebie, że to właśnie w nim dokonano znacznego postępu w stosunkach na linii kot - człowiek. Można śmiało stwierdzić, że właśnie teraz nastąpiły najważniejsze zmiany w podejściu ludzi do tych sympatycznych ale i niezależnych zwierząt.
Wzrost świadomości społecznej oraz badania i obserwacje, złożyły się na to, że los kotów z dnia na dzień staje się coraz lepszy.
Nie mówię oczywiście o kotach rasowych, które kupowane są w wyspecjalizowanych hodowlach, wydając często niebagatelne kwoty pieniężne, a które mają za zadanie zdobić nasze salony. Jako szefowa Fundacji „Kocia Mama”, mam na względzie przede wszystkim los tych kotów, które nadal żyją dziko.
Od lat praca „Kociej Mamy” skupia się, oprócz walki z bezdomnością i nadmierną populacją, na działalności informacyjno - edukacyjnej. Staramy się wyjaśniać reakcje i zachowania kotów, jakie można zaobserwować na co dzień oraz w sytuacjach stresogennych i nietypowych.
.
Zacząć należy od tego, że nie można porównywać zachowań psów i kotów. Różnica między nimi jest ogromna. Pies, to zawsze wierny i posłuszny przyjaciel człowieka, służy i ufa bezgranicznie. Zawsze przykładnie wykonuje polecenia swojego właściciela.
Z kotem jest inaczej. Niezależność wpisana jest w jego naturę. Z kotem się nie wygra. Powstało setki anegdot o zachowaniu tychże mruczków, które można godzinami opowiadać, uzasadniając pogląd o nonszalancji, niezdyscyplinowania i niezależności kota. To zwierzę jest indywidualistą. W miocie kotka może mieć 6 maluchów a charakter każdego będzie inny. Jaki z tego wniosek? Taki, że kota trzeba zaakceptować takim jaki jest, bo on nie znosi zakazów, nakazów ani ograniczeń, zawsze wie lepiej.
Kota nie da się maltretować jak psa. On, z uwagi na ogromne życiowe przystosowanie i umiejętność radzenia sobie i przetrwania nawet w bardzo trudnych warunkach, poradzi sobie wszędzie i jest w stanie odejść od opiekunów ,którzy robią mu krzywdę.
W dobie nadmiernie rozpowszechnionej konsumpcji i nieposzanowania jedzenia, człowiek wyrzuca na śmietnik tony dobrej żywności, która staje się pożywieniem nie tylko dla dziko żyjących kotów.
Szczury, myszy i inne paskudztwa zamieszkujące nasze przyblokowe śmietniki, mając pod dostatkiem pożywienia, będą mnożyć się bez opamiętania. I to właśnie kot staje się niejako z „automatu” sprzymierzeńcem człowieka w walce z tymi gryzoniami. Trzeba jednak pamiętać, że instynkt kociego łowcy odzywa się tylko, kiedy „myśliwy” jest syty i nie marnuje czasu i energii na zdobywanie pokarmu. Głodnego i chorego kota nie obchodzi łapanie myszy, on całą swoją siłę i energię przeznacza na poszukiwanie pokarmu i ciepłego, bezpiecznego schronienia. To taka swoista kocia „piramida Maslowa”.
Dlatego Fundacja ma na celu przede wszystkim sterylizację i kastrację kotów wolno żyjących, przy jednoczesnym leczeniu tych, które tego wymagają. Takie postępowanie niesie za sobą same plusy.
Kotka może rodzić 3 razy w roku, średnio od 4 do 6 kociąt. W pierwszej kolejności swoje życie poświęca macierzyństwu. Przebywa ze swoimi dziećmi w gnieździe, a potem, kiedy je już wychowa i wyprowadzi w świat, dalej biega z kocurami, by ponownie zajść w ciążę, bo takie są prawa natury.
Kotka wysterylizowana, odrobaczona i zdrowa, nie ma żadnych instynktów macierzyńskich ani fizycznych, więc siłą rzeczy realizuje się jak kot łowca.
Kocur wykastrowany nie biega za kotkami, nie walczy o teren z innymi kotami, siedzi spokojnie na swoim podwórku i z nudów łapie wszelkie żyjątka.
Sterylizując i kastrując koty nie okaleczamy ich wbrew funkcjonującym, obiegowy opiniom, ale podnosimy ich kondycję fizyczną i zdrowotną a przy okazji realizujemy program walki z nadmierną populacją.
Mam pod swoją opieką kilka małych wiosek i wsi, gdzie zamieszkują moje koty fundacyjne. Mieszkańcy bardzo sobie chwalą naszą wzajemną współpracę. Dostają koty zdrowe, zabezpieczone pod względem weterynaryjnym a problem z myszami i szczurami też nie istnieje, bowiem sam zapach czy kocie odchody odstraszają gryzonie.
Koty zaś po okresie aklimatyzacji biegają wszędzie, po strychach, stodołach, oborach i całym obejściu i wszyscy są szczęśliwi.
Napisz komentarz
Komentarze