Pierwszy to taki, że Premier musiałby powiedzieć dlaczego poprzedni rząd Tuska nie zrealizował obietnic z przed czterech lat, nie obniżył podatków i innych danin publicznych, nie uwolnił przedsiębiorców od zbędnych formalności i biurokracji, nie zreformował służby zdrowia i systemu emerytalnego, nie ograniczył deficytu finansów publicznych.
Drugi powód tego krótkiego expose to czteroletnie milczenie w tak ważnych sprawach jak: wsparcie dla 3,5 mln dzieci, których rodzice nie mogą korzystać z ulg, brak oferty dla młodych (jaki skutek będzie miało wydłużenie wieku emerytalnego w kontekście braku pracy), umów „śmieciowych”, problemach osób bezrobotnych, wsparciu najuboższych w czasach kryzysu. Expose pominęło problemy służby zdrowia, budowę dróg i autostrad, PKP, prywatyzację, innowacyjność, kulturę i sport czy bezpieczeństwo energetyczne.
Zaskakujący jest też całkowite pominięcie brak zagadnień związanych z oświatą i nauką, a przecież w kampanii niemal codziennie mówiono o przedszkolach, problemach z obniżeniem wieku szkolnego, zwiększeniu nakładów na edukację.
Powód trzeci tego najkrótszego od 20 lat wystąpienia premiera rządu, to fakt, że w wyniku zmian ustawowych dokonanych w poprzedniej kadencji przez rządzącą koalicję, wpływających na zasobność gospodarstw domowych najwięcej zyskały gospodarstwa najbogatsze. Ich dochody wzrosły przeciętnie o 550 zł miesięcznie. Gospodarstwa najuboższe zyskały przeciętnie 10 zł miesięcznie. Powodów do chwalenia się więc nie ma.
Można powiedzieć, że Premier Tusk wygłosił nie expose, ale informację o zbliżającym się nieuchronnie do Polski kryzysie. Odnosi się wrażenie, że rząd PO i PSL skrywał przed wyborcami ściśle tajną wiedzę o krytycznym stanie rzeczy, bo gdyby ta tajemnica wyszła na jaw, to PO tych wyborów pewnie by nie wygrało. Jeszcze w październiku rząd zapewniał, że nad wszystkim panuje, kraj ma się dobrze, a nawet jeszcze lepiej.
Kryzys zadomowił się już w Polsce i większość obywateli czuje jego obecność codziennie i na każdym kroku. Rząd powinien wskazać, jak należy kryzys ograniczyć i zamortyzować oraz jak sprawiedliwie rozłożyć koszty tej amortyzacji. Dla obywateli RP najistotniejsze jest, że ci których stać na więcej, muszą w większym stopniu uczestniczyć w kosztach walki z kryzysem.
SLD będzie twardą opozycją w tych przypadkach, kiedy rząd zdecyduje się koszty kryzysu przenosić na najsłabszych, dławić samorządność, prawa związków zawodowych, ograniczać zakres bezpłatnej nauki lub ochrony zdrowia. Będziemy natomiast wspierać rząd we wszystkim, co służyć może spełnieniu potrzeb najsłabszych - emerytów, rencistów i ludzi utrzymujących się z własnej pracy, młodzieży szukającej pracy i mieszkania.
Słusznym postulatem jest podwyższenie składki rentowej, podobnie jak wprowadzenie rachunkowości w gospodarstwach rolniczych i likwidacja podatku rolnego. Trudno natomiast zgodzić się z poglądem wygłoszonym przez Donalda Tuska, że wydłużenie wieku emerytalnego to lekarstwo na całe zło budżetowe. Istnieje wielkie niebezpieczeństwo, „wepchnie” ono w bezrobocie kolejne tysiące ludzi - absolwentów szkół i uczelni.
Winę za kryzys nie ponoszą obywatele, ale potężne instytucje finansowe. Uważam, że nie ma powodu do chronienia kosztem obywateli interesów banków i rynków finansowych. Przeciętny mieszkaniec naszego kraju, kupując towary i usługi, płaci podatek, bankierzy kupujący i sprzedający miliony dolarów, euro czy franków żadnego podatku nie płacą. Na taką niesprawiedliwość nie można się godzić.
To czego nie powiedział Donald Tusk, to oczywisty dla większości Polaków fakt, że człowiek jest ważniejszy niż rynek, ponieważ człowiek nie jest towarem.
Premier Tusk przedstawił wizję państwa stagnacyjnego, które co trzeba przyznać, słusznie racjonalizuje swoje wydatki, ale nie ma nic do zaproponowania w fundamentalnych sprawach rozwoju, aktywnej polityki gospodarczej, skutecznej polityki społecznej czy nowoczesnej edukacji .
Poseł na Sejm RP
Artur Ostrowski
Napisz komentarz
Komentarze