Przepisy w tym zakresie nie są jednoznaczne. Większość osób, które poddają krytyce nakładanie dodatkowej potwierdza, że obowiązujące przepisy prawne w tej materii nie są jednoznaczne. Podkreślają natomiast, że nie istnieje żaden przepis, który dawałby radnym delegację do różnicowania cen w zależności od miejsca zakupu biletów. Dodatkowo w kilku przypadkach zdarzyło się, że Sądy Administracyjne wydały orzeczenia stwierdzające, że cena biletu komunikacji miejskiej powinna być stała.
Podobną opinię ma Agnieszka Drzewoiska Łuczak, Powiatowy Rzecznik Konsumentów - Jeśli na bilecie wydrukowana jest cena, to sprawa jest jednoznaczna. Obowiązuje tu bowiem ustawa o szczególnych warunkach sprzedaży konnumenckiej i odpowiednie rozporządzenie Rady Ministrów, które są przepisami wyższego rzędu niż uchwały Rady Miejskiej. Podobnie jak z cenami w sklepach, jeśli cena widnieje na produkcie, to konsument ma prawao zakupić towar w tej cenie, nawet, jeśli zaszła pomyłka i cena jest znacznie niższa od rzeczywistej wartości.
Także w Tomaszowie Mazowieckim mamy do czynienia z przypadkiem, gdy cena biletu zakupionego u kierowcy jest o 60 gr. wyższa niż w punktach sprzedaży detalicznej. Oznacza to, że w przypadku biletu ulgowego marża wynosi aż 42,86% a normalnego 25%.
Przy okazji okazuje się, że nierówno traktowane są podmioty dokonujące sprzedaży biletów. Sklepy, czy kioski otrzymują bowiem tylko 5% prowizji od ceny wydrukowanej na bilecie. W efekcie zmniejsza się liczba podmiotów zainteresowanych sprzedażą, co w perspektywie czasu doprowadzi zapewne, iż zakup biletów „bezpośrednio” u kierowcy będzie koniecznością. Tym samym pasażerowie zamiast opłacać przejazd według stawek nominalnych zostaną zmuszeni do ponoszenia dodatkowych kosztów, wynikłych przecież nie z ich winy.
Napisz komentarz
Komentarze