Rano, obudził mnie właściciel pokoju.
- Myster Mike, wake up.
- Just a moment.
"Moment" potrwał tylko 15 minut - nigdy nie mam motywacji żeby wstawać z łóżka o 7 rano.
Wyszedłem z pokoju i zobaczyłem...... chyba z 5 uzbrojonych funkcjonariuszy policji.
- Myster, here Belochystan, here danger, we escort you.
- OK. W sumie to już się do tego zdążyłem przyzwyczaić - zastanowiłem się tylko dlaczego dzień wcześniej nikt nie zawracał mi tym głowy.
- Where do you want to go? Shop? Drug store?
- Karachi
Wpakowali mnie do pickupa - fajnie - darmowa taksówka - szkoda, że nie do samego Karachi tylko na stację kolejową :-). Niestety w aucie było trochę ciasnawo, więc przez najbliższe 300 metrów musiałem siedzieć z lufą przystawioną do gardła :-).
Na stacji szybka informacja - pociąg o 11 więc mam kilka godzin żeby kupić bilet. No właśnie.....
[rekama2]
- ile kosztuje bilet?
- 600 rupii
- Za drogo... Są jakieś zniżki dla studentów?
- Tak, musi się Pan udać do biura zarządu i wypełnić podanie o zniżkę.
Połaziłem sobie, oczywiście w towarzystwie, teraz już jednego, policjanta od pokoju do pokoju. Załatwienie zgody na uzyskanie zniżki studenckiej zajęło mi blisko godzinę. Nie dlatego, że był jakiś problem (nie pytajcie mnie skąd mam irańską legitymację studencką) - tylko dlatego, że do wypełnienia był cały stosik papierków i do zebrania cały stosik pieczątek, a do tego każdemu musiałem się tłumaczyć co robię w Pakistanie. Za to bilet na ok. 750km kosztował mnie 2.5 dolara.
W pociągu warunki podstawowe, ale do przyjęcia. Ale czego się spodziewać po wagonie drugiej klasy? Jest dużo miejsca na nogi, można wstać i się rozprostować a do tego wychodzi taniej niż autobus - zalety jazdy koleją.
Podróż miała zająć 20 godzin. W praktyce wyszło nieco ponad 30. Wszystko przez długie przestoje na niektórych stacjach powiązane ze zmianą uzbrojonych strażników (tym razem nie moich "osobistych" tylko kolejowych - po czterech na każdy wagon). Za to do pierwszej nocy, bardzo dobrze się bawiłem - nikt nie pozwolił mi umrzeć z głodu. Praktycznie każdy ze współpasażerów zapraszał mnie na czaj i dzielił się domowej roboty posiłkiem. Później odbiłem sobie nieco irańską bezsenność więc podróż niesamowicie wolnym pociągiem wyszła mi na dobre. Choć muszę przyznać, że nocy w pociągu trochę się bałem. Ludzie w Pakistanie mają podobny rytm dobowy jak w Iranie. Myślałem, że będzie tu dyskoteka, ale na szczęście udało mi się dobrze wyspać.
Jeszcze na stacji kupiłem gazetę - dosłownie parę chwil przed odjazdem pociągu (rzeczywistym, nie planowym), doszło do mnie, że napisy są w Urdu i po angielsku; mój mózg odgrzebał w pamięci, że angielski to drugi język w Pakistanie i tak..... jest anglojęzyczna prasa - do wyboru, do koloru.
Z artykułów, które przeczytałem, wychodzi na to, że w Pakistanie trwa teraz swojego rodzaju wojna partyzancka. Praktycznie codziennie, na terenie prawie całego kraju dochodzi do ostrzałów przypadkowych przechodniów, poważnych strzelanin, zamachów bombowych i kidnappingu. Trochę więc jak na dzikim zachodzie. Najlepsze w tym wszystkim jest, że ludzie żyją spokojnie, jakby obok tego wszystkiego twierdząc, że "dzieje się wola Allaha". Gdy dojechałem do Karachi, w lokalnych wiadomościach właśnie mówili jak w jednej z dzielnic doszło do takiego ostrzału. Niezbyt przyjemne powitanie w nowym mieście. Zostanę tutaj przez kilka dni zanim pojadę na północ. Wciąż potrzebuję mapy - no i, ze względu na bezpieczeństwo, muszę zastanowić się czy jeździć tutaj autostopem czy pociągiem, czy może autobusem. Każdy ze środków transportu ma swoje zalety i wady i, wierzcie mi, po głębszym przemyśleniu, wychodzi na to, że autostop jest pod pewnymi względami bardziej bezpieczny niż pozostałe. Zobaczę jak to będzie - najprawdopodobniej zastosuję kombinatorykę :-).
Napisz komentarz
Komentarze