- Gościliśmy trzech ekspertów, których opinią podpierają się unijni urzędnicy rozpatrujący wnioski o dofinansowanie dużych projektów inwestycyjnych – mówi Waldemar Dębowski, wiceprezes ZWGiK. - Był to Szwed, który odpowiada za gospodarkę wodno ściekową. To człowiek z dużym praktycznym doświadczeniem, ponieważ w Szwecji zarządzał podobna firmą do naszej przez kilka lat. Ponadto przygotowuje projekty dyrektyw dla Unii właśnie dotyczące problematyki dotyczącej zaopatrzenia w wodę i odprowadzania ścieków. Drugim ze specjalistów był Włoch, którego domeną jest ochrona środowiska w kontekście obowiązujących przepisów.
Oczyszczalnia graniczy z obszarem, który wchodzi w skład „Natury 2000”.
- To prawda. Nasz gość zażyczył sobie abyśmy oprowadzili go po całym terenie. Chciał osobiście zobaczyć, jaka jest odległość. Muszę przyznać, że mamy dużo szczęścia, bo granicę obszaru, która w pierwotnej wersji przebiegła wzdłuż naszej grobli, udało nam się, dzięki Tadeuszowi Adamusowi przesunąć. Gdyby nie to, dzisiejsza inwestycja mogłaby nie dojść do skutku.
Chyba równie istotne są aspekty ekonomiczne, finansowe.
- Tym zajmował się trzeci z ekspertów.
Jak wygląda wizyta takich unijnych specjalistów?
- Pierwszy dzień, to była wizja lokalna. Specjaliści chcieli zobaczyć obszar objęty wnioskiem i projektem, czyli gminę i miasto Tomaszów. Patrząc od strony Łodzi, to oczywiście Komorów i Zaborów, Starzyce, Centrum i następnie Białobrzegi, Wąwał, Smardzewice, Karolinów, Twarda itd. W sferze zainteresowania był też Zalew Sulejowski.
Czyli naszą „atrakcję” turystyczną.
- Przyjechali tu bardzo dobrze przygotowani. Widać było, że nie tylko zapoznali się z dokumentacją, ale i innymi dostępnymi informacjami o mieście, powiecie i regionie. Bardzo ważnym dla nich elementem były na przykład „Niebieskie Źródła”. Zastanawiano się jak wpłynie budowa kanalizacji na funkcjonowanie Rezerwatu i czy na przykład nie obniży się poziom wód.
A jak wyglądała wizyta na oczyszczalni. To zakład, który w czasie powstawania przewidywany był do oczyszczania ścieków przemysłowych.
- Dokonano lustracji całego Zakładu. Odbywało się to na takiej zasadzie, że pokazywaliśmy stan obecny, całą technologie i omawialiśmy to, co chcemy zmienić i wprowadzić w ramach projektu. Goście byli bardzo zaskoczeni naszym laboratorium. I na koniec była prezentacja całego naszego wniosku. Przedstawiliśmy założenia i cele, jakie chcemy osiągnąć.
Program dosyć obszerny jak na jeden dzień.
- To prawda. Drugiego dnia zaprosiliśmy przedstawicieli wszystkich firm i podmiotów, które współpracują przy realizacji projektu. Przede wszystkim autor Studium wykonalności, czyli firma Mott McDonald, służby prezydenta, urzędnicy starostwa oraz przedstawiciel inżyniera kontraktu.
Wyłoniliście go niedawno w konkursie
- Jest to firma „Eko-Centrum” z Wrocławia wspólnie z przedsiębiorstwem wodociągowym z Pabianic, jako konsorcjum. Rozmowy i konsultacje przebiegały w trzech panelach: finansowy, ochrony środowiska i techniczno-technologiczny. W tych zespołach wypracowano szereg uwag oraz wskazówek.
Czy to jest jednorazowy przyjazd ekspertów, czy spodziewacie się kolejnych?
- Oczywiście będą kolejne. Następne zaplanowano na koniec sierpnia i wtedy też powinien powstać już raport końcowy. JASPERS podkreśla, że nie przyjeżdża nas krytykować, czy kontrolować, ale pomagać w przygotowaniu dokumentów i realizacji inwestycji, udzielając wielu cennych wskazówek, chociażby dotyczących podejścia unijnych urzędników do składanej dokumentacji. Najistotniejsze, aby informacje w niej zawarte były spójne.
Czego dotyczyły te uwagi i wskazówki poza urzędniczymi zwyczajami?
- Między innymi gospodarki osadami. W ostatnim czasie zmieniło się podejście do tego tematu w całej Europie. Do tej pory robiło się komory fermentacyjne a następnie suszyło i spalało. W tej chwili osad jest paliwem. Produkowany przez nas ma kaloryczność zbliżoną do węgla kamiennego. JASPERS twierdzi, że to należy wykorzystać. Mamy przedstawić też koncepcję rekultywacji lagun. Było tez kilka uwag o charakterze bardzo technicznych. Dotyczących na przykład azotu. Była też kwestia oddzielenia ścieków przemysłowych od tzw. bytowych. Unia nie dokłada do tych pierwszych.
Czy eksperci zwracali uwagę na krótki czas na wykonanie całej inwestycji? Ma być ona wykonywana w systemie „projektuj i buduj” i trudno dzisiaj przewidzieć, na jakie przeszkody natrafi firma wykonawcza.
- Z tym nie było problemu. Inwestycja musi być zakończona do końca 2013 a później mamy jeszcze dwa lata na jej rozliczenie. Oni mają inne spojrzenie na wykonywanie inwestycji u siebie. Poza tym całość dzielimy na siedem podprojektów. Nie będzie tego wykonywała jedna firma. Najważniejsze jednak jest, że eksperci widzą potrzebę realizacji inwestycji. A my sporo się nauczyliśmy. Szkoda, że takie spotkania nie są organizowane na początku drogi, bo wtedy być może studium i raport oddziaływania na środowisko wykonalibyśmy własnymi silami.
Napisz komentarz
Komentarze