- Żeby nie robić w Zakładzie żadnych rewolucji związanych z ograniczaniem kursów, ze zwalnianiem ludzi, bo jeżeli byśmy robili cos innego, to tylko o tym możemy rozmawiać, strata musiałaby być zrekompensowana z dotacji - wyjaśniał radnym konieczność podwyżek cen biletów Jarosław Jopek.
Dyrektor na wniosek radnego Arkadiusza Gajewskiego przedstawił też podstawowe wskaźniki finansowe. Bieżąca płynność finansowa MZK na koniec I kwartału 2011 wynosiła 0,64, co oznacza, że zakład nie jest w stanie na bieżąco regulować swoich zobowiązań. Wskaźnik tzw. płynności szybkiej wyniósł 0,34.
Tomasz Kumek przedstawił opinię gmin powiatu tomaszowskiego, do których dojeżdżają autobusy komunikacji miejskiej oraz związków zawodowych (OPZZ i Solidarność). Nikt nie zgłosił zastrzeżeń, co do planowanego wzrostu cen.
Negatywnie natomiast uchwałę zaopiniowały Komisje ds. Rodziny Rady Miejskiej oraz Gospodarki komunalnej i mieszkaniowej.
Klub radnych SLD, reprezentowany przez Tomasza Trzonka, okazał się być przeciwnym podwyżce ceny biletów o 50 gr. – Jesteśmy gotowi do negocjacji tych podwyżek – mówił. - Czekamy na ruch ze strony prezydenta abyśmy te podwyżki przyjęli w innej wysokości. - Ostatecznie radni SLS, wytargowali 10 gr.
Serię pytań, jak zwykle rozpoczął Marcin Witko. Pytał o wynik finansowy zakładu za dwa ubiegłe lata. Zdaniem radnego rok 2010 nie jest miarodajny ze względu na zwiększone przychody z reklam związanych z kampaniami wyborczymi. – Paliwo nie drożeje od wczoraj – mówił. – Czemu przez cały poprzedni rok, kiedy zacząłby się podwyżki paliwa nikt nie zasugerował podwyżki cen biletów. Skutek byłby taki, że dzisiaj nie podnosilibyśmy o 25% ale o jakąś mniejsza kwotę. Nie przypominam sobie aby zarobki, stypendia, emerytury i renty wzrosły o tyle samo. Skąd weźmiecie Państwo pozostałe brakujące pieniądze. – Radny prosił też o przybliżenie sposobu zakupu paliwa dla autobusów. – Przy cenach, które pan przytoczył, wychodzi, że cena paliwa wynosi ponad 5 złotych a przy takich ogromnych ilościach można ja przecież negocjować. Jakie były koszty utrzymania taboru na przestrzenie dwóch, trzech lat wstecz? – zadawał kolejne pytania. – Czy do takiej kondycji finansowej nie przyczynia się fakt posiadania bardzo starego taboru? MZK nie kupuje nowych autobusów, tylko są to autobusy mocno wyeksploatowane.
O stan techniczny autobusów pytał też Henryk Dworczak. – Ile jeszcze autobusów należy wymienić, biorąc pod uwagę ich stan techniczny?
- Czy wszystko, co tylko możliwe zrobiono w Zakładzie w celu uzyskania oszczędności, racjonalizacji kosztów itd. – dopytywał Gajewski
Odpowiadając radnym, Jarosław Jopek przypominał, że prawdziwe problemy tomaszowskiego MZK zaczęły się wraz z upadkiem „Wistomu”. – Kiedyś zatrudnialiśmy ponad 200 osób, dzisiaj niewiele ponad 140. Najwięcej wśród zatrudnionych jest kierowców, których mamy 75.
Radni debatowali nad możliwościami zwiększenia przychodów z reklam zamieszczanych w autobusach i na ich karoserii. Krystyna Wilk wprost zawnioskowała o zwiększenie opłat dla przedsiębiorców. Dyrektor Jopek wyjaśniał, że koszt reklamy na autobusie jest dosyć wysoki, ponieważ razem z przygotowaniem może sięgać 20 tysięcy złotych.
Radna Wilk nie mogła zrozumieć argumentacji dyrektora MZK, który tłumaczył, że przy zbyt wysokich cenach mogą się wycofać nawet ci reklamodawcy, którzy mają obecnie podpisane umowy.
- Dlaczego nie podnieść, no dlaczego– pytała radna. – Dlaczego tylko ten mieszkaniec ma płacić za to, że jest coraz trudniej w Polsce. (…) Przyjdą panie dyrektorze, jak będzie im zależało na reklamie, to przyjdą – przekonywała.
W tym miejscu pozwolę sobie wtrącić małą dygresję o charakterze politycznym. Po wypowiedziach radnej Krystyny Wilk widać doskonale, że w Platformie Obywatelskiej występuję wyraźny kryzys światopoglądowy. Całkowite niezrozumienie zasad gospodarki rynkowej, ekonomii i cenowej elastyczności popytu nie świadczy najlepiej o partii, która jeszcze do niedawna uchodziła za pro przedsiębiorczą. Potraktowanie opłat za miejsce reklamowe na miejskich autobusach, jak para podatku świadczy o tym najdobitniej.
Wracając do tematu debaty radny Witko dopytywał jeszcze o przyczyny likwidacji linii numer 12, kursującej do Piotrkowa Trybunalskiego. – Była to najbardziej deficytowa linia, jaka mogła być – odpowiedział dyrektor MZK.
Ogłoszono przerwę, po której zdecydowano, że zamiast 25% ceny biletów wzrosną o 20%. Klub radnych PiS glosował przeciwko uchwale, radni SLD się podzielili, za projektem uchwały zagłosowali radni PO i Forum Samorządowo Ludowego.
Zanim jednak doszło do głosowania, ogłoszono przerwę w celu przygotowania nowej wersji załącznika do uchwały. Zmiana kilku cyfr trwała prawie godzinę.
Przy okazji radni nie zauważyli, że zmieniając cennik biletów jednorazowych, zapomnieli o cenników biletów nabywanych u kierowcy, pozostawiając go w zaproponowanej wcześniej wysokości. Oznacza to, że bilet kupowany w autobusie jest o 60 gr droższy niż w kiosku.
Najzabawniejsze jest to, że radni wyrazili zgodę na to, by MZK pobierało marżę o ponad 20% większą niż ma to miejsce w przypadku sprzedawców detalicznych, których marża wynosi niecałe 5%. W ten sposób niskodochodowi ajenci kiosków Ruchu i właściciele sklepów osiedlowych, kredytują publiczną jednostkę budżetową, jaką jest Miejski Zakład Komunikacji. Tego rodzaju dysproporcje wpływać muszą demotywująco na sprzedawców i jest tylko kwestią czasu, kiedy większość z nich zrezygnuje ze sprzedaży biletów. Ale może o to właśnie chodzi decydentom w naszym mieście. Warto też na zakoncznei dodać, że spór trwający kilka godzin nie przynióśł żadnych rozwiązan systemowych. Wciąż miasto, a więc my wszyscy dokładamy do miejskiej komunikacji 4,5 miliona złotych rocznie.
Napisz komentarz
Komentarze