Obrady zwołał i otworzył komisarz wyborczy Arkadiusz Lisiecki. Jak już wielokrotnie wspominaliśmy ma to związek z faktem, iż radni poprzedniej kadencji nie powołali w miejsce odwołanego Zenona Łaskiego żadnego następcy. Zgodnie z prawem sesje powinien zwołać przewodniczący poprzedniej kadencji.
Dalej już zwyczajowo początek obrad poprowadziła najstarsza wiekiem radna pani Krystyna Wilk. Po odczytaniu roty ślubowania i złożeniu przyrzeczenia przystąpiono do procedury wyboru przewodniczącego Rady Miejskiej. Na tę funkcję zgłoszono tylko jednego kandydata, został nim były poseł I kadencji Sejmu RP i wicestarosta powiatu tomaszowskiego, Stanisław Stańdo.
W glosowaniu wzięło udział 18 radnych. Cztery oddane głosy były nieważne. Za wyborem opowiedziało się 14 radnych (PiS i SLD). W głosowaniu nie brał tez udziału prezydent Rafał Zagozdon, który w związku z reelekcją musiał zrezygnować z mandatu radnego.
- Zawrzyjmy koalicję dla dobra miasta ponad podziałami partyjnymi – apelowała radna Krystyna Wilk przekazując prowadzenie obrad Stanisławowi Stańdzie. –Bądźmy razem. To miasto nie potrzebuje pseudopolityków - mówiła radna PO. – Bierzmy się do roboty, bo wyborcy na to czekają.
- Wyrażenie zgody na kandydowanie na funkcję przewodniczącego Rady było dla mnie trudną decyzją- mówił natomiast Stańdo.- Życzę Państwu i sobie wszystkie najlepszego w tej nowej kadencji.
Przewodnicząc y poprosił o pół godziny przerwy, po której radni zgłaszali kandydatów na wiceprzewodniczących Rady. Klub SLD zgłosił, jak można się było spodziewać, Tomasza Kumka.
Prawdziwym zaskoczeniem było natomiast zgłoszenie aż dwóch kandydatów przez Klub Platformy Obywatelskiej. Nie wiadomo, czy decyzja taka miała zrekompensować brak własnego wiceprzewodniczącego w powiecie, czy może była skutkiem wewnętrznych napięć w grupie radnych. W efekcie ani Cezary Żegota ani też Arkadiusz Gajewski nie uzyskali wymaganej liczby 12 głosów. Wiceprzewodniczącym został natomiast głosami PiS i SLD, Tomasz Kumek. W ten sposób po raz kolejny tomaszowska Platforma Obywatelska wykazała się wyjątkową nieskutecznością i brakiem nie tylko jakiejkolwiek zdolności koalicyjnej ale nawet zdolności osiągnięcia wewnętrznego konsensusu.
Zaprzysiężenie prezydenta była to już tylko formalność. Czekamy teraz na decyzję, kto zajmie jego miejsce na twardym krześle radnego Rady Miejskiej.
Napisz komentarz
Komentarze