- Nie jesteście instytucją charytatywną, tylko przedsiębiorstwem. Skąd pomysł na tego rodzaju biznes?
To proste. Rok temu byliśmy cała rodziną w Jurze Krakowsko – Częstochowskiej, lubimy piesze, górskie wędrówki. Przypadkiem trafiliśmy na Jurajski Park Linowy. Nasze córeczki praktycznie wymogły na nas, byśmy skorzystali z tej atrakcji. Tak nam się to spodobało, że postanowiliśmy zrobić podobny park u nas. Już wcześniej myśleliśmy o miejscu do gry w Paintball ale wiedzieliśmy, że się ono samo nie utrzyma. Dlatego połączyliśmy obie te rzeczy. Właściwie to trzy, ponieważ teraz mamy ogrodzone pole paintballowe, trasę linową i ściankę wspinaczkową dla dzieci ale już w przyszłym tygodniu powinna pojawić się kula sferyczna. Niedługo też rozpoczniemy budowę trasy linowej dla dzieci.
- Co to jest kula sferyczna?
3 metrowa, dmuchana kula. Wchodzimy do środka, od powierzchni oddziela nas metr powietrza i staczamy się w dół z jakiegoś wzniesienia. Tak to w skrócie wygląda. Zastanawiamy się nad budową specjalnej pochylni, z której kula mogłaby się toczyć. Na rynku dostępne są sztuczne, pompowane wzniesienia. Tworzą one jednak pewne ograniczenia, ponieważ, o ile się nie mylę ich maksymalna wysokość to 5 metrów. Taka podróż w kuli daje wrażenie przebywania w stanie totalnej nieważkości.
- Wiele osób twierdzi, że paintball, to choroba.
Podobno uzależnia ale jest to jedno z najmniej szkodliwych uzależnień, jakie znam. W Tomaszowie jest wielu amatorów tego sportu, jest też kilka osób, które paintballem się zajmują od strony profesjonalnej. Chcemy współpracować ze wszystkimi. Staramy się zaoferować usługę możliwie najlepszej jakości. Teraz zamierzamy wspólnie zorganizować coś, co do tej pory na naszym rynku było nieosiągalne, czyli napełnianie butli markerów powietrzem. Nikt nie widział w tym nigdy interesu a Spała jest miejscem, gdzie zjeżdża sporo paintballowców.
- Adrenalina wydaje się być interesem sezonowym.
Nie do końca. Jedynie oblodzenie parku linowego może uniemożliwić korzystanie z niego. Być może w przypadku klientów indywidualnych możemy mówić o jakieś sezonowości. Dla Firm jesteśmy otwarci przez cały rok.
- Liczycie na firmowe imprezy integracyjne?
Tak, ale nie tylko. Mamy dużo różnego rodzaju pomysłów.
- Na przykład?
Chcielibyśmy nawiązać współpracę z gimnazjami. Przygotowujemy program skierowany właśnie dla młodzieży gimnazjalnej. Chodzi nam o budowanie więzi, kształtowanie charakteru, uczenie współpracy w grupie ale także funkcjonowania w warunkach stresu kontrolowanego. Taka integracja ale na poziomie szkolnym.
- Ciekawy pomysł.
Tez tak uważamy. Tym bardziej, że docierają do nas różne negatywne informacje ze szkół. Na przykład o tzw. fali, przemocy i narkotykach. Rozmawialiśmy także z tomaszowskimi psychologami na ten temat. Ma to być pewna forma „zabawy szkoleniowej”. O nudzie nie ma mowy. Zakładamy cykl 3 dniowych imprez. Uważamy, że będzie to bardzo ciekawe. Warto poobserwować, jak dzieci zachowywać będą się w sytuacjach sztucznego zagrożenia. Może okazać się, że największa klasowa fajtłapa stanie się filarem całej grupy.
- To trochę kosztowna może okazać się integracja.
Nie przesadzajmy. Zapewne znajdą się dzieci, których rodzice nie będą w stanie pokryć kosztów takiego szkolenia. Chcielibyśmy, by w takim przypadku mogły one liczyć na wsparcie miasta. Koszty nieduże a zyski mogą być ogromne, jak chociażby ograniczenie patologii i przemocy w szkołach. Pokazać dzieciakom alternatywne sposoby na spędzanie wolnego czasu. Niech się wyszaleją tutaj zamiast na ulicy. Przy okazji zajęcia mają wzbudzać poczucie własnej wartości i być treningiem asertywności.
- Spała i okolice Zalewu Sulejowskiego, to takie Konferencyjne Centrum Polski. Jest tu sporo miejsc, gdzie organizowane są imprezy integracyjne i konferencje. Myśleliście o współpracy z tymi ośrodkami?
Cały czas myślimy i mamy przygotowaną odpowiednią i naszym zdaniem atrakcyjną ofertę.
- Czy biznes jaki prowadzicie jest kosztowny?
Jest kosztowny. Trzeba wyłożyć sporo pieniędzy. Park linowy, to średnio licząc około 5,5 tysiąca złotych od przeszkody. I tak naprawdę wydatki nigdy się nie kończą, bo ciągle trzeba zapewniać nowe atrakcje dla klientów.
- Zapytam jeszcze o bezpieczeństwo. Czy zabawa tutaj nie stwarza zagrożenia dla życia?
Wszystkie urządzenia i materiały, jakich użyliśmy do budowy posiadają atesty. Park został także odebrany przez Państwową Inspekcję Pracy. Sprzęt, z jakiego korzystają nasi klienci, to produkty renomowanych i najlepszych firm na świecie. Posiadamy także ubezpieczenia NM i OC. Warto podkreślić, że jest to jeden z najbezpieczniejszych sportów na świecie. Wypadkowość w Polsce to 0%, przy milionach osób korzystających.
- Jakie plany na przyszłość?
Na pewno pojawi się ściana wspinaczkowa. Poszerzymy też ofertę trasy linowej. Chcemy zrobić atrakcję w postaci ponad 100 metrowego zjazdu po linie za pomocą tzw. bloczka tyrolskiego. Adrenalina gwarantowana. W trakcie zjazdu nie myśli się o niczym innym jak o tym, by przeżyć. W przyszłym roku zrobimy „skok w przepaść”, czyli skok z platformy zawieszonej na wysokości 20 metrów. Coś jak bungie, tyle że nie nogami do góry. Później chcemy zrobić polanę skyrunnerową, to inaczej nazywa się Power Riser, czyli skaczące buty. Ciekawa rzecz i w Tomaszowie nowość. Najlepsi skaczą w tych butach 3 metry do góry albo do przodu. Nie zamierzamy natomiast robić turnieju piłki plażowej.
- Dla jakiej grupy wiekowej skierowana jest Wasza oferta?
Do każdej. Do tej pory nasz najstarszy klient miał 60 lat, najmłodszy 7. Ograniczeniem jest tu tylko wzrost. Jest wymóg dosięgnięcia ręką do 160 cm. Oczywiście wycieczka dla dzieci tylko z opiekunem.
Dziękuję za rozmowę
Z Joanną Jaroma z Parku Adrenalina w Spale rozmawiał Mariusz Strzępek
Napisz komentarz
Komentarze