Zaczęło się pierwszego kwietnia tego roku. 16 letnia dziewczyna wraz z przyjaciółką wsiadły do autobusu jadącego nad Zalew. Obie nie miały biletów. Autobus był prawie pusty.
- W pewnej chwili podszedł do nas jakiś pan – mówi nam Ania. – Powiedział, że jest kontrolerem i zażądał biletu. Nie pokazywał żadnego dokumentu a my byłyśmy przestraszone. Kontrolerów była dwójka, poza mężczyzną, który do nas podszedł była też kobieta. Gdy powiedziałyśmy, że nie mamy biletów ci państwo wypytali nas o dane. Jak się nazywamy, gdzie mieszkamy i tak dalej. Mogłyśmy podać nieprawdziwe dane ale tego nie zrobiłyśmy. Dostałyśmy jakieś kwitki i na tym się skończyło. Nie wiedziałam co mam zrobić, a mandat mamie bałam się pokazać, bo gniewałaby się, że jechałam bez biletu.
Nieco inaczej sprawę kontrolowania osób niepełnoletnich widzi Leszek Pietrzak z Olibusa. Według przekazanych przez niego informacji kontrolerzy zobowiązani są każdorazowo wzywać Policję.
- Osoby niepełnoletnie nie mają pełnej zdolności do czynności prawnych – twierdzi Agnieszka Drzewoska - Łuczak, Powiatowy Rzecznik Konsumentów. – Ich reprezentantem prawnym są rodzice.
- Wiem, że Ania narozrabiała i jestem gotowa mandat za jazdę bez biletu zapłacić – mówi pani Ewa. – Nie rozumiem tylko dlaczego, moja niepełnoletnia córka, otrzymała wezwanie do zapłaty kwoty prawie 290 złotych, w dodatku z warszawskiej firmy windykacyjnej.
Leszek Pietrzak wyjaśnia, że działa w oparciu o przepisy prawa, uchwałę Rady Miejskiej, umowę z MZK i cesję wierzytelności, jaką zakład dokonał na jego rzecz, zrzekając się w ten sposób praw do opłat za jazdę na gapę. – Współpracujemy z kancelarią prawną z Warszawy. Sam bym tego nie ogarnął –mówi. – Jest tu bardzo duża papieryzacja, począwszy od wystawienia mandatu, kończąc na nakazie sądowym i rozprawie.
Co ciekawe, zarówno firma Olibus, jak i kancelaria Corpus Iuris naliczają opłaty manipulacyjne i windykacyjne. To właśnie one zdecydowały o lawinowym przyroście wielkości mandatu.
Zdaniem Agnieszki Drzewoskiej - Łuczak mamy do czynienia z całkowitym bezprawiem, w związku z tym wystąpiła do MZK i firmy Olibus z wnioskiem o stosowne wyjaśnienia.
Także zdaniem prawników, żądanie od dłużnika zwrotu kosztów windykacji pozasądowej jest bezzasadne. Firma windykacyjna nie ma prawa żądać zapłaty swego wynagrodzenia od dłużnika. Koszt windykacji ponosi wierzyciel. Nie dotyczy to tylko postępowania sądowego i komorniczego, kiedy to zwrotu opłat bezpośrednio z nimi związanych można skutecznie dochodzić od dłużnika, podobnie jak kosztów poniesionych na profesjonalnego pełnomocnika a więc radcę prawnego lub adwokata. W podobnej sprawie Prezes UOKiK wydawał już decyzję.
Inną opinię w tej sprawie reprezentuje natomiast właściciel Olibusa, zapraszając równocześnie do siedziby firmy, w celu zapoznania się z cennikiem usług windykacyjnych.
Wysokość tzw. opłaty specjalnej określa specjalna uchwała Rady Miejskiej. To ona stanowi podsatwowe uregulowanie prawne w tym zakresie. Według zapisów w niej zawartych kara za jazdę bez biletu to 80 złotych. Uchwała do kontroli biletów oraz naliczania opłat uprawnia dyrektora. Dyrektor może także scedować te uprawnienia na inną osobę lub podmiot gospodarczy.
Dyrektorem tomaszowskiego MZK od wielu lat jest Jarosław Jopek. - Mnie jako dyrektora nie interesuje ile pasażer ma naliczone (przez firmę Olibus - przyp.red.) – mówi portalowi. – Interesuje mnie tylko, czy ten pan zrobił to zgodnie z umową zawartą z MZK i nic więcej.
Umowa z MZK obowiązuje od czerwca 2007 roku. Wcześniej czynności kontrolne wykonywała firma ARSEN z Pabianic.
Na usługi kontrolerskie MZK nie organizował przetargu – Nie pamiętam dzisiaj nawet, czy było jakieś ogłoszenie w tej sprawie – przyznaje dyrektor. – Umowy, bez zgody pana Pietrzaka, okazać nie mogę, ponieważ jesteśmy objęci tajemnicą handlową.
Trudno zgodzić się z tego typu opinią, tym bardziej, że jedną z jej stron jest podmiot publiczny, będący samorządową jednostką organizacyjną.
- Na przestrzeni minionych dwóch lat, mamy dopiero drugą, poważniejszą skargę na działania Olibusa, czyli praktycznie żadną – broni swojego partnera dyrektor MZK. – Jeżeli pasażer zauważy, że kontroler jest na przykład nietrzeźwy, to wystarczy na Policję zadzwonić.
Według informacji uzyskanych od dyrektora wynagrodzenie Olibusa stanowią opłaty specjalne za jazdę bez biletu. W tym celu MZK dokonało cesji wierzytelności, czyli zrzeczenia się praw, na rzecz firmy Leszka Pietrzaka. To również budzi zastrzeżenia Rzecznika Konsumentów. Jest to zapewne kolejna kwestia, która wymaga wyjaśnienia przez specjalistów od prawa. Czy można dokonać cesji wierzytelności nie potwierdzonej żadnym tytułem prawnym a stanowiących jedynie hipotetyczną wartość?
Firma Olibus sama siebie określa, jako Biuro Windykacji należności. Zgodnie ze wpisem do ewidencji działalności gospodarczej prowadzi: działalność komercyjna, gdzie indziej niesklasyfikowaną, działalność pomocnicza finansowa, gdzie indziej nie sklasyfikowana oraz działalność pomocniczą związana z ubezpieczeniami i funduszami emerytalno – rentowymi. Zgodnie z klasyfikacją PKD działalność firm windykacyjnych oraz kontroli biletów mieści się w pierwszej z nich.
Mamy więc do czynienia z sytuacją, gdy jedna firma windykacyjna egzekwuje dług za pomocą innej firmy windykacyjnej, tworząc w ten sposób spiętrzanie zadłużenia. Dyrektora MZK nie interesuje sposób i wysokośc pobieranych od gapowiczóaw opłat, pozostaje pytanie, czy takie samo podejście do problemu reprezentowali radni uchwalający uchwałę.
Napisz komentarz
Komentarze