Mirosław Kukliński (ur. 1 października 1959 w Tomaszowie Mazowieckim) – polityk, samorządowiec, były prezydent Tomaszowa Mazowieckiego, poseł na Sejm RP III kadencji. Ukończył studia na Wydziale Teologii Ogólnej Akademii Teologii Katolickiej. Mandat posła uzyskał kandydując z listy Akcji Wyborczej Solidarność. Należał do Ruchu Społecznego AWS, wcześniej "Solidarni w Wyborach". W 2001 bez powodzenia ubiegał się o reelekcję, rok później kandydując z współtworzonego przez Platformę Obywatelską komitetu Chrześcijańskie Porozumienie Obywatelskie został prezydentem Tomaszowa Mazowieckiego. Z Platformy Obywatelskiej wystąpił po wyborach parlamentarnych w 2005. W 2006 roku bez powodzenia ubiegał się o reelekcję, startując z komitetu Chrześcijańskie Porozumienie Samorządowe. W przedterminowych wyborach parlamentarnych w 2007 bez powodzenia kandydował z listy Prawa i Sprawiedliwości.
- Na początek pytanie z gatunku łatwych, lekkich i przyjemnych. Zapewne wiele osób zastawia się, jak odnajduje się w „normalnym” świecie osoba, której podstawowym zajęciem przez kilka czy kilkanaście lat było czynne uprawianie polityki. Cztery lata bycia posłem, później kolejne cztery jako prezydent 70-tysięcznego miasta.
- Bardzo dobre pytanie. Początek nie był łatwy ale można powiedzieć, że odnalazłem się. Znalazłem swoje miejsce w prywatnym biznesie. W firmie, gdzie nie ma udziałów ani Skarb Państw ani samorząd ani też żaden inny publiczny podmiot. Nikt mi nie może więc postawić zarzutu, że to dzięki protekcjom politycznym, znajomym posłom, senatorom albo ministrom gdzieś tam sobie coś załatwiłem. Po prostu, zwykła oferta, zwykłe ogłoszenie.
- Praca z ogłoszenia?
- Jak najbardziej. Jeszcze raz podkreślę, że w prywatnej firmie. Praca jest odpowiedzialna. Dodam, że zajmuję stanowisko kierownicze. To świadczy o tym, że można sobie poradzić po tylu latach nie funkcjonowania w sposób bezpośredni w sferze działalności gospodarczej. Może nie każdemu się to udaje. Mnie się udało.
- Koniec z polityką? Nie ciągnie „wilka do lasu”?
- Czy nie ciągnie? Trudno powiedzieć. W każdym razie jakiś sentyment pozostaje. Jest też środowisko osób, co do których w jakiś sposób, czy w jakimś wymiarze czuję się odpowiedzialny. Oczywiście nie są to małe dzieci ale lata wspólnej pracy, wspólnej walki i narażania się i wspólnej odpowiedzialności powodują, że więzi międzyludzkie się pogłębiają. Sentyment więc pozostaje i nie można w sposób jednoznaczny powiedzieć, że już mnie nic i nigdy nie będzie obchodziło z tego co wcześniej robiłem.
- "Sentyment" zaliczyłbym raczej do kategorii pojęć emocjonalnych. Mnie chodzi o bardziej materialne zderzenie z otaczającym nas światem.
- Czyli czy zamierzam powrócić do czynnej polityki, kandydując w wyborach samorządowych lub parlamentarnych? Nie jestem dzisiaj w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Ani potwierdzę ani zaprzeczę. Czas pokaże.
Od stycznia byli czołowi politycy PiS, którzy w grudniu 2007 r. rozstali się z partią, założyli pięć stowarzyszeń ze wspólną w nazwie rzymską końcówką "dwudziesty pierwszy wiek". W kolejności powstały: Dolny Śląsk XXI - z Michałem Kazimierzem Ujazdowskim jako liderem; Mazowsze XXI - z Pawłem Zalewskim; Ziemia Łódzka XXI - z Piotrem Krzywickim, Śląsk XXI - z Jerzym Polaczkiem oraz Pomorze XXI z Jarosławem Sellinem. Następna może pokazać się Małopolska XXI. Należy spodziewać się, że podobne stowarzyszenia będą działać w każdym województwie (Polityka - kwiecień 2008).
Założyciele portalu „Polska XXI”: Rafał Dutkiewicz, Rafał Matyja i Kazimierz Michał Ujazdowski oraz przedstawiciele 10 stowarzyszeń regionalnych związanych z portalem (Dolny Śląsk XXI, Koszalińsko-Kołobrzeskie XXI, Lubelskie XXI, Małopolska XXI, Mazowsze XXI, Młodzi XXI, Pomorze XXI, Śląsk XXI, Ziemia Łódzka XXI, Pokolenie 89) powołali Ruch Obywatelski „Polska XXI” i utworzyli Radę kierująca jego pracami.
W skład rady weszli min. Piotr Krzywicki, Jerzy Polaczek, Jarosław Sellin, Zbigniew Rau, Aleksander Starzyński, Henryk Bieńkowski, Paweł Wróblewski, Marek Mutor, Ryszard Wawryniewicz, Kazimierz Klawiter, Ryszard Nikiel, Krzysztof Mikuła, Krzysztof Dudek, Witold Gwiazda, Wojciech Starzyński, Jakub Czułba, Paweł Stańczyk. (info. www.ujazdowski.pl)
- Co w takim razie Mirosław Kukliński robi obok ministra Ujazdowskiego, jednego z twórców ruchu Polska XXI?
- Wiele lat, jak wspomnieliśmy na początku obracałem się w świecie polityki. Bywało różnie. Przypomnę, że pierwsze moje zetknięcie się z polityką, to był od razu parlament. Byłem posłem Akcji Wyborczej Solidarność, podobnie jak Maciej Płażyński i minister Ujazdowski. Kiedyś parlament wyglądał zupełnie inaczej niż dzisiaj. Były zupełnie inne relacje międzyludzkie. Łączyła nas wspólna idea, dobro Polski. Walczyliśmy o wspólne sprawy. Postkomuniści mieli jeszcze silną pozycję. Może nie byliśmy wszyscy jakoś szczególnie blisko ze sobą związani, ponieważ jednak jest to sporo osób się zna i szanuje. To, że od dwóch lat czynnie nie uprawiam polityki nie oznacza, że przestałem mieć poglądy i że nie mam znajomości w świecie polityki.
- Gdzie usytuować Mirosława Kuklińskiego z jego poglądami politycznymi?
- Byłem i jestem po prawej stronie. Od zawsze mam poglądy antykomunistyczne. Najbliższy jest mi konserwatywny system wartości w sferze etyczno-społecznej oraz umiarkowanie liberalny, jeśli chodzi o sprawy gospodarcze.
-Czyli, jak rozumiem Ruch Polska XXI jest miejscem, w którym odnajdujemy dzisiaj byłego posła i byłego Prezydenta Tomaszowa Mazowieckiego?
- To prawda. Zaangażowałem się w ten ruch od samego początku. Jestem również jednym z założycieli Stowarzyszenia Ziemia Łódzka XXI. To już jest formalna struktura z wpisem do KRS-u. Natomiast Polska XXI to jest ten ruch obywatelski, który łączy w sobie wiele podmiotów podobnych do naszego. Ruch ma swojego lidera, którym jest Rafał Dutkiewicz, prezydent Wrocławia.
- Liczycie na sukces wyborczy?
- Nie rozmawiamy w tej chwili o wyborach. Chociaż opublikowany niedawno we Wprost sondaż jest zaskakujący chyba dla wszystkich. Okazuje się, że prezydent Wrocławia jest w nim dosyć wysoko, co oznacza że nie jest osobą anonimową, czy znaną jedynie wąskiej grupie. Mamy do czynienia z pierwszym szeregiem polityków.
- Mam tu dziwne uczucie deja vu i chyba nie jestem jedyną osobą, która dokonuje porównań z PO. Wiele osób mówi w sposób bezpośredni, że mamy do czynienia z Plaformą-Bis
- No niekoniecznie. Można oczywiście powiedzieć, że to przypomina Platformę albo PiS-bis, ponieważ zaczynały te organizacje w podobny sposób. W ruchu Polska XXI są osoby i z PiS-u i z Platformy. Ale są to osoby, które łączyła myśl konserwatywna i dobro Polski. Ja to w ten sposób postrzegam. Podobnie jak ja wystąpiłem ostentacyjnie z PO w 2005 roku, kiedy nie powstała wielka koalicja PO-PiS. Tak samo panowie Ujazdowski, Zalewski i wielu innych wystąpili z PiS na znak protestu, pokazując, że też nie akceptują działalności prezesa Kaczyńskiego. Można powiedzieć, że wtedy, kiedy występowałem z PO obydwa ugrupowania nie miały racji ale ja większą winą obarczam jednak Platformę, która dostając połowę ministerstw odrzuciła ofertę PiS na wspólne rządzenie. To, co robi teraz PiS też nie do końca jest do zaakceptowania. Dobro Polski powinno być ponad podziałami partyjnymi.
- Chyba konfliktów nie da się uniknąć.
- Zapewnie nie da. Politycy obu partii zdają się nie dostrzegać faktu, że wyborcy już po raz drugi z rzędu wyraźnie wskazują, że chcą i PiS-u i PO, ponieważ te dwa właśnie ugrupowania zgarniają praktycznie cała pulę głosów. Wielkim więc grzechem i arogancją jest postawa i Tuska i Kaczyńskiego. Tak po prostu nie można.
- Mówiąc o tym, że konfliktów nie da się uniknąć miałem na myśli kampanię wyborczą, jaką od ponad roku prowadzi dwóch kandydatów na Prezydenta RP, czyli Donald Tusk i Lech Kaczyński, chociaż chyba właściwiej byłoby mówić o ich otoczeniu. Kampanię widzą nawet osoby w żaden sposób nie związane z polityką.
- Kampania wyborcza kieruje się swoimi prawami. Przychodzi jednak taki moment, kiedy należy powiedzieć: Stop! Po wyborach urazy powinny odchodzić na plan dalszy. Rozumiem różnice na tle ideowym i programowym, gdzie należy odgraniczyć SLD od PO i PiS-u, to są dwa światy. Tu są całkowicie różne wizje Polski. Ta lansowana przez lewicę i prawicę. O co tak naprawdę chodzi obecnym liderom? Odpowiedź wydaje się i jest prosta: o sondaże. O to, czy w słupkach będą mieli więcej ci, czy tamci. Ten sposób patrzenia jest dobry tylko w czasie trwania kampanii wyborczej a nie po wyborach. Niestety tragedią jest to, że dla wielu osób kampania wyborcza nie kończy się nigdy.
- Mówimy o „dużej”, krajowej polityce. Mnie bardziej interesuje to, w jaki sposób Ruch Polska XXI przenieść na szczebel lokalny.
- W polityce ogólnokrajowej ruch nie zdziała dzisiaj zbyt wiele. Wybory parlamentarne niedawno były. Zbliżają się natomiast wybory samorządowe. Antagonizmy obu partii przekładają się na szczebel lokalny. PiS jest w opozycji do Platformy i odwrotnie. Takie mechanizmy chcemy wyeliminować pokazując, że ludzie z Platformy potrafią współdziałać z ludźmi PiS-u.
- W deklaracji ideowej Polska XXI nie znajdziemy zbyt wiele punktów odniesienia do spraw lokalnych. Raczej ogólne stwierdzenie na temat partnerstwa na linii Rząd – samorządy.
- Należy sobie odpowiedzieć na pytanie: czym jest Polska XXI? Co to jest za ruch? To inicjatywa obywatelska, która zrodziła się z „pospolitego ruszenia” . To nie jest jakieś ciało, które ma ugruntowane struktury i jest stowarzyszeniem albo partią polityczną. To jest ruch, który rodzi się na fali kontestacji obecnego układy władzy. Tak naprawdę rodzi się on w terenie. Mamy ambicję, aby każde z 16 województw powołało lokalne stowarzyszenie. My tutaj, na rynku łódzkim już dwa miesiące temu złożyliśmy w KRS wniosek o rejestrację stowarzyszenia Ziemia Łódzka XXI. To właśnie te stowarzyszenia mają odwoływać się do tematów lokalnych i samorządowych. Od szczebla sejmiku aż do gminy.
Poza Mirosławem Kuklińskim w 30 osobowej grupie założycielskiej znajduje się m.in. poseł Piotr Krzywicki, byli senatorowie PiS Czesław Rybka i Zbigniew Rau, były wicewojewoda Witold Gwiazda, radny łódzkiego sejmiku Krzysztof Dudek, jeden z pierwszych przywódców łódzkiej "Solidarności" Janusz Kenic oraz łódzcy adwokaci: Artur Kmieciak i Bartosz Prusiński. Na czele stowarzyszenia stoi Piotr Krzywicki
- Kolejnym krokiem będzie Tomaszów XXI?
- Tak myślę, chociaż wątpię by powstało kolejne stowarzyszenie. Będzie to raczej grupa pozostająca w strukturze Ziemi Łódzkiej XXI. Nie ma sensu tworzyć niezliczonej liczny stowarzyszeń. Teoretycznie można, tylko pytanie: po co? Nie chodzi o to by się formalizować i mieć tak jak to było w PiS-ie czy Platformie pełnomocnictwa do tworzenia lokalnych struktur. Chodzi przede wszystkim o pobudzenie aktywności i dotarcie do młodych ludzi. To nie jest proste. Jak to zrobić, gdy codziennie w telewizji widać tylko totalne kłótnie i to ludzi z obozu postsolidarnościowego. Trudno się dziwić młodym, że nie chcą się angażować. Sam często czuję się zniesmaczony.
- Wynika z tego, że waszym głównym adresatem są młodzi ludzie i że chcecie być partnerem dla innych podmiotów społecznych i politycznych, u których podstaw leży światopogląd konserwatywno – liberalny.
- Tego słowa starałem się unikać. Między innymi ze względu na skojarzenia z Platformą. Rzeczywiście staramy się otwierać na nowych, młodych ludzi, utożsamiających się z deklaracją ideową ruchu. Coś musi nas łączyć. Nie tylko wola wspólnego działania.
- Zadałem sobie trochę trudu i przeczytałem Wasz portal internetowy. Uważam, że trudno będzie Wam trafić do nazwijmy to bardzo umownie „masowego odbiorcy”, w dodatku nie zajmującego się na co dzień polityką.
- Zgoda. Ale tak naprawdę świat zmieniają jednostki a szerokie masy ludzkie jedynie przyczyniają i wspomagają. To wyjątkowość jednostki warunkuje jednak postęp. To jest deklaracja ideowa i tylko do niej należy się młodemu człowiekowi odnieść. Jeśli nie dopatrzy się tam nic sprzecznego z jego tokiem myślenia, to jest on u nas mile widziany. Tak naprawdę jednak, to jaką formułę sobie wypracujemy będzie zależało od każdego województwa, czy też regionu. Najprawdopodobniej całkowicie odmienne pakiety zagadnień będą zajmowały ludzi na Śląsku i chociażby właśnie w Łodzi. Nikt tu nikomu niczego nie narzuca. Założeniem jest działalność lokalna, na własnym podwórku. Ludzie mają działać w środowiskach, które znają najlepiej.
- Nie proponujecie nic nowego. Nie są to nowe hasła. Od liderów Platformy Obywatelskiej słyszymy to samo od kilku lat. Niestety kończy się na deklaracjach.
- Polityka na dzień dzisiejszy sięgnęła dna. Wydaje się, że faktycznie wszyscy mówią to samo. A czy są efekty ich realnych działań? Brakuje jednak płaszczyzny porozumienia. Dzisiaj mamy otwarty konflikt dwóch sił i człowieka stojącego przed koniecznością opowiedzenia się po jednej ze stron. Tymczasem on nie chce tej wojny, tej walki, tej „zadymy”. Nie chce dokonywać takiego wyboru, by stawać w opozycji do strony przeciwnej. Obie partie przyjęły taki agresywny styl działania. Chociaż, paradoksalnie należy stwierdzić, że przez tę walkę ugrupowań postsolidarnościowych właściwie przestała istnieć w Polsce lewica. Scena polityczna jest jednak zbyt mocno spolaryzowana.
- Teraz proponujecie, aby Polacy stanęli w opozycji zarówno do PO jak i PiS.
- Proponujemy trzecią drogę. Opartą na porozumieniu.
- Chciałbym abyśmy przez chwilę porozmawiali o naszym mieście. Jest dobra okazja, by ocenić półmetek kadencji prezydenta Zagozdona.
- Nie chciałbym wypowiadać się na temat obecnych władz miasta, chociaż nie mam zbyt wiele dobrego do powiedzenia na temat minionych dwóch lat. Mimo wszystko daleki jestem od radykalizmu w swojej ocenie. Ubolewam bardzo nad tym, że zaniechano restrukturyzacji wizerunku miasta. Celowo używam tego słowa zamiast terminu rewitalizacja. Dużo się mówiło a tak naprawdę nic się nie dzieje.
- Z tego, co mi wiadomo, miasto podpisało jednak z Zarządem Województwa pre-umowę dotyczącą finansowania programu rewitalizacji centrum.
- Najlepszy przykład to Oczyszczalnia Ścieków. Co z tego, że Tomaszów na jej modernizację miał „odłożone na półce pieniądze”? One były i czekały bardzo długo na wzięcie. Za obecnych prezydentów zostały one stracone. A przypomnę, że PO dzisiaj rządzi krajem, województwem i wiceprezydent Tomaszowa jest również z tej partii. Przełożenie na czynnik krajowy jest. Jak można było dopuścić do ich utraty? Ja miałem wrogiego starostę, wojewodę i sldowski rząd a mimo to jakieś środki unijne pozyskałem. Tak długo jak nie będzie dokumentacji technicznej na konkretny projekt, żadne EURO nie przyjdzie do Tomaszowa. Dlatego często jak słyszę o pre-umowach to się śmieję. Co nam po umowach, kiedy nie ma dokumentacji. To samo dotyczy programu rewitalizacji. Tak długo, jak nie będzie dokumentacji technicznej, nie będzie żadnych funduszy z zewnątrz. Nie wiem na co czekają obecne władze. Dlaczego my zrobiliśmy ulicę Białobrzeską i jak do tej pory były to jedyne unijne pieniądze przeznaczone na inwestycje w mieście? Dlatego, że moi poprzednicy nie pozostawili po sobie żadnej innej dokumentacji technicznej. Dziś mówimy o kolejnych wizjach na przykład Aquaparku. Ja pytam znowu: po co? Przecież te koncepcje myśmy już przygotowali. Należało skupić się na projekcie technicznym i pozyskiwaniu funduszy. Dzisiaj władze naszego miasta są w szczęśliwej sytuacji. Nie tylko mają wsparcie w województwie i kraju. Ale również funduszy jest 7 razy więcej niż było wtedy kiedy ja pełniłem funkcję prezydenta miasta.
Mirosław Kukliński jako prezydent miasta zaproponował mieszkańcom koncepcję zagospodarowania nadpilicznych błoni, w której skład wchodziła m.in. budowa Aquaparku wraz z amfiteatrem. Prezydent Zagozdon odstąpił jednak od tego pomysłu i zlecił przygotowanie kolejnej koncepcji zagospodarowania tego terenu. Na ten temat w artykułach Papierowe wizje oraz Aquaprojekt.
- Coś pozytywnego?
- Dobrze się stało, że obecna władza przynajmniej kontynuowała, te inwestycje, które gdzieś tam porozpoczynałem, na przykład ulice będące w Wieloletnim Planie Inwestycyjnym. Dokończono hale sportową na Ludwikowie. Należy się cieszyć, że dokończono ścieżkę rowerową, którą jeszcze ze starostą Barańskim rozpoczynaliśmy, podpisując umowę. To pokazało, że coś jednak zrobiono. Tylko ze zgrozą patrzę jak zleca się kolejne koncepcje Aquaparku, o którym się mówi, że i tak nie powstanie, chyba że przyjdzie jakiś biznesmen i będzie chciał budować. To po co robić koncepcję? Dobrze, że miasto wybuduje przyszkolny basen. W moim zamyśle był on również. W pierwszej jednak kolejności chciałem abyśmy wybudowali duży Aquapark na Błoniach. Pozytywne jest również to, że daje się zauważyć, iż wielu prywatnych właścicieli kamienic w naszym mieście odnawia je we własnym zakresie. Jednak władze miasta nie odnowiły w ciągu minionych dwóch lat jeszcze żadnej kamienicy, oiprócz tych, które myśmy rozpoczęli odnawiać.
- Była odnawiana kamienica na Mościckiego obok kina, przy Piłsudskiego i teraz widzę rozstawione rusztowania obok Hotelu Mazowiecki.
- Dwie pierwsze zostały rozpoczęte jeszcze w mojej kadencji. Ich remont jest wynikiem podpisanych przeze mnie umów. Co do trzeciej z wymienionych, to właśnie o tym mówię, że po dwóch latach będzie rozpoczęty pierwszy remont miejskiej substancji. Dobre i to. Innych inwestycji zbyt wielu w mieście nie widać. Mam porównanie z Łodzią, gdzie codziennie dojeżdżam do pracy. Tam gołym okiem widać natężenie inwestycji.
- Prezydent Zagozdon rekomendując tegoroczny budżet miasta podkreślał, że jest on bardzo proinwestycyjny.
- To wszystko jest bardzo piękne dopóki nie zaczniemy porównywać właściwych wskaźników finansowych. Myśmy na inwestycję na koniec kadencji przeznaczali 20% dochodów miasta. Zaczynaliśmy w 2002 od 8%.To jest podstawowy wskaźnik, jaki jest brany pod uwagę we wszystkich rankingach dotyczących samorządów. Co najmniej 19% dochodów powinno przeznaczanych być na inwestycje. Nie remonty, czy poprawki.
- Jakieś sukcesy jednak są. Dla przykładu przez Tomaszów przebiegać będzie droga S-74.
- W którym dziesięcioleciu? Możemy oczywiści mówić o czym marzy władza tomaszowska. Można te marzenia przypisywać kolejnym ekipom. Wolę jednak o realiach, o konkretach. Oceniać władzę można jedynie po tym czego dokonała. Namawiano mnie do podobnych ocen rok temu. Nie zgodziłem się jednak. Uważam, że ocena władzy, czy jej krytykowanie po roku jest nieporozumieniem. Tylko ktoś nieodpowiedzialny może zachowywać się w ten sposób.
- Rozumiem, że ze słynną ulotką poświęconą dokonaniom obecnego prezydenta Mirosław Kukliński nie miał nic wspólnego.
- Odpowiem tak samo, jak innym dziennikarzom, którzy mnie o to pytali. Nie potwierdzam, nie zaprzeczam. W ulotki, to ja bawię się w okresie kampanii wyborczej.
- Na ulotce pojawiła się m.in. sztandarowa inwestycja Kuklińskiego, czyli targowisko miejskie. Dzisiaj jakby nieco zapomniane.
- Walczyłem o targowisko i chyba nikt nie zaprzeczy, że wiele zostało zrobione. Inwestycji nie dokończono, złotówki nie dołożono, podniesiono za to czynsze. Czy tak powinno wyglądać podejście do tematu?
Na temat ulotki, która nie mogła odnaleźć swojego autora a podsumowywała „półmetek władzy”, zanim on nastąpił, szerzej pisaliśmy na naszych łamach w czerwcu w artykule pt. Anonimowa recenzja.
- Co jest najważniejsze dla Mirosława Kuklińskiego w 2008 roku.
- Najważniejsza jest oczywiście rodzina, później praca. Ale nie jest mi obojętne moje miasto i to co się w nim dzieje. Tu się urodziłem, wychowałem. Tutaj chodziłem do szkoły.
- Dziękuję za rozmowę.
z Mirosławem Kuklińskim rozmawiał Mariusz Strzępek
Napisz komentarz
Komentarze