W dotychczasowej, już 5-letniej historii rekonstrukcji historycznych pilickiego skansenu było to największe przedsięwzięcie – zarówno ze względu na wielkość poniesionych nakładów finansowych, jak też na liczbę rekonstruktorów oraz ilość użytego zabytkowego sprzętu ciężkiego i innych oryginalnych elementów pola bitwy. Jednakże o powodzeniu tegorocznego „Przełamania Linii Pilicy” zadecydował przede wszystkim jego autentyzm, mocno osadzony w nadpilickich i tomaszowskich realiach historycznych.
Dzięki temu skansenowa rekonstrukcja ukazała w sposób niejako „namacalny” wydarzenia ze stycznia 1945 roku związane ze sforsowaniem Linii Pilicy w rejonie Tomaszowa Maz. przez oddziały radzieckiego 11 korpusu pancernego w składzie 69 armii I Frontu Białoruskiego, a bronionej przez ugrupowania niemieckiej 9 armii polowej w składzie „Grupy armii środek” i inne formacje niemieckie. Przypomnijmy, że licząca prawie 200 km rubież obronna, budowana wzdłuż Pilicy przez niemieckie dowództwo wielkim nakładem sił i środków od lata 44 roku jest porównywana przez historyków wojskowości do Linii Wisły.
Ze względów strategicznych i propagandowych Niemcy szczególnie silnie ufortyfikowali rejon Tomaszowa Mazowieckiego i samo miasto. Do trwających od lata do zimy 44 roku przymusowych robót zaprzęgnięto m.in. wielotysięczne rzesze mieszkańców tego miasta i okolic. Jednakże plany Niemców spaliły na panewce; Rosjanie, dysponując ogromną przewagą w sile żywej i sprzęcie, jak też wykorzystując manewr oskrzydlający, przełamali tę linię właściwie w ciągu jednego dnia – 18 stycznia 45 roku. Przełamanie Linii Pilicy było doniosłym i brzemiennym w skutki, choć dotąd mniej znanym, aktem w zwycięskim marszu Armii Czerwonej na Berlin.
Zgodnie z przyjętą przez Skansen Rzeki Pilicy i konsekwentnie realizowaną zasadą, również i ta inscenizacja ukazała konkretne wydarzenia w tym samym miejscu i z zachowaniem identycznej daty. Warto bowiem wiedzieć, że skansen znajduje się dokładnie na terenie pól minowych i zasieków dawnej Linii Pilicy, a przez jego teren przechodził w dniu 18 stycznia 45 roku jeden z trzech kierunków natarcia Armii Czerwonej na Tomaszów Mazowiecki. Co więcej, wzorem poprzednich rekonstrukcji również w tej inscenizacji „zagrały” autentyczne opancerzone pojazdy niemieckie, które w tamtym pamiętnym styczniu ugrzęzły w Pilicy pod Tomaszowem, a po latach zostały z niej wydobyte i… uruchomione.
Podobnym autentyzmem tchnie użyta w opisywanej rekonstrukcji oryginalna niemiecka armata USW 39 (r), pozyskana niedawno przez skansen z dawnych umocnień na Linii Pilicy koło Rzeczycy (pow. tomaszowski). Po 63 latach została złożona z elementów pozyskiwanych kolejno z kilku gospodarstw w okolicznych wioskach, by stanowić część niemieckiej „baterii artylerii polowej” ustawionej za zrekonstruowanym niemieckim okopem – stanowiskiem rkm na skansenowym poligonie. Istotne jest także to, że podstawą do opracowania scenariusza styczniowej rekonstrukcji stały się nie tylko źródła historyczne, ale także relacje świadków tych wydarzeń.
W oparciu o nie można było zrekonstruować m.in. sceny związane ze zgrupowaniem na prawym brzegu Pilicy w okolicach Tomaszowa ponad 10 tys. żołnierzy kolaboranckiej armii ROA i ich rodzin. Był to pierwszy taki akcent w krajowych rekonstrukcjach historycznych. Podobny, unikatowy walor miało odtworzenie udokumentowanego historycznie przeprowadzenia przez miejscowego, polskiego chłopca grupy radzieckich czołgów przez niemieckie pole minowe, ułożone dokładnie na miejscu dzisiejszego skansenu. Takie samo założenie przyświecało zrekonstruowaniu nieco cofniętego w czasie ataku partyzantów 25 pp AK Ziemi Opoczyńskiej na biuro budowy Linii Pilicy.
Jest styczniowe, wczesne popołudnie. Pod drewnianym budynkiem spichlerza, zajętego na biuro budowy Linii Pilicy, sąsiadujące z dopiero co wykopaną transzeją i zasiekami, pełnią wartę dwaj niemieccy żołnierze. W pewnym momencie ich uwagę przyciąga wiejski wóz konny, nadjeżdżający polną drogą z niedalekiego zagajnika. Po chwili wartownicy dostrzegają jadących nim kilku niemieckich żandarmów. Po dotarciu do biura okazuje się, że eskortują oni niedawno schwytanego polskiego partyzanta. Widać, że został dotkliwie pobity. Słaniającego się na nogach partyzanta wprowadzono do biura, prawdopodobnie na dokładniejsze przesłuchanie. Zaraz potem pod biuro podjeżdża niemiecki samochód terenowy. Wysiada z niego oficer Wehrmachtu w towarzystwie cywila nadzorującego budowę umocnień. Obaj, po krótkiej lustracji budowy wchodzą do środka, ale nie bawią tam długo.
W międzyczasie bowiem do tego odcinka Linii Pilicy zbliża się skrycie grupa polskich partyzantów. Jeden z nich odwraca uwagę wartowników podpalając pobliska stertę słomy. W tym czasie inny zakłada ładunki wybuchowe na słupach biegnącej obok linii telefonicznej. Po paru minutach rozlega się głośna detonacja. Słupy łamią się i przewracają w akompaniamencie strzelaniny wszczętej przez partyzantów. W wyniku dosyć intensywnej wymiany ognia giną zarówno niemieccy wartownicy, jak i pozostała obsada wspomnianego biura. Partyzanci uwalniają swojego towarzysza i wywożą go ściągniętą na tę akcję chłopską podwodą. Przed odjazdem jeszcze niszczą znalezione w biurze dokumenty.
Takimi to, tchnącymi realizmem scenami rozpoczęło się 19 stycznia 2008 roku w tomaszowskim skansenie niezwykłe spotkanie z żywą historią. Oprócz opisanego epizodu wypełniło je wiele równie realistycznie zrekonstruowanych scen ze szturmu czerwonoarmistów na pilicką rubież obronną w dniu 18 stycznia 1945 roku.
Przed licznie zgromadzoną, mimo ddżystej (iście jesiennej) aury, widownią w ciągu półtorej godziny rozegrało się imponujące swoim rozmachem i jakże ekscytujące widowisko. Dosyć powiedzieć, że w role żołnierzy obydwóch walczących stron, jak też cywilnych uczestników tych wydarzeń wcieliło się ponad 180 rekonstruktorów, zarówno z całego kraju, jak i z zagranicy.
Prawdziwym hitem skansenowej rekonstrukcji stał się udział autentycznych, niemieckich wozów bojowych, które 18 stycznia 45 roku zakończyły szlak bojowy w Pilicy. Mowa, oczywiście o słynnych już na świecie „wehikułach czasu” transporterze „Rosi” i ciągniku artyleryjskim „Lufcik”. Zmierzył się z nimi również jeżdżący, legendarny czołg T-34.
Nie zabrakło także autentycznych pojazdów terenowych (niemieckiego „kübelwagena” i radzieckiego „czapajewa”) oraz wojskowych motocykli. Wraz z nimi na pole bitwy wkraczały stare chłopskie wozy i bryczki z konnym napędem. Oprócz pełnych dynamizmu i dramatyzmu scen z przełamywania Linii Pilicy zadbano o odpowiednie efekty pirotechniczne i sugestywny podkład akustyczny.
Wszystkie te atuty zostały wykorzystane w sposób pełny i udany dzięki scenariuszowi rekonstrukcji, opracowanemu z dużym znawstwem i polotem przez Sławomira Cisowskiego z Klubu Kolekcjonerów Policyjnych. Dzielnie sekundowali mu członkowie poszczególnych grup rekonstrukcyjnych, którzy oprócz świetnego umundurowania, oporządzenia i uzbrojenia demonstrowali własne scenki, zasługujące na miano istnych mini-etiud aktorskich.
Należał do nich choćby rewelacyjny, bojowy pokaz baterii radzieckich moździerzy (grupa „Kalina Krasnaja” pod komendą Artura Gacy „Nietoperza”) bądź kanonada z pak-a prowadzona przez niemieckich artylerzystów dowodzonych przez Andrzeja Łatę ze Skarżyska Kamiennej.
Widowni podobała się także akcja radzieckich saperów, rozbrajających niemieckie pole minowe, a także scena z ugrzęźnięcia „Lufcika” w korycie Pilicy i trafienia go z radzieckiej „sorokpiatki”, wiernie odtwarzająca wydarzenie autentyczne. Wykazywany przez wszystkie grupy profesjonalizm i wielkie zaangażowanie w połączeniu z nieoczekiwanymi i dramatycznymi zwrotami akcji zaowocowały niezwykłym i niepowtarzalnym widowiskiem. Stało się ono również znakomitą lekcją historii, zwłaszcza dla młodszej części widowni.
Z pewnością za te doznania należą się gratulacje i podziękowania dla uczestniczących w tej inscenizacji grup: Klubu Vojenske Historie „Českoslovenští Udernicí” i Klubu Přátel Vojenství Armus z Czech (w rolach żołnierzy Armii Czerwonej) oraz Trójmiejskiej GRH, GRH Aufklarungsabteilung 7, Przemyskiego Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznej „X DOK”, GRH „Rhein”, GRH „Lisa”, GRH „Żelazny Orzeł”, GRH „3 Bastion Grolmann”, GRH „Narew”, SRH „Marienberg”, GRH 51 psk, GRH „Kalina Krasnaja”, GRH „Batalion Tomaszów”, organizacji „Strzelec” i Klubu Pojazdów Zabytkowych „Weteran” z Tomaszowa Maz., a także pozostałym rekonstruktorom.
Dodajmy, że obrazowym wstępem do tej rekonstrukcji było otwarcie w jej sąsiedztwie wystawy pt. „Broń z nadpilickiego pobojowiska”. Ekspozycja, pomysłowo zaaranżowana w formie frontowego biwaku, ukazuje autentyczne, niejednokrotnie unikatowe elementy żołnierskiego uzbrojenia, oporządzenia i wyposażenia ze stycznia 45 roku należące do członków GRH „Batalion Tomaszów”.
Więcej zdjęć z rekonstrukcji znajduje się w naszej galerii.
Napisz komentarz
Komentarze