Doskonałym przykładem jest Shrek 3. Polska premiera miała miejsce 29 czerwca natomiast w naszym kinie film pojawił się dopiero 17 sierpnia czyli ponad półtora miesiąca później. To wyjątkowo duże opóźnienie ale i z innymi filmami nie jest wcale lepiej. Czemu tak się dzieje i kto jest winien tej sytuacji? Postanowiliśmy o to zapytać kierownika kina, Pana Mariusza Zygmunta. Z naszej rozmowy wynikło kilka wniosków.
Przede wszystkim trzeba wytłumaczyć jak film trafia na ekrany kin. Otóż każdy obraz filmowy musi mieć w kraju swojego dystrybutora, który odpowiada za reklamę, promocję czy właśnie dystrybucję wśród kin. I tu właśnie jest wąskie gardło. W Polsce jest ponad 400 kin a na cały kraj przeważnie przeznaczonych jest kilkadziesiąt kopii danego obrazu. W wyniku tego, mniejsze kina muszą czekać w kolejce aż duże sieci zwolnią swoje kopie. W ekstremalnych przypadkach do rozdania jest tylko 20 czy 25 kopii. Wtedy nie ma szans aby dostać taki film wcześniej niż dwa czy trzy miesiące po premierze.
Niestety warunki dyktują najwięksi. Takie sieci jak Multikino, Silver Screen czy Cinema City żądają konkretną ilość kopii i nikt im nie odmawia mimo iż nie zawsze wszystkie kopie są wykorzystywane, nikt tego nie kontroluje. Dystrybutorzy nie mogą pozwolić sobie na stratę tak wartościowych klientów. Znany jest przypadek gdy pewien dystrybutor "postawił się" jednej z sieci co zaowocowało konfliktem i sieć przez dwa miesiące nie wyświetlała u siebie filmów tego dystrybutora. Obrazów filmowych oczywiście nie brakuje, w kinach tej sieci nadal były ciekawe propozycje, zyski się nie zmniejszyły a dystrybutorowi pozostało tylko liczyć straty.
Właściciele kin także nie mogą wyrazić swoich negatywnych opinii. Gdy jeden z przedsiębiorców posiadających kino sprzeciwił się takim praktykom wszyscy dystrybutorzy zmówili się przeciwko niemu i przez dwa miesiące nikt nie chciał mu dostarczyć żadnego filmu. W końcu kino zbankrutowało.
Nie należy więc dziwić się dlaczego w Tomaszowie przychodzi nam tak długo czekać na filmy, które już dawno miały swoje premiery w kraju. Niestety w tym biznesie mali przedsiębiorcy nie mają prawa głosu. Całości dopełniają warunki dystrybutorów. Odgórnie ustalany jest limit ceny poniżej której nie można zejść. Każdy film musi być wyświetlany przez odpowiedni czas np. dwa tygodnie. Wiele filmów ma także ograniczenie, że podczas wyświetlania jednego tytułu nie można zaoferować widzom innego. Efekt jest taki, że w naszym kinie Shrek 3 musi "lecieć" przez konkretną liczbę dni i dopiero po zakończeniu jego wyświetlania do kina może wejść najnowszy Harry Potter. Na pominięcie tych limitów mogą sobie pozwolić tylko najwięksi gdyż mają do dyspozycji kilka(naście) sal kinowych i każdy film może być przypisany do innej.
[reklama2]
Rekordowo długo musieliśmy w tym roku czekać na trzecią część przygód sympatycznego ogra o imieniu Shrek. Powód okazał się równie błahy jak bulwersujący. Film był już dla naszego kina "zaklepany" po czym ktoś nasze miasto zwyczajnie pominął. I to dwukrotnie! Kina będące w kolejce za "Włókniarzem" dostały w konsekwencji film wcześniej a tomaszowianie musieli czekać na Shreka aż do 17 sierpnia.
Pozostaje nam chyba pogodzić się z obecną sytuacją. Przynajmniej do czasu aż sytuacja na rynku polskim się nie zmieni na co niestety się nie zanosi w najbliższym czasie. "Włókniarz" i wiele podobnych kin do naszego nie będzie miało szans wybicia póki w tym biznesie będą panowały chore zasady.
Napisz komentarz
Komentarze