Przygotowania do kampanii wyborczej trwały bardzo długo. O tym, że Platforma wystawi w wyborach Barbarę Klatkę było wiadomo już rok, a może nawet dwa lata temu. Było dużo czasu, by do wyborów się przygotować. Stworzyć Program, zbudować strategię, wokół konkretnych propozycji zebrać zespół zaangażowanych ludzi. Nie zrobiono w tym kierunku nic. Zamiast tego zaczęto budować antypisowski wizerunek. Tłumaczenie, że nie da się nic zbudować jedynie na negacji zdało się na nic. Dlaczego? Moim zdaniem powodem jest niski poziom przygotowania merytorycznego samej kandydatki ale też jej otoczenia i zaplecza politycznego. Myślicie, że wymyśliłem to teraz? To przeczytajcie felieton, do którego link zamieszczam poniżej.
Prawym okiem: jaka piękna katastrofa...
Odrębnym problemem jest to, że dla niektórych środowisk celem uprawiania polityki nie jest pasja zmieniania świata, czynienia go lepszym i tworzenia warunków rozwoju. Polityka jest narzędziem do zdobywania "srołków". To spsób na życie i przeżycie dla tysięcu ludzi nie tylko w Tomaszowie ale w całej Polsce. Cała energia i zaangażowanie idzie w zdobywanie i utrzymywanie synekur. Czy można się dziwić, że ludzie skupieni tak bardzo na sobie i własnych sprawach i interesach nie mają nic do zaproponowania innym? Ma się rozumieć i w tym miejscu dam odnośnik do wczesniejszego felietonu. Miło, że wymyślone przez mnie określenie "srołki" weszło już do powszechnego, tomaszowskiego obiegu.
Prawym okiem: w labiryncie srołków
Wróćmy jednak do samej kampanii. W przypadku koalicji antypis, to pasmo wtop i porażek. Jak się je wszystkie po kolei zestawi, mamy obraz dosyć komiczny. Zaraz to zrobię, tylko na poczatek kilka zdań o czymś, co mnie się wydawało oczywiste, ale jak się okazało... tylko mnie. Zapytacie mnie: czy z Marcinem Witko można było wygrać? Szczerze wątpię. Można było jednak powalczyć o dobry wynik, drugą turę, pokazanie się w sposób konstruktywny. Z drugej strony... wszystko jest możliwe. Dobra kampania mogła zmienić bieg zdarzeń. Nie wierzycie? Wystarczy chłodna analiza. Przede wszystkim należało dobrze zbudować przekaz. Spójny i wyrazisty i konkretnie adresowany.
W przypadku Barbary Klatki, która podkreśla swoje wieloletnie doświadczenie pedagoga, dyrektora szkoły, radnej.... wprost idealna jako temat wiodący wydawała się oświata. Można było oprzeć na niej wszystkie koncepcje (tak zresztą proponowałem) zarówno te wynikające bezpośrednio z realizacji procesów kształcenia, jak i ze sfery gospodarczej, kulturalnej i każdej innej, jaką jesteśmy sobie w stanie wymyśleć... bo nie tylko gospodarka... ale i oświata... głupcze... Miałem taki pomysł wizualizacji w postaci drzewa o siilnym pniu (oświata) i konarami którego z niego wyrastają w postaci poszczególnych sfer samorządowej aktywności. Do dzisiaj nie mogę pojąć, czemu właśnie tego tematu w kampanii unikano niczym ognia.... Propozycje oświatowe Klatki i Antypisu były po prostu kuriozalne. Pisałem o nich wcześniej i znajdziecie artykuł pod kolejnym linkiem. Ludzie z Platformy Obywateskiej nie byli w stanie pojąć, że oświata, to nie tylko budynki, ale też setki nauczycieli, pracowników administracyjnych ale przede wszystkim tysiące dzieciaków i ich rodziców. To też tysiące wyborców. I to oni właśnie mogli przeważyć wyborcze szale.. Zresztą nie tylko na oświatę pomysłów brakowało
Prawym okiem: oświata ważna nie-słychanie
Jak wyglądała kampania? Otóż wyglądała tak, jakby antypisowska koalicja z N i PO na czele umówiła się z Marcinem Witko, że postara się wybory przegrać. Chyba nie tylko ja odnosiłem takie wrażenie, bo podobne komentarze pojawiały się dosyć często. Nie mają one zapewne nic wspólnego z rzeczywistością ale wrażenie pozostaje... bo trudno uwierzyć w poziom głupstw, jakie nam zaprezentowano. Zaczęło się od spotkań z mieszkańcami (pod nazwą konsultacje) w kawiarni "Sploty". Zamiast prezentacji gotowego programu mieliśmy gadanie w gronie znajomych o.... niczym. W dodatku głównym aktorem wydarzeń nie wydawała się wcale kandydatka na Prezydenta Klatka ale kompletnie miałki i nijaki Adrian Witczak (to tej persony wrócę jeszcze za chwilę, bo to ona chyba jest głównym autorem klęski wyborczej Barbary Klatki)
Pytania i propozycje: spotkanie z B. Klatką
Później było jeszcze gorzej. Nie wiem kto wymyślił pomysł z wchodzeniem na teren kopalni piasku na Białej Górze, ale nie był on najmądrzejszy. nie był też wychowawczy. Przede wszystkim złamano wszelkie zasady bezpieczeństwa, bo jak się dowiedziałem zgody dyrekcji kopalni na wejście na jej teren nie było (zastąpiła ją akceptacja znajdującego się w pobliżu dozorcy). Pozostaje mieć nadzieję, że nikt inny nie pójdzie za przykładem działaczy PO i nie będzie wchodził w miejsca niebezpieczne, na któe wchodzić nie powinien. Przypomnę tylko, że kilka lat temu doszło tu do tragicznego wypadku, w wyniku kórego zginął pracownik kopalni. Zapadł mu się grunt pod nogami. Poszukiwania ciała trwały kilka dni.
Kolejny "genialnym" pomysłem było "błąkanie się" kandydatki po całym mieście. Kalendarz specerów był precyzyjny, kilkanaście minut tu, paręnaście tam. Chyba tylko po to by sobie zdjęcia z przechodniami porobić. Przy okazji jeszcze przed oficjalną kampanią wręczano ulotki kandydatki. Co na to panowie ze sztabu? Otóż twierdzą, że nie rozdawali materiałów wyborczych ale "wizytówki". To naprawdę były największe wizytówki, jakie kiedykolwiek widziałem. Ale niech im tam będzie.., to taka sama prawda jak to, że Barbara Klatka jest wiceprezesem spółki Makis, czyli Atlas Areny, jak niektórzy działacze PO pisali w internecie. W spółce tej wiceprezes nie występuje. Jest natomiast członek zarządu. Drobna "nieścisłość" ale jednak wiele mówiąca o osobach, które się jej dopuszczają.
Znowu spotkania z mieszkańcami i pytania, czego od władz miasta oczekują i... kolejne "słit focie" zamieszczane na fecebooku. Żenujące i dziecinne. To tak jakby mówić swojemu pracodawcy: zapłąć mi i wykonaj pracę za mnie.
Później słynna debata radiowa. W moim odczuciu przegrana. Tu może nieco usprawiedliwiać fakt, że w nocy kandydatka doprowadziła do kolizji z innym samochodem. Na szczęście nic się nikomu nie stało. nie usprawiedliwia to jednak agresji i braku merytorycznego przygotowania do debaty. To wina nie tylko samej kandydatki ale całego jej sztabu. Dokładnie to, o czym pisałem na samym poczatku. Trudno rozmawiać o czymś, kiedy nie ma się o tym zielonego pojęcia. Braku przygotowania nie zastąpi się napastliwością.
Ruszyła kampania banerowa. Zwana przez PO prekampanią. Nikt nie wiedział kompletnie o co chodzi. Widzieliśmy albo oczy albo ręce. Wszyscy pytali czy to nowa reklama Playa. I jeszcze hasło "Klatka po klatce". Kto to wymyślił? Aż się prosi o złośliwość w postaci "Klatka i po Klatce".
Kolejna wpadka wizerunkowa to imprezowanie przy alkoholu. Nic nie stoi na przeszkodzie, by kandydaci na radnych czy prezydenta uczestniczyli w imprezach, ale kiedy podkreśla się na każdym kroku swoją działalność w Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, to raczej nie jest to najlepsza reklama nie tylko kandydatki ale też całej MKRPA.
W kampanii wyborczej zabrakło jednak debat. Te publiczne, mógł zastąpić internet. Tu także jednak komitet "antypis" się nie popisał. Sztab Barbary Klatki kasował wszelkie, nawet najbardziej banalne pytania, a próby merytorycznej dyskusji zawsze kończyły się hejterskimi atakami. Rozwitły "fejkowe" konta (nie tylko członków PO - tyle że te były wyjątkowo głupio prowadzone, bo ludzie, którzy się tym zajmowali zapominali się między nimi przelogowywać). Hejterstwo uprawiano także pod własnymi nazwiskami. To co wyprawiał w internecie na przykład Jacek Kowalewski, wymyślający i publikujący dziesiątki niezbyt mądrych memów przejdzie do historii tomaszowskich wyborów samorządowych. Osobiście byłem także ofiarą takich ataków. Z jedną z osób stanąłem nawet na sali sądowej. Osoba ta w czasie procesu przekonywała mnie, że podpuszczanie na mnie dziennikarzy to osobista inicjatywa kandydatki na prezydenta Tomaszowa (jeśli nie wierzycie mogę udostępnić nagrania z sali sądowej). Smutne to wszystko niestety.
Obiecałem, że wrócę jeszcze do szefa sztabu komitetu wyborczego Adriana Witczaka. Nie mieliście wrażenia, że przez całą kampanię to on był bardziej widoczny niż sama Barbara Klatka. Chłopak kompletnie nijaki i merytorycznie słaby, okazał się niezłym cwaniakiem i wykiwał wszystkich starych platformerskich wyjadaczy. Kiwnął Klatkę, Gajewskiego ale i wszystkich innych. Ciekaw jestem jak wygląda rozliczenie kampanii tego gościa w porównaniu z rzliczeniami innych kandydatów. Bo może się okazać, że jego kampania kosztowała więcej niż kogokolwiek innego. Naprawdę jestem pod (negatywnym) wrazeniem.
Na zakończenie przypomnę jeszcze jeden mój felieton. Pamiętacie ataki na urzędującego Prezydenta i krytykę jego działań. O antypiowskiej retoryce już wspominałem. Pisałem wiele razy o tym, że jest to jedna wielka ściema, bo ludziom, którzy to robili nic nie stani na przeszkodzie, by mimo wygranych wyborów spróbować się na jakimś "srołku" usadowić. Nie uczestniczę w żadnych rozmowach ale idę o zakład, że takie już trwają.
Prawym okiem: jak połączyć ogień i wodę
PS
Po wyborach samorządowych kontrakandydatom Marcina Witko zabrakło też klasy. W innych miastach konkurenci gratulowali zwycięzcom. U nas tego zabrakło.
Napisz komentarz
Komentarze