Krajobraz klimatyczny jeden dzień po Barbórce. Czy w Polsce realne jest porzucenie energetyki opartej na węglu i czy jest nam to potrzebne?, co statystyczny Polak wie o szczycie COP24?. Wymowne zdjęcie i wpis o „pokazywaniu palca klimatowi" obiegło Internet.
Katowice po pierwszym gwiezdnym pyle absurdów przyjmują kolejnych dziennikarzy i ekspertów, dzielących się bardziej lub mniej trafionymi komentarzami. Gazeta.PL WIADOMOŚCI pisze o Isabel Baudish od energii odnawialnej, która podzieliła się swoimi obserwacjami na temat COP24. I wcale nie chodzi krytykę prezentowania węgla w Katowicach, według źródła Baudish do tematu podeszła w inny sposób. Nie będę mydliła oczu ekologom i ekolożkom, że polska energetyka węglem nie stoi i nie będzie stała. Kopalnie węgla kamiennego i brunatnego dominują w naszym krajobrazie. A tych drugich ma przybywać. Surowiec wedle opinii polityków ma generować niższe koszty wydobycia, i podobno ma mieć mniejszą emisyjność, pytanie jakim cudem? Politycy nie potrafią tego wytłumaczyć. W Polsce jak wiemy brakuje węgla z niską siarką. Inny pogląd prezentuję eksperci, którzy oceniają polski surowiec jako wysokoemisyjny i drogi, zarówno ze względów technologicznych jak i zdrowotnych.
Przyglądam się COP 24 przez ekran monitora, czytam teksty i wnikliwie śledzę zdjęcia publikowane na łamach portali internetowych w Gazetach i gazetach. Moją uwagę przykuły pawilony krajów na szczycie klimatycznym, szczególnie pawilon Fidżi i Nowej Zelandii (a także organizacji, zrzeszonych w Pacific & Koronivia), który konkuruje z ociekającym węglem pawilonem z Katowic. Założenie architektury na szczycie klimatycznym jest takie, aby pawilony, meble i inne elementy użytkowe były wykonane z materiałów do recyklingu lub z materiałów biodegradowalnych. Stąd pawilon Fidżi przykuwa wykorzystaniem sklejki jako materiału bazowego. Z kolei ten z Katowic jest zapowiedzią kolejnych ton sadzy.
Na szczycie COP24 w Katowicach pojawił się sam Arnold Schwarzenegger który mówił o ochronie środowiska i niczym maskotka wykorzystywany był przez politycznych celebrytów do pozowanych zdjęć. Szczyt pokazuje tak naprawdę jak my Polacy odnosimy się do tego co zastali i z pieczołowitą starannością chronili nasi dziadowie (bory, dzika zwierzyna). Jak podają źródła Polska to kraj „mlekiem i miodem płynący”. Dobrze, że chociaż zapiski zostały dla potomnych, bo na resztę oko się przymyka. „Eko”, które miało być na kolejne tysiąclecia z naszym konsumpcjonizmem przetrawimy w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat. Co wiemy o szczycie klimatycznym? Z podwórkowych rozmów wnioskuję niewiele.
Napisz komentarz
Komentarze