Pisanie anonimów nie jest czymś specjalnie chwalebnym, podpisywanie ich cudzym nazwiskiem... jeszcze mniej i jak wskazuje w swoim oświadczeniu Sylwia Koszarna, stanowi przestępstwo zdefiniowane w Kodeksie Karnym. Niezależnie od różnic światopoglądowych, jakie nas dzielą, przyznaję, że szefowa .N stała się ofiarą czyjejś podstępnej działalności. Szkoda, że postępowanie w tej sprawie zostanie umorzone, bo nie sądzę, by udało się wykryć sprawcę zamieszania. Z drugiej strony znając mściwość pewnych osób, trudno się dziwić, że ktoś obawia się o własne bezpieczeństwo.
Wróćmy jednak do tematu zasadniczego, czyli mandatu radnej Barbary Klatki. Ustawodawca w sposób jasny określił zasady, według których obywatel RP może zostać radnym w danej miejscowości. Podstawowym warunkiem posiadania biernego prawa wyborczego jest zamieszkiwanie na stałe na terenie danego samorządu. Jest to warunek konieczny. Nie wystarczy samo zameldowanie, tym bardziej, że obowiązek meldunkowy nie tak dawno temu został zlikwidowany.
Dlaczego wprowadzono tego rodzaju regulacje? To oczywiste. Chodzi o to, że rada miejska, czy gminna, powinna stanowić reprezentację osób faktycznie zainteresowanych rozwojem i tworzeniem warunków życia w danym miejscu. Trudno się przecież spodziewać, że mieszkaniec Ujazdu czy Będkowa będzie troszczył się o interesy osób zamieszkujących ulicę np. Botaniczną. Czy to ma sens? Jakiś tam ma.
Oczywiście powstają różnego rodzaju wątpliwości, jak na przykład w przypadku Jacka Kowalewskiego, o którym wszyscy wiedzą, że na stałe zamieszkuje w okolicach Smardzewic, ale pełniąc mandat radnego, posiadał własne mieszkanie w Tomaszowie i od lat z miastem jest związany, do tego co by o nim nie myśleć, to nie mam wątpliwości, że dobro miasta leży mu na sercu. Nie wiadomo jednak, czy w przypadku rozstrzygnięć prawnych Sąd i w tym przypadku nie miałby wątpliwości. Podobnie było w przypadku Tomasza Zdonka. Przez całą ubiegłą kadencję zwracano uwagę na to, że zamieszkuje na stałe w Smardzewicach i mandatu radnego nie powinien sprawować w mieście (i w Tomaszowie też pracował).
Być może właśnie casus tych dwóch radnych zachęcił Barbarę Klatkę do udziału w wyborach na radną miejską. Nie chcę w tym miejscu rozstrzygać, czy zarzuty podnoszone w anonimie są prawdziwe czy też nie. Nie moja w tym rola. Zajmie się nimi najprawdopodobniej Rada Miejska a następnie Sąd. na jakiej podstawie? Moim zdaniem zarówno Prezydent jak i Przewodniczący Rady Miejskiej w tej chwili nie mają wyjścia. Mimo, że pismo było tylko do wiadomości Prezydenta, to w mojej ocenie, powinien on je przekazać "według właściwości" do dalszego procedowania Radzie Miejskiej.
To właściwie tyle co do oceny prawnej, której weryfikacji dokonają odpowiednie organy. Jeśli zarzuty się potwierdzą, wtedy mandat radnej zostanie wygaszony a ona sama będzie musiała zwrócić pobrane diety. Może tylko warto zauważyć, że kwestia biernego prawa wyborczego dotyczy dnia rejestracji list. Obecnie nawet przeprowadzka do Tomaszowa nie pomoże złagodzić skutków.
Warto pokusić się też o kilka słów oceny etycznej tego typu działań. Nie zależnie od tego, czy ktoś się nazywa Barbara Klatka i reprezentuje Platformę Obywatelską, czy Obywatel X, będący działaczem PiS musi być ona zawsze taka sama. Tego rodzaju "cwaniactwo" zasługuje na słowa nie tylko krytyki ale wręcz potępienia. W przypadku Barbary Klatki ma to ten dodatkowy wymiar, że to ona była twarzą komitetu wyborczego, ubiegając się o stanowisko Prezydenta Miasta i ona też miała bezpośredni i najważniejszy wpływ na układ nazwisk i budowę list wyborczych. Jeśli więc potwierdzi się, że w chwili wyborów zamieszkiwała ona na stałe w Brzustowie, to zwyczajnie w cwaniacki sposób odebrała mandat komuś innemu. Komuś, komu sprawy miasta leżą naprawdę na sercu, bo go bezpośrednio dotyczą.
***
Barbara Klatka przez dwie kadencje była radną powiatu tomaszowskiego, reprezentującą okręg wyborczy obejmujący gminy Tomaszów (wiejską), Inowłódz, Rzeczyca. Jako wnikliwy obserwator życia samorządowego nie jestem w stanie wskazać żadnej inicjatywy prospołecznej, której byłaby autorką. Na sesjach Rady Powiatu najczęściej nie zabierała głosu. Nie wiem jak było na posiedzeniach komisji problemowych, ale ja uczestniczyłem w kilku dotyczących problemów w rodzinnych domach dziecka (relacje filmowe dostępne w Internecie). Na nich też nie dostrzegłem jej specjalnej aktywności.
Przy okazji prezentacji biogramu na potrzeby kampanii wyborczej również trudno dostrzec ślady (non profit) działalności społecznej. Jako przykład wskazywano pracę w Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Ma ona jednak charakter odpłatny. Wygląda to tak, jakby zaangażowanie społeczne tej radnej wymagało korelacji z wynagrodzeniem za poświęcony czas i energię. Tak to naprawdę powinno wyglądać? Takich chcemy mieć przedstawicieli? W czasie wyborów samorządowych próbowano Barbarę Klatkę pytać o jej zaangażowanie. Wpisy na ten temat na portalach społecznościowych pozostawały bez odpowiedzi i były natychmiast usuwane.
Tymczasem w mojej ocenie samorząd potrzebuje innego rodzaju osób. Takich, które w życie miasta i sprawy tomaszowian angażują się na co dzień, bo to oni znają problemy lokalne najlepiej. Ludzi, którzy jedynie żerują na samorządzie i polityce, tworząc sobie z nich źródło łatwego dochodu, wszyscy mamy już dosyć. Barbara Klatka problemy Tomaszowa "poznawała" na ulicach (efektem marny program wyborczy, który nie znalazł akceptacji wyborców) na miesiąc czy dwa miesiące przed wyborami. Miała problem nawet ze stworzeniem dobrego programu oświatowego. W mojej ocenie Tomaszowa i jego mieszkańców nie rozumie. Nic dziwnego, bo jeśli wierzyć informacjom, zamieszkuje w Brzustowie a pracuje w Łodzi. Teraz zasiada w Radzie Miejskiej a nawet domagała się przewodniczenia temu gremium.
Co mają wobec tego powiedzieć wszyscy Ci, którzy nie są partyjnymi baronami i szans na kandydowanie z "jedynki" nie mają? Chcieliby działać ale mają zbyt miękkie łokcie, by w partyjnych układach i układankach jakoś sobie radzić? Nie potrafią po trupach zmierzać do celu?
*****
Kim jest Barbara Klatka? Przez długi czas była nauczycielką a następnie dyrektorką szkoły w Brzustowie. Jej "kariera" przyspieszyła, gdy związała się z Platformą Obywatelską i została radną w Powiecie Tomaszowskim. Warto zwrócić uwagę na jej oświadczenie majątkowe z początków kadencji w roku 2010 (wcześniejsze są niedostępne) . Jako dyrektorka szkoły zarabiała 70 tysięcy złotych rocznie brutto. Do tego dochodziła dieta radnej w wysokości 17 tysięcy złotych. nie posiadała domu, ani samochodu. Dochód męża to niecałe 17 tysięcy złotych (mniej niż dieta radnej). Na koniec tej kadencji była już dyrektorem COS OPO Spała. do 21 września (a więc za 8 miesięcy) zarobiła już 79 tysięcy. W międzyczasie Barbara Klatka wzięła udział w wyborach do Senatu. W kraju PiS wygrał wybory a senatorką nie udało się zostać. Zmiana krajowych układów władzy poskutkowała zmianą miejsca zatrudnienia. Tym razem trafiła do spółki Makis, która podlega bezpośrednio partyjnej koleżance, Hannie Zdanowskiej. Spółka zarządza między innymi Atlas Areną i Stadionem na Widzewie. Generuje też duże straty finansowe. Mimo to gaże członków zarządu są dosyć pokaźne. W ubiegłym roku Barbara Klatka otrzymała ponad około 180 tysięcy złotych. Do tego z innych źródeł (komisje rozwiązywania problemów alkoholowych) 9.600 złotych.
Napisz komentarz
Komentarze