I takie mam pierwsze wrażenia. Ale po chwili, nie wiedząc dlaczego zaczynam w tych filmach porównywać muzykę do pysznego ciasta, a im ciasto lepsze, tym większą przyjemność sprawia mi pożeranie, im bardziej żywiołowa muzyka tym szybciej pożeram ciasto. I szybko zapominam o jego smaku.
Ale wracając do tematu. Muzyka jako akt przewodni filmów, a nad tym się pochylę miała dla mnie decydujące znaczenie. Dla mnie a star was born w „Narodzinach gwiazdy”, a zapytana dlaczego jednym tchem bez spojlerowania wyrecytuję. Piosenka, muzyka w tym filmie pozwalała mi bowiem lepiej zrozumieć relacje, poczuć smak, delektować się fabułą, fabułą hollywoodzkiego melodramatu.
Nie było tu wprawdzie widać wielkiej legendy, chociaż scenariusz napisany przez Erica Roth (Oscar za scenariusz do Forresta Gumpa) jest wyjątkowo spójny i to właśnie w mojej ocenie dzięki niemu potencjalny przebój nie stał się porażką. W tym przypadku stał się dla mnie za sprawą scenariusza sztuką.
Zero nudy, a zwykły realizm przerodził się w moje wielkie emocje. Ale przecież najwygodniej siedzi się na krześle od dobrego stolarza. Tak więc dobra, wygodna kanapa kinowa dała mi poczucie, powolnego smakowania każdej sceny jak kawałka wyśmienitej czekolady, który powoli rozpuszcza się w ustach. A chemia i autentyczność pokazana w każdym kadrze za sprawą obsady mnie naprawdę urzekła.
Może to za sprawą I chociaż jeden i drugi film miał wyjątkowo przewidywalną fabułę, a muzyka nie działała na mnie jak alergen to po dłuższej refleksji wybiorę podróż Orient Expresem, a muzyki Queen będę słuchać wciąż bez opamiętania bez fabuły i historii życia przedstawionych w filmie.
Wielu pewnie oczekiwało biograficznych opowieści o niespotykanej częstotliwości vibrato Freddiego i jego wybrykach, czy też może historii o chorobie alkoholowej pomagającej śpiewać i grać bez słuchu country drugiemu z bohaterów, inni mówią o hołdzie dla artystów, którzy za wcześniej odeszli, a ja znalazłam i w jednym i w drugim obrazie „Shallow” i zadałam sobie pytanie „Dziewczyno, czy ty jesteś szczęśliwą w tym nowoczesnym świecie?” I po chwili pojawiła się u mnie odpowiedź. Tak, dzięki miłości tak…
Napisz komentarz
Komentarze