Inspiracją dla tego felietonu był dzisiejszy artykuł na portalu "NaTemat". Jego autor dziwi się, że jedni lepiej a inni gorzej odczytują ludzkie potrzeby i emocje. Tych z lepszych wyczuciem nazywa "populistami". Jego zaskoczenie budzi fakt, że "ludzie są zadowleni, bo dostają to, czego chcą i co lubią".
Co można powiedzieć? No geniusz... prawdziwy intelektulalny orzeł, który na swych skrzydłach wznosi się przecież tak wysoko, że ziemi na co dzień nie dostrzega. Jak od czasu do czasu na niej przysiądzie (z niejakim niesmakiem) dziwi się, że różni się od tej, jaką sobie tam w chmurach wyobrażał. Wszak orzeł obcuje przeważnie z innymi orłami i co go tam inne wróble i skowronki obchodzą. Toż to nie ta jakość i nie ta klasa.
O co chodzi? O komentarze dotyczące imprez sylwestrowych organizowanych przez TVN i TVP. Z sondaży wynika bowiem, że Polacy woleli bawić się przy muzyce tanecznej Disco Polo niż przy ambitniejszej muzyce na imprezie zorganizowanej przez komercyjną stację. Oczywiście dziennikarz dokonuje oceny jakościowej poprzez zestawienie koncertu Agnieszki Chylińskiej z Zenkiem Martyniukiem.
Upadł człowiek na głowę. Tego jestem pewien, bo konluzją tego tekstu jest to, że "jakość nie jest dzisiaj na pierwszym miejscu" oraz, że "żyjemy w Polsce PiS-u, 500+ i Zenka Martyniuka". Słuchasz Zenona? Na pewno głosujesz na PIS. Zabawne, bo osobiście znam wyborców tej partii, któym bliżej jest do estetyki Chylińskiej. Bo to kwestia gustu jest a nie jakości, a o gustach ponoć się nie dyskutuje
Dlatego też nie gusta muzyczne będą tematem tego felietonu ale stan umysłu charakteryzujący się niezrozumieniem procesów społecznych, ich dynamiki i nieumiejętność wczuwania się w sytuacje innych ludzi, granicząca często z brakiem empatii. Czy ktoś zastanowił się dlaczego jest tak, że mimo niespotykanej dotąd agresji i pojawiającej się zewsząd krytyki obecnie rządzących ich popracie wciąż znajduje się na poziomie 35%?
Powodem jest nie tylko to, że PR-owcy PiS doskonale wyczuwają nastroje społeczne. Chociaż i to nie jest bez znaczenia. Problemem jest fakt, że ten tak zwany blok antypisowski jest skupiony wyłącznie na sobie i... na walce z politycznym wrogiem. Ten wróg jest nie tylko po drugiej stronie barykady ale także we własnych szeregach. Dodatkowo partie stały się grupami interesów i ich funkcje służebne w stosunku do społeczeństwa znajdują się w stadium zaniku.
Nie wierzycie? Przypatrzcie się ostatnim wyborom samorządowym. Na listach tzw. zjednoczonej opozycji (ale innych również) brakowało autentycznych działaczy społecznych. Znanych i szanowanych nazwisk jak na lekarstwo. Wyjątki takie jak Sławomi Żegota, czy Marek Parada jedynie potwierdzają tę przykrą regułę. Pozostałe osoby, to ludzie często bardzo przypadkowi.
Kandydaci z jedynek zgarniali dużą pulę głosów, mimo, że nie byli w stanie wylegitymować się żadnymi sukcesami w działalności publicznej. Osoby kompletnie no name. Jak to się ma to tej dwuistości jakościowej (elektoratu) prezentowanej przez autora wspomnianego na wstępie artykułu? Tu są ci mądrzy i lepsi a tam ci gorsi, głupi i prymitywni? Hola... Hola... Nikogo nie obrażając ale czy ktoś jest w stanie odpowiedzieć na pytanie czemu głosował na Barbarę Klatkę, Adriana Witczaka, Piotra Kucharskiego, czy Pawła Łuczaka?
Sorry Winnetou ta Polska Zenka Martyniuka nie jest Polską o niskiej jakości, czyli gorszą, raczej Polską, której nikt nie zaproponował żadnej sensownej alternatywy. Miałem okazję rozmawiać ostatnio z kilkoma partyjnymi działaczami PO. Smutne to były rozmowy, bo ludzie Ci zajmują się dziwacznymi wojenkami (ma sie rozumieć poza ochroną własnych srołków). Jedyne co jest ich w stanie poruszyć do osobiste prawdziwe lub domniemane krzywdy lub urazy.
Kiedy jest mowa o problemach innych ludzi, człowiek czuje się, jakby mówił do ściany. Nie rozumieją i nie chcą rozumieć, bo to wymaga wysiłku i zaangażowania. Nawet nie słuchają. Za własne problemy obwiniają najczęściej innych. Nigdy w sobie nie widzą przyczyny. "Lud nas nie lubi, znaczy się głupi jest ten lud, przecież dobrze skrojone mamy garniturki". Tymczasem "ciemny lud" chyba pojął prostą prawdę, że w rzeczywistości jedni od drugich niewiele się różnią. Więc jest mu wszystko jedno, jaką legitymację partyjną nosi Misiewicz. W sumie główna różnica jest taka, że teraz ten lud czuje się jakoś upodmiotowiony.
Ja mimo wszystko wciąż czekam na jakieś konstruktywne działania. Jednak trudno za takie uznać pisanie na siebie nawzajem donosów (słowo Wam daję, to nie jest żart - mogę się założyć, że prezentowane na łamach NT pismo w sprawie wygaszenia mandatu Barbary Klatki też wyszło z komputerów działaczy PO) ale też na wszystkich innych, których postrzegają w kategorii "klasowych wrogów" (kojarzy Wam się? Ludziom w wieku 50+ na pewno). Do tego oczywiście brak w tym wszystkim jakiejś cywilnej odwagi, bo są one nie tylko anonimowe, ale podpisywane cudzymi nazwiskami. Czy to nie jest żenujące?
Jeśli tak ma wyglądać ta lepsza jakościowa Polska, to ja, jako stary rock'n'rollowiec, wolę już tę Polskę pana Zenona M. Może i nieco przaśną, ale za to prostolinijnie bezpośrednią. W tym roku czekają nas kolejne wybory. Znowu ktoś każe nam wybierać między grypą a zapaleniem płuc (chociaż właściwsze byłoby zestawienie bardziej wstydliwych chorób). A my znowu będziemy wybierać między Chylińską a Martyniukiem.
....Widzę kształt rzeczy w ich sensie istotnym....
PS
I żeby nie było... rozpływający się w zachwytach nad samym sobą Jacek Kurski również budzi spore zażenowanie.
Napisz komentarz
Komentarze