Bez filozoficznego podejścia do słowa chcę opisać jedną z zaobserwowanych wyspiarskich wspólnot, która swą prostotą mnie zauroczyła.”The Bridge Community” to 27 letnia społeczność zamieszkująca przy moście w centrum miasteczka zbudowana poprzez integrację, a może raczej normalizację, ale przede wszystkim poprzez wspólną pracę ludzi o specjalnych potrzebach, wolontariuszy i lokalnego środowiska.
Ta ekskluzywna zbiorowość ludzka o nieformalnej strukturze, traktowana jako własność zbiorowa połączona jest silną więzią emocjonalną. Ta więź jest najważniejsza, a polega na prawdziwej integracji, a naprawdę ma związek z poczuciem przynależności i relacji, a nie ze stawaniem się "normalnym" Przeczytajcie jak ta społeczność tworzy część kręgu wsparcia, którego przecież wszyscy potrzebujemy w takiej czy innej formie.
Integracja i normalizacja są obecnie popularnymi słowami, często używanymi zamiennie, ale jeśli świadomie myślimy o tym, co oznaczają te terminy, istnieje świat różnicy. Słownikowa definicja "integrowania" brzmi: "połączyć się w całość, doprowadzić do równego członkostwa w społeczeństwie". Z drugiej strony "normalizacja" to „uczynić lub stać się normalnym, aby spowodować zgodność". (Słownik angielski Oxford)
Integracja bowiem według mnie oznacza szacunek i uznanie siebie i innych, a także pragnienie stworzenia społeczeństwa, w którym niepełnosprawni z wszelkimi dysfunkcjami mogą należeć do równorzędnych członków społeczeństwa. Normalizacja ma jednak znacznie bardziej niejednoznaczne. To bowiem idea, aby próbuje zmienić siebie lub inną osobę tak, aby stała się społecznie akceptowana. To droga, która wymaga ostrożności i świadomej świadomości własnej motywacji.
Tak więc za sprawą integracji i normalizacji zbudowana została przez 27 lat społeczność, która mi się śniła przez wiele lat. A tak naprawdę odkąd obserwuję codziennie zmagania samotnej matki wychowującej córkę o specjalnych potrzebach. Celowo nie użyłam słów niepełnosprawną czy dysfunkcyjną, bo te wyświechtane obrzydliwe słowa mnie irytują, żeby nie napisać dosadniej.
27 letnia Ola nie ma szans na normalne funkcjonowanie w społeczeństwie, które niepełnosprawność wykorzystuje tylko przedwyborczo, a najczęściej w celach politycznych. Pokazując się na zdjęciach z wózkersami, czy niosąc pomoc przez dwa miesiące kampanii. Ta taka nasza rzekoma akceptacja specjalnych potrzeb jest nie warta dla złamanego grosza. A rozmawiając z Olą wiem jak bardzo oczekuje, aby stać się przez chwilę częścią osiedla, albo poczuć więź „do wewnątrz”, która przewyższa tą „na zewnątrz”.
Owszem mamy Warsztaty Terapii Zajęciowej, Środowiskowy Dom Samopomocy dziennego pobytu, czy Domy Pomocy Społecznej, ale to wciąż miejsca gdzie „ONI” potrzebują nas, a nie my ich.
„The Brigde Community” cudownie odwróciła role. Urzeczona widokiem „Gardy” pijącej poranną kawę przyrządzoną w kawiarni, czytelni, czy sklepiku z pamiątkami pomyślałam czy to możliwe w Tomaszowie?, Czy możliwe jest, abyśmy biegali po ekologiczne warzywa do „manna shop”, albo zajadali bułeczki z domowej piekarni w centrum miasta, czy możliwe jest abyśmy zaakceptowali świnki, kaczki, kury, gęsi, owce, perliczki, ekologiczny warzywniak w miejskim parku spacerując w nim leniwie z psem o poranku w niedzielę? A to przecież praca i sensowna aktywność są ważne dla wszystkich i nadają życiu sens i godność.
Każdy bowiem może wnieść swój wkład i mieć do odegrania jakąś rolę, czy to w domach lub warsztatach, służąc klientowi w kawiarni, jako część zespołu do zmywania czy robiąc śniadanie dla wszystkich w domu, pieląc ogród, zajmując się zwierzętami, robiąc cudne kilimy, łapacze snów, pamiątki.
W ten sposób wszyscy możemy uświadomić sobie, że jesteśmy współzależni i wspieramy się nawzajem! I to jest właśnie naturalny, organiczny most, który łączy. Strategia wyspiarskiej wspólnoty na lata 2017-2020 to „Kreowanie naszej przyszłości” tak mówi pięknie wydana broszura informacyjna. Wizja przewiduje społeczeństwo, w którym każda osoba może cieszyć się pełnym obywatelstwem świata w oparciu o swój wyjątkowy wkład w równość społeczną.
Misja jest wydawałoby się prosta i polega na tworzeniu wzajemnie wspierających się środowisk, które pomagają ludziom żyć zgodnie z ich życzeniem i wypełniać ich potencjał poprzez pielęgnowanie społecznych więzi społecznych, zapewnianie bezpiecznych miejsc do życia oraz możliwości dla ludzi w znalezieniu sensu i przynależności.
Myślę, że mamy wiele do zrobienia dla naszych sąsiadów o specjalnych potrzebach i samych siebie, ale i z radością obserwuję moją mamę, która odnalazła się w tworzonej dzięki wielu programom „wspólnocie senioralnej” może więc przyszedł czas na tworzenie w Tomaszowie innych wspólnot? Bo czyż nie wszyscy chcielibyśmy się czuć potrzebni? Moje pomysły nie tylko rodzą się we snach, większość wynika z obserwacji podczas podróży, bo moje buty są zrobione do chodzenia czego i Wam życzę.
Napisz komentarz
Komentarze