- Zaproponowaliśmy aby lekarzy zatrudnionych na etatach w szpitalu przejęło na swoje utrzymanie konsorcjum. Doktor Słomka wyraził na to zgodę, ale nie zgodzili się na to Ci pracownicy. Zaproponowaliśmy więc refakturowanie kosztów, na co z kolei nie zgodził się szef konsorcjum. Była natomiast zgoda na refakturowanie dyżurów rezydentów. Jeśli chodzi o procenty przytaczane przez pana Kuklińskiego, to wskazać należy, że różne są formy zatrudniania na poszczególnych oddziałach. Różne są też koszty uzyskania przychodów. Nie wiemy do końca czy poprzedni szef SOR-u spełniał warunki wymagane dla oddziału ratunkowego, ponieważ posiadał tylko jedną specjalizację. Ponadto chcieliśmy zatrudnić specjalistów z dziedziny medycyny ratunkowej. Jest to ważne dlatego, że chcemy uzyskać akredytację dla tego oddziału. Poza tym poprzedni ordynator wystąpił o podwyżkę w wysokości takiej, jak obecna stawka. Chcemy też aby wszystkie dyżury obsadzone były przez dwóch lekarzy - odpowiada Wiesław Chudzik, dementując też pogłoski o ograniczeniu obsady kadrowej na SOR. Narzekał też, że w szpitalu nie ma organu kontroli wewnętrznej. - Z naszych prostych wyliczeń wynika, że zarobki niektórych lekarzy mogą sięgać 60 tysięcy złotych.
- Mamy 2018 rok i wskaźnik wynagrodzenia na oddziale wewnętrznym 58%. Zysk na tym oddziale to 35 tysięcy złotych. W roku 2010 ten sam wskaźnik wynagrodzenia to 41%, zysk 635 tysięcy. Rok później wskaźnik to 42%, zysk 519 tysięcy. W roku kolejny wskaźnik 42%, zysk 441 tysięcy. Kto wymyśla sposób na zmianę formy zatrudnienia lekarzy na konsorcjum, droższe o ponad połowę, obniżające zyski na danym oddziale. Gdzie tu ekonomia? Przechodzimy na usługę konsorcjum w najbardziej dochodowym oddziale w tym szpitalu. Oddaliśmy coś, co funkcjonowało dobrze - perorował Piotr Kagankiewicz.
Radny sugerował konieczność utworzenia specjalnej komisji, która zajęłaby się zbadaniem zasadności wprowadzenia do tomaszowskiego szpitala lekarskich konsorcjów. Badanie objąć miałoby realizację celów, jakie stawiane były poprzednim prezesom szpitala. Dla Kagankiewicza cele mogły być dwojakiego rodzaju. Podniesienie jakości usług oraz cena - Jeśliby się okazało, że pacjentów było dużo mniej, a płacimy za to dużo więcej, to warto zapytać: po co to było zrobione? Grupa lekarzy, przy naszym kontrakcie, w naszym szpitalu może wystawiać faktury na 3 miliony złotych rocznie. Otwórzcie sobie jakąkolwiek działalność i spróbujecie uzyskać 3 miliony złotych przychodu.
- Problem, jaki ja widzę, to to czego de facto nie widzę. A nie widzę jakiegoś planu dalszego działania. Panie Prezesie, co zrobimy w sytuacji, kiedy lekarze jednak w Tomaszowie nie pozostaną i zaczniemy poszukiwać nowych, a oni zażądają jeszcze wyższych stawek niż Ci, którzy są obecnie? Sam zaznaczył Pan, że mamy obecnie rynek pracownika. Może się też okazać, że przyjdą do nas lekarze, których nikt nigdzie nie chce. Mówi się nawet, że na internie pozostanie jedynie trzech dotychczasowych etatowców i rezydenci. Rozmawiając o zdrowiu, rozmawiamy najczęściej o pieniądzach, a jest coś co nam umyka. Punkt widzenia pacjenta, na to co się dzieje w szpitalu. To, co zwracało moją uwagę, to pewna kultura pracy na tym oddziale. Doktor Słomka zapewnił pewien poziom kultury obsługi pacjenta - mówił przewodniczący Mariusz Strzępek.
Napisz komentarz
Komentarze