Przed otrzymaniem kluczy, czekało na mnie kilka dodatkowych dokumentów do wypełnienia, procedura meldunkowa trwała mocno ponad 10 minut. Śniadania niestety nie uświadczysz (chyba, że w plastikowych boxach), w restauracji nie zjesz, zostają do wyboru: kanapki przygotowane w domu, albo fast foody czy jedzenie z dostawą.
Dworzec w Gdańsku w godzinach wieczornych przyprawił mnie o dreszcze, co najmniej jak podczas oglądania dobrego horroru. Dramat. Taksówkarze poza korporacyjnymi biorą kasę według uznania, a raczej wykorzystują niewiedzę lub łatwowierność. Opustoszałe miasto z jednej strony wydaje się fajne, wreszcie widzę wszystko i nikt nie włazi mi na kark, z drugiej zastanawiam się czy to Gdańsk wiosną?
Urok kawiarenek, tego turystycznego gwaru i uczucia, że jesteś w miejscu które pamiętasz znika bezpowrotnie. Wszystko oglądałam jak w zwolnionym tempie czarno-białego filmu tak jakby z okresu powojennego. Do tego w drodze powrotnej przewoźnik się nie wykazał, a na dworcu kolejowym w Łodzi Widzew okazało się, że pociąg do Tomaszowa ma opóźnienie ponad 1,5 godziny, plus czas na przesiadkę pół godziny. Dobrze, że urocza pani konduktor w cenie biletu wysłała mnie do Piotrkowa skąd mnie mąż odebrał.
Takie przysłowiowe wstąpił do piekła po drodze mu było, skracające mi czas spędzony na dodatkowe czekanie. W pociągach w tygodniu nie ma tłoku jak się dowiedziałam, a w starszych wersjach taboru (II klasa, tylko co drugie miejsce może być zajęte) brak jest możliwości podładowania komórki, niemniej podróż oceniam jako dobrą, a zmiany w sposobie, jakości obsługi i napotkane urocze, pomocne i uprzejme panie pracujące w zawodzie „konduktor” napawają optymizmem.
Puentując, uzbrojona w moje doświadczenia z wielu moich podróży w tym roku uważam, że najważniejsze czego potrzebujemy to znać bieżący, obowiązujący system restrykcji oraz obostrzeń oraz wymogi miejsc noclegowych i przewoźników. Warto na chwilę zapomnieć o technice i mieć ze sobą długopis plus kartkę papieru.
Często pytana „Czy uważam, że podróż w czasie pandemii to trudne wyzwanie?” Odpowiadam, że nie, ale trzeba się do niej przygotować. Uwzględnić zapas czasowy, sprawdzać aktualne zalecenia, pamiętać o logice i szacunku, dystansie społecznym, częstym myciu lub dezynfekowaniu rąk, zmienianiu maseczki, ograniczaniu kontaktu z często dotykanymi powierzchniami, posiadaniu gotówki. Ale przede wszystkim trzeba być cierpliwym, elastycznym i mieć wiele pomysłów na tzw. plany awaryjne. A w mojej subiektywnej ocenie naszym wspólnym kluczem do podróżowania na dziś, dającym światło w tunelu i upragnioną możliwość podróżowania dla przyjemności jest rozsądek i unikanie zbędnego ryzyka.
Tym kluczem do zdrowej i bezpiecznej turystyki jesteśmy więc my sami. Dlatego to tylko od nas zależy kiedy zostaną nam otwarte drzwi na świat.
Napisz komentarz
Komentarze